– Przysięgam.
Malcolm zbliża się do miejsca dla świadków i pyta Colina o nazwisko i adres.
– Panie White – zaczyna – co łączy pana z Faith?
– Jestem jej ojcem.
– W celu naświetlenia okoliczności czy może nam pan powiedzieć, co stało się w lecie?
– Miałem problemy w małżeństwie – przyznaje Colin. – Nie wiedziałem, z kim o tym porozmawiać.
Metz marszczy czoło.
– Dlaczego nie z żoną?
– Cóż, jest osobą kruchą emocjonalnie i bałem się, co może zrobić, jeśli się dowie, że nasze małżeństwo ma kłopoty.
– Co pan przez to rozumie?
– Siedem lat temu była leczona na depresję w ośrodku zamkniętym po tym, jak próbowała popełnić samobójstwo.
– Jeśli sam pan z nią o tym nie rozmawiał, co w takim razie się stało, że wystąpił pan o rozwód?
– No cóż. – Colin się rumieni – Szukałem pocieszenia u innej kobiety.
Mariah słyszy, jak siedząca obok Joan mruczy:
– Och, na litość boską…
Sama czuje, jak mocniej opiera się o siedzenie; boi się odetchnąć czy poruszyć, ponieważ pomimo pełnych zakłopotania słów Colina pragnie zapaść się pod ziemię.
– A co się stało potem? – ponagla łagodnie Metz.
– Pewnego dnia ta kobieta była u mnie w domu i żona dowiedziała się o nas.
– To musiało być dla pana bardzo nieprzyjemne.
– Było – przyznaje Colin. – Boże, czułem się strasznie.
– Co pan wtedy zrobił?
– Zachowałem się egoistycznie. Zrozumiałem tylko, że muszę na nowo poskładać swoje życie. Myślałem, że przez ten okres Faith może zostać pod opieką Mariah… ale na dnie świadomości wiedziałem, że w pewnym momencie będę chciał, żeby córka zamieszkała ze mną.
– Poprosił ją pan, żeby zamieszkała z panem?
– Wtedy nie – odpowiada Colin z grymasem. – Uważałem, że to nie w porządku wyrywać ją z domu zaraz po tym, jak rodzina się rozpadła.
– Co więc pan zrobił?
– Wystąpiłem o rozwód. Starałem się odwiedzać Faith, kiedy tylko mogłem. I pośrednio dałem wyraźnie do zrozumienia mojej byłej żonie, a przynajmniej tak mi się wydawało, że wciąż chcę, by Faith brała udział w moim życiu. Po moim… odejściu próbowałem się z nią widywać. Raz zostałem wręcz odprawiony od drzwi. Ale Faith chciała się wtedy ze mną zobaczyć, wiem o tym.
– Może mógłby nam pan opowiedzieć o wyjątkowych chwilach spędzonych z Faith.
– Och, byliśmy ze sobą bardzo blisko. W pamięci utkwiły mi drobiazgi… jak szczotkowanie jej włosów po kąpieli albo otulanie kołdrą, kiedy spała. Raz zakopała moje stopy w piasku.
– Jaki obecnie jest pański stan cywilny?
Colin uśmiecha się do ławek z publicznością, skąd macha do niego Jessica.
– Od dwóch miesięcy jestem szczęśliwym mężem i spodziewamy się dziecka. Faith bardzo się ucieszy z małego braciszka albo siostrzyczki.
– Nie sądzi pan, że ludzie mogą się zastanawiać, dlaczego w przeciągu zaledwie dwóch miesięcy zmienił pan zdanie w kwestii prawa do opieki nad Faith?
Colin potakuje.
– Nie mówię, że zachowałem się idealnie, bo tak nie było. Popełniłem błędy, które pragnąłbym cofnąć. Nigdy jednak nie zmieniłem zdania co do Faith. Po prostu nie chciałem zabierać jej ze znanego środowiska, kiedy reszta jej świata stanęła na głowie. – Spogląda na Jessicę. – Kocham moją drugą żonę i kocham życie, które wspólnie budujemy. Nie mogę być ojcem mającego się narodzić dziecka, jeśli nie będę ojcem dla Faith. A z tego, co widzę, ona równie mocno potrzebuje mnie.
Metz przechodzi przed stołem sędziego.
– Panie White, dlaczego pan dzisiaj tu jest?
Colin przełyka ślinę.
– Nie tak dawno włączyłem w nocy telewizor i zobaczyłem relację o mojej córce. Była w szpitalu i opowiadano jakieś szalone rzeczy, że ma wizje religijne i dłonie jej krwawią. Na litość boską! Mogłem myśleć tylko o tym, że Mariah już raz przecięła sobie żyły, a teraz jest sama z moją córką i nagle nie wiadomo czemu Faith krwawi. Zawsze wiedziałem, że moja żona to wariatka, ale…
– Sprzeciw!
Sędzia marszczy brwi.
– Nie będę tego słuchał, panie White. Proszę odpowiadać na pytania.
Metz znowu zwraca się do swojego klienta.
– Co sprawiło, że złożył pan wniosek o zmianę prawa do opieki?
– Kilka tygodni temu uświadomiłem sobie, że Faith nie jest tak bezpieczna, jak mi się wydawało.
– Czy wcześniej miał pan powody przypuszczać, że Mariah nie nadaje się na opiekunkę?
– Parę lat temu, kiedy wypisano ją z Greenhaven. Była wtedy bardzo niestabilna emocjonalnie i zajmowanie się sobą było dla niej dostatecznie trudne, nie wspominając o noworodku. Ale jej stan się poprawił, bardzo się poprawił… albo tak mi się wydawało – mówi Colin.
– Uważa pan, że może zapewnić bezpieczniejszy dom dla Faith?
– Boże, tak. Mieszkamy w cudownej dzielnicy z rewelacyjnym placem zabaw, a ja nie pozwoliłbym, żeby dziennikarze się do niej zbliżali. Stłumiłbym całą sprawę w zarodku, tak by znowu mogła cieszyć się dzieciństwem.
– Jako ojciec co pan sądzi o sytuacji Faith?
Colin spogląda na Mariah. W jego błyszczących, szeroko otwartych oczach maluje się uczciwość.
– Martwię się o nią – mówi. – Myślę, że życie Faith jest w niebezpieczeństwie. I uważam, że winę za to ponosi jej matka.
Mariah szarpie Joan za rękaw.
– Oni myślą, że krzywdzę Faith – szepcze oszołomiona. – Myślą, że ja jej to robię?
Joan ściska dłoń swojej klientki, podnosząc się z miejsca, by podejść do świadka. Przygotowała Mariah na najgorsze, ale podobnie jak ona, spodziewała się raczej wyrachowanych przytyków o pobycie w ośrodku zamkniętym, a nie przedstawiania jej jako krzywdzącej córkę matki. Mariah późno przyjechała do sądu i Joan nie miała czasu powiedzieć swojej klientce o przyjętej przez Metza strategii; nie ma też zamiaru informować jej teraz, w samym środku posiedzenia, że sędzia zakazał Mariah zbliżać się do Faith na czas trwania rozprawy.
– Odpręż się, pozwól mi wykonywać swoją pracę. – Joan patrzy na Colina długo i surowo, tak by wiedział, za jakiego drania go uważa. – Panie White – mówi zimno – powiedział pan, że miał pan kłopoty w małżeństwie.
– Tak.
– Mimo to nie rozmawiał pan o nich z żoną, ponieważ była emocjonalnie niestabilna.
– Tak jest.
– Czy może pan zdefiniować wyrażenie „emocjonalnie niestabilna”?
– Sprzeciw – mówi Metz. – Mój klient nie jest z zawodu psychologiem.
– W takim razie nie powinien używać tego terminu – kontruje Joan.
– Zezwalam na pytanie – mówi sędzia.
Colin niepewnie poprawia się na krześle.
– Siedem lat temu była w zamkniętym ośrodku psychiatrycznym, ponieważ miała tendencje samobójcze.
– A, prawda. Mówił pan, że próbowała się zabić.
Colin spogląda na Mariah.
– Tak.
– Próbowała się zabić zupełnie nieoczekiwanie?
– Nie, była wtedy w głębokiej depresji.
– Rozumiem. Czy był jakiś powód tej depresji?
Colin nieznacznie kiwa głową.
– Przepraszam, panie White, ale musi pan odpowiedzieć głośno, żeby stenograf mógł to zapisać.
– Tak.
Joan staje blisko Mariah, tak by wzrok sędziego – nie wspominając o żarłocznych spojrzeniach dziennikarzy zgromadzonych na galerii – musiał także na nią paść.
– Może mógłby nam pan pomóc i powiedzieć, z jakiego powodu pańska żona była w depresji. – Widząc, że Colin zaciska wargi, Joan krzyżuje ręce na piersiach. – Ja pana pytam, panie White, a pan powinien mi odpowiedzieć.
Читать дальше