Idę na poddasze, gdzie znajduje się mój warsztat pisarski. Mam notatki do listu, który napisałem w Kalifornii, i trochę dodatkowych informacji zebranych od tamtego czasu. Piszę nowy list do gubernatora Silversidesa. Jadę na rowerze na pocztę i nadaję go jako polecony. Zaczynam się czuć jak chłopiec wpychający zabazgrane kartki do butelki i rzucający je do morza.
Na dwa dni przed wyjazdem dostajemy telefon z firmy prawniczej Baker, Ford, którą poleciła nam żona Danny'ego. Dzwoni kobieta, nazywa się Mona Flores. Tłumaczę jej, że wyjeżdżamy z kraju. Odpowiada, że jeśli chcemy, prześle nam ekspresem kopię umowy, jaką Danny i Sally sporządzili na rzecz Willsa. Powinna dojść następnego dnia.
Nadal nie jestem pewny, czy chcę to zrobić. Nie mam zamiaru z nikim się procesować.
– A ty, Rosemary, chcesz kogoś pozwać do sądu?
Kręci głową, że nie.
W kącikach jej oczu błyszczą zaledwie dwie małe kropelki.
Może wyczerpaliśmy już cały przysługujący nam zapas łez.
– Posłuchaj, Will. Słyszałam, gdzie dzwoniłeś. Wiem, że jesteś wściekły i że chciałbyś jakoś powstrzymać to głupie wypalanie pól. Wszystko to rozumiem. Znam ciebie. Ja też nie chcę się procesować, ale przychodzi mi do głowy taka rzecz. Jeśli będą musieli zapłacić wysokie odszkodowania, nam i rodzinom innych ofiar, wówczas wzrosną ich stawki ubezpieczeniowe. Może wtedy dwa razy pomyślą, zanim znowu podpalą ścierniska albo przynajmniej będą bardziej ostrożni.
– A co zrobimy z tymi pieniędzmi? Jeśli to będzie duża suma, możemy zmarnować życie naszym dzieciom. Podoba mi się tak, jak jest, nie chcę niczego zmieniać.
– A co z Willsem? Chyba są mu coś winni. Naturalnie nikt nie zdoła wyrównać poniesionych strat, mimo to są mu coś winni. Myślę też, że niepotrzebnie martwisz się o dzieci. Akurat pod tym względem wszystkie są całkiem rozsądne. I zawsze mogą zrezygnować.
Pomysł uczynienia czegoś, co sprawi, że farmerzy dobrze się zastanowią, zanim znowu podpalą ścierniska, trafia mi do przekonania.
Nazajutrz przychodzi list. Baker, Ford będzie nas reprezentować w sprawie o spowodowanie „niezawinionej śmierci” Kate, Berta, Mii i Dayiel. Honorarium ma wynieść dwadzieścia pięć procent sumy określonej w ugodzie, plus koszty własne: opłaty sądowe, wynajęcie biegłych, podróże i tak dalej. Cały dokument stanowi misterną konstrukcję zbudowaną z podejrzeń, braku zaufania oraz przewidywania każdej ewentualnej korzyści i wszelkiej możliwej nieuczciwości. Ostatecznie jednak takie jest prawo, a oni są prawnikami.
Kłopoty to ich specjalność.
Podpisujemy umowę pod datą 24 sierpnia 1988; dokładnie w trzy tygodnie po wypadku i na dzień przed wyjazdem do Francji.
Kiedy z powrotem wprowadzamy się do naszego pływającego domu we Francji, proszę Bakera, Forda o wysłanie nam kopii raportu policyjnego z miejsca wypadku. Przesyłka nadchodzi w pierwszych dniach września. Raport został sporządzony przez sierżanta Richarda Corrigana z policji stanowej w Oregonie. Czytam go od deski do deski, targany na przemian przez żal i niedowierzanie.
Z raportu wynika, że 3 sierpnia, o godzinie 3.52 po południu posterunek w Albany otrzymał wiele zgłoszeń informujących o poważnej kolizji drogowej i towarzyszącym jej pożarze. Sierżant Corrigan, sierżant Steels i starszy szeregowy Tommy Nelson natychmiast wyjechali na miejsce wypadku i dotarli tam dwadzieścia osiem minut później. Północna nitka autostrady stała w ogniu. Płonęło sześć czy siedem samochodów osobowych i jedna duża ciężarówka. Na północ od miejsca, w którym doszło do kolizji, kilka innych samochodów i ciężarówek zatrzymało się albo wywróciło.
W ich pobliżu siedziało lub leżało około dziesięciu rannych. Pierwszej pomocy udzielali przypadkowi świadkowie wypadku.
Sierżant Corrigan natychmiast poprosił o wysłanie na miejsce zdarzenia wszystkich dostępnych wozów strażackich i karetek pogotowia ratunkowego. Powiadomiono prokuratora okręgowego i inspektora sanitarnego hrabstwa Linn.
Następnie raport wylicza wszystkie samochody i osoby biorące udział w wypadku. Na skutek pożaru zniszczeniu uległo siedemnaście pojazdów.
Furgonetkę, w której znajdowali się Kate, Bert i dzieci, raport określa jako „obiekt 19”. Została uszkodzona w trzech miejscach.
Zgodnie z raportem, „pierwsze bardzo poważne uszkodzenie obejmuje przód pojazdu, prawy przedni błotnik i prawe drzwi”. Tam siedziała Kate. Moje biedactwo. „To uszkodzenie – stwierdza się w raporcie – jest rezultatem zderzenia z obiektem 5, na który furgonetka została zepchnięta przez obiekt 18”. Obiekt 18 to osiemnastokołowa ciężarówka, która uderzyła w samochód Kate i Berta od tyłu. Obiekt 5 to pojazd jadący po sąsiednim pasie, na który osiemnastokołowiec zepchnął furgonetkę.
Mniejsze uszkodzenie, powstałe na skutek zderzenia z innym pojazdem, obiektem 20, stwierdzono również w lewej przedniej części obiektu 19. Trzecie bardzo poważne uszkodzenie obiektu 19 obejmuje tył pojazdu oraz oba tylne koła. Powstało w wyniku najechania obiektu 18 na tył, a potem na dach obiektu 19.
Tam w specjalnych fotelikach, przypięte pasami, znajdowały się Mia i Dayiel. Żadne pasy bezpieczeństwa nie mogły ich uchronić przed impetem i masą osiemnastokołowej ciężarówki, która wjechała na nie, miażdżąc dach furgonetki.
Następnie raport stwierdza: „Wszyscy czterej (4) pasażerowie obiektu 19 zostali znalezieni martwi. Pojazd uległ rozległym uszkodzeniom na skutek pożaru i TA SAMA PRZYCZYNA SPOWODOWAŁA ŚMIERĆ CZWÓRKI PASAŻERÓW”. Fragment, który specjalnie przepisałem dużymi literami, to informacja, której miałem nadzieję nigdy nie przeczytać. Zazwyczaj ludzi cieszy świadomość, że ktoś zginął na miejscu. W tym wypadku, jak wszystko wskazuje, Kate, Bert i dziewczynki zostali straszliwie okaleczeni i zmiażdżeni przez uderzenie, ale wciąż żyli i może nawet byli przytomni, kiedy palili się żywcem.
„Wskutek uderzenia w tył furgonetki, obiekt 19 najechał na dach tego pojazdu”. Bert musiał być śmiertelnie przerażony, kiedy usiłował zjechać z prawego pasa na pobocze, nie widząc nic poza reflektorami wielkiej ciężarówki świecącymi tuż za nim poprzez ścianę żółtego dymu.
To uderzenie spowodowało natychmiastowe zapalenie się obu pojazdów. Obiekt 18 zepchnął obiekt 19 na obiekt 5… Obiekt 19 miażdżony i popychany przez obiekt 18 uderzył w tył obiektu 5, obracając go lekko w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara…
Wszystkie następujące po sobie kolizje zostały spowodowane przez obiekt 18. Równocześnie ogień zaczął się rozprzestrzeniać tak gwałtownie, że zapaliły się kolejne pojazdy. Bardzo wysoka temperatura wytworzona przez pożar przyczyniła się do powstania głębokich i rozległych pęknięć w betonowej nawierzchni autostrady.
Raport policji dalej opisuje poszczególne fazy karambolu, do którego doszło w kompletnych ciemnościach spowodowanych gęstym dymem. To już przekracza moją wytrzymałość. Składam kartki i siedzę jak odrętwiały.
Może Rosemary ma rację i powinienem dać sobie z tym spokój: na razie i tak nie mogę nic zrobić. A jednak nie mogę zrezygnować – jestem to winien Bertowi. Bez względu na koszty muszę zrobić wszystko, co w mojej mocy, żeby coś podobnego nie przydarzyło się komuś innemu.
Przerzucam protokół z oględzin lekarskich dołączony do raportu policyjnego. Wykonano między innymi testy na zawartość alkoholu we krwi. W przypadku Kate (wtedy jeszcze nazywanej „nie zidentyfikowanym pasażerem płci żeńskiej”) stwierdzono brak alkoholu we krwi i osiemnaście procent zawartości tlenku węgla. U Berta, „nie zidentyfikowanego kierowcy płci męskiej”, zerowy poziom alkoholu i trzynaście procent zawartości tlenku węgla. Dayiel i Mia nie zostały poddane testowi. Podobnie jak żaden inny kierowca! Po prostu nie do wiary.
Читать дальше