Petra Hammesfahr - Sefowa

Здесь есть возможность читать онлайн «Petra Hammesfahr - Sefowa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Sefowa: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Sefowa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Betty Theissen kieruje firmą budowlaną swojego teścia, od kiedy uległ on wypadkowi i znalazł się na wózku inwalidzkim. Młoda synowa z zaangażowaniem oddaje się pracy. Na drodze do szczęścia staje jednak jej własny mąż, Herbert Theissen, nadmiernie lubiący wesołe życie, drogie sportowe samochody, alkohol, młode śliczne dziewczęta i hazard.

Sefowa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Sefowa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Rozpacz żony i śmierć syna zdawały się w żaden sposób go nie dotyczyć. W sąsiednim pokoju spytał najpierw: – I co teraz będzie? Kłopoty? Wspaniałe dochodzenie, mnóstwo pytań?

– Nie – odpowiedział Georg. – Będzie tylko sekcja zwłok. Kiedy już otrzymamy jej wyniki, prokuratura wyda ciało.

Starzec krótko skinął głową. – Thomas Lehnerer powiedział wczoraj wieczorem, że Herbert sporo połknął, tabletek i wódki. Ale powiedział też, że jest jeszcze dużo czasu. Czy powiedział to tylko dlatego, żeby ją uspokoić? – Skinął brodą w kierunku drzwi.

Georg potrząsnął głową, wyjaśniając sytuację, powiedział też, gdzie i jak znaleziono Herberta Theissena.

– Wysiadł i prawdopodobnie jeszcze kawałek przeszedł, zanim stracił przytomność. I upadł tak nieszczęśliwie, twarzą do wody…

Starzec przerwał mu z pogardliwym uśmiechem.

– To do niego podobne, utopić się w kałuży. Znam tę chatę i to bajoro. Byliśmy tam zeszłego roku.

Popatrzył na Betty. – Pamiętasz? Brat Margot coś tam obchodził. – Zanim jeszcze zdążyła odpowiedzieć na jego pytanie, zmienił temat i zarazem ton.

– Jak sobie dajesz radę? Thomas powiedział mi, że on znowu sięgnął po kasę i że tym razem nie była to błahostka.

Zabrzmiało to jak z ust inkwizycji. Uśmiechnęła się tym samym chłodnym i opanowanym uśmiechem jak na początku. – Jest parę problemów – wyjaśniła, jeszcze szerzej się uśmiechając – ale nic, czego bym nie była w stanie rozwiązać, ojcze. Mówiłam już dziś rano z ludźmi. Zapłacimy pensje kilka dni później, ale zapłacimy.

– Ale z czego? – chciał wiedzieć Theissen senior.

– Mam kilka osobistych rezerw – powiedziała.

– Mam nadzieję, ze względu na ciebie – dodał starzec jeszcze stonowanym głosem i ujął ją za rękę. A potem raptem krzyknął: – Dlaczego dowiedziałem się o tym dopiero wczoraj wieczorem? I nie opowiadaj mi tu, że to po raz pierwszy od dłuższego czasu. – Jego głos stał się jeszcze głośniejszy, ton odrobinę ostrzejszy: – Co ty sobie myślałaś, kryjąc tego drania? Prowizorycznie zatykać dziury za moimi plecami. Przecież rozsądek musiał ci nakazywać, żeby dać mu szlaban. I to odpowiednio wcześnie.

Była taka mała w tej chwili. Jej dłoń w dłoni starca wyglądała jak mysz w pułapce. Tylko jej głos pozostał mocny i pewny: – Sama dowiedziałam się o tym dopiero wczoraj, ojcze. I miałam co innego do roboty niż wypłakiwanie ci się w mankiet. Przedtem to były drobnostki. Po co miałabym cię tym niepokoić?

Starzec parsknął pogardliwie, puścił jej rękę i zażądał: – Masz mnie na bieżąco informować.

Skinęła tylko głową. To było pożegnanie. Georg miał wprawdzie poczucie, że powinien był zadać kilka pytań dla porządku lub żeby zachować pozory. Jakie motywy mogły kierować pańskim synem? Ale pytania tego typu okazały się zbędne.

Zdawała się odczuwać ulgę, ponownie wsiadając do jego samochodu. Gdy ruszyli, rzuciła, spoglądając przez ramię: – Bałam się tego.

– Pani teścia?

Kątem oka zauważył, że zaprzeczyła. – Jej. Jej reakcji. Herbert był jej całym światem. Nigdy nie pogodzi się z jego śmiercią.

Nie przebiegło to tak, jak sobie wyobrażała. Jedna uwaga i było wątpliwe, czy policjant ją właściwie zrozumiał. Poza tym żadnych oskarżeń, żadnych wyrzutów. Ale to jeszcze przyjdzie, tego była pewna, tak jak faktu, że po nocy nastaje dzień. I teraz nastąpi to pod jej nieobecność, kiedy nie będzie mogła swoim zachowaniem natychmiast dać do zrozumienia, że wszelkie oskarżenia są wyssane z palca. I on będzie miał czas, żeby to przemyśleć. Czy miała go na to przygotować? Lepiej nie! Już i tak o wiele za dużo powiedziała. Lepiej nie gadać, tylko działać.

Głowę miała skierowaną w przód, ale mimo to widziała, że ciągle spogląda na nią z ukosa. Jego wzrok częściej spoczywał na jej twarzy niż na szosie. No dobrze! Skoro nie da się tego uniknąć. Mężczyźnie, który właśnie opuścił łóżko kobiety, będzie trudno zaraz potem prowadzić przeciwko niej dochodzenie.

W zasadzie chodziło tylko o to, by połączyć przyjemne z pożytecznym. Atrakcyjny mężczyzna, który stał się twardy z powodu jakiegoś mięczaka, preferowanego przez jego żonę. Mieszanka w sam raz – agresja i pożądanie. Chcę cię i dostanę, czy tego chcesz, czy nie. Zupełne przeciwieństwo Thomasa.

Thomas by nie chciał zrozumieć, że było to konieczne. Ale on przecież nie musiał tego od razu zauważyć. Na początek istniały wiarygodne wymówki. Jeszcze kilka pytań, toczące się śledztwo. I była też podróż służbowa, planowana już od miesięcy. Właściwie sama miała pojechać. Tylko że obecnie była tu niezbędna. Thomas to zrozumie i będzie gotów pojechać zamiast niej. Na kilka dni do Holandii, żeby jeszcze raz się tam zorientować, jak wygląda budowa niezbyt drogich domków jednorodzinnych.

Z domu jej teściów Georg Wassenberg pojechał z nią do instytutu medycyny sądowej. Po drodze poprosiła go, żeby zatrzymał się przed apteką. Kupiła sobie środek przeciwbólowy, silniejszy niż paramed, poprosiła też od razu o szklankę wody. Stojąc jeszcze przy ladzie, połknęła dwie tabletki, zapłaciła, podziękowała i wróciła do wozu.

– To była pierwsza sprawa – powiedziała, wsiadając – a teraz druga. Miejmy to już z głowy.

Chętnie by jej tego oszczędził, zwłaszcza teraz, gdy stała się tak milcząca, sprawiała wrażenie tak zamyślonej i przygnębionej, i chyba nadal cierpiącej. Musiała jednak zidentyfikować ciało, mimo że nie było żadnych wątpliwości co do tożsamości zmarłego. Okropna biurokracja. Ale zarazem jeszcze jeden powód, by objąć ją ramieniem, przyciągnąć do siebie, potrzymać w ramionach, gdy krótkim przytaknięciem potwierdziła: – Tak, to mój mąż.

Jej twarz nadal blada i nieruchoma przez chwilę drgnęła. Wyciągnęła rękę, jakby chciała dotknąć ramienia zmarłego. Ale zanim go dosięgła, cofnęła dłoń i spuściła głowę.

Georg wyprowadził ją na zewnątrz. Wrócił jeszcze raz, by się dowiedzieć, kiedy mogłaby się odbyć sekcja. Słyszała, jak rozmawia z lekarzem sądowym, jak uzgadniają termin na czwartek o dziesiątej przed południem. W jej uszach zabrzmiało to jak termin ogłoszenia wyroku.

Potem Georg wrócił i znowu objął ją w talii. Wychodząc na zewnątrz, wyszeptała: – Zdaje mi się, że śnię. Zaraz się obudzę, a on z łomotem będzie się wspinał po schodach. Nigdy bym go o to nie posądziła.

Georg podprowadził ją do samochodu, pozwolił wsiąść, a wówczas opadł z niej cały ten szok. Gdy ruszał, przemieniła się powoli w kobietę, którą poznał w nocy. Stawiającą czoło każdej sytuacji i życiu, akceptującą wszystko, co się jej przydarzy, zarówno w pozytywnym, jak i w negatywnym sensie. Chciał ją odwieźć do domu, ale poprosiła, żeby ją zawiózł z powrotem do firmy.

– Chyba nie chce pani jeszcze pracować? – spytał. Niewielki zegar na desce rozdzielczej pokazywał kilka minut po piątej.

– Nie – cicho się roześmiała. – O wpół do piątej mamy w biurze fajrant. To dotyczy także mnie. Ale mój samochód nadal tam stoi. – Jeszcze jeden uśmiech i krótkie westchnienie. – Dziś rano musiałam wziąć taksówkę. Nie mogę sobie pozwalać na to codziennie. – W ostatnim zdaniu brzmiał cień wyrzutu.

Lamborghini znajdował się już w komisji do badań technicznych. Czysta rutyna, może zdejmą odciski palców z drzwi i kierownicy, a może i to nie. Gdyby on albo prokurator tego zażądali, to by tak zrobili, w przeciwnym razie… Właściwie było to zbędne.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Sefowa»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Sefowa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Peter Geye - Safe from the Sea
Peter Geye
Peter Baxter - SAAF's Border War
Peter Baxter
Petra Reichert - Angst?
Petra Reichert
Petra Reichert - Gedankenspuk?
Petra Reichert
Petra Vetter - Meermädchen
Petra Vetter
Petra Gabriel - Tod eines Clowns
Petra Gabriel
Petra Häußer - Heimatstadt
Petra Häußer
Отзывы о книге «Sefowa»

Обсуждение, отзывы о книге «Sefowa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x