Mika Waltari - Mój Syn, Juliusz
Здесь есть возможность читать онлайн «Mika Waltari - Mój Syn, Juliusz» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Историческая проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Mój Syn, Juliusz
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Mój Syn, Juliusz: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Mój Syn, Juliusz»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Mój Syn, Juliusz — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Mój Syn, Juliusz», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Wie wytrzyma presji nadchodzących dni. Dlatego gorąco prosi centuriona, By i jemu ściął głowę, pozwalając odejść w najdalszą i najpiękniejszą ludzką drogę. Jest tak samo winny jak i inni chrześcijanie i chce otrzymać taki sam wyrok.
Zaskoczony centurion namyślał się, czy nie przekroczy swoich obowiązków, jeśli pozwoli mu umrzeć razem z ojcem i panią Tulią. Po chwili jeszcze kilka osób prosiło o to samo. Gwoli sprawiedliwości dodam, że sporo z ojcem wypili.
Centurion stanowczo się sprzeciwił. Wszystko ma swoje granice – może ściąć dodatkowo najwyżej jedną osobę i nadmieni o tym w raporcie. Ścięcie większej liczby może wzbudzić czyjeś zainteresowanie i będzie wymagało wypełnienia wielu tabliczek woskowych. A dobrym pisarzem to on nie jest.
Oświadczył natomiast, że wszystko, czego był świadkiem, wywarło na nim głębokie wrażenie i będzie chciał dowiedzieć się o tych sprawach jak najwięcej. Chrystus musi być potężnym Bogiem, skoro jego wyznawcy idą na śmierć z radością. Dotychczas nigdy nie słyszał, aby ktokolwiek dobrowolnie szedł na śmierć na przykład za Jupitera czy Bachusa. Może za Wenus, ale to nieco inna sprawa.
Pijany centurion w ostatniej chwili ledwie zdołał wyskrobać na tabliczce woskowej nazwiska mego ojca, pani Tulii i młodego ekwity.
Pretorianie zaprowadzili skazanych za stary pomnik, wybrali spośród siebie trzech najlepszych rębaczy. Ojca i panią Tulię ścięto na klęczkach; trzymali się za ręce. Jeden z nie ujawnionych chrześcijan, który potem wszystko mi opowiadał, był przekonany, że w tym momencie ziemia jęknęła, a niebo rozdarł błysk światła, które oślepiło obecnych. Możliwe, że chciał nieco ubarwić swoją opowieść albo mu się coś przywidziało.
Pretorianie losowali, który z nich, zgodnie z prawem, będzie pilnował ciał, dopóki ich nie zabierze rodzina. Obecni chrześcijanie powiedzieli, że chętnie zaopiekują się ciałami, ponieważ byli to ich bracia i siostra. Wprawdzie centurion podejrzewał, że nie jest to do końca legalne, ale przyjął propozycję, żeby nie pozbawić wartowników radości z uczestnictwa w widowisku. Koło południa szybkim marszem ruszyli do miasta i na drugą stronę rzeki, do cyrku; mieli nadzieję, że znajdą jeszcze jakieś stojące miejsca.
Chrześcijanie zabrali ciała mego ojca, pani Tulii i młodego ekwity. Nie wymieniam jego nazwiska z szacunku dla starego rodu. Był on jedynym synem i swym bezmyślnym czynem pogrążył rodziców w ciężkiej żałobie. Rozpieszczali go i przez palce patrzyli na jego zainteresowanie chrześcijaństwem. Mieli nadzieję, że zapomni o tym, gdy obejmie stanowisko obywatelskie lub się ożeni. Wielu młodych po ożenieniu się zapomina o wszelkich rozmyślaniach filozoficznych. Cieszyli się więc, że nie spędza czasu na pijaństwie, graniu na cytrze czy odwiedzaniu domów publicznychPo czasie żałoby i wzajemnego obwiniania się postanowili o nim zapomnieć i adoptowali małego chłopca, który stał się dziedzicem rodu.
Chrześcijanie potraktowali ciała z pełnym szacunkiem, ale pochowali je bez palenia w katakumbach. Ojciec stracił zakupione w Cerei miejsce na grób, leżące opodal grobów dawnych królów etruskich, ale nie sądzę, by tego żałował. W tych czasach chrześcijanie zaczęli wykuwać w miękkim kamieniu katakumby i tam grzebać swoich zmarłych. Mówiono, że w tych podziemnych grotach urządzali także swoje zgromadzenia. Uznawano to za najbardziej widomy dowód ich zepsucia, jako że nie szanowali spokoju własnych zmarłych. Lecz Ty, Juliuszu, kiedy dorośniesz, szanuj katakumby! W takim to grobie, oczekując brzasku zmartwychwstania, spoczywają szczątki Twojego dziadka.
W cyrku w południe rozpoczęto roznosić kosze z jedzeniem. Neron przebrał się za woźnicę i kilka razy w białej jak śnieg i zdobionej złotem kwadrydze przemknął po torze wyścigowym. Pozdrowił wiwatujące tłumy i życzył wszystkim smacznego. Między widzów rozrzucano również losy loteryjne, choć już nie tak hojne jak dawniej. W związku z szeroko zakrojonymi pracami budowlanymi cesarz odczuwał wyraźne braki finansowe. Miał nadzieję, że niezwykłe widowisko odwróci nieco uwagę społeczeństwa od istniejących kłopotów. Nie zawiódł się.
Do tej chwili byłem spokojny i zadowolony, chociaż po rozdaniu żywności odpowiedzialność za widowisko leżała na mojej głowie. Gwoli uczciwości dodam, że zaplanowane przez Nerona przedstawienia teatralne zupełnie się nie udały. Winę ponoszą tutaj przedsiębiorcy teatralni, którzy wcale nie umieli myśleć kategoriami chrześcijańskimi. W pewnym sensie nie mam prawa ich oceniać, ale sądzę, że w połowie dnia widzowie byliby bardzo niezadowoleni, gdyby moje brytany nie stanęły na wysokości zadania i nie poprawiły ogólnego nastroju tuż po przemarszu posągów bogów i senatu oraz odczytaniu skrótu wystąpienia Nerona.
Na piasek areny wypędzono kilkudziesięciu chrześcijan, zaszytych w skóry dzikich zwierząt, po czym wypuszczono dwadzieścia rozjuszonych psów. Szybko zasmakowały one we krwi i chętnie rozszarpywały ciała ludzi. Goniły odzianych w skóry chrześcijan wzdłuż toru wyścigowego, skakały na nich, aby ich przewrócić, a potem bezbłędnym chwytem przegryzały gardła, nie marnując czasu na bezsensowne rozrywanie skór. Były głodne, bo rano ich nie karmiono, lecz nie zatrzymywały się, żeby pożreć zdobycz, co najwyżej chłeptały trochę krwi i kontynuowały krwawą gonitwę.
Po wykonaniu zadania posłusznie zareagowały na gwizdy treserów, odzianych w skórzaną odzież ochronną i solidne nakolanniki. Zachowały się jak na widowisku łowieckim, spokojnie dały się przypiąć do łańcuchów. Byłem zadowolony z tego, ponieważ ustawiłem na stanowiskach łuczników, którzy mieli wystrzelać psy, gdyby okazały się nieposłuszne.
Dla większej emocji nie karano brytanów, które w trakcie występu zachowywały się szczególnie wściekle. Wyraziłem treserom pełne uznanie.
Inscenizacja zaślubin Danaid nie przebiegała według pierwotnych założeń. Ubrani w stroje weselne młodzi chłopcy i dziewczęta nie chcieli tańczyć, tylko tępo stali na piasku areny. Zawodowi aktorzy musieli dwoić się i troić, żeby jakoś zamaskować ten brak zapału chrześcijan. Zaraz po weselu młode małżonki miały różnymi sposobami zabijać swoich oblubieńców w łóżkach. Dziewczęta odmówiły zabijania, choć wówczas młodzieńcy mieliby szybką i lekką śmierć. Wobec tej odmowy chłopców wychłostano – niektórzy nie przeżyli chłosty, zaś pozostałych przy życiu przybito do pali. Pale obłożono wiązkami chrustu i podpalono. Widzowie doskonale się bawili, gdy Danaidy usiłowały przetakami czerpać i nosić wodę, aby ugasić płomienie. Paleni żywcem chłopcy jęczeli tak przeraźliwie, że nie można ich było zagłuszyć ani szumem organów wodnych, ani jazgotem różnych instrumentów muzycznych. Jęki te przyspieszały bieganie dziewczyn.
Na zakończenie tego numeru podpalono drewniany budynek, wzniesiony na środku areny. Wewnątrz budynku przykuto łańcuchami do podłogi starców, mężczyzn i kobiety. Przez drzwi i okna widać było, jak języki ognia obejmowały ludzi. W płomieniach ginęli także ci, którzy próbowali gasić pożar – ciągle przy użyciu przetaków. Gdy dostrzegli, że sita są zupełnie bezużyteczne, wyrzucali je i skakali w ogień, na próżno usiłując wyrwać uwięzionych tam rodziców. Cała widownia, a szczególnie pierwsze rzędy ławek, przeznaczone dla najuboższych widzów, trzęsły się ze śmiechu. Wielu senatorów demonstracyjnie odwracało głowy, a z miejsc zajętych przez ekwitów rozlegała się krytyka niepotrzebnego okrucieństwa, chociaż śmierć w płomieniach wydawała się najodpowiedniejszą karą dla podpalaczy Rzymu.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Mój Syn, Juliusz»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Mój Syn, Juliusz» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Mój Syn, Juliusz» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.