Yann Martel - Życie Pi

Здесь есть возможность читать онлайн «Yann Martel - Życie Pi» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Życie Pi: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Życie Pi»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Grecka litera Pi stała się parasolem ochronnym dla głównego bohatera-miłośnika ogrodów zoologicznych i świetnego pływaka. Razem ze swoją rodziną mieszkał w Puttuczczeri, skąd jednak zamierzali przeprowadzić się do Kanady. Czekała ich długa podróż przez Ocean Spokojny, która niestety zakończyła się tragicznie.
Dramat jaki rozgrywał się na bezkresach wód stał w sprzeczności z piękną scenerią, jaka widoczna była z pokładu szalupy. 227 dni na Oceanie, mając za towarzysza jedynie tygrysa bengalskiego. Udało się przeżyć m.in. dzięki zapomnieniu o szybkim ratunku. Czas dla Pi nie istniał, o czym świadczy chociażby prowadzony przez niego dziennik, w którym nie ma dat ani żadnej numeracji. Tylko informacje praktyczne, pozwalające przetrwać w nowej sytuacji do której trzeba było się szybko dostosować. Jakże trafne okazało się powiedzenie potrzeba matką wynalazków.

Życie Pi — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Życie Pi», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

4. Kiedy już zwierzę zostało sprowokowane, rób co możesz, żeby skłonić je do przekroczenia granicy terytoriów. Dobrze jest, jak wiem z własnego doświadczenia, wycofywać się powoli, wydając przez cały czas różne odgłosy. NIE TRAĆ ANI NA CHWILĘ KONTAKTU WZROKOWEGO! Jeśli zwierzę postawi łapę na twoim terenie czy choćby wkroczy zdecydowanie na obszar neutralny, osiągnąłeś swój cel. Nie bądź zbyt wymagający ani nie traktuj zbyt formalnie kwestii, gdzie dokładnie łapa została postawiona. Reaguj na zniewagę szybko. Nie trać czasu na wymyślanie czegoś konstruktywnego – wprowadzaj, jak możesz najszybciej, element destrukcji. Rzecz w tym, żeby zwierzę zrozumiało, że jego sąsiad z góry jest w sprawach terytorium wyjątkowo drażliwy.

5. Kiedy już zwierzę wkroczy na twój obszar, okazuj swe oburzenie z żelazną konsekwencją. Czy uciekłeś do bezpiecznego schronienia poza szalupą, czy tylko wycofałeś się w głąb swego terytorium, ZACZNIJ DĄĆ W GWIZDEK Z CAŁEJ SIŁY I NATYCHMIAST RZUĆ DRYFKOTWY. Te dwie czynności mają zasadnicze znaczenie. Nie można z nimi zwlekać. Jeśli potrafisz ustawić łódź burtą do fali innymi sposobami, na przykład za pomocą wiosła, zabierz się za to natychmiast. Im szybciej szalupa ustawi się bokiem do fali, tym lepiej.

6. Nieustanne dmuchanie w gwizdek jest wyczerpujące dla osłabionego rozbitka, ale nie można okazywać słabości. Zaniepokojone zwierzę musi kojarzyć nasilające się zawroty głowy z przenikliwym gwizdem. Można wzmocnić efekt, stając na dziobie ze stopami opartymi na przeciwległych krawędziach burt i kołysząc się w rytmie narzuconym przez falowanie wody. Jest rzeczą zdumiewającą, jak bardzo to pomaga, bez względu na to, jak drobnej postury jest człowiek i jak wielka jest szalupa. Zapewniam was, że już po chwili wasza łódź będzie się kołysać i trząść jak Elvis Presley. Nie zapominajcie tylko gwizdać przez cały czas i uważajcie, żeby łódź się nie wywróciła.

7. Musicie kontynuować to wszystko do chwili, aż zwierzę, które jest waszym utrapieniem – tygrys, nosorożec, jakiekolwiek inne – zzielenieje od choroby morskiej. Musicie usłyszeć jego ciężki oddech i bekanie. Zwierzę musi paść na dno łodzi, rozdygotane, z przewróconymi oczami, a z jego rozwartego pyska powinno się wydobywać rzężenie podobne do przedśmiertnego. I przez cały czas musicie razić jego uszy przenikliwymi gwizdami. Jeśli zemdli was samych, nie marnujcie swoich wymiocin, posyłając je za burtę. Takie wymiociny stanowią doskonałą straż graniczną. Obrzygajcie więc raczej skraj waszego terytorium.

8. Kiedy już wasze zwierzę poważnie się rozchoruje, możecie przestać. Choroba morska przychodzi szybko, ale ustępuje bardzo powoli. Nie możecie przecenić własnej odporności. Nikt wprawdzie nie umiera od zawrotów głowy, ale mogą one poważnie osłabić wolę życia. Kiedy uznacie, że wystarczy, wyciągnijcie dryfkotwę, spróbujcie osłonić zwierzę przed bezpośrednim światłem słonecznym i upewnijcie się, czy ma w zasięgu wodę pitną, najlepiej z rozpuszczonymi w niej tabletkami przeciw chorobie morskiej, jeśli takowe macie. Odwodnienie jest na tym etapie poważnym zagrożeniem dla życia. Wycofajcie się na swoje terytorium i zostawcie zwierzę w spokoju. Woda, wypoczynek i odprężenie razem ze stabilizacją szalupy przywrócą mu siły żywotne. Należy pozwolić zwierzęciu dojść w pełni do siebie, a następnie powtórnie przerobić punkty od pierwszego do ósmego.

9. Tresurę powinniśmy powtarzać aż do chwili, kiedy skojarzenie dźwięku gwizdka z uczuciem silnych, obezwładniających zawrotów głowy utrwali się całkowicie i jednoznacznie w mózgu zwierzęcia. Wtedy wystarczy sam gwizdek, żeby powstrzymać zwierzę przed przekraczaniem niedozwolonych granic czy jakąkolwiek niesubordynacją. Wystarczy jeden przenikliwy gwizd i zwierzę zacznie dygotać jak w gorączce, a potem pomknie ile sił w nogach do najbezpieczniejszego, najdalszego zakątka swego terytorium. Kiedy już osiągniemy ten poziom tresury, powinniśmy korzystać z gwizdka jak najrzadziej.

ROZDZIAŁ 72

Ja sam, chcąc się zabezpieczyć przed atakiem Richarda Parkera podczas seansów tresury, zrobiłem sobie tarczę z żółwiego pancerza. Naciąłem po obu stronach karby i połączyłem je kawałkiem liny. Wolałbym wprawdzie, żeby tarcza była lżejsza, ale czyż żołnierze decydowali kiedykolwiek o swoim uzbrojeniu?

Kiedy po raz pierwszy podjąłem próbę przekroczenia granicy, Richard Parker obnażył zęby, zastrzygł uszami, wydał z siebie krótkie, gardłowe ryknięcie i zaatakował. Wielka łapa z wysuniętymi pazurami uniosła się w powietrzu i przejechała po mojej tarczy. Cios zwalił mnie za burtę. Uderzyłem w powierzchnię wody i natychmiast wypuściłem tarczę z rąk. Poszła na dno jak kamień, waląc mnie przy tym boleśnie w goleń. Zmartwiałem ze strachu – przed Richardem Parkerem, ale także dlatego, że znalazłem się w wodzie. W mojej wyobraźni już pruł do mnie rekin. Rzuciłem się w stronę tratwy, młócąc wściekle ramionami wodę, co jest dla tych bestii tak cudowną zachętą! Na szczęście rekinów w pobliżu nie było. Dopłynąłem do tratwy, zwolniłem linę i usiadłem ze spuszczoną głową, obejmując kolana ramionami. Starałem się ugasić płomień strachu, który wciąż we mnie buzował. Upłynęło dużo czasu, nim przestałem się trząść. Zostałem na tratwie do końca dnia i przez całą noc. Nie jadłem ani nie piłem.

Spróbowałem tresury powtórnie, kiedy złowiłem kolejnego żółwia. Jego skorupa była mniejsza, lżejsza, lepiej nadawała się na tarczę. Raz jeszcze wyszedłem na środek łodzi i zacząłem tupać w ławkę.

Zastanawiam się, czy ci, którzy usłyszą tę historię, zrozumieją, że moje zachowanie nie było aktem szaleństwa ani zakamuflowaną próbą samobójstwa, ale po prostu koniecznością. Mogłem albo poskromić tygrysa – uświadomić mu, kto tu jest Numerem Jeden, a kto Numerem Dwa – albo zginąć w dniu, w którym chciałbym wejść do szalupy podczas burzliwej pogody, a on miałby coś przeciwko temu.

Jeśli przeżyłem jako terminator w zakresie tresury oceanicznej, to dlatego, że Richard Parker tak naprawdę nie chciał mnie atakować. Tygrysy, podobnie jak większość zwierząt, nie traktują przemocy jako najlepszego sposobu zyskania przewagi. Kiedy już walczą, robią to z zamiarem zabicia i mają świadomość, że same mogą być zabite. W takim starciu płacą wysoką cenę. Dlatego też zwierzęta mają cały system znaków ostrzegawczych, służących temu, by uniknąć otwartej konfrontacji, i skwapliwie podają tyły, jeśli tylko czują, że jest taka możliwość. Tygrysy rzadko atakują innego drapieżnika swego gatunku bez ostrzeżenia. Najbardziej typowe zachowanie to szarża na przeciwnika z wysuniętą głową, mnóstwem warczenia i groźnych pomruków. Tuż jednak przed momentem krytycznym tygrys zastyga w bezruchu i najgroźniejszy pomruk więźnie mu w gardle. Zwierzę ocenia sytuację. Jeśli uzna, że nie ma zagrożenia, zawróci i odejdzie, przekonane, że postawiło na swoim.

Richard Parker dawał mi nauczkę czterokrotnie. Cztery razy walnął mnie prawą łapą i posłał za burtę – i za każdym razem traciłem swoją tarczę. Byłem przerażony przed atakiem, a także podczas ataku i po nim; jeszcze długo po całym zdarzeniu siedziałem roztrzęsiony na tratwie. W końcu nauczyłem się odczytywać sygnały, jakie mi wysyłał. Odkryłem, że za pomocą uszu, oczu, wąsów, zębów, ogona i gardzieli przemawiał prostym, dobitnym językiem, komunikując mi, jaki może być jego następny ruch. Nauczyłem się rejterować, zanim zdążył podnieść łapę.

Potem ja dałem nauczkę jemu: ze stopami opartymi na krawędzi burty przemawiałem swoim jednotonowym językiem, dmuchając w gwizdek, a Richard Parker jęczał i dyszał ciężko na dnie szalupy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Życie Pi»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Życie Pi» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Życie Pi»

Обсуждение, отзывы о книге «Życie Pi» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x