– O ile zdążyłem się zorientować, wszyscy prawnicy uważają się za bogów, a dobry klient powinien zachowywać się jak obłoczek na niebie, czyli płynąć tam, gdzie oni dmuchną.
Wracamy do samochodu. Słońce szybko się zniża. Niebo na zachodzie zaczyna mienić się kolorami. Chciałbym uwolnić się od tych wszystkich złych myśli i cieszyć się, że żyję, że nie jestem garstką popiołu jak Kate, że właśnie jadę samochodem z inteligentną, przystojną kobietą, podziwiając piękne pejzaże. Powinienem docenić wysiłki Mony, która robi, co może, żeby podnieść mnie na duchu. Kiedy wsiadamy do auta i Mona wkłada kluczyk do stacyjki, obracam się tak, że musi na mnie spojrzeć. Na jej twarzy nie dostrzegam cienia emocji, tylko tę nieruchomą prawniczą maskę.
– Posłuchaj, Mona. Przepraszam, że jestem taki upierdliwy, ale nie mogę dojść do siebie. Zawiodłem swoją zmarłą córkę, zawiodłem Willsa. Wszystkie moje plany wzięły w łeb. Wiem, że robisz, co potrafisz, żeby mnie jakoś z tego wyciągnąć i doceniam to. Proszę cię tylko o więcej cierpliwości. To twój świat, nie mój.
– Trudno mi się przyzwyczaić. Nienawidzę uczucia, że ktoś mną kieruje, nawet jeśli to dla mojego dobra; a może zwłaszcza wtedy.
– Rozumiesz?
– Mało to przypomina rozmowę adwokata z klientem. Ale jeżeli nadal będziesz mi mówił takie rzeczy, jest szansa, że dowiozę cię cało i zdrowo do Portland.
Reszta podróży upływa w przyjemnym nastroju. Opowiadam jej o swoich książkach i obrazach. Mona wie o mnie więcej niż myślałem. Niedawno przeczytała Ptaśka i Tatę, obie jej się podobały. Próbuje mi wyjaśnić, dlaczego tyle razy wychodziła za mąż – to jej już trzecie małżeństwo – i opowiada, jak bardzo kocha swojego synka, Jonaha. Martwi się, że jej obecny mąż ma wyrzuty sumienia, ponieważ to ona utrzymuje rodzinę. Przyznaje, że nie lubi oszczędzać, zawsze przekracza saldo swoich kart kredytowych.
Opowiadam jej, jaki ze mnie straszny kutwa, jak nie znoszę wydawać pieniędzy na coś, co nie jest trwałe. Staram się jej wytłumaczyć, dlaczego mieszkam we Francji i dlaczego nie chciałem, żeby moje dzieci wychowywały się w Ameryce. W niektórych sprawach się ze mną zgadza, ale większości ważnych dla mnie powodów zwyczajnie nie rozumie.
W końcu dojeżdżamy do Portland. Mona zawozi mnie pod sam dom Wilsonów. Podajemy sobie ręce na pożegnanie. Ponieważ odmówiłem ugody, nasz pozew przeciwko firmie przewozowej Cuttera rozpatrzy sąd przysięgłych. Może później uda nam się postawić przed sądem także władze stanowe oraz Sweglera. To jedyna pociecha w tym wszystkim. Mona mówi, że proces zacznie się we wrześniu i że powinienem zjawić się tutaj tydzień lub dwa wcześniej.
Karen i Robert są na werandzie. Robert zapala światło przed domem. Schodzą do nas. Przedstawiam im Monę.
Karen całuje mnie na powitanie, z Robertem wymieniamy mocny uścisk dłoni. Jak dobrze znowu być w gronie życzliwych ludzi, którzy nie czyhają na każde moje potknięcie.
Idę do sypialni, gdzie czeka już na mnie posłane łóżko. Rzucam torbę na podłogę, wieszam ubranie i kładę się spać. Prowadzę życie zwyczajnego włóczęgi, a może raczej trampa? Z tą myślą zasypiam.
Rano, przed pójściem do kuchni, biorę prysznic, mimo to nie jestem jeszcze w pełni obudzony. Rob siedzi przy stole i czyta gazetę. Domyślam się, że Karen pojechała już do szkoły.
– A jednak zawarłeś ugodę.
Podaje mi gazetę. Na razie widzę tylko wielki tytuł: PRAWNICZA BITWA O KARAMBOL NA 1 – 5 ZAKOŃCZONA. Zaczynam czytać i nie wierzę własnym oczom.
Po zawarciu ugody w sprawach związanych z ubiegłorocznym fatalnym wypadkiem samochodowym na 1 – 5 wiele osób uwikłanych w tę prawniczą batalię odetchnęło z ulgą.
„To prawdziwa ulga – wyznała Claire Woodman z Falls City. – Trwało to już zbyt długo”. W wypadku zginął syn Claire Woodman, Bert, oraz jego żona i ich dwie małe córeczki.
„Jestem zadowolony, że sprawa znalazła satysfakcjonujące wszystkich rozwiązanie” – powiedział Arthur Johnson, zastępca prokuratora generalnego stanu Oregon… [Nie do wiary!
Ciągle jeszcze nie chcą się przyznać.] Sędzia federalny, Joseph Murphy, wraz ze sztabem prawników negocjował warunki ugody podczas trwającej od wtorku do piątku serii spotkań. Wszyscy uczestnicy posiedzenia pojednawczego zgodzili się nie ujawniać wysokości odszkodowań wypłaconych osiemnastu poszkodowanym lub ich rodzinom. [„Zgodzili się” nie jest tu właściwym określeniem.]
Tragiczny wypadek wydarzył się 3 sierpnia 1988 roku na południe od Albany, kiedy to dym znad wypalanych pól niespodziewanie przeniósł się nad autostradę. Siedem osób zginęło, a osiemdziesiąt siedem zostało rannych.
Spowodowało to ogłoszenie jedenastodniowego moratorium na wypalanie ściernisk, a głosy domagające się całkowitego zakazania czy też ograniczenia tych praktyk nie cichną do dziś.
Hodowcy traw z doliny Willamette stosują wypalanie pól jako środek zapobiegawczy przeciwko szkodnikom i chorobom roślin. Większość pozwów dotyczyła władz stanowych i farmera z okolic Albany, Paula Sweglera.
Claire Woodman powiedziała, że jest „w zasadzie” zadowolona z warunków ugody. „Sędzia Murphy stanął na głowie, żeby doprowadzić do ugody” – powiedziała. Ponadto dodała, że sprawiedliwości stanie się zadość dopiero wówczas, kiedy wypalanie pól zostanie poddane surowszej kontroli… [Poczucie bezkarności na pewno nie skłoni farmerów do rezygnacji z wypalania ściernisk.] „Od dawna się tego domagamy – mówiła Claire Woodman – a teraz boimy się, że to się powtórzy”.
Stwierdziła, że natężenie ruchu na autostradzie 1 – 5 bardzo wzrosło w ciągu ostatnich lat. Obawia się, że następny taki wypadek może okazać się jeszcze tragiczniejszy w skutkach…
Claire Woodman oświadczyła też, że czynnie zaangażowała się w ruch na rzecz zorganizowania referendum w sprawie wypalania pól…
Arthur Johnson podkreślił, że sędzia federalny nie zmuszał nikogo do zawarcia ugody. Przeciwnie, była to wspólna inicjatywa zainteresowanych stron… [Tego już za wiele! Sędzia Murphy wyraźnie zapowiedział, że wszyscy mają pozostać do jego dyspozycji przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, i że wezwana osoba ma pięć minut na stawienie się w jego gabinecie, w przeciwnym wypadku zostanie oskarżona o obrazę sądu. Jeśli to nie był przymus, to co nim jest?]
Johnson powiedział, że wypadek na 1 – 5 to jedna z najbardziej skrupulatnie zbadanych i udokumentowanych spraw sądowych w tym stanie. Chociaż niezwykle złożona ze względu na liczbę zniszczonych pojazdów oraz osób, które odniosły obrażenia [nie wspominając o ofiarach śmiertelnych!], nie wymagała zastosowania jakichś nadzwyczajnych procedur prawnych. Orzeczenie w tej kwestii wydano w kwietniu br. Sędzia okręgowy hrabstwa Linn postanowił, że suma, jaką władze stanowe wypłacą ofiarom wypadku, łącznie nie powinna przekroczyć trzystu tysięcy dolarów. [Kiedy? W kwietniu, a więc na kilka dni przed posiedzeniem pojednawczym. Postanowienie sądu apelacyjnego niższego szczebla, uchylające orzeczenie sędziego federalnego, sędzia Murphy uznał za ostateczne! A apelację rozpatrywał sąd okręgowy hrabstwa, w którym wydarzył się wypadek!]
„Z chwilą, kiedy sąd wydał orzeczenie określające maksymalną wysokość odszkodowania, wszystko zaczęło się układać – mówił Johnson. – Wcześniej każdy liczył, że wyciągnie od władz stanowych co najmniej milion dolarów”.
Johnson potwierdził, że chociaż zawarto ugodę we wszystkich sprawach przeciwko władzom stanowym, jedna sprawa pozostała nie rozstrzygnięta. [Myślę sobie: a jednak przyznali się.]
Читать дальше