Lauren Weisberger - Portier Nosi Garnitur Od Gabbany

Здесь есть возможность читать онлайн «Lauren Weisberger - Portier Nosi Garnitur Od Gabbany» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Portier Nosi Garnitur Od Gabbany: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Bette Robinson pracuje w dziele bankowości inwestycyjnych z pełnym poświęceniem, bo tego oczekuje się od pracowników wielkich korporacji, ale nienawidzi swojego zajęcia, które nie zostawia jej ani chwili na życie towarzyskie. Lubi czytać romanse i z przyjemnością uczestniczy w zebraniach klubu książki, gdzie dziewczyny marzą o wielkiej miłości. W końcu znużona 'wyścigiem szczurów' rezygnuje z posady i zaczyna rozkoszować się pełną wolności. Kurczące się zasoby finansowe zmuszają ja do znalezienia następnej pracy – udaje jej się zatrudnić w modnej agencji public relations. Uczestnictwo w życiu towarzyskim należy tu do obowiązków służbowych.

Portier Nosi Garnitur Od Gabbany — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Przypomniałam sobie pierwsze medialne przyjęcie, na które zaciągnął mnie Will, kiedy miałam czternaście lat i przyjechałam z wizytą z Poughkeepsie. Tamtego wieczoru też byliśmy w Elaine's, także na przyjęciu związanym z książką, i zapytałam Simona:

– Czy to nie dziwne, że ktoś robi nam zdjęcia, kiedy jemy kolację?

Zachichotał.

– Oczywiście, że nie, kochanie. Dokładnie po to tu wszyscy jesteśmy. Jeżeli nie ma zdjęcia na stronach towarzyskich, czy przyjęcie tak naprawdę się odbyło? Nie byłby w stanie zapłacić za taką uwagę prasy, jaką ma dziś zapewniona jego książka. Ten fotograf jest z czasopisma „New York”, jeśli dobrze pamiętam, i kiedy tylko wyjdzie, od razu zakradnie się kolejny. A przynajmniej wszyscy mają taką nadzieję.

Will od dziecka uczył mnie, jak rozmawiać z ludźmi. Najważniejsze to pamiętać, że nikogo nie obchodzi, co robisz albo myślisz, więc siadaj i natychmiast zacznij zadawać pytania osobie po swojej prawej stronie. Pytaj o cokolwiek, udawaj zainteresowanie dowolną sprawą i każdą niezręczną chwilę ciszy zapełnij kolejnymi pytaniami. Po latach instruktażu i ćwiczeń potrafiłam sprostać konwersacji niemal z każdym, ale tego wieczoru bawiło mnie to w równie niewielkim stopniu, jak w czasach, kiedy byłam nastolatką, więc się pożegnałam i wymknęłam po sałatce.

Spotkanie klubu książki odbywało się w mieszkaniu Alex w East Village, więc wskoczyłam w metro 6 i przewijałam listę nagrań w swoim iPodzie, dopóki nie znalazłam In My Dream w wykonaniu REO Speedwagon. Kiedy wysiadłam z pociągu na Astor Place, całym ciałem wpadła na mnie drobniutka kobieta, wyglądająca na szkolną bibliotekarkę. Przeprosiłam za swój udział w wypadku (fakt, że się tam znalazłam) szczerym „przepraszam”, na co okręciła się jak fryga i z twarzą wykrzywioną wściekle jak u demona wrzasnęła:

– PRZEPRASZAM? MOŻE BY SIĘ TO NIE STAŁO, GDYBYŚ SZŁA WŁAŚCIWĄ STRONĄ CHODNIKA! – Po czym odeszła, przeklinając pod nosem. Przydałoby jej się parę godzin z Bardzo niegrzecznym chłopcem, pomyślałam.

Zadzwoniłam do drzwi budynku na Avenue C i zaczęłam okropną wspinaczkę. Alex twierdzi, że jej kawalerka znajduje się na szóstym piętrze, ale biorąc pod uwagę chińską pralnię, która zajmowała parter, i fakt, że numery nie zaczynały się przez całą jedną kondygnację, praktycznie oznaczało to siedem pięter nad ziemią. Alex była typową artystką z East Village, od stóp do głów na czarno, z włosami wciąż w innym kolorze i dyskretnym kolczykiem, który regularnie wędrował między wargą, nosem a brwią. Artystką z East Yillage namiętnie oddaną romantycznym powieściom dla kobiet. Oczywiście gdyby ktoś z jej znajomych się dowiedział, miała też najwięcej do stracenia – popularność w środowisku – więc wszystkie zgodziłyśmy się powiedzieć jej sąsiadom, gdyby pytali, że spotykamy się tam na zebrania Anonimowych Seksoholików. „Wolisz im powiedzieć, że jesteś uzależniona od seksu, niż że czytasz?”, zapytałam, kiedy nas instruowała. „Eee, tak!”, odparła bez chwili wahania. „Uzależnienie jest w porządku. Wszyscy kreatywni ludzie są od czegoś uzależnieni”. Więc zrobiłyśmy, jak nas prosiła.

Wyglądała bardziej punkowo niż zwykle w skórzanych spodniach w stylu motocyklowego gangu i klasycznym spranym T-shircie CBGB *. Wręczyła mi rum i colę, po czym usiadłam na jej łóżku i obserwowałam, jak nakłada kolejnych sześć czy coś koło tego warstw tuszu w oczekiwaniu na resztę. Pierwsze zjawiły się Janie i Jill, dwujajowe bliźniaczki tuż po trzydziestce. Janie wciąż się uczyła, mozoląc się nad uzyskaniem jakiegoś zaawansowanego tytułu z architektury, a Jill pracowała w agencji reklamowej. Zakochały się w harlequinach jako małe dziewczynki, kiedy ukradkiem, w nocy pod kołdrą, czytały książki swojej mamy. Zaraz po nich przyszła Courtney, która wprowadziła mnie do grupy, redaktorka w „Teen People”. Musiała nieść krzyż upodobania nie tylko do czytania wszystkich romansów, jakie kiedykolwiek napisano, ale także do ich pisania. I wreszcie Vika, pół Szwedka, pół Francuzka z importu, z rozkosznym akcentem i bezpieczną pracą przedszkolanki w prywatnej szkole na Upper East Side. Zdecydowanie tworzyłyśmy barwną grupę.

– Czy ktoś ma jakieś wieści, zanim zaczniemy? – zapytała Jill, podczas gdy reszta z nas siorbała drinki tak szybko, jak tylko pozwalał na to cukierkowo słodki napój. Zawsze przejmowała prowadzenie i starała się utrzymać nas w ryzach, gest całkowicie bezużyteczny, gdy weźmie się pod uwagę, że nasze spotkania bardziej przypominały sesje terapeutyczne niż badania literackie.

– Rzuciłam pracę – obwieściłam radośnie, unosząc plastikowy czerwony kubek.

– Zdrowie! – wykrzyknęły dziewczyny, stukając się szklankami.

– Rzuciłaś ten koszmar w samą porę – stwierdziła Janie.

Vika się z tym zgodziła.

– Tak, tak, nie będziesz tęskniła za twoim szefem, tego jestem pewna. – Akcent miała uroczy, choć dziwny.

– Nie będę tęskniła za Aaronem, tego jestem pewna.

Courtney nalała sobie drugiego w ciągu dziesięciu minut drinka i zapytała:

– No tak, ale co teraz zrobimy z cytatem dnia? Czy ktoś może ci je przesyłać?

Od drugiego spotkania, w którym wzięłam udział, zaczęłam dzielić się z grupą radością i mądrością inspirujących cytatów Aarona. Po wstępnych uwagach odczytywałam im najlepsze z minionych tygodni i wszystkie pękałyśmy ze śmiechu. Ostatnio dziewczyny zaczęły przychodzić wyposażone we własne minicytaty, paskudne, sarkastyczne albo złośliwe epigramiki, które mogłam zabrać do biura i podzielić się nimi z Aaronem, gdyby przyszła mi na to ochota.

– To mi przypomina – powiedziałam bardzo z siebie zadowolona, wyciągając z torby wydruk – co dostałam zaledwie trzy dni przed tym, jak zwiałam, i jest to jeden z moich najulubieńszych tekstów. Głosi: „Praca zespołowa: mówiąc wprost to mniej ja i więcej my”. I to, moje drogie, urocza myśl.

– Rany – westchnęła Jill. – Dzięki, że się podzieliłaś. Stanowczo zamierzam wymyślić, jak mieć mniej ja i więcej my w moim życiu.

– Ja też – dodała Alex. – I ładnie to pasuje do tego cytaciku, na który się ostatnio natknęłam. Z naszego przyjaciela Gore'a Vidala. „Ile razy przyjaciel odnosi sukces, umiera drobna cząstka mnie”.

Śmiałyśmy się, dopóki Janie nie przerwała nam dość szokującym oświadczeniem:

– Skoro mowa o szefach… miałam, eee, wypadek z moim.

– Wypadek? – zdziwiła się Jill. – Nic mi nie mówiłaś!

– Bo to się stało wczoraj w nocy. Spałaś, kiedy wróciłam do domu. Dopiero teraz się widzimy.

– Chciałabym usłyszeć dokładne omówienie tego „wypadku” – powiedziała Vika, unosząc brwi.

– My, ee, jakby się związaliśmy – odparła z nieśmiałym uśmiechem.

– Co? – wrzasnęła Jill, wpatrując się w siostrę z mieszaniną przerażenia i zadowolenia. – Co się stało?

– No, zapytał, czy chciałabym wpaść na kolację, kiedy pozyskaliśmy nowego potencjalnego klienta. Poszliśmy na sushi, a potem drinki…

– A potem? – przynagliłam.

– A potem było więcej drinków, a potem, kiedy się zorientowałam, leżałam naga na jego kanapie.

– O mój Boże. – Jill zaczęła kołysać się w przód i w tył.

Janie spojrzała na nią.

– Czemu jesteś taka zdenerwowana? To nic wielkiego.

– Cóż, nie sądzę, żeby ci to szczególnie pomogło w karierze – odparła.

– W takim razie najwyraźniej nie wiesz, jaka utalentowana potrafię być w pewnych dziedzinach. – Janie uśmiechnęła się groźnie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany»

Обсуждение, отзывы о книге «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x