Dominika Stec - Kobieca Intuicja

Здесь есть возможность читать онлайн «Dominika Stec - Kobieca Intuicja» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kobieca Intuicja: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kobieca Intuicja»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Spełniły się życzenia Dominiki – bohaterki Mężczyzny do towarzystwa. Żyje sobie szczęśliwie z Pedrem, wydała nawet powieść o ich wielkiej miłości. Z tego też powodu udziela wywiadu prestiżowemu pismu My Fair Lady i wzbudza niezdrowe zainteresowanie swoich uczniów. Spełnione uczucie miewa i wzloty i upadki, niemniej nic nie zapowiada katastrofy, toteż kiedy ta następuje, na Dominikę zwala się lawina pytań – ważnych, mniej ważnych i zgoła podstawowych.

Kobieca Intuicja — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kobieca Intuicja», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Dopiero za trzecim razem Solska potwierdziła, że mataczyć. Staruszkowi oczy rozbłysły ułańską fantazją. Przytwierdził do blatu maszynkę do mięsa i załadował w nią nierozpoznany przeze mnie anatomicznie fragment zająca. Zakręcił korbką z rozmachem.

– Mataczę! – powiadomił nas radośnie.

Nie wiem, czy cieszył go sam fakt wesołego obracania korbką, czy to, że w końcu dostał pozwolenie na odejście od telewizora.

– Mówi się kręcę – poprawiła go Solska. – Bardzo ładnie dziadziu kręci.

– Bardzo – poparła ją Rucka. – Na kokardkę z „Uśmiechniętym Słoneczkiem".

W pierwszej chwili wydało mi się, że robią z dziadzia wariata, ale wyglądał na nieprzytomnie szczęśliwego. Nucił pod nosem „Hej, junacy, hej, chłopcy, dziewczęta, do roboty! do roboty!", wydawał sam sobie komendy, frywolnie klepał zająca po ugotowanych kawałkach. Podnosił na nas dumny wzrok, z którego dało się wyczytać, że życie ludzkie ma sens. Głęboki sens. Jest nim mataczenie zająca w maszynce do mięsa.

Ja za to traciłam z wolna sens mojego życia. Solska tak pilnowała, żeby dziadziu nie wmataczył sobie w obrotowe noże rąk i nóg, że skierowanie rozmowy na Pedra stało się niemożliwe.

Dopiero gdy zając został wymataczony dwa razy, doprawiony gałkami muszkatołowymi, uformowany w pasztet i zapakowany do piekarnika, zdecydowałam się zaatakować frontalnie. Miałam jeszcze przed sobą godzinę drogi do domu w brudnym wagonie. W brudnym to tyle, co pięć godzin.

– Podobno nie cierpicie z Agnieszką tego samego faceta? -zagadnęłam niewinnie.

Solska obróciła się do Ruckiej z rękami umazanymi surowym pasztetem. Odniosłam wrażenie, że gdyby miała czyste ręce, udusiłaby ją. Tylko nie chciała być niehigieniczna.

– Nagadałaś, Agniecha? Z ciebie jest papla! Nie wierz jej, Do – wytłumaczyła mi ze zdegustowaną miną. – Agniecha kłamie jak z nut! To ona go nie cierpi, a mnie w to wrabia dla towarzystwa!

– Ty wybaczyłaś, Iwono? – zapytałam uroczyście.

– Nie miałam niczego do wybaczania, proszę ciebie. Kocham Romana. Ciągle. Zawsze będę go kochała! Do śmierci i o jeden dzień dłużej.

– Mataczyć? – zapytał dziadek.

Zajrzał do kuchni z kawałkami tynku w czuprynie.

– Dziadziu, teraz dopiero za rok. Niech dziadziu przez ten czas poogląda sobie skrót wiadomości – pouczyła Solska, wyprowadzając go pod ramię. – I niech dziadziu uważniej celuje w drzwi, bo będzie nieszczęście.

Ścięło mnie z nóg to uczucie po grób. I nawet dłużej – jakby doczesna jej miłość do Pedra nie była dość upiorna. Czyżbym dotarła do kresu drogi w poszukiwaniu mężczyzny życia? Do Solskiej uciekł? Wszystko stracone? Nie wierzę! Ona go kocha, trudno, ale gdzie jest powiedziane, że on kocha ją? Od kiedy w tych sprawach panuje symetria?

– Gdzie on jest?

– Moja ferst law? Roman? U mnie w pokoju – wyjaśniła bezlitośnie Solska.

Może nie była świadoma, że w tym momencie rujnuje czyjeś życie, niemniej patrząc obiektywnie – nie miała litości. Czego się spodziewać po kimś, kto przyrodę ożywioną przerabia na pasztet?

– Chcesz, to ci go przedstawię. Chodź!

A jednak symetria! Już w szkole tego nie lubiłam, dopiero teraz pojęłam, dlaczego. Wtedy zdawało mi się, że powodem jest wielki cyrkiel z przyssawką, którego nie sposób przyssać do tablicy, żeby wyznaczyć środek symetrii. Tymczasem to było przeczucie. Larwalna faza kobiecej intuicji.

Poszłyśmy we trzy do pokoju. Drugi po lewej, naprzeciw telewizyjnego z dziadkiem. Po przekroczeniu progu wydawał mi się normalny. Na oko ani śladu Pedra. W rogu mała choinka na stoliczku, migocząca wesoło lampkami. W drugim narożniku wielka szafa. Obok wersalka. Zmysłowe rajstopy na wersalce wyglądały może podejrzanie, ale nie tak znowu bardzo. U mnie też się trafiają, mimo że Pedra nie znajdzie się u mnie ze świecą.

Solska zdjęła z szyi klucz na sznurku. Otworzyła nim szafę. Nawet się nie zdziwiłam, że Pedro chowa się przede mną w szafie, jakbym była okupantem hitlerowskim. Spodziewałam się już po nim najgorszego.

– Widzi pani – oskarżycielsko wskazała palcem Rucka. -Trafił kustosz na kustosza!

Oniemiałam.

Szafa nie była szafą. Była podręcznym muzeum. Albo też ołtarzykiem na cześć, jak kto woli.

Centralnie wisiało zdjęcie uśmiechniętego Pedra, mydłkowate, że szkoda opisywać. Jak na świadectwo maturalne. Tyle że powiększone. Dookoła wianuszek fotek wakacyjno-turystycz-nych, na których figurował z Solską i personami niezidentyfikowanymi. Podejrzanie ciemne zdjęcie imprezowe, gdzie byli sam na sam, zboczeńcy. Jakieś zasuszone kwiaty polne. Jakaś bluzka z podpisami markerem. Tomik wierszy. Listy w kopertach w serduszka. Kiczowaty arsenał pierwszej miłości. Jeżeli chodzi się wokół czegoś takiego na klęczkach, kończy się jako zabójca zajęcy. Podobno Hitler w prywatnej sali projekcyjnej zalewał się łzami na melodramatach.

Milczałyśmy. Solska przyglądała się szafie z tkliwością, Rucka ze wstrętem, ja z przerażeniem. Pedro jako eksponat przerażał mnie tylko trochę. Bardziej moja książka o miłości do niego, którą wypatrzyłam obok pamiętnika w haftowanym etui. A najbardziej przerażał mnie wycinek przypięty pinezką. Pamiętny wywiad z „My Fair Lady" z moją datą urodzenia i moim zdjęciem. Na datę urodzenia machnęłabym wyjątkowo ręką. Nie ona mogła mnie teraz skompromitować.

Podobieństwo zauważyła Rucka. Zbliżyła twarz do czasopisma, popatrzyła na mnie, obróciła się ku wycinkowi – i znów do mnie. Po plecach chodziły mi mrówki, a czułam się tak, jakby mi chodziły słonie. Tak głupio dać się rozpracować konkurencji! Wyrzuciliby mnie z każdego kursu marketingu i zarządzania!

– Nie do wiary! – podsumowała oględziny Rucka. – Ale podobna!

Miałam w głowie natłok myśli. Powiem, że ciotka! Nie uwierzą. Tak jak w stryjka, w prababkę, w nikogo z rodziny. Chodziłyśmy razem do szkoły? To braki w erudycji możemy mieć wspólne, a nie oczy i podbródki. Sobowtór! Do tego stopnia, że wydawnictwo chce mnie zatrudnić jako dublerkę na spotkaniach z rozszalałymi fanami. Idiotyczne, fani literaccy szaleli ostatnio za Byrona! Zrobiłam sobie operację plastyczną, miałam za duży nos. Albo szpiczaste pośladki. I tak wyszło z winy lekarza. Choć planowałam kości policzkowe a la Halle Berry, a linię szczęki Kate Blanchett. Najmodniej.

– To nie ja, chociaż nie wyglądam! – zaparłam się w końcu bez uzasadnienia.

Rucka roześmiała się perliście. Jakbym opowiedziała dowcip.

– Wiem. To grafomanka, która napisała powieść o miłości do Romana. Jeszcze imię mu przekręciła na Pedro. Myślała, że nie poznamy, szantrapa! Co za wypociny. Czytała pani?

– Agniecha kłamie, nie wierz jej, Do – pouczyła mnie Solska. – Mówiła, że życiowa książka. Zazdrości tamtej Romana i teraz mataczy. Mówię ci, przeczytaj. Obie popłakałyśmy się ze wzruszenia.

Książka miała być w zasadzie wesoła. Kobiety emocjonalnie zaangażowane reagują łzawiej. Nie zastanawiałam się, szukałam na zdjęciach Żyrafy. Jeżeli chodzi śladami Stasia, Pedra i Nel, powinna tu wisieć. Nie wisiała, więc znów pomyślałam, że chodzi o coś tajemniczego, co źle się dla mnie skończy. Jakby na razie coś kończyło się dobrze.

Solska opowiedziała mi, że Agniecha też ma w domu zdjęcie Romana, tylko z wyrysowaną tarczą strzelniczą. Rzuca w nie strzałkami. Poczułam do Ruckiej odrobinę sympatii. Ona do mnie też, bo po powrocie do kuchni zwierzyła się, że ma w domu jeszcze kubki. Nie jakieś zwyczajne, tylko z różnych krajów. Matka włóczyła się po świecie z amantami, nie miała pojęcia o upodobaniach córeczki, więc przysyłała jej w prezencie kubki z Teksasu, z Neapolu, z Toronto, z Nairobi, z Władywostoku. Kubek pasuje i dla fanki rapu, i zbieraczki lalek, i kolekcjonerki plakatów. Teraz Rucka co roku tłucze jeden kubek w swoje urodziny, gdyż matka nie zasłużyła na lepszy los.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kobieca Intuicja»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kobieca Intuicja» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Kobieca Intuicja»

Обсуждение, отзывы о книге «Kobieca Intuicja» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x