Helen Fielding - W Pogoni Za Rozumem
Здесь есть возможность читать онлайн «Helen Fielding - W Pogoni Za Rozumem» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:W Pogoni Za Rozumem
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
W Pogoni Za Rozumem: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «W Pogoni Za Rozumem»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
W Pogoni Za Rozumem — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «W Pogoni Za Rozumem», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
3 lutego, poniedziałek
57,5 kg (bdb), jedn. alkoholu 3, papierosy 12, liczba dni do walentynek 11, liczba minut spędzonych na snuciu obsesyjnych rozważań na temat błędu, jakim jest obsesyjność feministek na punkcie walentynek: w przybliżeniu 162 (źle).
8.30.
Mam nadzieję, że tacie nic nie będzie. Skoro mama wyjeżdża w sobotę, to znaczy, że zostawi go samego w walentynki, co nie jest zbyt miłe. Może wyślę mu kartkę, niby od tajemniczej wielbicielki. Ciekawe, co zrobi Mark? Na pewno przynajmniej przyśle mi kartkę. To znaczy, z całą pewnością przyśle. I może pójdziemy na kolację albo gdzieś się zabawić. Mmmm. B. miło w końcu mieć faceta w walentynki. O, telefon.
8.45.
To był Mark. Jutro na dwa tygodnie jedzie do Nowego Jorku. Prawdę mówiąc, był dość nieprzyjemny i powiedział, że nie ma czasu dzisiaj się ze mną spotkać, bo musi uporządkować wszystkie papiery. Starałam się być miła i odparłam: „Och, to miło”, ale kiedy odłożyłam słuchawkę, wrzasnęłam: „Przecież za tydzień w piątek są walentynki. Aaaaaaa!” No i tak. Zachowuję się niedojrzale. Liczy się związek, a nie cyniczne sztuczki marketingowe.
4 lutego, czwartek – 8.00.
W kawiarni nad cappuccino i czekoladowym croissantem. A widzicie! Wyrwałam się z kieratu negatywnych myśli, bo może to i lepiej, że Mark wyjeżdża. Dam mu szansę rozciągnąć się jak marsjańska gumka, jak to radzą w książce Marsjanie i Wenusjanki na randce, i poczuć przyciąganie. A ja będę miała szansę popracować nad sobą i zająć się własnym życiem.
Plan na czas nieobecności Marka:
1. Codziennie chodzić na siłownię.
2. Spędzić całą masę cudownych wieczorów z Jude i Shazzer.
3. Zabrać się do sprzątania mieszkania.
4. Spędzać czas z tatą, kiedy mama wyjedzie.
5. Z całych sił starać się poprawić swoją pozycję w pracy.
Aha, no i oczywiście schudnąć trzy kilo.
Południe.
W biurze. Spokojny poranek. Dostałam do zrobienia materiał o zielonych samochodach.
– Chodzi o ekologiczną zieleń, Bridget – powiedział Richard Finch – a nie o kolor zielony.
Szybko sobie uświadomiłam, że materiał o zielonych samochodach w ogóle nie pójdzie, więc oddałam się fantazjom na temat Marka Darcy’ego i na własny użytek opracowałam projekt nowej papeterii w komputerze, używając różnych czcionek i odcieni, a jednocześnie wymyślałam nowe tematy, które naprawdę zawiodłyby mnie na szczyt… Aaaa!
12.15.
To ten cholerny Richard Finch ryknął:
– Bridget! To nie jest jakiś cholerny dom emeryta! To biurowe zebranie produkcji telewizyjnej! Jeśli już musisz gapić się przez okno, przynajmniej powstrzymaj się od oblizywania pióra. No jak, mogłabyś to zrobić?
– Tak – odparłam naburmuszona, odkładając pióro na biurko.
– Nie, nie chodzi mi o wyjęcie pióra z ust, tylko o to, czy mogłabyś znaleźć mi pięćdziesięcioletniego wyborcę ze środkowej Anglii, z własnym domem, który jest za?
– Jasne, nie ma sprawy – rzuciłam lekko, myśląc, że później spytam Patchouli, za czym ten wyborca ma być.
– Za czym? – spytał Richard Finch. Uśmiechnęłam się do niego szalenie tajemniczo.
– Zdaje się, że właśnie odpowiedziałeś na własne pytanie – powiedziałam. – Mężczyznę czy kobietę?
– I mężczyznę, i kobietę – wycedził sadystycznie Richard. – Po jednej osobie.
– Hetero czy gejów? – odparowałam.
– Powiedziałem, ze środkowej Anglii – burknął markotnie. – A teraz leć, cholera, do telefonu i pamiętaj, żeby na przyszłość wkładać spódnicę, bo mi rozpraszasz zespół. Słowo daję, zupełnie jakby w ogóle to zauważyli. Mają obsesję na punkcie własnej kariery, a poza tym moja spódnica wcale nie jest taka krótka, tylko po prostu podjechała mi do góry. Patchouli mówi, że wyborca ma być za euro lub inną walutą wspólną. Co jej zdaniem wychodzi na jedno. O żesz kurde. Dobra. O, telefon. To pewnie biuro prasowe Gabinetu Cieni.
12.25.
– O, cześć, kochanie. – Wrrr. To była moja matka. – Słuchaj, masz jakiś obcisły top?
– Mamo, prosiłam cię, żebyś nie dzwoniła do mnie do pracy, jeżeli nie jest to coś pilnego – syknęłam.
– No wiem, ale widzisz, jedziemy w sobotę, a w sklepach jeszcze jest pełno zimowych ciuchów.
Nagle przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Trochę potrwało, zanim udało mi się jej przerwać.
– Słowo daję, Bridge – powiedziała, kiedy już go przedstawiłam. – Chyba nie chcesz, żeby nocą niemieckie ciężarówki wywiozły nam całe złoto?
– Ale mamo, jak sama mówisz, trzeba używać życia! Musisz spróbować wszystkiego! Milczenie.
– To umocni walutę ludów afrykańskich. – Nie byłam pewna, czy to rzeczywiście prawda, ale nic nie szkodzi.
– No, może i tak, ale nie mam czasu na występowanie w telewizji, bo muszę się pakować.
– Słuchaj – syknęłam. – Chcesz ten top czy nie?
12.40.
Hurra! Udało mi się znaleźć niejednego, nie dwóch, lecz trzech wyborców ze środkowej Anglii. Una chce przyjść z mamą, żeby przejrzeć moją garderobę, a potem skoczyć do Dickens & Jones, a Geoffrey chce wystąpić w telewizji. Jestem researcherem najwyższej klasy.
– No! Jesteśmy zajęci, co? – Richard Finch był postlunchowo spocony i rozochocony. – Planujemy Jonesowską wersję naprawdę efektywnego programu waluty wspólnej, co?
– Niezupełnie – wymruczałam z luzackim, samokrytycznym uśmiechem. – Ale znalazłam dla ciebie tych wyborców ze środkowej Anglii, którzy są za. Właściwie to trzech – dodałam od niechcenia, przerzucając „notatki”.
– O, nikt ci nie powiedział? – spytał, uśmiechając się złośliwie. – Zrezygnowaliśmy z tego tematu. Teraz robimy zamachy bombowe. Możesz dla mnie znaleźć paru torysów – pasażerów z biletami okresowymi ze środkowej Anglii, którym trafiają do przekonania argumenty IRA?
20.00.
Uch. Spędziłam trzy godziny na smaganej wiatrem Victorii, próbując skierować uwagę pasażerów na IRA – do tego stopnia, że zaczęłam się obawiać, że zostanę aresztowana i przewieziona do Maże Prison. Wróciłam do biura, martwiąc się, co mama i Una znajdą w mojej garderobie, i wpakowałam się prosto na Richarda Fincha: „Chyba nie wierzyłaś, że kogoś znajdziesz, co? Frajerka!” Muszę zmienić pracę. Ojej, telefon. To był Tom. Hurra! Wrócił!
– Bridget! Ale schudłaś!
– Naprawdę? – spytałam zachwycona, zanim dotarło do mnie, że Tom dokonał tej obserwacji, będąc na drugim końcu kabla. Wtedy Tom zaczął się rozwodzić nad swą podróżą do San Francisco.
– Chłopak w czasie odprawy celnej był absolutnie boski. Spytał: „Czy ma pan coś do oclenia?”, a ja na to: „Tylko tę niesamowitą opaleniznę!” A on dał mi swój telefon i bzykaliśmy się w łaźni!
Poczułam znajome ukłucie zazdrości na myśl o luzie w gejowskim świecie seksu, gdzie ludzie bez namysłu chodzą ze sobą do łóżka, bo obaj mają na to ochotę, i gdzie nikt nie zawraca sobie głowy odbębnieniem trzech randek i nie zastanawia się, ile czasu trzeba odczekać, zanim się zadzwoni. Po czterdziestopięciominutowym opisie coraz bardziej skandalicznych wybryków powiedział:
– No ale wiesz, jak nie cierpię mówić o sobie. Co tam u ciebie? Co słychać u tego całego Marka z jędrną pupką?
Powiedziałam mu, że Mark jest w Nowym Jorku, ale postanowił rzucić tego chłoptasia z króliczkiem, bo obawiał się nadmiernej stymulacji seksualnej. Zamiast tego woli nudzić się w pracy.
– Muszę znaleźć inną pracę, bo ta naprawdę podkopuje moje poczucie godności osobistej i własnej wartości. Potrzebuję czegoś, co mi pozwoli w poważny sposób wykorzystać własne talenty i umiejętności.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «W Pogoni Za Rozumem»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «W Pogoni Za Rozumem» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «W Pogoni Za Rozumem» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.