• Пожаловаться

Барбара Росек: Byłam Schizofreniczką

Здесь есть возможность читать онлайн «Барбара Росек: Byłam Schizofreniczką» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Контркультура / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Барбара Росек Byłam Schizofreniczką

Byłam Schizofreniczką: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Byłam Schizofreniczką»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Барбара Росек: другие книги автора


Кто написал Byłam Schizofreniczką? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Byłam Schizofreniczką — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Byłam Schizofreniczką», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Przez cztery miesiące analizy udało mi się dojść do przyczyn i skutków wszelkich zdarzeń.

Udało mi się to dopiero, kiedy ostatecznie uderzyłam w siebie, zaplanowałam podświadomie

misternie swoje odejście stąd, nie wiedząc, co robię i dlaczego tak postępuję.

Nie potrafiłam zwrócić się wtedy o pomoc do kogokolwiek, tak doskonale nie rozumiałam

siebie. Nie mogłam nikomu opowiedzieć o swoich problemach, bo nie wiedziałam, jakimi

one są. Gdzieś tam na poboczach świadomości wyczuwałam, że się topię, ale to nie wystarczało, by dokonać zmiany. I prawie by mi się udało umrzeć w całkowitej nieświadomości.

Przeżyłam niemożliwe, wbrew wszelkim prawom medycyny, wbrew logice i siłom zwykłego

człowieka. Dlatego nie mogę pozostawić swej prawdy tylko dla siebie. Jest ona dowodem,

że można wyjść ze spraw nawet prawie beznadziejnych, kiedy inni sądzą, że nie ma

ratunku i są przekonani, że już nic nie da się uczynić.

A wszystko zaczęło się zmieniać, kiedy pokonana przez los i własne życie nie wierzyłam

w nic, jedynie w śmierć. I ona miała być ostatnim wyzwoleniem, wybawieniem z udręki, której nie byłam już w stanie unieść.

20 października 1990 roku zapisałam w swoim dzienniku:

Miałam wczoraj piękny sen w narkozie. Ostatni moment świadomości to błękit nieba.

Czy jestem po tym wszystkim płodna? Jakie to ma znaczenie? Sądzę, że już minimalne lub

żadne.

Odpływanie w niebyt. Taka chyba jest śmierć, Tadeuszu. Sen, wieczny sen, lecz już bez

snów.

Usiłuję do Ciebie napisać list. I nie mogę się na to zdobyć. Na co jeszcze mogę się zdobyć?

Na śmierć, to pewne, to najłatwiejsze. Straciłam wielu ludzi, którzy byli wokół mnie. Jest Anka, cudowna dziewczyna, kocham ją bardzo, idzie w rozwój jak burza, dobra, wiosenna i

ożywcza, a u mnie częściej gradobicie, zniszczenie, pustoszenie somy, może nowy duch się

wyzwoli.

Nie boję się. To naprawdę nic strasznego, taki ciepły sen. Najgorsze to, co przedtem, czasami za dużo bólu, za dużo zgrozy. Wiesz, już nie będę matką, lecz czy teraz tego pragnę?

Kiedyś byty takie momenty tęsknoty, spychane gdzieś w otchłań, w absurd. Nie starczyłoby mi sit, tych zwykłych, fizycznych, które na początku są tak decydujące.

Granice ciemności. Osamotnienia, opuszczenia. Prawie na granicy samobójstwa. Czy ciągłe

chorowanie nie jest samobójstwem?

Kilka minut później otrułam się, nie zdając sobie sprawy z tego, co napisałam, nie przeczuwając, że jest to list pożegnalny. Uczyniłam to będąc pacjentką oddziału ginekologicznego, gdzie leczyłam się na przewlekłe zapalenie jajników. Kiedy zasłabłam leżąc w łóżku, podjęto akcję ratowania mnie. Przez 19 dni walczono o przywrócenie mnie życiu. Nie pamiętam niczego, jedynie z relacji rodziny udało mi się zebrać informacje, co się wtedy wydarzyło.

I chociaż pozornie momentami odzyskiwałam przytomność, byłam cały czas nieświadoma.

Dzień wcześniej podano mi narkozę, by przeprowadzić punkcję jajnika, podejrzewano ciążę

pozamaciczną. Długo nie mogłam się z niej wybudzić, już nie chciałam powracać. Następnego dnia wzięłam śmiertelną dawkę barbituranów i leku nasercowego mającego zatrzymać moje serce. Wierzyłam w to, tak sądzę, i położyłam się do łóżka.

Jednak nikt do końca tak naprawdę nie chce umierać. W ostatnim przebłysku świadomości,

że nadchodzi kres tak oczekiwany i wytęskniony, zawołałam, że mi słabo i zwróciłam na

siebie uwagę. Co mnie zatrzymało na chwilę, by podświadomie zawołać o pomoc, jaka to siła

przeciwstawiła się tej destrukcyjnej?

Rozpoczęła się akcja ratowania mnie, która trwała 19 dni, kiedy nieświadomie walczyłam

z ludźmi, którzy nieśli mi pomoc, by im się to nie udało. Nie chciałam wracać, wybrałam

wtedy inną drogę, nie chciałam być przywrócona życiu, nie miałam po co się obudzić, zostałam sama jak w pustym teatrze i nie było przed kim odgrywać ról. Wszystko się dla mnie skończyło.

A jednak moja walka okazała się nieskuteczna. Były we mnie dwie moce, które rozpoczęły

swój wewnętrzny dialog, które niczym dwa żywioły pochłaniały mnie od środka po to, by

wygrać coś, czego nie pojmowałam.

Na drugi dzień pojawiły się napady padaczkowe z powodu zatrucia barbituranami, których

nie można było opanować. Czasami rozmawiałam, czasami popadałam w stan nieprzytomności.

Lekarze czekali, aż mój stan zacznie się poprawiać, jednak stale następowało pogorszenie.

Byłam leczona na oddziale neurologii, gdzie pracowałam cztery lata jako psycholog. Od

razu na mój temat zaczęły krążyć plotki, przypomniano sobie książkę, którą napisałam, „Pamiętnik narkomanki”, i zostałam „oskarżona” o branie narkotyków, tak jakby cztery lata

uczciwej pracy w ogóle się nie liczyły, jakbym trafiła tutaj prosto z ulicy. Na szczęście nie

wszyscy byli przeciwko mnie, koleżanka broniła mnie przed moim szefem, nie zgadzała się

na negatywną opinią.

Napady padaczkowe nasilały się, mój stan stale się pogarszał. W trzeciej dobie wypadłam

z łóżka, miałam pęknięte śródstopie i mocno potłuczoną rękę. Opieka na moim oddziale nie

była wzorowa, muszę to przyznać, przyglądałam się temu przez cztery lata i niewiele mogłam uczynić, nie było to w mojej gestii, tylko ordynatora.

Zrobiła mi się odleżyna na pięcie. Gnijące za życia własne ciało jest przejmującym przeżyciem.

Po kilku następnych dniach serce nie wytrzymywało obciążenia niedotlenienia spowodowanego drgawkami, koleżanka zdecydowała się na przewiezienie mnie na oddział reanimacyjny.

Sądziła, że nie przeżyję nocy. Tam opieką otoczył mnie mój kolega Arek, lekarz, który

robił wszystko, by mnie uratować, szukał pomocy w klinikach na Śląsku, lecz wszędzie odmawiali

przyjęcia. W końcu na własną rękę, stając przeciwko własnej szefowej, zawiózł mnie

na badanie komputerowe do kliniki w Sosnowcu i tam już czekała moja ciotka, lekarz, powiadomiona w końcu przez rodziców. Ciotka jest osobą, która prawdziwie mnie kocha, która zawsze mnie wspierała w trudnych chwilach. Mój stan był bardzo ciężki, byłam już bez oddechu, kiedy ciotka walczyła o miejsce na OIOM – ie, na początku nie chcieli mnie przyjąć,

lecz pod presją ciotki w ostatniej chwili zostałam podłączona do respiratora.

Zastosowano śpiączkę dla wyciszenia napadów padaczkowych. Zaraz po przyjęciu, z powodu

źle podłączonej kroplówki do kąta żylnego, wytworzyła się odma lewego płuca. Wykryła

to ciotka swym szóstym zmysłem i to ona uratowała mi życie.

Walka trwała cały czas. Szanse miałam niewielkie, właściwie żadne, lecz szef oddziału,

docent, mądrze rozgrywał tę partię i powoli rodziła się nadzieja, że jednak przeżyję.

Kiedy pozornie odzyskiwałam świadomość, halucynowałam, byłam bardzo niespokojna,

pobudzona. Czuwała przy mnie kuzynka Anka, studentka medycyny, córka ciotki. Obie mocno przeżywały moją agonię. Anka w tym czasie skontaktowała się z Tadeuszem i wszystko mu opowiedziała, szukała u niego wsparcia psychicznego i wskazówek, co ma robić, kiedy się wybudzę.

Nastąpiło drugie uśpienie, już krótsze, po którym wybudziłam się szybciej i bez drgawek.

Miałam zaburzenia pamięci, nie wiedziałam, gdzie jestem i co się wydarzyło. I było dla mnie

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Byłam Schizofreniczką»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Byłam Schizofreniczką» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Barbara Rosiek: Byłam Schizofreniczką
Byłam Schizofreniczką
Barbara Rosiek
Барбара Барбара: Власть веснушек
Власть веснушек
Барбара Барбара
Барбара Росек: Дневник наркоманки
Дневник наркоманки
Барбара Росек
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Жак Превер
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Барбара Картленд
Отзывы о книге «Byłam Schizofreniczką»

Обсуждение, отзывы о книге «Byłam Schizofreniczką» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.