Fiodor Dostojewski - Idiota
Здесь есть возможность читать онлайн «Fiodor Dostojewski - Idiota» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Русская классическая проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Idiota
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Idiota: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Idiota»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Idiota — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Idiota», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
- Może i jest, nie wiem. Do rana z pewnością będzie.
- Przykryłem ją ceratą, dobrą amerykańską ceratą, a na ceracie dopiero położyłem prześcieradło, i postawiłem cztery flaszki odkorkowane, z płynem Zdanowa; stoją tam teraz.
- Tak jak tam... w Moskwie? [96]
- Bo chodzi, bracie, o ten fetor. A ona, jak leży... Zobaczysz rano, przy dziennym świetle. Co ty, nawet wstać nie możesz? — spytał z bojażliwym zdziwieniem Rogożyn, widząc, iż książę tak się trzęsie, że niezdolny jest ruszyć się z miejsca.
- Nogi mi odmawiają posłuszeństwa — wymamrotał książę — to ze strachu, wiem, ze strachu... Wstanę, jak mi strach przejdzie...
- Czekajże, zaraz pościelę, żebyś się mógł położyć... i ja z tobą... i będziemy słuchali... bo ja, bracie, nie wiem jeszcze... ja, bracie, jeszcze wszystkiego nie wiem teraz, więc i tobie mówię zawczasu, żebyś o tym wszystkim zawczasu wiedział...
Bełkocząc te niezrozumiałe słowa, Rogożyn, zaczął przygotowywać posłania. Widać .było, że te posłania obmyślił bodaj jeszcze z rana. Ubiegłej nocy położył się sam na kanapie. Ale we dwóch na kanapie położyć się nie mogli, a on koniecznie chciał, żeby spali obok siebie, więc też dlatego z wielkim trudem przeciągnął przez cały pokój, do samego wejścia za kotarę, dwa różnej wielkości siedzenia z obydwóch kanap. Legowiska jakoś zostały urządzone; Rogożyn podszedł do księcia, czule i radośnie ujął go za rękę, pomógł mu wstać i zaprowadził do posłania; okazało się jednak, że książę mógł chodzić i o własnych siłach; to znaczy, że "strach przeszedł"; ale książę wciąż jeszcze dygotał.
— Bo widzisz, bracie — zaczął nagle mówić Rogożyn, ułożywszy księcia na lewej, lepszej poduszce i wyciągnąwszy się z prawej strony, w ubraniu, z rękami pod głową — dziś jest okropny gorąc, no i z tego, ma się rozumieć, fetor... A okna boję się otworzyć; w mieszkaniu matki są kwiaty w doniczkach, dużo kwiatów z pięknym zapachem; myślałem, żeby je tu poprzynosić, ale Pafnutiewna zaraz by się połapała, bo ciekawa.
- Bardzo ciekawa — przytaknął książę.
- Chyba że kupić parę bukietów i obłożyć całą kwiatami? Zdaje mi się, bracie, że smutno będzie w kwiatach!
- Słuchaj... — spytał książę, jakby się plącząc, jakby z trudem odnajdując właściwe słowa i natychmiast je zapominając- słuchaj, powiedz mi: czymżeś ty ją? Nożem? Tym samym?
- Tym samym...
- Czekaj no jeszcze! Chcę cię jeszcze spytać... dużo będę pytał, o wszystko... ale powiedz mi najpierw, na sarnym początku, żebym wiedział: czy chciałeś ją zabić przed moim ślubem, przed wejściem do cerkwi, nożem? Chciałeś czy nie?
- Nie wiem, czy chciałem... — odpowiedział sucho Rogożyn, jakby nawet zdziwiony trochę tym pytaniem i nie rozumiejąc go dobrze.
- A czy nigdy nie przywoziłeś z sobą noża do Pawłowska?
- Nigdy nie przywoziłem... O tym nożu mogę ci tylko tyle powiedzieć. Lwie Nikołajewiczu — dodał po chwili milczenia — że wyjąłem go dzisiaj rano z zamkniętej szuflady, ponieważ wszystko się stało rano, o czwartej. Ten nóż zawsze leżał w książce.... I właśnie, co mnie jeszcze dziwi: tak, można powiedzieć, jakby na półtora... albo nawet na dwa werszki wszedł ten nóż... w samiutką lewą pierś... a krwi, można powiedzieć, najwyżej z pół stołowej łyżki wyciekło na koszulę; więcej nie było...
- To, to to — podniósł się nagle na posłaniu książę, okropnie wzburzony — to, to ja wiem, czytałem... to się nazywa wylew wewnętrzny... Czasami zdarza się, że nie ma ani jednej kropli. Wtedy, jeżeli trafić prosto w serce...
- Czekaj, słyszysz? — przerwał mu szybko i nagle Rogożyn i ze strachu aż usiadł na posłaniu. — Słyszysz?
- Nie! — tak samo szybko i ze strachem powiedział książę, patrząc na Rogożyna.
- Ktoś chodzi! Słyszysz? W dużej sali... Obydwaj zaczęli nasłuchiwać.
- Słyszę — wyszeptał z mocą książę.
- Chodzi?
- Chodzi.
- Zamknąć może drzwi?
- Zamknąć...
Zamknęli drzwi i znów się położyli. Długo milczeli.
- Ach, tak! — szepnął nagle książę tym samym co poprzednio wzburzonym i pośpiesznym szeptem, jak gdyby znów uchwycił jakąś myśl i okropnie się bał, że ją zgubi, i nawet zerwał się z posłania. -Przecież... chciałem te karty!... karty!... Podobno grywałeś z nią w karty?
- Grywałem — rzekł Rogożyn po chwili milczenia.
- Gdzie są... te karty?
- Tu są... — powiedział Rogożyn po jeszcze dłuższym milczeniu. — Masz.
Wyjął używaną, zawiniętą w papier talię i podał ją księciu. Ten wziął, ale jakby ze zdziwieniem. Nowe, smutne i beznadziejne uczucie ścisnęło mu serce; zrozumiał nagle, że i w tej chwili, i od dawna już mówi wciąż nie to, co powinien mówić, i czyni wciąż co innego, niżby należało czynić; i że te karty, które trzyma w rękach i z których tak się ucieszył, nic a nic już teraz nie pomogą. Wstał i załamał ręce. Rogożyn spoczywał nieruchomo, jakby nie słyszał i nie widział jego ruchów; ale oczy jego błyszczały w ciemnościach i były całkiem otwarte i nieruchome. Książę usiadł na krześle i zaczął ze strachem patrzeć na niego. Minęło może pół godziny; nagle Rogożyn krzyknął na cały głos i wybuchnął śmiechem, jakby zapominając, że trzeba zachowywać ciszę:
- A tego oficera, tego oficera... pamiętasz, jak ona tego oficera przy muzyce rąbnęła, pamiętasz? Cha, cha, cha! Jeszcze ten kadet... kadet... kadet podskoczył...
Książę zerwał się z krzesła, ogarnięty nowym przerażeniem. Kiedy Rogożyn umilkł (a umilkł nagle), książę ostrożnie pochylił się nad nim, usiadł obok niego i z wielkim biciem serca, ciężko, zaczął się przyglądać. Rogożyn nie zwracał ku niemu głowy i nawet jakby zapomniał o nim. Książę patrzył i czekał; czas płynął, zaczynało świtać. Rogożyn wykrzykiwał coś chwilami, głośno, ostro i bezsensownie; z rzadka mamrotał coś i śmiał się; książę wtedy wyciągał do niego swoją drżącą rękę i łagodnie dotykał jego głowy, jego włosów, głaskał je i głaskał jego policzki... nic więcej nie mógł zrobić! Sam znowu zaczął trząść się i znowu jakby zdrętwiały mu nogi. Jakieś całkiem nowe uczucie smutku boleśnie gniotło mu serce. Tymczasem dzień się już zrobił; książę przyłożył się na koniec do poduszki, jakby zupełnie wyczerpany i zrozpaczony, i przytulił twarz do bladej, nieruchomej twarzy Rogożyna, ale już pewnie nie czuł swoich łez i nic już o nich nie wiedział...
Kiedy po wielu godzinach drzwi się otworzyły i weszli ludzie, zastali mordercę zupełnie nieprzytomnego i w gorączce. Książę siedział przy nim bez ruchu na posłaniu i za każdym razem, kiedy chory wybuchał krzykiem albo bredził, spiesznie przesuwał ręką po jego włosach i policzkach, jakby go pieszcząc i uciszając. Nic jednak nie rozumiał, o co go pytano, i nie poznawał ludzi, którzy przyszli i otaczali go ze wszystkich stron. I gdyby nawet sam Schneider zjawił się teraz ze Szwajcarii, by spojrzeć na swego dawnego ucznia i pacjenta, to i on, przypomniawszy sobie ten stan, w którym książę znajdował się niekiedy w pierwszym roku swojej szwajcarskiej kuracji, machnąłby teraz ręką i rzekł tak jak wówczas: "Idiota!"
XII EPILOG
Wdowa po nauczycielu, przyjechawszy do Pawłowska, udała się wprost do rozstrojonej od wczorajszego dnia Darii Aleksiejewny i opowiedziała jej wszystko, co wiedziała, czym ją do reszty nastraszyła. Obie panie postanowiły skomunikować się natychmiast z Lebiediewem, który był okropnie wzburzony i jako przyjaciel swego lokatora, i jako gospodarz domu. Wiera Lebiediew wyjawiła wszystko, co wiedziała. Idąc za radą Lebiediewa postanowiono udać się w trójkę do Petersburga, żeby jak najprędzej zapobiec temu, "co nawet z wielkim prawdopodobieństwem mogło się zdarzyć". Wskutek tego nazajutrz przed południem, mniej więcej o jedenastej, pokoje Rogożyna zostały otwarte w obecności policji, Lebiediewa, obydwóch pań i brata Rogożyna, Siemiona Siemionowicza, mieszkającego w oficynie. Do szybkiego sukcesu tej całej operacji walnie przyczyniły się zeznania dozorcy, który stwierdził, że wczoraj wieczór widział Parfiena Siemionowicza wchodzącego w towarzystwie gościa przez ganek i jakby ukradkiem. Po tym zeznaniu nie wahano się już ani chwili i wyważono drzwi, które nie otwarły się na dzwonek.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Idiota»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Idiota» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Idiota» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.