Барбара Росек - Byłam Schizofreniczką
Здесь есть возможность читать онлайн «Барбара Росек - Byłam Schizofreniczką» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Контркультура, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Byłam Schizofreniczką
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Byłam Schizofreniczką: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Byłam Schizofreniczką»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Byłam Schizofreniczką — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Byłam Schizofreniczką», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
we mnie silny lęk, sądzę, że przed oceną.
Pytanie, czy jestem normalna, powracało w każdy wieczór.
Tamta myśl znowu mnie osacza. Czy to naprawdę jest nie do owładnięcia. Dlaczego taka
samozagłada. Dlaczego aż tak?
Czuję się dziwnie, jakby mózg przeszedł próbę ognia. Przerwanie ciągłości czasu istnienia.
A teraz wypełnianie luki, ogromnej dziury, lecz nie wiem jeszcze, czym ją napełnić, a może
ominąć i iść dalej, z pustym miejscem w pamięci. To powraca i domaga się wypełnienia, bo
zbyt niepokoi. Nie potrafię.
Zgubiłam zbyt wiele części łamigłówki mego życia.
Może kiedyś uda mi się ta sztuka istnienia, że odnajdę siebie, i spokój w sobie, taka, jaką
jestem naprawdę.
Wcale nie mam zamiaru udowadniać, że jestem normalna. Jak długo trzeba w sobie
oswajać śmierć drugiego?
9 stycznia 91
Ależ ja jestem nienormalna i dobrze mi z tym. Naprawdę?
Przypominam sobie to, co pisałam w „Oswajaniu zwierza" i co stworzyłam w fantazjach.
Oprócz kilku szczegółów, wszystko stało się.
Freud: Halucynacja – kateksja przechodzi w postrzeżenie, Kateksja to zaspokajanie impulsów id przez znalezienie odpowiedniej osoby, przedmiotu, idei.
Moje dzienniki, dzienniki. Przytłaczają. Moje życie mnie przytłacza.
Mam wstręt do psychologii. Do siebie?
Myśli krążą wciąż wokół spraw ostatecznych. Dlaczego stale mi się śni taka ohyda, rozpad,
gnicie, zniszczenie?
Czy to tak mocno we mnie tkwi?
W poczuciu winy napisałam następny list do Tadeusza, nie czekając na odpowiedź.
„ Tadeuszu, do jakiej trzeba dojść rozpaczy, by ostatecznie przeciąć nić swego życia, nieodwracalnie,
bo przecież z niewiarą, że po tamtej stronie cokolwiek istnieje, totalna samozagłada,
bez żadnej nadziei.
Nie potrafię cieszyć się z powrotu do życia. Przeraża mnie zwykły kontakt z ludźmi, ulice,
początek dnia, noc, kiedy nasila się lęk. I tamte wspomnienia, tak tragiczne, że aż niewyobrażalne”.
Wraz z listem posłałam Tadeuszowi poemat „Zagubienie”, który napisałam tego dnia, nazywając siebie otrutym motylem. Zapytałam go, dlaczego milczał wobec mnie przez te lata,
dlaczego nic mi nie powiedział o mojej chorobie, którą doskonale wyczuwał od samego początku.
Nie pojmowałam tego, skąd taka „ zmowa milczenia”.
Wyczuwałam szóstym zmysłem, że jest coś nie tak, że potrzeba mi tutaj bliskiej osoby,
która pomogłaby mi unieść ciężar całego zagubienia, bym przetrwała najgorsze chwile. Nie
było takiego człowieka, nikt nie wiedział, co się ze mną dzieje naprawdę i co się wydarzyło.
Nikt, ale to nikt z mojej rodziny nie zorientował się, że tonę. Nikt nie był ze mną blisko. Wiedziała bardzo dużo Anka, ale i ona mnie zostawiła, dopiero później dowiedziałam się dlaczego.
Nie chciała towarzyszyć memu zdrowieniu, nie chciała być blisko mnie. Była przy mnie
w klinice, kiedy umierałam, lecz z zupełnie innego powodu.
Rozwiązywała sobie własne problemy. Jak tragiczna bywa ludzka podświadomość.
20 stycznia napisałam:
Nie przynależę do świata normalnych ani do świata obłąkanych, dlatego ta samotność ma
wymiar skrajnej pojedynczości. Jest mi broniony wstęp do pierwszego, przed drugim bronię
się rozpaczliwie. A poza tym nie chcę być ani w jednym, ani w drugim.
W takim razie gdzie?
Są decyzje, które trzeba podejmować samemu, mogą przygnieść jedynie swoim ciężarem.
Do tej prostej prawdy doszłam w końcu i stała mi się pewnym objawieniem. Zaczęłam brać
odpowiedzialność za to, co robię.
Wydawnictwo w Katowicach zaakceptowało książkę pt. „Kokaina”, którą pisałam na miesiąc
przed samobójstwem. Ta wiadomość dodała mi sił, pewność, że nie wszystko w moim
życiu było klęską, że mogę chociaż liczyć na swój talent i twórczość, która jest wspaniałym
lekarstwem, kiedy jest się do końca samotnym.
To wszystko musiało się wydarzyć. W końcu udało mi się dotknąć dna ciemności. Teraz
zapragnęłam wyruszyć na poszukiwanie siebie w stronę światła.
28 stycznia przyszedł list od Tadeusza. Przemówił do mnie, zaczął ze mną rozmawiać.
„Droga Basiu,
dziękuję za list i medytacje, zwłaszcza za nie. Mam wrażenie, że to, co piszesz, jest rozdarte
tak jak tamta decyzja, którą powzięłaś przeciwko sobie. Masz delikatną pretensję do mnie, że nie powiedziałem Ci tego, co mógłbym. Hm – ale czy mogłem, czy tego chciałaś? Piszesz – „Wiem, że pacjentowi nie mówi się wiele” itd. Ale przecież wiesz także, że nigdy, ale to nigdy nie uznałby Cię za „pacjenta". Nawet teraz, kiedy zrobiłaś wszystko, aby nim zostać. Być pacjentem to być Dzieckiem, które nie chce być Dorosłym, bo dba o to, aby nie rozpadła się rodzina, aby rodzice się nie rozstali. Więc musi w sobie trwać jako Dziecko, chorujące, zatruwające się, walczące z sobą, zabijające się. Tego wymaga od Ciebie Twoje delikatne Dziecko, które ratuje układ między Rodzicami, ale samo popada w psychotyczny impas. Stać Cię na tak wielki gest wobec bezmiłości, która Cię otacza, a której nie chcesz uznać, bo jest lustrem śmierci. Wolisz wybrać śmierć niż spojrzeć w lustro. OK.
Gdy czytałem Twój „Pamiętnik”, uderzyło mnie to, że nie możesz powiedzieć prawdy. Pełno
tam stylistycznych piękności i miodu posmarowanego na kwaśnym chlebie, który nie przemienia się niestety w nic pożywnego. Ponieważ w SSHP nie mogłaś nic zrobić z sobą, bo byłaś wpisana w ten pamiętnikowy miód, podjęłaś rolę pacjenta, który nim nie jest. Nie mogłem w to ingerować. Mogłem tę decyzję tylko poprzeć, zdając sobie sprawę z tego, że jest to „rola”.
Czasem trzeba ją zrealizować do końca, aby przekonać się, że jest to rola wymagająca
większego ładunku histerii. Tobie go zabrakło, gdyż rozbudowałaś swoje cierpienie i wyobraźnię za cenę cielesnego bólu, sztywnienia, znieczulenia. Przy Twoim wybitnym intelekcie (nie znam lepszej niż Twoja analiza schizofrenii w języku polskim!) masz zawsze możliwość bycia tym, kim chcesz, jak też tym, kim być nie chcesz. Nikt nie jest w stanie narzucić Ci wyboru.
Masz też pewną pretensje, że wypytuję Ankę o Ciebie. Ale to właśnie Ona zaangażowała w
ratowanie Ciebie Czarka, Magdę i oczywiście mnie. Od razu zdiagnozowaliśmy Twój gest
jako samobójczy. Więc może niezbyt doceniasz wiedzę Anki. Postanowiłem nie odzywać się
bezpośrednio do Ciebie, bo Twoja próba, gdyby się udała, byłaby oskarżeniem lekarza, który
Cię leczył. A więc znowu próba zrzucenia odpowiedzialności na kogoś, kto Ci pomaga. Na
szczęście ta próba się nie udała. Mówię tu o szczęściu dziecka, które ma teraz szansę przewartościować to, co w nim z Ojca i Matki. Ale szansa może być tylko szansą. Muszę Cię
zmartwić – nasze pierwsze spotkanie, choć zakończone próbą podniesienia Ciebie, było pełne
niepokoju o depresyjne, automatyczne reakcje, które zaprzeczały optymistycznym wypowiedziom prowadzących zajęcia kolegów. Powiedziałem im wtedy, czego się obawiam. I niestety te obawy zmusiły mnie do milczenia wobec Ciebie. Teraz już ich nie mam. Są w Tobie, wyjawiły Ci się w akcie rozpaczy.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Byłam Schizofreniczką»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Byłam Schizofreniczką» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Byłam Schizofreniczką» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.