William Wharton - Niezawinione Śmierci

Здесь есть возможность читать онлайн «William Wharton - Niezawinione Śmierci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Niezawinione Śmierci: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Niezawinione Śmierci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Książka o charakterze autobiograficznym, w której Wharton opisuje przeżycia związane ze śmiercią swojej córki, zięcia i dwóch wnuczek. Dzieli się miłością, smutkiem, gniewem oraz pragnieniem doskonałej sprawiedliwości.
"Niezawinione śmierci" to powieść, która w tym samym stopniu jest afirmacją życia, co opowieścią o śmierci. To książka o życiu pogodzonym za śmiercią, o duchowej przemianie i pogłębionym rozumieniu naszych codziennych zmagań.
"Sądzę, że Wharton jest jedynym współczesnym pisarzem, który trafia wprost do czytelniczych serc i przyśpiesza ich bicie…".
"London Evening Standard"

Niezawinione Śmierci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Niezawinione Śmierci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Pauza. Mona i ja uśmiechamy się do siebie.

– Rozumiem, panie sędzio. Wobec tego jutro o dziewiątej rano, tak jak to zostało ustalone, stawię się na rozprawie… Ależ nie, całkowicie pana rozumiem, panie sędzio, pan zrobił wszystko, co w pańskiej mocy… Gdyby Cutter zmienił zdanie, do północy może dzwonić do domu mojego adwokata. Jak pan wie, sprawa może być wycofana nie później niż w przeddzień procesu. Dziękuję, panie sędzio. Życzę dobrej nocy.

Odkładam słuchawkę, Mona odkłada swoją.

– Ty stary lisie. Jesteś najgorszym i zarazem najlepszym klientem, jakiego kiedykolwiek miałam. Cutter będzie musiał wysupłać te pieniądze. Hurtza szlag trafi, ale Cutter nie zaryzykuje procesu dla marnych pięciu tysięcy. Dlaczego mi nie powiedziałeś, że chcesz ich jeszcze przydusić?

– Ponieważ decyzję podjąłem dopiero tam, na werandzie, kiedy staliśmy razem i płakaliśmy. Po pierwsze, stwierdziłem, że chociaż pieniądze pewnie już nigdy nie będą miały dla mnie żadnego znaczenia, w tym wypadku będę tak samo zachłanny jak oni wszyscy. Podszedłem więc do sprawy jak stary komornik: zdecydowałem, że nie podaruję im ani centa. Po drugie, postanowiłem zmienić tytuł tej książki na Niezawinione śmierci. Na przekór obowiązującemu prawu, bezczynności mieszkańców Oregonu i tchórzostwu władz stanowych, na przekór oszustwom i uzurpacjom polityków, wciąż wierzę, że ci, których kochaliśmy, Kate, Bert, Dayiel i Mia, dołączyli do legii bohaterów, czyli tych, którzy zginęli śmiercią zasłużonych, poczynając od strażaków, którzy próbowali wynieść kogoś z płomieni, przez męczenników, którzy oddali życie za swoją wiarę, żołnierzy zabitych na wojnach, których powodów nigdy nie rozumieli, niemowlęta, które zmarły nagłą śmiercią w swoich łóżeczkach, po tych wszystkich, którzy umarli młodo na raka, białaczkę, a także na te choroby, które obecnie pochłaniają wiele niewinnych ofiar: narkomanię i AIDS.

– Kate, Bert, Dayiel i Mia zginęli śmiercią zasłużonych. Prawda?

– Prawda.

EPILOG

Od opisanych w tej książce wydarzeń minęło ponad pięć lat.

Smutek ustąpił pod naporem codziennych spraw, ale wspomnienia, w jakiś niezrozumiały sposób, zyskały tylko na wyrazistości.

Wszyscy – żyjący – członkowie naszej rodziny nie są już tymi samymi ludźmi, którymi byli przed tym straszliwym wypadkiem, który wydarzył się na autostradzie 1 – 5, o czwartej, w pewne gorące, sierpniowe popołudnie 1988 roku.

Nasza druga córka, Camille, uczy dzieci w szkole objętej patronatem UNESCO w Hanoi w Wietnamie. Czterokrotnie próbowała zajść w ciążę za pomocą metody in vitro, ale bez powodzenia. Teraz jest w trakcie załatwiania adopcji dwójki wietnamskich dzieci.

Nasz starszy syn, Mart, jest nauczycielem w Ankarze, w Turcji.

Ze swoją żoną, Juliette, ma dwójkę dzieci: pięcioletnią Emilię i prawie dwuletnią Clarę. To prawie tak, jakby próbowali zapełnić puste miejsca w naszym życiu.

Nasz młodszy syn, Will – w tej książce to Robert – zdaje egzaminy nauczycielskie i robi dyplom na uniwersytecie w New Jersey. Zmieniłem mu imię, ponieważ taka liczba postaci o imieniu Will lub Wills wprowadziłaby tylko zamieszanie.

Rosemary, moja żona, nadal udaje, że to, co się stało, tak naprawdę nigdy się nie zdarzyło, i zaszyła się w świecie książek.

Przestała uczyć, przeszła na emeryturę i chyba jest szczęśliwa.

Często rozmawiamy o Kate, Bercie i ich dziewczynkach.

Nagrobek zamówiony w Capitol Monuments nie został jeszcze wykończony. Mamy za to dwa prywatne pomniki: dwa zegary słoneczne zrobione z kamieni młyńskich, które zabraliśmy z naszego młyna wodnego we Francji. Jeden ustawiliśmy nad brzegiem stawu. Kiedy tam pływamy, ręczniki wieszamy na gnomonie zegara. To tak, jakby Kate i jej rodzina bawili się z nami. Łatwiej wtedy uwierzyć, że nadal są tutaj, w naszym starym młynie.

W środku kamienia złożyliśmy prochy naszych zmarłych. Ponad urną zbudowaliśmy niewielką piramidę, w której osadzony jest gnomon. W poszczególnych ćwiartkach koła umieściliśmy ich imiona i cztery litery składające się na słowo L – O – V – E. Na obwodzie kamienia wyryłem krótki wierszyk, który napisałem w przeddzień pogrzebu w Oregonie.

Drugi pomnik znajduje się na kawałku ziemi, który Kate dostała jako prezent ślubny. Zrobiony jest z identycznego kamienia młyńskiego i stoi na płaskim, morvańskim głazie. Kiedy tu przyjeżdżamy, dbamy, żeby zawsze były tam kwiaty.

Od mojego spotkania z Bertem (który naprawdę miał na imię Bill), snu czy nawiedzenia – cokolwiek to było – stałem się o wiele bardziej wrażliwy na rzeczywistość duchową, moją własną i tę, którą dostrzegam w innych. Nabrałem pewności, że życie, które wiedziemy w materialnym świecie, to tylko fragment większej całości. To mnie uspokoiło i dostarczyło przeżyć duchowych, których nigdy wcześniej nie doświadczałem.

Oto jeden przykład.

Na wiosnę, kilka miesięcy po wypadku, pojechałem sam do naszego młyna w Burgundii, żeby malować. O tej porze roku jest tam przepięknie: wśród owiec pasących się na łąkach biegają już młode, brykają i ssą swoje mamy. To czas, kiedy ziemię z wolna okrywa zielonozłota mgiełka, kiedy wylęgają się kurczęta i kaczęta. Okoliczne wzgórza ożywiają kwitnące drzewa i głogi. Naszło mnie niepohamowane pragnienie namalowania tego widomego dowodu ciągłości i trwania.

Następnego wieczoru, po całym dniu spędzonym przy sztalugach, kiedy to usiłowałem zakląć w obrazie czar polnych kwiatów rosnących w cieniu nisko zwieszających się gałęzi drzew, położyłem się do łóżka, gdy było jeszcze jasno – o tej porze roku słońce zachodzi dopiero koło dziesiątej. Już zasypiałem, kiedy usłyszałem głośne pukanie. Z początku myślałem, że ktoś dobija się do drzwi. Wstałem, żeby sprawdzić, któż to odwiedza mnie o tak późnej godzinie, ale za drzwiami nikogo nie było. Wróciłem do łóżka, a wtedy znowu rozległo się to stukanie. Miałem wrażenie, że dobiega gdzieś znad mojej głowy, ale uważałem, że to niemożliwe, ponieważ strop jest bardzo wysoko, a u szczytu dachu znajduje się tylko mały lufcik. Po jakimś czasie stukanie ustało, a ja zasnąłem.

Trzy dni później, zgodnie ze swoją zapowiedzią, przyjechał do mnie mój bliski przyjaciel, też artysta, Jo Lancaster. To ten, który zadzwonił do nas o szóstej rano, dzień po wypadku, i tylko płakał do słuchawki. Później się dowiedziałem, że był pierwszą osobą, do której zatelefonowała Camille; Jo to stary przyjaciel całej naszej rodziny, ma piątkę dzieci, niektóre w tym samym wieku co nasze. W Paryżu wynajmujemy na spółkę pracownię. Teraz przyjechał tutaj, żeby malować i dotrzymywać mi towarzystwa.

Spędziliśmy cudowny dzień. Obaj uprawiamy malarstwo figuralne. Odkryliśmy drewnianą stodołę, w której spomiędzy murszejących desek wystawały pęki żółknącego siana. Uznaliśmy, że to inspirujący obiekt. Malarstwo jest sztuką samotności, ale dobrze jest móc uczestniczyć w doświadczeniu, w procesie tworzenia, wspólnie z kimś, kto został malarzem z tych samych powodów co ja.

Zjedliśmy wczesną kolację i także tym razem położyliśmy się, zanim jeszcze zgasły światła dnia. Planowaliśmy wstać o świcie, by kontynuować malowanie.

Jo ułożył się na poddaszu, w miejscu zazwyczaj rezerwowanym dla Willa, który spędza w młynie więcej czasu niż reszta rodziny. Rano obudziło mnie wołanie Joego.

– Hej, Will! Jakiś zwariowany ptak harcuje za moim oknem.

Jest piękny, żółty, smukły, z długim ogonem. Zachowuje się tak, jak gdyby chciał się dostać do środka.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Niezawinione Śmierci»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Niezawinione Śmierci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


William Wharton - Dad
William Wharton
William Wharton - Birdy
William Wharton
William Wharton - Ever After
William Wharton
William Wharton - A Midnight Clear
William Wharton
William Wharton - Houseboat on the Seine
William Wharton
William Wharton - Franky Furbo
William Wharton
William Wharton - Last Lovers
William Wharton
William Wharton - Scumbler
William Wharton
William Wharton - Tidings
William Wharton
William Wharton - Shrapnel
William Wharton
William Wharton - The WWII Collection
William Wharton
William Wharton - The Complete Collection
William Wharton
Отзывы о книге «Niezawinione Śmierci»

Обсуждение, отзывы о книге «Niezawinione Śmierci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x