Lauren Weisberger - Portier Nosi Garnitur Od Gabbany

Здесь есть возможность читать онлайн «Lauren Weisberger - Portier Nosi Garnitur Od Gabbany» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Portier Nosi Garnitur Od Gabbany: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Bette Robinson pracuje w dziele bankowości inwestycyjnych z pełnym poświęceniem, bo tego oczekuje się od pracowników wielkich korporacji, ale nienawidzi swojego zajęcia, które nie zostawia jej ani chwili na życie towarzyskie. Lubi czytać romanse i z przyjemnością uczestniczy w zebraniach klubu książki, gdzie dziewczyny marzą o wielkiej miłości. W końcu znużona 'wyścigiem szczurów' rezygnuje z posady i zaczyna rozkoszować się pełną wolności. Kurczące się zasoby finansowe zmuszają ja do znalezienia następnej pracy – udaje jej się zatrudnić w modnej agencji public relations. Uczestnictwo w życiu towarzyskim należy tu do obowiązków służbowych.

Portier Nosi Garnitur Od Gabbany — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wróciłyśmy do budynku tą samą drogą i zakradłam się do biura, obdarzona tylko jednym złym spojrzeniem przez przestrzegającego zasad pucybuta UBS (któremu, tak się składa, także nie wolno było opuszczać budynku w czasie lunchu, na wypadek gdyby para butów z dziurkowanym noskiem gwałtownie potrzebowała pucowania między pierwszą a drugą po południu). Penelope weszła za mną do boksu i usadowiła się na krześle teoretycznie przeznaczonym dla gości i klientów, chociaż do tej pory nie miałam ani jednych, ani drugich.

– No więc ustaliliśmy datę – oznajmiła bez tchu, atakując wonny talerz, który balansował na jej kolanach.

– Ach tak? Kiedy?

– Dokładnie za rok od przyszłego tygodnia. Dziesiątego sierpnia na Martha's Vineyard, co wydaje się właściwe, skoro tam wszystko się zaczęło. Jesteśmy zaręczeni od kilku tygodni, a nasze matki już szaleją. Zupełnie poważnie nie wiem, jak z nimi wytrzymam.

Rodziny Avery'ego i Penelope spędzały razem wakacje, odkąd ci dwoje byli w powijakach, kręcąc się po wyspie w czasie lata. Istniały cale tony zdjęć ich wszystkich obnoszących tanie torby z monogramami od L.L. Beana i kapcie ze Stubbs and Wootten przy okazji corocznych narciarskich wakacji w Adirondacks. Ona chodziła do Nightingale, a on był w Collegiate i oboje spędzili znaczną część dzieciństwa ciągani na rozmaite spotkania dobroczynne, przyjęcia i weekendowe mecze polo. Avery się w tym odnalazł, radośnie wchodził w skład każdego młodzieżowego komitetu każdej fundacji, która go o to poprosiła, sześć razy w tygodniu wyruszał na miasto, korzystając z nieograniczonych możliwości finansowych swoich rodziców, i był jednym z tych urodzonych i wychowanych w Nowym Jorku dzieciaków, które znały wszędzie wszystkich. Ku wielkiemu zakłopotaniu swoich rodziców, Penelope nie przejawiała zainteresowania ich stylem życia. Wciąż na nowo odrzucała całe ich kółko, woląc spędzać czas z grupą niedostosowanych artystów korzystających ze stypendiów, z dzieciakami tego rodzaju, że przyprawiały matkę Penelope o zimne poty. Avery i Penelope nie byli sobie bliscy – i z pewnością nie było w ich relacji niczego nawet z grubsza romantycznego – dopóki Avery nie skończył szkoły rok przed nią i nie poszedł do Emory. Według Penelope, która zawsze żywiła do niego gwałtowne, skryte uczucie, Avery należał do najpopularniejszych dzieciaków w szkole, czarujący, muskularny, grał w piłkę nożną, miał stosowne oceny i był wystarczająco seksowny, żeby uszła mu płazem prawdziwa, rzetelna arogancja. Z tego, co sama mogłam powiedzieć, Penelope zawsze wtapiała się w tło jak wszystkie śliczne dziewczyny o egzotycznej urodzie w wieku, kiedy liczą się tylko blond włosy i wielkie cycki. Spędzała masę czasu na zdobywaniu dobrych stopni i rozpaczliwie starała się pozostać niezauważona. I udało jej się, a przynajmniej udawało do czasu, gdy Avery przyjechał na letnie wakacje po pierwszym roku i zerknął do baseniku przy dzielonym przez ich rodziny domu na wyspie, żeby zobaczyć wszystko, co było w Penelope długie, zgrabne i wspaniałe – może jej delikatne ciało albo proste czarne włosy, a może rzęsy, które ocieniały ogromne brązowe oczy.

Penelope więc zrobiła to, o czym każda porządna dziewczyna wie, że jest złe – dla reputacji, dla szacunku do samej siebie oraz w myśl zasad strategii nakłonienia faceta, żeby zadzwonił następnego dnia – i z miejsca się z nim przespała, w parę minut po tym, jak pochylił się, żeby ją pierwszy raz pocałować. („Po prostu nie mogłam się opanować – mówiła, po raz setny opowiadając całą historię – nie mogłam uwierzyć, że Avery Wainwright jest mną zainteresowany!”). Ale w przeciwieństwie do innych dziewczyn, o których wiedziałam, że uprawiały seks z facetem poznanym parę godzin wcześniej i nigdy więcej o nim nie słyszały, Penelope wiązała się z Averym coraz mocniej i ich zaręczyny były zaledwie powszechnie aprobowaną i pochwalaną formalnością.

– Są gorsze niż zwykle?

Westchnęła i przewróciła oczami.

– „Gorsze niż zwykle”. Ciekawy zwrot. Byłabym zdania, że to niemożliwe, ale tak, moja matka zdołała stać się jeszcze bardziej nieznośna. Ostatnia zacięta kłótnia była o to, czy można z całym spokojem nazwać suknią ślubną coś, co nie zostało zaprojektowane przez Verę Wang, Carolinę Herrerę albo Monique Lhuillier. Stwierdziłam, że tak. Ona oczywiście się nie zgodziła. Z całą stanowczością.

– Kto wygrał?

– Odpuściłam w tej kwestii, bo tak naprawdę jest mi wszystko jedno, kto zrobi suknią, o ile mi się spodoba. Będę, jak sądzą, zmuszona bardzo starannie wybierać kwestie do przewalczenia i jedna, w której nie pójdą na kompromis, to zawiadomienie o ślubie.

– Zdefiniuj „zawiadomienie o ślubie”.

– Nie zmuszaj mnie. – Wyszczerzyła zęby i pociągnęła łyk doktora peppera.

– Wyduś to.

– Bette, proszę, to i tak wystarczająco paskudne. Nie zmuszaj mnie, żebym to powiedziała.

– No, dalej. Pen. Wyrzuć to z siebie. No już, po pierwszym razie będzie ci łatwiej. Po prostu to powiedz. – Szturchnęłam jej krzesło stopą i nachyliłam się, żeby nacieszyć się informacją.

Zakryła swoje idealne blade czoło długimi szczupłymi palcami i pokręciła głową.

– „New York Times”.

– Wiedziałam! Will i ja potraktujemy cię delikatnie, obiecuję. Ona nie żartuje, prawda?

– Oczywiście, że nie! -jęknęła Penelope. – I oczywiście matka Avery'ego aż się do tego pali.

– Och, Pen, idealnie! Tworzycie taką dobraną parę i teraz wszyscy się o tym przekonają! – Zachichotałam.

– Powinnaś je słyszeć, Bette, to odrażające. Obie już snują plany na temat wszystkich tych modnych prywatnych szkół, które mogą razem wciągnąć na listę. Wiesz, że podsłuchałam moją matkę, kiedy rozmawiała przedwczoraj z redaktorką „Ślubów”? Mówiła, że chciałaby też dołączyć wszystkie szkoły, do których chodziło rodzeństwo. Ta kobieta odparła, że może na ten temat dyskutować najwcześniej sześć tygodni przed ślubem, ale to nikogo nie zniechęciło: mama Avery'ego już umówiła sesję fotograficzną i ma cały szereg pomysłów, jak moglibyśmy pozować, żeby mieć brwi na tym samym poziomie, jak sugeruje jedna z publikowanych porad. A ślub ma się odbyć za rok!

– Tak, takie sprawy wymagają masy planowania z wyprzedzeniem i porównywania ofert.

– To właśnie powiedziały! – wykrzyknęła.

– Co powiesz na ucieczkę z kochankiem? – Ale zanim zdołała odpowiedzieć, Aaron urządził wielkie przedstawienie z pukaniem w ścianę mojego boksu i wymachiwaniem ramionami w udawanym żalu, że przerywa nam „pogaduszki”, bo takim irytującym określeniem obdarzał nasze lunche.

– Nie chcę przerywać waszych pogaduszek, ludziska – stwierdził, a my obie, Penelope i ja, bezgłośnie wygłaszałyśmy tę kwestię razem z nim. – Bette, mogę zamienić z tobą słówko?

– Bez obaw, właśnie wychodziłam – oznajmiła Penelope na wydechu, najwyraźniej uszczęśliwiona, że uda jej się uciec bez rozmowy z Aaronem. – Bette, pogadamy później. – I zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, już jej nie było.

– Co powiesz, Bette?

– Tak, Aaron? – Sposobem mówienia tak bardzo przypominał Lumbergha z Office Space, że uznałabym to za zabawne, gdybym nie ja była adresatką jego „sugestii”.

– No cóż, tak się tylko zastanawiałem, czy miałaś okazję przeczytać dzisiejszy cytat dnia? – Zakaszlał głośno, mokrym kaszlem, i uniósł pytająco brwi.

– Oczywiście, Aaronie, mam go tu pod ręką. „Indywidualny wkład w zbiorowy wysiłek – dzięki temu właśnie działa zespół, firma, społeczeństwo, cywilizacja”. Tak, muszę przyznać, że to naprawdę do mnie przemówiło.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany»

Обсуждение, отзывы о книге «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x