Amélie Nothomb - Ani z widzenia, ani ze słyszenia

Здесь есть возможность читать онлайн «Amélie Nothomb - Ani z widzenia, ani ze słyszenia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ani z widzenia, ani ze słyszenia: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ani z widzenia, ani ze słyszenia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Amélie jako mała dziewczynka mieszkała w Japonii. Teraz, gdy jest dorosła, postanawia odwiedzić kraj Kwitnącej Wiśni. Udzielając Japończykom korepetycji z francuskiego, chce przyswoić ich język. Choć w czasie pierwszych lekcji z Rinrim, studentem romanistyki, rozmowę zakłócają ciągłe lapsusy i niezrozumiała wymowa, Belgijka i Japończyk zaprzyjaźniają się. Amélie poznając fascynujący i egzotyczny świat, zakochuje się w Rinrim. Obserwuje, jak we współczesnej Japonii nowoczesność miesza się z tradycyjną kulturą. Zauroczona odmiennością przyjaciela i jego kraju, delektuje się pobytem do czasu, aż chłopak poprosi ją o rękę.

Ani z widzenia, ani ze słyszenia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ani z widzenia, ani ze słyszenia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– No wiesz, łóżko rodziców!

– I tak nie wiedzą – powiedział.

– Ale ja wiem.

– Chyba nie chcesz, żebyśmy spali na moim jednoosobowym wyrku? To byłoby piekło.

– Nie ma żadnej innej możliwości?

– Jest. W łóżku moich dziadków.

To był argument. Zważywszy odrazę, jaką budzili we mnie jego dziadkowie, z ulgą przystałam na łóżko rodziców.

Był to gigantycznych rozmiarów materac wodny. Tego typu pułapki były w modzie dobre dwadzieścia lat temu. Wszyscy znali ich cudowną niewygodę.

– Ciekawe – powiedziałam. – Takie łóżko zmusza do namysłu, zanim się wykona jakikolwiek ruch.

– Zupełnie jakbyśmy się znaleźli na łódce w filmie Johna Boormana Wybawienie.

– Właśnie. Wybawieniem jest wygramolenie się z niego.

Rinri, który zaplanował różne nadzwyczajne potrawy, zamknął się w kuchni. Wybrałam się na spacer po betonowym zamku.

Dlaczego nie mogłam się opędzić od przekonania, że śledzi mnie kamera? Od wrażenia, że podąża za mną czyjeś niewidzialne oko? Zrobiłam małpią minę w kierunku sufitu, potem ścian: i nic. Nieprzyjaciel był sprytny, udawał, że nie zauważa mojego niestosownego zachowania. Ostrożnie.

Rinri zaskoczył mnie, kiedy pokazywałam język jakiemuś współczesnemu malowidłu.

– Nie lubisz Nakagamiego? – zdziwił się.

– Lubię. Jest wspaniały – odrzekłam ze szczerym entuzjazmem dla cudownego i niezrozumiałego płótna.

Musiał z tego wywnioskować, że Belgowie pokazują język obrazom robiącym na nich szczególne wrażenie.

Na stole czekały różne wyszukane dania: liście szpinaku z sezamem, przepiórcze jajka w galarecie z chiso, jeżowce. Zabrałam się do nich z apetytem, zauważyłam jednak, że Rinri nic nie jadł:

– A ty?

– Nie lubię tych dań.

– To czemu je przygotowałeś?

– Dla ciebie. Lubię patrzeć, jak jesz.

– Ja też lubię patrzeć, jak jesz – powiedziałam, zakładając ręce.

– Proszę, zjedz jeszcze coś, to takie piękne.

– Ogłaszam strajk głodowy, dopóki nie przyniesiesz sobie czegoś do jedzenia.

Cierpiałam katusze, sprawiając mu przykrość, ale jeszcze większe będąc zmuszoną powstrzymać się od pochłonięcia tych frykasów, które z nieodpartą siłą nęciły moje oczy.

Zasmucony Rinri poszedł do kuchni i przyniósł włosko – amerykańskie salami i słoik majonezu. „No nie, chyba tego nie zrobi”. Ale zrobił: na każdy plaster salami nakładał centymetrową warstwę majonezu. Zemsta czy prowokacja? Udawałam obojętność i dalej rozkoszowałam się skarbami finezji, kiedy on, cmokając z zadowolenia, pożerał swój koszmar. Widząc moje zmartwiałe spojrzenie, zapytał ironicznie:

– Przecież chciałaś, żebym jadł?

– Jestem zachwycona – skłamałam. – Każde z nas je to, co lubi, i tak jest super.

– Chciałbym zaprosić wszystkich swoich przyjaciół, żeby cię poznali. Co ty na to?

Zgodziłam się. Spotkanie zostało wyznaczone za pięć dni.

Były wakacje. Nie ruszałam się na krok z betonowego zamku. Rinri traktował mnie jak księżniczkę. W salonie pod obrazem Nakagamiego ustawił mi biureczko z laki. Nigdy dotąd nie pisałam w takich warunkach, które zresztą wcale mi nie odpowiadały. W procesie tworzenia nie ma jak przybory najtańsze, jeśli nie wręcz z odzysku. Laka farbowała mi palce, plamiłam rękopis.

Rinri wpatrywał się we mnie ogłupiałym wzrokiem, moje pióro nieruchomiało. Wtedy on z błagalną miną dawał znak, żebym pisała dalej, ja zaś zgadywałam, że wystarczy mi pisać cokolwiek, by go uszczęśliwić. Jak bohater Lśnienia Kubricka, napisałam tysiąc razy, że popadam w obłęd. Ale w pobliżu nie było żadnej siekiery umożliwiającej kontynuowanie tego naśladownictwa.

Do tej pory jedyną znaną mi formą życia we dwoje było mieszkanie z siostrą. Ona jednak do tego stopnia stanowiła mój sobowtór, że nie było to właściwie życie we dwoje, ile raczej egzystencja bez pogoni za istotą idealną.

Z Rinrim poznawałam coś nowego, co obracało się wokół dzielenia z nim uroczego skrępowania. Nasze wspólne życie było jak ten wodny materac, na którym spaliśmy: niemodne, niewygodne i zabawne. Więź między nami polegała na tym, że w rozbrajający sposób oboje czuliśmy się jednakowo nieswojo.

Za każdym razem Rinri, oświadczając, że jestem piękna, przerywał wszystko, co robiłam: musiałam zachować pozę, zawsze trochę dziwną. Rinri obchodził mnie wówczas wkoło, wydając różne wyrażające poruszenie „ochy i achy”. Nie mogłam tego zrozumieć. Któregoś dnia weszłam do kuchni, kiedy się tam krzątał, i skuszona widokiem pomidora, zatopiłam w nim zęby. Rinri wydał okrzyk; pomyślałam, że to jedna z jego słynnych ewokacji urody, i zastygłam w pół gestu. Ale on wyrwał mi pomidor, mówiąc, że zepsuje mi cerę. Uznałam, że w ustach kogoś, kto jada salami z majonezem, taka wypowiedź brzmi bzdurnie, i odebrałam mu pomidor. Z rozpaczą zaczął wzdychać nad nietrwałością bieli.

Czasami dzwonił telefon. Odbierał go w stylu japońskim, to znaczy mówiąc tak niewiele, że było to aż podejrzane. Rozmowy trwały co najwyżej dziesięć sekund. Nie znałam jeszcze tego japońskiego zwyczaju i znów zaczęło mi chodzić po głowie, że może należy do Yakuzy, na co by wskazywał jego nieskazitelnie biały mercedes. Jechał samochodem na zakupy, z których wracał po dwóch godzinach z trzema korzeniami imbiru. Za tymi sprawunkami musiało się coś kryć. Przecież poprzez swoją siostrę miał powiązania z kalifornijskim półświatkiem.

Później, kiedy jego niewinność nie budziła już najmniejszych wątpliwości, dowiedziałam się, że prawda była jeszcze bardziej niesamowita: on naprawdę potrzebował dwóch godzin, żeby wybrać trzy korzenie imbiru.

Czas powoli płynął. Mogłam swobodnie wychodzić, ale nawet o tym nie myślałam. Fascynowało mnie przebywanie w tym dostojnym miejscu. Kiedy Rinri wyruszał na swoje tajemnicze eskapady, wolałam zostać i wykorzystać samotność na popełnienie jakiegoś brzydkiego uczynku; kręciłam się po zamku z betonu, szukając okazji do narozrabiania, ale żadnej nie znajdowałam. Dla świętego spokoju pisałam.

Wracał. Witałam go ceremonialnie, tytułując Danasama (wasza wysokość, mój panie i władco). Protestował, skłaniając się nisko i nazywając się „moim niewolnikiem”. Po skończonych wygłupach pokazywał mi, co przyniósł.

– Trzy korzenie imbiru, cudownie! – zachwycałam się.

Już się widziałam w roli uczestniczki kolokwium poświęconego żonom wielkich kryminalistów. „W jaki sposób dowiedziała się pani, że narzeczony jest bandytą?”.

Starałam się rozgryźć jego zachowania, niektóre bardzo osobliwe. Ustawiał pośrodku salonu bambusowy cebrzyk wypełniony piaskiem. Wygładzał jego powierzchnię, a następnie stojąc, kreślił na niej stopą kabalistyczne znaki.

Kiedy próbowałam odcyfrować, co takiego pisze, zmieszany, zamazywał je piętą. To zdawało się potwierdzać hipotezę o przynależności do świata przestępczego. Udając naiwność, zapytałam, o co chodzi z tą kaligrafią.

– To pomaga mi się skoncentrować – odpowiedział.

– Skoncentrować na czym?

– Na niczym. Koncentracja jest zawsze potrzebna.

Nie wyglądało to na specjalnie skuteczne; był nieustannie rozkojarzony. W końcu kogoś mi to przypomniało.

– Podczas epizodu z cudzołożnicą Jezus kreśli stopą znaki na ziemi – oświadczyłam.

– Ach tak – skwitował z tą głęboką obojętnością, jaką budził w nim każdy temat związany z religią (z wyjątkiem, nie wiedzieć czemu, zakonu templariuszy).

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ani z widzenia, ani ze słyszenia»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ani z widzenia, ani ze słyszenia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Amélie Nothomb - Riquet à la houppe
Amélie Nothomb
Amélie Nothomb - Fear and Trembling
Amélie Nothomb
Amélie Nothomb - Kosmetyka wroga
Amélie Nothomb
Amélie Nothomb - Z pokorą i uniżeniem
Amélie Nothomb
Amélie Nothomb - Stupeur et tremblements
Amélie Nothomb
Amélie Nothomb - Le sabotage amoureux
Amélie Nothomb
Amélie Nothomb - Les Catilinaires
Amélie Nothomb
Amélie Nothomb - Hygiène de l’assassin
Amélie Nothomb
Amélie Nothomb - Mercure
Amélie Nothomb
Amélie Nothomb - Métaphysique des tubes
Amélie Nothomb
Отзывы о книге «Ani z widzenia, ani ze słyszenia»

Обсуждение, отзывы о книге «Ani z widzenia, ani ze słyszenia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x