Helen Fielding - W Pogoni Za Rozumem

Здесь есть возможность читать онлайн «Helen Fielding - W Pogoni Za Rozumem» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

W Pogoni Za Rozumem: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «W Pogoni Za Rozumem»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Bohaterka bestselleru DZIENNIK BRIDGET JONES nadal zmaga się z problemami w życiu uczuciowym i zawodowym. Związana w końcu z Markiem Darcym, teraz odkrywa uroki wspólnego życia z mężczyzną marzeń. Bridget, niesłusznie posądzona o przemyt narkotyków, trafia do tajlandzkiego więzienia…

W Pogoni Za Rozumem — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «W Pogoni Za Rozumem», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Bridget. Tu Mark. Bardzo cię przepraszam. Tak mi przykro. To, co się wydarzyło, było okropne.

Miał straszny głos.

– Bridget?

– Co? – bąknęłam, próbując powstrzymać drżenie rąk, żeby zapalić Silk Cuta.

– Wiem, że musiało to wyglądać podejrzanie. Byłem tak samo zaszokowany jak ty. Nigdy w życiu nie widziałem tego chłopaka.

– No to kim on był?! – wybuchnęłam.

– Okazało się, że to syn mojej gospodyni. Nawet nie wiedziałem, że ma syna. To chyba schizofrenik.

W tle rozległy się jakieś krzyki.

– Idę, idę. O Boże. Będę musiał się tym zająć. Chyba próbuje ją udusić. Mogę zadzwonić później? – Znowu krzyki. – Poczekaj, ja tylko… Bridget, zadzwonię rano.

Jestem kompletnie skołowana. Zadzwoniłabym do Jude albo Shaz, żeby je spytać, czy takie usprawiedliwienie jest wiarygodne, ale to przecież środek nocy. Może trochę się prześpię.

9.00.

Aaa! Aaa! Telefon. Hurra! Nie! Kanał! Właśnie sobie przypomniałam, co się stało.

9.30.

To nie był Mark, tylko moja matka.

– Wiesz, kochanie, jestem wściekła jak osa.

– Mamo – przerwałam jej rezolutnie. – Mogę do ciebie oddzwonić z komórki? Wczorajszy wieczór powracał do mnie falami. Musiałam mieć wolny telefon, gdyby Mark chciał zadzwonić.

– Z komórki, kochanie? Nie wygłupiaj się, ostatnio bawiłaś się czymś takim, kiedy miałaś dwa lata. Pamiętasz? Z takimi migającymi lampkami? Och. Tatuś chce zamienić z tobą słówko, ale… Zresztą, daję ci go. Czekałam, jak wariat strzelając oczami między komórką a zegarem.

– Cześć, kochanie – powitał mnie zmęczonym głosem tata.

– Ona nie jedzie do Kenii.

– Super, dobra robota – powiedziałam, ciesząc się, że przynajmniej jedno z nas nie przeżywa kryzysu. – Co takiego zrobiłeś?

– Nic. Jej paszport stracił ważność.

– Ha! Fantastycznie. Tylko jej nie mów, że może wyrobić nowy.

– Sama o tym wie – odparł. – Ale problem polega na tym, że jak sobie wyrabiasz nowy paszport, to musisz mieć nowe zdjęcie. Więc nie chodzi tu o jakiś szacunek dla mnie, tylko o to, żeby dobrze wypaść w oczach celników.

Mama wzięła słuchawkę.

– To jakiś absurd, kochanie. Zrobiłam sobie nowe zdjęcie, ale wyglądam na nim staro jak kapeć. Una mi doradziła, żebym skorzystała z automatu, ale wyszłam jeszcze gorzej. Zatrzymam stary paszport i nie ma gadania. Jak tam Mark?

– Dobrze – powiedziałam wysokim, spiętym głosem, ledwo powstrzymując się przed dodaniem: lubi sypiać z orientalnymi chłoptasiami i kręcą go żywe króliczki, ekstra, nie?

– Wspaniale. Tatuś i ja pomyśleliśmy sobie, że może mielibyście ochotę przyjść jutro na lunch. Jeszcze nie widzieliśmy was razem. Podgrzałabym lasagne z fasolką.

– Mogę zadzwonić do ciebie później? Spóźnię się na… jogę! – rzuciłam pod wpływem natchnienia. Udało mi się uwolnić od niej w zadziwiająco krótkim czasie piętnastu minut, podczas których stawało się coraz jaśniejsze, że cała potęga Brytyjskiego Biura Paszportowego nie stanowi godnego przeciwnika dla mamy i jej starego zdjęcia. Potem zaczęłam szukać następnego Silk Cuta, osamotniona i zdezorientowana. Gospodyni? To znaczy, wiem, że faktycznie ma gospodynię, ale… No i cała ta sprawa z Rebeccą. I głosuje na torysów. Może zjem trochę sera. Aaa! Telefon. To była Shazzer.

– Och, Shaz – powitałam ją smętnie i zaczęłam wyrzucać z siebie całą tę historię.

– Zatrzymaj się – powiedziała, jeszcze zanim doszłam do orientalnego chłoptasia. – Zatrzymaj się. Powiem to tylko raz i chcę, żebyś mnie wysłuchała.

– Co? – spytałam, myśląc, że jeżeli na świecie istnieje osoba – poza moją matką – która nie potrafi powiedzieć czegoś tylko raz, to z pewnością jest nią Sharon.

– Spadaj.

– Ale…

– Spadaj. Dostałaś ostrzeżenie, on głosuje na torysów. Spadaj, póki się jeszcze za bardzo nie zaangażowałaś.

– Ale poczekaj, to nie…

– Och, na miłość boską – zawarczała. – Chyba jasno dał ci do zrozumienia, co? Przychodzi do ciebie, każe koło siebie skakać. Odstawiasz się na bóstwo dla tych jego koszmarnych przyjaciół torysów, a co on robi? Flirtuje z Rebeccą. Traktuje cię protekcjonalnie. I głosuje na torysów. To po prostu manipulujący, protekcjonalny… Zerknęłam nerwowo na zegar.

– Yyy, Shaz, mogę do ciebie oddzwonić z komórki?

– Co?! Bo czekasz na telefon od niego? Nie! – wybuchnęła. Dokładnie w tej chwili zaczęła dzwonić komórka.

– Shaz, muszę kończyć. Zadzwonię później.

Czym prędzej włączyłam komórkę. To była Jude.

– Ojej, jakiego mam kaca. Chyba się porzygam. – I zaczęła opowiadać jakąś strasznie długą historię o imprezie w Met Bar, ale musiałam jej przerwać, bo kwestia orientalnego chłoptasia była naprawdę pilniejsza. Nie miałam żadnych oporów. Wcale nie czułam się jak egoistka.

– O Boże, Bridge – powiedziała Jude, kiedy skończyłam.

– Biedaczyno. Uważam, że naprawdę fantastycznie sobie z tym poradziłaś. Naprawdę. Zachowałaś się super.

Najpierw napuszyłam się z dumy, ale potem coś mnie zaintrygowało.

– Ale właściwie to co ja takiego zrobiłam? – spytałam, rozglądając się po pokoju i wahając między pełnym samouwielbienia uśmiechem a mruganiem ze skołowania.

– Zrobiłaś dokładnie to, co radzą w Kobietach, które kochają za bardzo. Nie zrobiłaś nic. Po prostu się odcięłaś. Nie można ich wyręczać w rozwiązywaniu problemów. Po prostu musimy się zdystansować.

– Jasne, jasne – przytaknęłam, z powagą kiwając głową.

– Nie życzymy im źle. Nie życzymy im dobrze. Nie wydzwaniamy do nich. Nie spotykamy się z nimi. Po prostu się dystansujemy. Syn gospodyni, w mordę jeża. Skoro ma gospodynię, to dlaczego ciągle przychodzi do ciebie i musisz po nim zmywać?

– A jeżeli to rzeczywiście syn gospodyni?

– No, Bridget – powiedziała Jude poważnym tonem – to już jest wyparcie.

11.15.

Umówiłam się z Jude i Shazzer w 192 na lunch. Dobra. Nie zamierzam stosować wypierania.

11.16

Tak. Zyskałam całkowity dystans. A widzicie?!

11.18

Żesz kurwa, nie mogę uwierzyć, że jeszcze nie zadzwonił. Nienawidzę pasywnoagresywnego zachowania telefonicznego we współczesnym świecie randek, używania braku komunikacji jako środka komanikacji. Coś okropnego – dzwonek telefonu albo jego brak oznaczają różnicę między miłością, przyjaźnią i szczęściem oraz znalezienie się z powrotem w bezwzględnym świecie wojny podjazdowej. Czuję się dokładnie tak samo jak poprzednio, tylko jeszcze bardziej popieprzona. Południe. Nie mogę w to uwierzyć. Telefon zaczął dzwonić w chwili, kiedy się na niego gapiłam, zupełnie jakbym zmusiła go do dzwonienia za pomocą wibracji myślowych. Tym razem to był Mark.

– Jak się masz? – spytał zmęczonym głosem.

– Dobrze – odparłam, usiłując zachować dystans.

– Może podjadę po ciebie, pójdziemy na lunch i pogadamy?

– Yyy, umówiłam się na lunch z dziewczynami – powiedziałam naprawdę niesamowicie zdystansowana.

– O Boże.

– Co?

– Bridget. Czy ty masz pojęcie, co ja przeżywałem w nocy? Ten chłopak próbował w kuchni udusić własną matkę, przyjechała policja i pogotowie, robili im zastrzyki uspokajające, zabrali do szpitala, po całym domu ganiali rozhisteryzowani Filipińczycy. Naprawdę bardzo mi przykro, że musiałaś przez to przejść, ale i mnie się dostało, a to naprawdę nie moja wina.

– Dlaczego nie zadzwoniłeś wcześniej?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «W Pogoni Za Rozumem»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «W Pogoni Za Rozumem» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «W Pogoni Za Rozumem»

Обсуждение, отзывы о книге «W Pogoni Za Rozumem» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x