Cormac McCarthy - Krwawy Południk albo Wieczorna Łuna Na Zachodzie

Здесь есть возможность читать онлайн «Cormac McCarthy - Krwawy Południk albo Wieczorna Łuna Na Zachodzie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Krwawy Południk albo Wieczorna Łuna Na Zachodzie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Krwawy Południk albo Wieczorna Łuna Na Zachodzie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Oparta na autentycznych wydarzeniach z połowy XIX wieku historia czternastoletniego chłopca, który pewnego dnia ucieka z domu od owdowiałego ojca pijaka i wyrusza na Południe. Wkracza na drogę, która przypomina podróż Dantego w głąb Piekła. To czasy bezlitosnej masakry Indian, ciemne karty w historii Ameryki, naznaczone przemocą i bezprawiem.
W 2006 r. książka zajęła trzecie miejsce w plebiscycie „New York Timesa” na najważniejszą powieść amerykańską 25-lecia.
Planowana jest jej ekranizacja (reż. Ridley Scott).
'Arcydzieło. Połączenie „Piekła”, „Iliady” i „Moby Dicka”. Dawno nie czytałem podobnej książki. Wspaniałe, zapierające dech w piersi dzieło'. (John Banville)

Krwawy Południk albo Wieczorna Łuna Na Zachodzie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Krwawy Południk albo Wieczorna Łuna Na Zachodzie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Skierowali się na północ ku rozległej sonorskiej pustyni i tygodniami snuli po spieczonym odludziu w pogoni za pogłoską i

cieniem. Kilka rozproszonych band zbójnickich Chiricahua, widzianych podobno przez pastuchów z podupadłego i opuszczonego rancza. Kilku peonów, zwabionych w zasadzkę i zabitych. Dwa tygodnie po wyjeździe dokonali masakry na mieszkańcach puebla nad rzeką Nacozari, a dwa dni później, kiedy ruszyli ze skalpami w kierunku Ures, na równinie na zachód od Baviácora natknęli się na armię sonorskiej kawalerii pod komendą generała Eliasa. Wywiązał się pościg, w trakcie którego trzech z oddziału Glantona zginęło, siedmiu innych zostało rannych, z tych zaś czterej niezdolni byli do dalszej jazdy.

W nocy widzieli ogniska armii niespełna dziesięć mil na południe. Przesiedzieli noc po ciemku, ranni wołali o wodę. W zimnym bezruchu przed świtem ognie wciąż płonęły w oddali. O brzasku Delawarowie wjechali do obozu i usiedli z Glantonem, sędzią i Brownem. W poświacie od wschodu ogniska na równinie zbladły jak zły sen i dokoła rozpostarła się teraz naga kraina, połyskująca w czystym powietrzu. Gdzieś tam Elias ruszył już na nich z armią w sile pięciuset żołnierzy.

Wstali, żeby osiodłać konie. Glanton wyjął kołczan zrobiony ze skóry ocelota i odliczył strzały, żeby było ich tyle, ilu członków oddziału, porwał kawał czerwonej flaneli, przywiązał strzępy przy nasadkach czterech strzał, potem włożył jedne i drugie do kołczana.

Usiadł na ziemi z kołczanem na sztorc między kolanami, a pozostali zaczęli podchodzić gęsiego. Dzieciak wybrał strzałę, którą chciał wyciągnąć, lecz nagle zastygł, bo zobaczył, że sędzia mu się przygląda. Spojrzał na Glantona. Puścił trzymaną

strzałę i wyjął drugą, z czerwonym chwostem u dołu. Znowu zerknął na sędziego, ale ten nie patrzył, więc ruszył dalej i zajął miejsce obok Tate'a i Webstera. Na końcu dołączył do nich niejaki Harlan z Teksasu, który wybrał ostatnią feralną strzałę, i tak stali we czterech, podczas gdy reszta osiodłała konie i wyprowadziła je z obozu.

Wśród rannych było dwóch Delawarów i jeden Meksykanin. Czwartym był Dick Shelby, który siedział z boku, obserwując przygotowania do odjazdu. Pozostali Delawarowie w oddziale zaczęli rozmawiać między sobą, a potem jeden z nich zbliżył się do czterech Amerykanów i przyjrzał im po kolei. Przeszedł przed nimi, zawrócił i wziął strzałę od Webstera. Webster spojrzał na Glantona, który stał nieopodal przy swoim koniu. Potem Delawar wziął strzałę Harlana. Odwrócony plecami Glanton przywarł czołem do żeber wierzchowca, zacisnął popręg i wskoczył na siodło. Poprawił kapelusz. Wszyscy milczeli. Harlan i Webster poszli po swoje wierzchowce. Glanton wstrzymał konia, a gdy najemnicy przejechali obok jeden za drugim, zawrócił i ruszył ich śladem na równinę.

Delawar poszedł po swojego wierzchowca i zaczął go prowadzić w pętach przez zagłębienia w piachu, pozostałe po ciałach śpiących. Jeden z rannych Indian leżał spokojnie, oddychając ciężko z zamkniętymi oczami. Drugi śpiewał coś rytmicznie. Delawar puścił wodze, wyjął maczugę z juków, stanął okrakiem nad pierwszym Indianinem, wziął zamach i jednym uderzeniem roztrzaskał mu głowę. Mężczyzna przygarbił się, targnięty

drobnym spazmem, i znieruchomiał. Z drugim postąpił tak samo, a potem podniósł koniowi nogę, oswobodził ją z pęt, wstał, schował sznur i maczugę do juków, dosiadł wierzchowca i obrócił go. Spojrzał na dwóch stojących obok mężczyzn. Twarz i klatkę piersiową miał zbryzgane krwią. Dotknął piętami końskich boków i odjechał.

Tate przykucnął na piachu, zwieszając ręce. Odwrócił głowę i popatrzył na dzieciaka.

Kto załatwi Meksykanina?, spytał.

Dzieciak nie odpowiedział. Obaj patrzyli na Shelby'ego. On patrzył na nich.

Tate ściskał w garści kamyki, które upuścił teraz po kolei na piasek. Zerknął na dzieciaka.

Jak chcesz, to jedź, rzekł dzieciak.

Spojrzał na martwych Delawarów w kocach. Możesz nie dać rady.

Nie twoje zmartwienie.

Glanton może wrócić.

Może i może.

Tate spojrzał w kierunku leżącego Meksykanina, a potem znowu popatrzył na dzieciaka. Wypadło na mnie, powiedział.

Dzieciak milczał.

Wiesz, co tamci z nimi zrobią?

Splunął. Wyobrażam sobie.

Nie, nie wyobrażasz.

Mówiłem, że droga wolna. Rób jak chcesz.

Tate wstał i spojrzał na południe, ale rozpościerająca się w oddali pustynia była czysta, niepodeptana przez żadną

zbliżającą się armię. Zadygotał z zimna. Indiance, powiedział. Dla nich to pestka. Przeszedł przez obóz, wziął swojego konia, podprowadził go i dosiadł. Spojrzał na charczącego cicho Meksykanina, któremu różowa piana wystąpiła na usta. Potem na dzieciaka. W końcu ponaglił konia, wjechał między suche akacje i zniknął.

Dzieciak siedział na piachu, patrząc na południe. Meksykanin oberwał w płuca, więc i tak miał umrzeć, ale Shelby'emu kula strzaskała tylko biodro i był całkiem przytomny. Leżał, wpatrując się w dzieciaka. Pochodził z wpływowej rodziny z Kentucky, uczęszczał do Transylvania College i jak wielu innych młodych mężczyzn z jego klasy społecznej wyruszył na zachód z powodu kobiety. Patrzył na dzieciaka i na ogromne słońce wrzące na krańcach pustyni. Każdy bandyta i szuler wiedziałby, że przegra ten, który pierwszy się odezwie, ale Shelby i tak już przegrał.

Na co czekasz?, spytał. Rób swoje.

Dzieciak spojrzał na niego.

Jak bym miał broń, tobym cię zastrzelił, powiedział Shelby.

Dzieciak milczał.

Wiesz o tym, co?

Ale nie masz.

Znowu popatrzył na południe. Coś się poruszało, może pierwsze warstwy gorąca. Ani śladu kurzu o tak wczesnej porze. Gdy znowu spojrzał na Shelby'ego, ten płakał.

Nie podziękujesz mi, jak ci daruję?

No to rób swoje, ty skurwysynu.

Siedział. Z północy wiał lekki wiatr, a w zaroślach za plecami zaczęły gruchać gołębie.

Jak chcesz, żebym cię zostawił, to odjadę.

Shelby milczał.

Dzieciak rył obcasem w piachu. Musisz powiedzieć.

Dasz mi broń?

Wiesz, że nie mogę ci nic dać.

Jesteś taki sam jak on. Taki sam.

Dzieciak nie odpowiedział.

A jak wróci?

Glanton?

Tak?

No to co?

Zabije mnie.

Nic na tym nie stracisz.

Ty skurwysynu.

Dzieciak wstał.

Ukryjesz mnie?

Ukryję?

Tak.

Splunął. Nie dasz rady się ukryć. Niby gdzie?

Czy on wróci?

Nie wiem.

Nie chcę umierać w tak strasznym miejscu.

A jest gdzieś jakieś dobre?

Shelby otarł oczy wierzchem dłoni. Widzisz ich?, spytał.

Na razie nie.

Zaciągniesz mnie w krzaki?

Dzieciak odwrócił się i spojrzał na niego. Popatrzył znowu w dal, po czym przeszedł przez nieckę, przykucnął za Shelbym, wziął go pod pachy i dźwignął. Shelby'emu głowa opadła do tyłu i zerknął w górę, a potem chwycił za kolbę rewolweru, który dzieciak nosił za pasem. Dzieciak złapał go za rękę. Opuścił Shelby'ego na ziemię, odsunął się i pomaszerował na drugą stronę obozu. Gdy wrócił, prowadząc konia, Shelby znowu płakał. Wyjął rewolwer zza pasa, wetknął go między tobołki przywiązane do tylnego łęku siodła, wziął manierkę i podszedł do rannego.

Shelby leżał z odwróconą głową. Dzieciak przelał trochę wody do jego manierki, wetknął z powrotem korek wiszący na rzemyku i dopchnął go nasadą dłoni. Wstał i spojrzał na południe.

Już jadą, powiedział.

Shelby uniósł się na łokciu.

Dzieciak zerknął na niego, potem popatrzył na niewyraźne, bezkształtne kłębowisko na widnokręgu od południa. Shelby opadł na plecy. Patrzył w niebo. Od północy nadciągała ciemna chmura i zerwał się wiatr. Z krzaków wierzbiny na skraju piaszczystej niecki wyfrunęła wiązka liści i zaraz nadleciała z powrotem. Dzieciak podszedł do konia, wziął rewolwer, włożył go za pasek, powiesił manierkę na łęku siodła, wsiadł i spojrzał jeszcze raz na rannego mężczyznę. Potem odjechał.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Krwawy Południk albo Wieczorna Łuna Na Zachodzie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Krwawy Południk albo Wieczorna Łuna Na Zachodzie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Cormac McCarthy - Suttree
Cormac McCarthy
Cormac McCarthy - Child of God
Cormac McCarthy
Cormac McCarthy - The Orchard Keeper
Cormac McCarthy
Cormac McCarthy - Outer Dark
Cormac McCarthy
Cormac McCarthy - Cities of the Plain
Cormac McCarthy
Cormac McCarthy - The Crossing
Cormac McCarthy
Cormac McCarthy - The Sunset Limited
Cormac McCarthy
Cormac McCarthy - Dziecię Boże
Cormac McCarthy
Cormac McCarthy - En la frontera
Cormac McCarthy
Cormac McCarthy - Droga
Cormac McCarthy
Cormac McCarthy - All The Pretty Horses
Cormac McCarthy
Отзывы о книге «Krwawy Południk albo Wieczorna Łuna Na Zachodzie»

Обсуждение, отзывы о книге «Krwawy Południk albo Wieczorna Łuna Na Zachodzie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x