– Kogoś. – Jej głos jest zimny, a chociaż Ian się tego spodziewał, wciąż sprawia mu to ból.
Mariah spodziewa się producenta, twórcy filmów dokumentalnych, innej gwiazdy telewizji, która może zdemaskować Faith.
– Krewnego chorego na autyzm. Michael mieszka w prywatnym domu opieki, ponieważ w normalnym świecie nie może samodzielnie funkcjonować. To sprawa bardzo prywatna, dlatego nikt o tym nie wie, ani mój producent, ani żaden z moich podwładnych. Kiedy zobaczyłem ciebie i Faith w tym samolocie, wiedziałem, co pomyślałaś: że was śledziłem. Nie śledziłem, ale nie chciałem, żebyś wiedziała, dlaczego tu jestem. Więc zrobiłem to, czego się spodziewałaś, i poszedłem za tobą. – Wsuwa dłoń we włosy. – Nie przewidziałem natomiast, co może się stać, jeśli to zrobię. – Ian odwraca wzrok. – Faith… widuję ją codziennie. A im więcej czasu z nią spędzam, tym częściej myślę, że może w jej historii tkwi ziarenko prawdy, że to ja się mylę. – Przełyka głośno ślinę. – Odwiedzam Michaela, a potem tu wracam i widzę Faith, i… Boże, zadaję sobie pytanie: A jeśli? A jeśli ona mówi prawdę? A jeśli mogłaby uleczyć Michaela? I zaraz się wstydzę, że mnie, wielkiemu ateiście, coś takiego w ogóle przyszło do głowy. – Ian zwraca się do Mariah, oczy mu błyszczą od łez, głos się łamie. – Może to zrobić? Może sprawić cud?
W oczach Mariah czyta jej serce: Mariah widzi w nim człowieka cierpiącego. Sięga po jej dłoń.
– Oczywiście, że odwiedzimy twojego krewnego, Ianie – mówi cicho. – A jeśli Faith będzie mogła coś zrobić, to zrobi. W przeciwnym razie zdobędziesz dowód, że od początku miałeś rację.
Ian bez słowa unosi dłoń Mariah do ust w geście wdzięczności, podczas gdy miniaturowy mikrofon i magnetofon ukryty pod ubraniem rejestrują jej obietnicę.
26 października 1999
Lockwood jest brzydkim miejscem. Ściany i podłogi korytarzy są w kolorze lodów pistacjowych. Na każdych, następujących jedne po drugich jak kostki domina, drzwiach jest niewielka skrzynka z kartą w środku. Pan Fletcher prowadzi je na koniec korytarza, gdzie wchodzą do pokoju o wiele przyjemniejszego niż to, co do tej pory widziała Faith. Na ścianach są półki z książkami, na stolikach leżą gry planszowe, z odtwarzacza płynie muzyka klasyczna. Trochę jej to przypomina bibliotekę w Nowym Kanaanie, tylko że w bibliotece nie ma pielęgniarek stąpających bezszelestnie w miękkim białym obuwiu.
Mama powiedziała jej tylko, że pan Fletcher ma chorego krewnego, którego dzisiaj jadą odwiedzić. Faith nie ma nic przeciwko temu, w domku jest strasznie nudno. A tutaj zauważyła w kilku pokojach telewizory. Może ten krewniak ma Disney Channel i Faith poogląda kreskówki, podczas gdy dorośli będą rozmawiać.
Pan Fletcher idzie w róg pokoju, gdzie z talią kart w ręce siedzi mężczyzna. Nie odwraca się ku nadchodzącym, tylko mówi:
– Ian tu jest. Trzecia trzydzieści we wtorek. Jak zawsze.
– Jak zawsze – odpowiada pan Fletcher, a jego głos wydaje się Faith dziwny, piskliwy i zduszony.
I wtedy mężczyzna się odwraca. Faith otwiera szeroko oczy; gdyby nie wiedziała, że to nieprawda, pomyślałaby, że to pan Fletcher we własnej osobie.
Mariah wpatruje się w mężczyznę ze zdumieniem. Jego bliźniak? Kawałki zaczynają układać się w całość: dlaczego Ian utrzymuje to w tajemnicy, dlaczego regularnie tu bywa, dlaczego tak bardzo mu zależało, żeby Faith spotkała się z Michaelem. Przystaje z tyłu, tak jak prosił ją Ian, podczas gdy on wolno zbliża się do brata.
– Hej, stary – mówi.
– Dziesiątka karo. ósemka trefl. – Karty spadają na stos, układają się w wachlarz na stole.
– ósemka trefl – powtarza Ian, sadowiąc się na krześle.
Ian powiedział jej, że u Michaela zdiagnozowano głęboki autyzm. Jego strategia przetrwania w świecie realnym polega na życiu w zgodzie z rutyną. Każde odstępstwo od niej wytrąca go z równowagi. To może być byle drobiazg, inny układ sztućców albo Ian o dwie minuty przedłużający godzinną wizytę. Poza tym Michael nie potrafi znieść, by go dotykano.
Ian powiedział jej, że Michael zawsze taki będzie.
Faith szarpie ją za rękę.
– Chodźmy – szepcze.
Michael odwraca kartę.
– Och, nie.
– As w dziurze – mówią bracia unisono.
Coś w tej scenie głęboko wzrusza Mariah: Ian siedzący tuż koło mężczyzny, który mógłby być jego lustrzanym odbiciem, próbujący porozumieć się słowami, które nic nie znaczą. Unosi dłoń, by otrzeć łzy, i uświadamia sobie, że koło niej nie ma już Faith.
Dziewczynka idzie w stronę stołu z kartami.
– Czy ja też mogę zagrać?
Ian nieruchomieje i czeka na reakcję Michaela, który patrzy na Iana, na Faith i znowu na Iana, po czym zaczyna wrzeszczeć, ile sił w płucach:
– Ian przychodzi sam! Trzecia trzydzieści we wtorek! Nie w poniedziałek środę czwartek piątek sobotę niedzielę! Sam sam sam! – Rozrzuca karty, które spadają z jego kolan na podłogę. Przybiega pielęgniarka, by go uspokoić.
– Faith. – Mariah próbuje odciągnąć córkę, ale ona na czworakach zbiera karty.
Michael kołysze się, odpychając od siebie kojące słowa pielęgniarki, która dobrze wie, że lepiej go nie dotykać. Faith niezgrabnie kładzie karty na stole, z ciekawością przypatrując się dorosłemu mężczyźnie z umysłem dziecka.
– Byłoby najlepiej, panie Fletcher, gdybyście już poszli – mówi pielęgniarka cicho.
– Ale…
– Proszę.
Ian zrywa się z krzesła i wychodzi z pokoju. Mariah chwyta Faith za rękę i podąża jego śladem. Oglądając się przez ramię, widzi, jak Michael sięga po talię i tuli do piersi.
Przed biblioteką Ian zamyka oczy i bierze głęboki wdech. Zawsze dygocze całym ciałem, gdy Michael ma epizod. Ale tym razem jest gorzej.
Mariah i Faith wychodzą na dwór i czekają w milczeniu, Ian nie potrafi nawet na nie patrzeć.
– I to był twój cud?
Przepływa przez niego potężny gniew, jak trucizna rozlewa się w żyłach. Nie wie, skąd wzięło się to uczucie, co jest jego powodem. Przecież stało się dokładnie tak, jak przewidywał.
Ale nie na taki rozwój wydarzeń miał nadzieję.
Ta myśl dopada go znienacka, wyszarpuje ziemię spod nóg. Czuje, jak wszystko w nim wiruje, i musi oprzeć się o ścianę. Wszystkie te brednie, którymi karmił wczoraj wieczorem Mariah, wszystkie drobne wyznania, czynione przez cały tydzień, by myślała, że zaczął wierzyć Faith… w gruncie rzeczy wcale nie były kłamstwami. Z zawodowego punktu widzenia Ian może i chciał, by Faith dzisiaj poniosła klęskę. Ale osobiście pragnął, by jej się udało.
Autyzmu nie da się wyleczyć mrugnięciem ani dotykiem ręki, wiedział o tym od samego początku. Faith White pomimo wszystkich swoich przechwałek jest oszustką. Ale tym razem fakt, że miał rację, nie daje mu satysfakcji. Ta dziewczynka, która wszystkich oszukała, zdołała też udowodnić Ianowi, że oszukuje samego siebie.
Mariah kładzie mu dłoń na ramieniu, ale Ian ją strząsa. Jak Michael, myśli i zadaje sobie pytanie: czy jego brat nie potrafi znieść cudzego dotyku, bo nie potrafi znieść otwartego, szczerego współczucia?
– Idź sobie – mruczy i łapie się na tym, że sam odchodzi. Kiedy jest przy drzwiach, niemal biegnie. Okrąża budynek i kieruje się ku stawowi ze stadkiem łabędzi. Tam wyrywa mikrofon spod klapy marynarki i wyjmuje z kieszeni magnetofon, w którym taśma wciąż się obraca. Robi wielki zamach i wrzuca wszystko do wody.
Dochodzi wpół do czwartej nad ranem, kiedy Ian wraca do domku. Mariah wie dokładnie, która jest godzina; czekała przez całą noc i bardzo się martwiła. W Lockwood Ian wsiadł do samochodu i odjechał, pozostawiając Mariah i Faith samym sobie. Kiedy wysiadły z taksówki, a samochodu nie było, Mariah pomyślała, że Ian wróci na kolację. Wróci o dziewiątej. O północy.
Читать дальше