Czekałam dwa tygodnie z powiedzeniem Alexowi o dziecku; zamierzałam zrobić to w wieczór poprzedzający wywiad, który Barbara Walters nagrywała w salonie wielkiego domu. Zwlekałam, bo nie chciałam pchać się na pierwszy plan, a rzeczywiście po dwóch tygodniach pierwszy szum w mediach ucichł. Powtarzałam sobie, że właśnie z tych powodów trzymam wiadomość dla siebie, że moje postępowanie nie ma nic wspólnego z faktem, że jutro Alex będzie mógł ogłosić światu nowinę i dać Barbarze Walters materiał życia.
Nie staraliśmy się o dziecko, najwyraźniej należałam do tych dwóch procent kobiet biorących pigułkę, którym przydarzają się wpadki. Ani razu nie przyszło mi do głowy, że Alex przez te trzy lata mógł nie zmienić zdania w kwestii dzieci. Wydawało mi się, że ducha ojca odesłał na spoczynek w przeszłość, tam gdzie było jego miejsce.
Przez dziesięć miesięcy od zakończenia pracy nad „Historią jego życia” Alex nie stracił panowania nad sobą. Bez żadnych incydentów zagrał główną rolę w lekkiej romantycznej komedii. Nawet przez ostatnie dwa tygodnie, kiedy żył w narastającym napięciu, nie przejawiał skłonności do wyładowywania się na mnie. Minęło tak wiele czasu od ostatniego razu, że ledwo mogłam sobie go przypomnieć.
Denerwowałam się na myśl o powiedzeniu Alexowi, że będziemy mieć dziecko, postanowiłam więc tchórzliwie, że uczynię to w sposób okrężny.
Poprosiłam Johna, żeby zawiózł mnie na Rodeo Drive, chociaż nigdy nie robiłam tam zakupów. Wysiadłam kilka przecznic od zamierzonego celu. Włożyłam okulary słoneczne i weszłam do wąskiego sklepu o nazwie Waddlepotamus, pełnego telefonów komórkowych i pluszowych misiów. Wybrałam bawełniany kombinezon, tak maleńki, że w głowie mi się nie mieściło, by jakaś istotka mogła się w nim zmieścić. Ozdobiony był haftowanym dinozaurem; wyobraziłam sobie, jak mówię Alexowi, że starałam się znaleźć aplikację przedstawiającą Homo erectusa, ale nie miałam szczęścia.
Wróciłam do domu tak podekscytowana, że dosłownie przefrunęłam po schodach. Otworzyłam drzwi salonu i zobaczyłam Alexa.
– Spóźniłaś się – powiedział ostro.
Uśmiechnęłam się do niego promiennie.
– To ty jesteś wcześniej. – Schowałam pudełko za plecami w nadziei, że go nie zauważył.
Mięsień zadrgał mu na szczęce.
– Mówiłaś, że będziesz w domu, jak wrócę. Nie powiedziałaś nikomu, dokąd się wybierasz.
Wzruszyłam ramionami.
– Powiedziałam Johnowi. Miałam sprawę do załatwienia.
Alex tak niespodziewanie uderzył mnie w klatkę piersiową, że nawet nie zdążyłam zarejestrować jego zbliżającej się pięści. Oszołomiona popatrzyłam na niego z podłogi; upadając, zmiażdżyłam ozdobione wstążkami pudełko.
Zrobiłam coś, czego przez całe trzy lata nigdy nie robiłam: rozpłakałam się. Nie potrafiłam nic na to poradzić, uwierzyłam, że zaczęliśmy od nowa, a teraz Alex, który nigdy mnie nie rozczarował, zawrócił nas do poprzedniego stanu.
Kiedy zaczął mnie kopać, przetoczyłam się na bok; czułam jego but na plecach, nerkach, żebrach. Opiekuńczym gestem skrzyżowałam ręce na brzuchu i nie patrzyłam na Alexa, który na koniec ukląkł obok mnie.
Przesunęłam dłońmi po życiu, które kryłam w sobie niczym amulet. Słuchałam szeptanych błagań i przeprosin, myśląc: Mam nadzieję, że to dziecko cię nienawidzi.
Barbara Walters na żywo była o wiele przystojniejsza niż w telewizji; poruszała się po naszym domu z pewnością siebie generała, przesuwając meble i kwiaty, by zrobić miejsce dla świateł i kamer. Zamierzała rozmawiać z Alexem około godziny, potem chciała zadać kilka pytań mnie. Siedziałam wyprostowana jak struna obok producenta, usiłując ignorować ból w plecach i żebrach.
Kamera ruszyła, w kadrze pojawiła się Barbara. Przedstawiała przebieg kariery Alexa, poczynając od „Desperado”, a kończąc na obecnie trwających zdjęciach do „Makbeta”.
– Alex Rivers – mówiła gładko – udowodnił, że jest czymś więcej niż tylko kolejną śliczną buzią. Już w pierwszym filmie i niemal w każdym następnym odżegnywał się od roli klasycznego romantycznego amanta, grając przerażonych i skażonych wadami mężczyzn. To wyróżnia go spośród innych utalentowanych aktorów, podobnie jak niebywała liczba nominacji do Oscara za pierwszy reżyserowany przez niego film, „Historię jego życia”. Rozmawiam z Alexem w jego domu w BelAir.
W tym momencie kamery skierowały się na niego.
– Często twoje nazwisko używane jest do definiowania słowa „gwiazda”. Co twoim zdaniem charakteryzuje gwiazdę?
Alex rozparł się na sofie i leniwie założył nogę na nogę.
– Urok. – Uśmiechnął się. – Oraz fakt, czy masz swój stolik w kantynie studia. – Poprawił się nieznacznie. – Ja jednak wolałbym, żeby uważano mnie za aktora, nie za gwiazdę – powiedział wolno.
– Nie możesz być jednym i drugim? – naciskała Barbara.
Alex przekrzywił głowę.
– Jasne, ale to pierwsze jest poważnym powołaniem, a drugie złudzeniem, dymem i lustrami, i nie można być uważanym za oddanego swemu zawodowi profesjonalistę, jeśli przylepiono ci etykietkę „gwiazdy”. Nigdy o to nie prosiłem. Tak się składa, że lubię to, co robię.
– Ale w przeciwieństwie do wielu aktorów przed wejściem do branży nie byłeś przez wiele lat ledwo wiążącym koniec z końcem kelnerem.
Alex uśmiechnął się.
– To trwało dwa lata. I byłem barmanem, nie kelnerem. Wciąż potrafię zmieszać rewelacyjne Long Island Iced Tea. I tak, miałem szczęście, że znalazłem się we właściwym miejscu o właściwym czasie. – Spojrzał na mnie. – W gruncie rzeczy to w pewnym sensie historia mojego życia.
Barbara uśmiechem powitała ten kalambur.
– Porozmawiajmy o „Historii jego życia”. W jakim stopniu ten film jest autobiograficzny?
Przez ułamek sekundy Alex wydawał się zdenerwowany.
– No cóż – zaczął wolno – miałem ojca, ale podobieństwa na tym się kończą.
Odwróciłam wzrok w kierunku okna, za którym gromadziły się burzowe chmury. Mieliśmy kręcić nad basenem, ale pogoda była zbyt kapryśna. Mgliście zdawałam sobie sprawę, że Alex karmi Barbarę Walters wersją dzieciństwa, którą przedstawił mnie, zanim wyznał prawdę. Zamrugałam, gdy niebo przecięła błyskawica, i pomyślałam, jak bardzo jestem zmęczona.
– Niektórzy krytycy twierdzą, że odszedłeś daleko od symbolu seksu i wykorzystujesz swój wygląd do przedstawienia pęknięć w zbroi, by tak to ująć, do ujawnienia, co kryje się pod powierzchnią. – Barbara nachyliła się ku niemu. – Jakie pęknięcia są w twojej zbroi?
Po twarzy Alexa przemknął uśmiech, ten sam, który sprawi, że miliony kobiet oglądających oscarową galę wstrzymają oddech, i który nawet teraz przyśpieszył bicie mojego serca.
– Dlaczego sądzisz, że w ogóle je mam?
Barbara roześmiała się i powiedziała, że to chyba idealny moment, by przedstawić mnie, Cassandrę Barrett Rivers, żonę Alexa od trzech lat. Poczekała, aż usadowię się obok niego na kanapie. Kamery ruszyły.
– Nie ulega wątpliwości, że oszczędzono wam negatywnego rozgłosu, który zwykle uderza w hollywoodzkie małżeństwa. – Odwróciła się do Alexa. – Czy to także jest kwestia znalezienia się we właściwym miejscu o właściwej porze?
Siedziałam cicho jak mysz i idiotycznie uśmiechałam się do męża.
– Bardziej jest to kwestia nieznalezienia się w złym miejscu o złym czasie – odparł. – Choć z drugiej strony, jesteśmy zwykłym małżeństwem. Dużo czasu spędzamy w domu. Przypuszczam, że nie dajemy ludziom wielu powodów do gadania. – Alex i ja spojrzeliśmy na siebie z uśmiechem. – Tak – dodał. – Z wyjątkiem tego, że Cassie nie uprawia joggingu.
Читать дальше