– Ahn – dre – ah, kiedy ma przyjechać Lucia?
– Halo, Mirando. Zaraz sprawdzę jej plan podróży. Już go mam. Niech spojrzę, napisano tu, że leci prosto z dzisiejszej sesji w Sztokholmie. Powinna być w hotelu.
– Połącz mnie.
– Tak Mirando, zaczekaj moment, proszę. Przełączyłam ją na oczekiwanie i wróciłam do Emily.
– To ona, muszę lecieć. Mam nadzieję, że ci lepiej. Na razie.
– Mirando? Właśnie znalazłam numer Lucii i teraz cię połączę.
– Zaczekaj, Ahn – dre – ah. Za dwadzieścia minut wychodzę z hotelu na resztę dnia. Przed powrotem będę potrzebowała trochę apaszek i nowego szefa kuchni. Powinien mieć minimum dziesięć lat restauracyjnego doświadczenia głównie w kuchni francuskiej, być w stanie przygotować cztery rodzinne kolacje w tygodniu i przyjęcia z kolacją dwa razy w miesiącu. Teraz połącz mnie z Lucią.
Wiedziałam, że powinnam być poruszona faktem, że Miranda chce, abym zatrudniła dla niej nowojorskiego kucharza, będąc w Paryżu, ale jedyne, na czym mogłam się skupić, to fakt, że wychodziła z hotelu – beze mnie, i to na cały dzień. Przełączyłam się z powrotem do Emily i powiedziałam jej, że Miranda potrzebuje nowego kucharza.
– Popracuję nad tym, Andy – oznajmiła, kaszląc. – Przeprowadzę wstępne poszukiwania, a potem możesz porozmawiać z kilkoma finalistami. Dowiedz się tylko, czy Miranda chce zaczekać na spotkanie z nimi do powrotu do domu, czy wolałaby, żebyś zaaranżowała dla kilku przelot i spotkanie teraz na miejscu, okej?
– Chyba nie mówisz poważnie.
– Ależ oczywiście, że mówię poważnie. W zeszłym roku Miranda zatrudniła Carę podczas pobytu w Marbelli. Ich poprzednia niania właśnie wymówiła i kazała mi przysłać do siebie trzy finalistki samolotem, żeby od razu mogła kogoś znaleźć. Po prostu się dowiedz, okej?
– Jasne – wymamrotałam. – I dzięki.
Wykonałam szybki telefon do biura Briget, żeby ktoś od nich mógł skoczyć do Hermesa odebrać apaszki Mirandy, a potem byłam wolna – do jej następnego telefonu. Sama rozmowa o masażach była tak przyjemna, że postanowiłam zamówić sobie taki zabieg. Pierwszy wolny termin był wczesnym wieczorem, więc zadzwoniłam do obsługi i na razie poprosiłam o pełne śniadanie. Zanim lokaj mi je dostarczył, zdążyłam ponownie wpełznąć w jeden z aksamitnych szlafroków, włożyć kapcie od kompletu i przygotować się na ucztę złożoną z omletu, croissantów, drożdżówek, muffinów, ziemniaków, płatków oraz naleśników, które zjawiły się, tak smakowicie pachnąc. Kiedy pożarłam całe jedzenie i wypiłam dwie filiżanki espresso, poczłapałam z powrotem do łóżka, w którym tak naprawdę nie spałam poprzedniej nocy, po czym zasnęłam tak szybko, że zaczęłam się zastanawiać, czy ktoś nie dosypał czegoś do soku pomarańczowego.
Masaż okazał się idealnym zwieńczeniem tego cudownie odprężającego dnia. Wszyscy inni wykonywali za mnie moją pracę. A Miranda obudziła mnie tylko raz – raz! – żądaniem, żebym na następny dzień zrobiła dla niej rezerwację na lunch. Nie było tak źle, pomyślałam, gdy silne kobiece dłonie ugniatały moje spięte, żałosne mięśnie karku. Całkiem niezły ekstras. Ale kiedy tylko znów zaczęłam drzemać, komórka, którą niechętnie wzięłam ze sobą, wznowiła uporczywe dzwonienie.
– Halo? – powiedziałam energicznie, jakbym nie leżała na stole naga, pokryta olejkiem i na wpół śpiąca.
– Ahn – dre – ah. Przesuń mojego fryzjera i makijaż na później i powiedz ludziom od Ungaro, że dzisiaj nie dam rady. Wezmę za to udział w małym koktajl party i oczekuję, że pojedziesz ze mną. Bądź gotowa do wyjścia za godzinę.
– Hm, jasne, ee, jasne – wyjąkałam i zakończyłam rozmowę, wciąż próbując przetrawić fakt, że naprawdę dokądś z nią idę. W pamięci odżyło wspomnienie z wczoraj – kiedy poprzednio zostałam poinformowana w ostatniej chwili, że miałam dokądś z nią pójść – i poczułam, jakbym miała się udusić. Podziękowałam masażystce i kazałam dopisać masaż do rachunku za pokój, mimo że wykorzystałam zaledwie pierwsze dziesięć minut, po czym pobiegłam na górę, żeby ocenić, jak najlepiej pokonać tę najnowszą przeszkodę. Zaczynałam się przyzwyczajać. I to szybko. Zaledwie kilka minut zajęło mi wywołanie przez pager ludzi od włosów i makijażu Mirandy (dziwnym zbiegiem okoliczności mną się nie zajmowali – mnie szykowała kobieta o zaciętej twarzy i od pierwszego spotkania wciąż prześladowała mnie jej rozpacz na mój widok, podczas gdy Mirandę obsługiwała para gejów wyglądających, jakby zeszli prosto ze stron Maxima) oraz przesunięcie umówionego spotkania.
– Nie ma problemu – wysokim głosem z ciężkim francuskim akcentem oznajmił Julien. – Będziemy, jak to mówicie? Z czasem! Wyrzuciliśmy wszystkie spotkania z tego tygodnia na wypadek, gdyby madame Priestly potrzebowała nas o innych porach!
Kolejny raz wysłałam Briget wiadomość na pager i poprosiłam, żeby załatwiła sprawę z ludźmi od Ungaro. Czas się brać za garderobę. Książka ze szkicami przedstawiającymi wszystkie moje „wersje” została ułożona na honorowym miejscu na stoliku przy łóżku, tylko czekając, żeby taka zagubiona ofiara mody jak ja zwróciła się do niej po duchowe przewodnictwo. Przejrzałam nagłówki i podtytuły i próbowałam jakoś to wszystko ogarnąć.
Pokazy :
1. w ciągu dnia
2. wieczorem
Posiłki:
a. spotkanie przy śniadaniu
b. lunch
1. zwykły (hotel lub bistro)
2. oficjalny (Espadon w Ritzu)
c. kolacja
1. zwykła (bistro, w pokoju hotelowym)
2. średnio elegancka (porządna restauracja, zwykłe przyjęcie z kolacją)
3. oficjalna (restauracja Le Grand Vefour, oficjalne przyjęcie z kolacją)
Przyjęcia:
a. zwykłe (śniadanie z szampanem, popołudniowa herbata)
b. stylowe (koktajle z niezbyt ważnymi ludźmi, planowe spotkania, „spotkania na drinka”)
c. eleganckie (koktajle z ważnymi ludźmi, wszystko w muzeum albo galerii, przyjęcia po pokazach wydawane przez ekipę projektanta)
Różne:
a. na i z lotniska
b. wydarzenia sportowe (lekcje, zawody itp.)
c. wyprawy po zakupy
d. załatwianie poleceń
1. w salonach mody
2. wysokiej klasy sklepach i butikach
3. pobliskim sklepie spożywczym i/lub asystowanie przy zabiegach zdrowotnych i upiększających.
Wyglądało na to, że nie ma żadnych wskazówek, w co się ubrać, kiedy nie da się ustalić ważności lub nieważności gospodarzy. Najwyraźniej trafiała się okazja popełnienia wielkiego błędu: mogłam zawęzić imprezy do „przyjęć”, co było niezłym pierwszym krokiem, ale od tego momentu wszystko stawało się niepewne. Czy to przyjęcie będzie zwykłą literą „B”, gdzie wystarczy coś szykownego, czy tak naprawdę chodzi o „C”, w którym to przypadku powinnam się przyłożyć i wybrać coś z bardziej eleganckich zestawów? Nie było instrukcji do sytuacji „niepewnych” czy „niejasnych”, ale w ostatniej chwili ktoś uczynnię dołączył do spisu treści odręcznie sporządzoną notkę. „W razie wątpliwości (a nigdy nie powinnaś ich mieć), lepiej ubrać się skromniej w coś wspaniałego, niż przesadzić z czymś wspaniałym”. W takim razie okej, wyglądało na to, że teraz idealnie mieszczę się w kategorii: przyjęcia, podkategoria: stylowe. Skupiłam się na sześciu zestawach, które Jocelyn naszkicowała dla tej konkretnej sytuacji, i spróbowałam sobie wyobrazić, co mogłoby wyglądać najmniej absurdalnie, kiedy już to włożę.
Читать дальше