Mika Waltari - Mój Syn, Juliusz

Здесь есть возможность читать онлайн «Mika Waltari - Mój Syn, Juliusz» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Историческая проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Mój Syn, Juliusz: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Mój Syn, Juliusz»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Trzecia część "Trylogii rzymskiej", którą otwierają powieści "Tajemnica Królestwa" oraz "Rzymianin Minutus", dalszy ciąg opowieści obejmującej kolejne lata panowania Nerona i następnych cesarzy, aż do śmierci Wespazjana, krótkich rządów Tytusa i okrutnych Domicjana.

Mój Syn, Juliusz — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Mój Syn, Juliusz», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zanim zrelacjonuję niezapomniane, pełne napięcia numery, za organizację których otrzymałem odznaki honorowe, muszę o czymś powiedzieć. Otóż Sabina, która uważała lwy za swoją własność, zastosowała najróżniejsze, wymyślone przez siebie i Epafrodyta sposoby, aby je rozdrażnić i rozbudzić w nich żądzę krwi. Dla uatrakcyjnienia widowiska własnoręcznie przecięła kilku chrześcijańskim chłopcom ścięgna nóg, żeby nie mogli uciekać, a także kazała rzucić lwom do klatki zwłoki kilku chrześcijańskich kobiet, co miało zaznajomić je z zapachem ludzkiej krwi. Zazdroszcząc mi sukcesów i uznania zaczęła się tymi czynami przechwalać, upatrując w nich źródło powodzenia widowiska. Wzburzony Flawiusz Sabin, jej ojciec, zerwał z nią wszelkie kontakty, a młodszy brat, Tytus Flawiusz – którego nie należy mylić z jej kuzynem, synem Tytusa, Flawiuszem Wespazjanem – zaczął sprzyjać chrześcijanom i ochraniać ich. Częściowo wpłynął na to jego skryty żal do Tygellina.

Wracam do mojej relacji. Trzy wspaniałe lwy rzuciły się na arenę, a największy z nich, wydostawszy się nieoczekiwanie z ciemności na światło dzienne, potknął się i przewrócił na żarzące się resztki budynku. Opalił sobie grzywę, co go dodatkowo rozwścieczyło, choć właściwie nic mu się nie stało. Zgodnie z naszymi przewidywaniami oślepione światłem dziennym lwy najpierw krążyły po piasku areny, nie zauważając skupionych na niej chrześcijan. Natomiast poszarpały kilku ukrzyżowanych, wiszących przy torze.

Barbus, którego uwadze nie umknęło oparzenie lwa, podbiegł, wyrwał żarzące się polano i zachęcił innych chrześcijan, by uczynili to samo. Machając żagwiami uzyskali dodatkową broń – jakby płonące pochodnie. Już kilku chrześcijan zdążyło chwycić żagwie, gdy lwy zauważyły biegnących i powaliły jednego z nich na ziemię tak szybko, że nie zdołał podnieść miecza. Widzowie huczeli z niezadowolenia, bo sądzili, że ten człowiek tchórzliwie uciekał. W rzeczywistości chciał on za cenę życia osłaniać pochodnią bezbronnych chrześcijan. Nieoczekiwanie do akcji włączyły się zabłąkane psy. Tak jak je szkolono, zbijały się w stado i odważnie atakowały lwy, kąsając je po zadnich łapach. Dzięki temu chrześcijanie początkowo bronili się z łatwością. Lwy, rycząc ze złości odwracały się, by strzepnąć z siebie psy. Umykający przed brytanami lew wpadł na Barbusa, wspiął się i jednym ciosem łapy rozwalił mu czaszkę; w tym samym momencie klęczący Jukund mieczem rozpłatał lwu brzuch-Lew tarzał się po ziemi i rwał pazurami swoje bebechy. Jukund przywlókł się bliżej i zadał mu ostateczny cios, ale lew w śmiertelnych drgawkach Sdołał zerwać mu płat skóry z głowy; krew zalała chłopcu oczy. Widowni przypadło to do gustu. Jukund dowlókł się do Barbusa, a stwierdziwszy, że nie żyje, jedną ręką podniósł z ziemi zapaloną pochodnię i na oślep machnął nią w powietrzu, a drugą, w której trzymał miecz, ocierał krew oczu. Jeden z lwów oparzył sobie pysk o pochodnię i odskoczył; widocznie uznał, że ma przed sobą tresera, dzierżącego rozpalone żelazo, więc odbiegł szukać łatwiejszego łupu. Zacząłem się obawiać, że widowisko się nie uda, pomyślałem też, że zbytnio zaufałem chrześcijanom, dając im broń.

Brytanów było tylko parę. Szybko się zmęczyły, obydwa pozostałe lwy uporały się z nimi, zanim zabrały się do chrześcijan. To były odważne brytany, żaden nie uciekał! Ostatniemu z nich lew mistrzowskim ciosem łapy złamał grzbiet, pies wył przeraźliwie. Na widowni jacyś przyjaciele zwierząt zaczęli wołać, że zabawa jest zbyt okrutna i że nie wolno męczyć psów. Jeden z chrześcijan mieczem przerwał cierpienia nieszczęsnego brytana.

Jukund nadal walczył. Jeden z chrześcijan, uzbrojony we włócznię, zauważył, że Jukund najlepiej z całej grupy obchodzi się z mieczem, i zaczął go ubezpieczać. Razem udało im się ciężko ranić drugiego lwa. Widzowie byli zachwyceni, niektórzy nawet wznosili w górę kciuki na znak łaski. Neron jednak łaski nie udzielił. Jukund zginął.

Potem nastąpiła krwawa rzeź. Obydwa lwy zaatakowały bezbronnych już chrześcijan, którzy nawet nie usiłowali uciekać, co być może rozbawiłoby widownię. Trzymali się zbici w gromadkę, lwy z trudem wyłuskiwały pojedyncze osoby. Szybko wydałem rozkaz, aby wypuścić dwa rozjuszone niedźwiedzie. Zwierzęta wspólnie szybko uporały się z ludźmi, po czym stoczyły między sobą imponującą walkę. Szczególnie lew, który wykazał fanatyczną odwagę, zyskał sobie sympatię widzów.

Byłem wstrząśnięty śmiercią Jukunda, chociaż wyrok na niego zapadł już w czasie pożaru Rzymu. Wrócę później do tych spraw. Teraz przypominam, że ponosiłem odpowiedzialność za widowisko, które musiało toczyć się dalej. W pewnej chwili przedarł się do mnie jeden z niewolników z Cerei, aby promieniejąc radością powiedzieć mi, że dziś rano Klaudia urodziła mi zdrowego syna. Matka i dziecko czują się dobrze, a Klaudia prosi o zgodę, by synowi dać na imię Klemens.

A więc w tym samym czasie, kiedy jeden mój syn, Jukund, zginął, bohatersko walcząc z lwem, narodził się drugi! Musiałem to uznać za sprzyjającą zapowiedź na przyszłość. Imienia Klemens, co znaczy potulny nie uznałem za trafne, jeśli uwzględnić chwilę, w której dotarła do mnie wiadomość o jego narodzinach. Postanowiłem jednak z radości Pozwolić Klaudii na spełnienie jej życzeń, bo przecież będę musiał udzielić jej wielu wyjaśnień. Ale w sercu od początku nazywałem Cię Juliuszem, mój jedyny synu!

Widowisko trwało do późnego popołudnia. Oczywiście, wydarzyło się wiele niespodziewanych sytuacji, ale tak dzieje się zawsze, gdy na arenie występują dzikie zwierzęta. Na ogół sytuacje te znajdowały szczęśliwe dla mnie rozwiązanie, a widzowie przypisywali je moim zdolnościom organizacyjnym. Podejmowali też wiele zakładów, wybuchło kilka bójek, jak zwykle przy okazji takich widowisk.

W górnych ławach siedziała grupa saduceuszy. Byli to światli i weseli Żydzi, nosili szaty na modłę rzymską, golili brody, a nawet ścigali się w cyrku. Teraz jeden z nich trochę przesadził w okazywaniu radości z powodu losu chrześcijan, zbyt głośno wołając „Alleluja", co, o ile wiem, jest kryptonimem żydowskiego Boga. Krzykiem tym zdenerwował gawiedź. Kilku mocnych drabów zrzuciło go niżej, tam inni złapali go i jak piłkę cisnęli w dół, a ci z samego dołu – przerzucili przez ogrodzenie ochronne wprost pod paszcze dzikich bestii. Publiczności bardzo spodobała się zabawa, Żydzi ubłagali przydzielenie im ochrony i uciekli z cyrku, bojąc się, że zdziczały tłum całą ich gromadkę zepchnie na arenę. Wielu Rzymian żywiło ukrytą zawiść, jako że żydowska dzielnica ocalała w czasie pożaru.

Takie incydenty jak ten z saduceuszami wiele osób uważało za inscenizację, mającą urozmaicić program. Ludzie pozdrawiali mnie i prosili o jeszcze, więc musiałem podnosić rękę i w imieniu swoim, Nerona oraz Poppei wyjaśniać sytuację. Przyznam, że kilka z tych dodatkowych numerów chętnie uznałbym za własne.

Pod koniec dnia rozpoczęło się przedstawienie historii Dirke z udziałem dzikich byków hyrkańskich. Niespodzianie otwarto wszystkie wejścia na arenę. Z różnych stron wypadło około trzydziestu dzikich byków, dźwigając na karkach byle jak poprzywiązywane do rogów młode dziewczęta. Wiwatom nie było końca. Aktorzy teatralni, zżerani przez zawiść wobec powodzenia mojego programu, postanowili wymyślić coś nadzwyczajnego. Zleciłem im umocowanie dziewczyn, ale nie potraflili tego zrobić, musieli im pomóc moi doświadczeni pracownicy. Zawiodło też zbudowanie grot skalnych. Zaledwie zawodowi aktorzy zaczęli odgrywać historię Dirke, dzikie byki strząsnęły dziewczęta, wyrzuciły je wysoko w górę i poprzebijały rogami. Ledwo dwa byki zawlokły swoje ofiary do pieczar skalnych, aby je tam, zgodnie z fabułą legendy, okaleczyć. Nie mogłem zapobiec modyfikacjom, wprowadzonym wszak przez nierozumne zwierzęta.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Mój Syn, Juliusz»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Mój Syn, Juliusz» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Mój Syn, Juliusz»

Обсуждение, отзывы о книге «Mój Syn, Juliusz» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x