Dziesiątki gazet w wydaniach wieczornych noszą na pierwszych stronach największy, najczarniejszy nagłówek, jaki widziano w prasie amerykańskiej od krachu giełdowego w roku dwudziestym dziewiątym – z posępną zgrozą (i ku zawstydzeniu La Guardii) dziennikarze pytają: GDZIE JEST LINDBERGH?
Piątek, 9 października 1942
Nim Amerykanie zbudzili się do nowego dnia, w Stanach Zjednoczonych ogłoszono stan wojenny, obejmujący cały obszar kontynentalny kraju i wszystkie podległe mu terytoria. W południe urzędujący prezydent Wheeler przybywa pod eskortą wojskową do Kapitolu, gdzie na zamkniętej sesji Kongresu obwieszcza, że FBI otrzymała informację o porwaniu prezydenta, który przetrzymywany jest przez osoby nieznane gdzieś na terenie Ameryki Północnej. Urzędujący prezydent zapewnia Kongres o powzięciu wszelkich środków mających na celu uwolnienie prezydenta i postawienie sprawców czynu przed sądem. Do tego czasu granice z Kanadą i Meksykiem pozostaną zamknięte, podobnie jak lotniska i porty morskie, a prawa i porządku w Dystrykcie Kolumbii strzec będzie armia Stanów Zjednoczonych, natomiast w innych stanach – oddziały Gwardii Narodowej, we współpracy z FBI i lokalnymi władzami policji.
ZNOWU!
Ten lakoniczny nagłówek obiega cały kraj, wydrukowany we wszystkich gazetach Hearsta nad ostatnimi zdjęciami dwudziesto-miesięcznego dziecka Lindbergha, wykonanymi w roku trzydziestym drugim, zaledwie parę dni przed jego porwaniem.
Sobota, 10 października 1942
Niemieckie radio państwowe podaje, że uprowadzenie Charlesa A. Lindbergha, trzydziestego trzeciego prezydenta Stanów Zjednoczonych i sygnatariusza historycznego Porozumienia Islandzkiego między Ameryką a Trzecią Rzeszą, jest dziełem konspiracji „żydowskich interesów”. Cytuje się ściśle tajne dane wywiadu Wehrmachtu, potwierdzające wstępne ustalenia Ministerstwa Stanu, że mózgiem spisku jest wojenny awanturnik Roosevelt – w kolaboracji z żydowskim sekretarzem skarbu Morgenthauem, żydowskim sędzią Sądu Najwyższego Frankfurterem i żydowskim baronem bankowym Baruchem – natomiast całość operacji, której celem jest przywrócenie Roosevelta do Białego Domu i rozpętanie globalnej wojny żydowskiej przeciwko nieżydowskiemu światu, finansuje międzynarodowa żydowska lichwa Warburga i Rothschilda, pod dowództwem Rooseveltowskiego poplecznika i gangstera, półkrwi Żyda La Guardii, burmistrza miasta Nowy Jork, oraz wpływowego żydowskiego gubernatora stanu Nowy Jork, finansisty Lehmana. Z danych wywiadu przekazanych FBI przez ambasadę niemiecką w Waszyngtonie wynika ponadto, że zamach na Waltera Winchella został zaplanowany i przeprowadzony przez tę samą sitwę Rooseveltowskich Żydów, która celowo i z premedytacją o-skarżyła o zbrodnię Amerykanów pochodzenia niemieckiego, aby wzniecić zjadliwą kampanię pod hasłem „Gdzie jest Lindbergh?” i tym samym skłonić prezydenta do odbycia wyprawy samolotem na scenę zamachu, celem dodania ducha obywatelom Louisville w stanie Kentucky, słusznie obawiających się żydowskiego odwetu. Tam – według raportu Wehrmachtu – podczas gdy prezydent przemawiał do tłumów, przekupiony przez żydowskich spiskowców mechanik (który również zniknął bez śladu, zamordowany, jak się podejrzewa, z rozkazu La Guardii) uszkodził radio pokładowe prezydenckiego samolotu. Tuż po starcie maszyny do Waszyngtonu pilot stwierdził niemożność nawiązania kontaktu z ziemią i innymi jednostkami powietrznymi, co wymogło na nim kapitulację, gdy „Spirit of St. Louis” osaczony został przez lecące na dużej wysokości myśliwce brytyjskie, które zmusiły go do zmiany kursu i zejścia po paru godzinach na lądowisko przygotowane w sekrecie przez międzynarodowe żydostwo, tuż za kanadyjską granicą Lemanowskiego stanu Nowy Jork.
W odpowiedzi na niemieckie rewelacje burmistrz La Guardia oświadcza reporterom zgromadzonym w ratuszu: „Każdy Amerykanin, który dał wiarę tym z palca wyssanym nazistowskim łgarstwom, stoczył się na najniższe intelektualne dno”. Niemniej jednak, jak podają dobrze poinformowane źródła, zarówno burmistrz, jak i gubernator, przesłuchani zostali wnikliwie przez agentów FBI, a sekretarz spraw wewnętrznych Ford wystosował żądanie do premiera Kanady, Mackenziego Kinga, o wszczęcie intensywnych poszukiwań prezydenta Lindbergha i jego porywaczy na ziemi kanadyjskiej. Wiadomo, że urzędujący prezydent Wheeler wraz z doradcami Białego Domu bada niemiecką dokumentację, nie zamierza jednak komentować zawartych w niej zarzutów aż do czasu zakończenia poszukiwań prezydenckiego samolotu. Niszczyciele marynarki wojennej i kutry torpedowe straży przybrzeżnej poszukują obecnie śladów katastrofy lotniczej w oddalonych rejonach północnych po przylądek May w New Jersey, i południowych – po przylądek Hatteras w Karolinie Północnej, a jednocześnie jednostki lądowe armii, korpusu marynarki wojennej i Gwardii Narodowej kontynuują tropienie śladów zaginionego samolotu na obszarze dwudziestu stanów.
Oddziały Gwardii Narodowej nadzorujące przestrzeganie stanu wojennego nie donoszą o przypadkach zamieszek wywołanych zniknięciem prezydenta. Ameryka w warunkach stanu wojennego żyje spokojnie, jakkolwiek Wielki Czarownik Ku-Klux-Klanu oraz przewodniczący Amerykańskiej Partii Nazistowskiej wystosowali wspólny apel do urzędującego prezydenta „o wprowadzenie nadzwyczajnych środków ochrony Ameryki przed żydowskim zamachem stanu”.
Tymczasem komitet żydowskich duchownych Ameryki, na czele którego stoi rabin Stephen Wise z Nowego Jorku, śle telegram do Pierwszej Damy z wyrazami szczerego współczucia w tych jakże trudnych dla niej i rodziny chwilach. Wczesnym wieczorem, jak donoszą świadkowie, do Białego Domu wkracza rabin Lionel Bengelsdorf, podobno zaproszony przez panią Lindbergh dla udzielenia duchowego wsparcia rodzinie prezydenta, już trzecią dobę spędzającej na czuwaniu. Zaproszenie rabina Bengelsdorfa do Białego Domu jest powszechnie interpretowane jako znak, że Pierwsza Dama odrzuca tezę o powiązaniu „żydowskich interesów” ze zniknięciem swojego małżonka.
Niedziela, 11 października 1942
Podczas nabożeństw w całym kraju wierni modlą się w intencji rodziny Lindberghów. Trzy największe stacje radiowe odwołują ramowe programy, aby nadać transmisję z mszy, celebrowanej w waszyngtońskiej Katedrze Narodowej z udziałem Pierwszej Damy i jej dzieci, po czym już do wieczora z odbiorników płynie uduchowiona muzyka. O dwudziestej urzędujący prezydent Wheeler wygłasza orędzie do narodu, zapewniając rodaków, iż nie zamierza przerywać poszukiwań. Informuje, że na zaproszenie premiera Kanady amerykańskie siły porządkowe towarzyszyć będą królewskiej kanadyjskiej policji konnej w przeczesywaniu wschodniej połowy pasa granicznego między Stanami Zjednoczonymi a Kanadą, a także południowych okręgów prowincji wschodniej Kanady.
Rabin Lionel Bengelsdorf, występujący jako oficjalny rzecznik Pierwszej Damy, oświadcza sporej grupie reporterów czekających na werandzie Białego Domu, iż pani Lindbergh usilnie prosi naród amerykański o ignorowanie jakichkolwiek spekulacji obcych rządów, dotyczących okoliczności zniknięcia jej męża. Pani Lindbergh, dodaje rabin, pragnie przypomnieć narodowi, że w roku tysiąc dziewięćset dwudziestym szóstym, jako pilot rejsowy na trasie St. Louis – Chicago, prezydent dwukrotnie, bez najmniejszego szwanku, ocalał z katastrof lotniczych zakończonych rozbiciem samolotu, więc i teraz małżonka jego ufa, że odnaleziony zostanie cały i zdrowy, nawet jeśli doszło do katastrofy. Pierwszej Damy, kontynuuje rabin, nie przekonują dowody porwania, dostarczone przez urzędującego prezydenta. Na pytanie, dlaczego pani Lindbergh nie wypowiada się osobiście i dlaczego nie dopuszcza się do niej prasy, rabin odpowiada: „Proszę pamiętać, że nie pierwszy to już raz w swoim trzydziestosześcioletnim życiu pani Lindbergh nagabywana jest przez prasę w chwili wyjątkowo dla niej bolesnego rodzinnego kryzysu. Sądzę, że Amerykanie z życzliwą wyrozumiałością przyjmą każdą decyzję Pierwszej Damy, mającą na celu jak najlepszą ochronę jej i jej dzieci przez cały czas trwania poszukiwań”. Spytany o prawdziwość plotek, jakoby pani Lindbergh z powodu załamania nie była w stanie podejmować samodzielnych decyzji, w związku z czym podejmuje je za nią Lionel Bengelsdorf, rabin replikuje: „Nikt, kto podziwiał dziś rano w katedrze postawę Pierwszej Damy, nie może zwątpić w jej sprawność intelektualną, pełną kontrolę nad emocjami, a także to, że, mimo przytłaczającej sytuacji, bystrość jej umysłu i sądów nie osłabła ani na jotę”.
Читать дальше