– Niby dlaczego miałoby mu na tym zależeć? – zapytał Hans Wein, zwracając się do ojca Aguirre.
– Panie Wein, pewne osoby wiele by skorzystały na tym konflikcie, mam na myśli osoby traktujące swoich bliźnich i cały świat jako okazję do zbicia interesu. Gdyby zniszczono relikwieProroka, radykalni islamiści wylegliby na ulice, by pomścić krwawo swą krzywdę. Również zniszczenie fragmentów krzyża przechowywanych w Santo Toribio, w Jerozolimie oraz w bazylice Świętego Krzyża Jerozolimskiego w Rzymie wywołałoby powszechne oburzenie w świecie chrześcijańskim. Komuś wyraźnie zależało na wywołaniu konfliktu, chciano doprowadzić do wojny religijnej i o mały włos do niej nie doszło. Zakładam, że ktoś mógłby na niej zarobić krocie.
– Hans, przecież sam wysunąłeś podobną hipotezę, powiedziałeś, że za całą sprawą mogą się kryć interesy – przypomniał Lorenzo Panetta. – Hrabia d’Amis skontaktował się ze Stowarzyszeniem, by ziścić swe marzenie; sfinansował zamachy, za pośrednictwem Karakoza zdobył broń, posłużył się tą biedaczką Ileną. Poza tym musisz się pogodzić z tym, że w naszym dziale doszło do wycieku informacji.
– Tak, mówisz o tym od miesięcy – przyznał Hans Wein.
– A „kretem” była albo Laura White, albo Andrea Wlasante – oznajmił Panetta.
– Co to, to nie! Nigdy w to nie uwierzę! – wykrzyknął Wein.
– Więc pana zdaniem dlaczego je zamordowano? – zapytał Matthew Lucas.
– Ty mi to powiedz, Matthew, zamieniam się w słuch – odgryzł się Hans Wein.
– Bo ktoś próbował pozbyć się jednej z nich, ale były akurat razem i sprawca nie chciał zostawiać świadków.
– Ale kto zabijałby własnego informatora?
– Może ktoś, kto czuje się zagrożony, podejrzewając, że informator lada chwila zostanie zdemaskowany – odpowiedział Lorenzo. – Zapewne nasz „kret” napomknął osobie, dla której pracował, że utajniliśmy śledztwo w sprawie frankfurckiej. A może to „kret” postanowił się wycofać? Nie wiem.
– Wein, niech pan weźmie jednak pod lupę Salima al-Bashira – poradził dyrektorowi centrum Matthew. – To bardzo podejrzany typ.
– Jak dotąd niczego mu nie udowodniono, zupełnie niczego.
– Uważamy z Matthew, że Salim al-Bashir jest jednym z przywódców Stowarzyszenia. Tobie przyjdzie to sprawdzić – oznajmił Panetta.
– Przecież wiesz, że Brytyjczycy nie chcą nawet słyszeć o wszczęciu dochodzenia w tej sprawie.
– Cóż, w takim razie tylko ty, oni i wasz upór jesteście za wszystko odpowiedzialni – podsumował Lorenzo.
– Jak już wiesz, komisarz Garcia mówi, że dwaj terroryści zatrzymani w Santo Toribio przeczą, jakoby znali Salima al-Bashira, i twierdzą, że to oni i tylko oni zaplanowali zamach.
– Tak, mogę sobie wyobrazić ich zeznania, ale mam nadzieję, że komisarz Garcia zdoła jednak zdobyć więcej informacji, nie tylko od tych dwóch terrorystów, ale również od tego Omara, który jest oczywiście przywódcą organizacji.
– Będę cię informować na bieżąco – obiecał Hans Wein, wyciągając rękę do Lorenza Panetty.
– Nie, nie będziesz, ale wszystko mi jedno. Zamknąłem już ten etap mojego życia.
– Życzę ci szczęścia.
– Dziękuję, ja również życzę ci wszystkiego najlepszego. Hans Wein miał już wychodzić, kiedy do zakrystii weszli mężczyzna i kobieta. Rozpoznał w nich rodziców Mireille Beziers. Matka, cała w czerni, miała na twarzy ślady łez. Ojciec, wysoki i chudy, z godnością znosił ból po stracie córki.
– Ojcze Ignacio, chcieliśmy podziękować za to, co ojciec powiedział o naszej córce – powiedziała matka Mireille.
– Nie musicie mi dziękować. Żałuję, że w żaden sposób nie mogę ulżyć wam w bólu – powiedział jezuita.
Matka Mireille zrobiła krok w stronę Hansa Weina i Lorenza Panetty. Obaj spuścili wzrok.
– Teraz, gdy nikt nas nie słyszy i nie musimy przed nikim udawać, coś panom powiem. Są panowie nikczemni, to panowie zamordowali moją córkę. Pan, panie Wein, gardził Mireille, bo była wszystkim, czym pan nigdy nie był. Czym panu zawiniła? Że nie była dziewczyną z przedmieścia, która przetarła sobie drogę na szczyt, tak jak pan? Myli się pan, Mireille nic nie dostała od życia za darmo. Była inteligenta, zawsze miała najlepsze stopnie w szkole i na uniwersytecie. Opanowała biegle kilka języków i postanowiła dołożyć wszelkich starań, by budować mosty między Wschodem a Zachodem. Jej najlepszymi przyjaciółmi byli muzułmanie, dlatego brzydziła się przemocą, do której nawoływali islamscy fundamentaliści, i występowała przeciwko nim, twierdząc, że są zakałą islamu. Ale pan uwziął się na nią, odkąd przyszła do pana działu, traktował jak zadżumioną, przypiął jej łatkę „dziewczynki z plecami” i okazywał pogardę. Poniżał ją pan, choć jest pan nikim, zerem. Wiem, jak dochrapał się pan swojego stanowiska, panie Wein: podlizując się politykom, siląc się na polityczną poprawność, bojąc się, że ktoś mógłby się domyślić, jaki z pana obłudnik.
– Droga pani, błagam, niech pani nie rani samej siebie! – prosił ojciec Aguirre porażony słowami tej kobiety, która nie wstydziła się łez.
– Nie, nie będę milczała. Chcę, by panowie wiedzieli, jak bardzo nimi gardzę. Pan, panie Panetta, posłużył się moją córką, wykorzystał pan jej sytuację, jej chęć wykazania się i udowodnienia, że zasługuje na posadę w waszym dziale. Nie obchodziło pana, że Mireille nie ma doświadczenia w terenie, gwizdał pan na to. Posłużył się nią pan w najpodlejszy sposób, obiecując jej, że jeśli się dobrze spisze, wróci na swoje stanowisko niczym bohaterka i nikt już nie będzie podawał w wątpliwość jej umiejętności. Obiecał pan się o to zatroszczyć. Oszukał ją pan.
Następnie kobieta wbiła wzrok w Matthew Lucasa, który skulił się w sobie, słuchając jej.
– A pan… pan nie jest wcale lepszy od nich. Nienawidził jej pan. No, może nie mam racji? Mireille wspomniała mi o pańskiej zdumionej minie, gdy spotkaliście się przypadkiem w restauracji. Podobno oniemiał pan, widząc ją w towarzystwie młodego człowieka o arabskich rysach. To panu wystarczyło, by zacząć podejrzewać moją córkę o Bóg wie co. Pewnie, przecież pan nie potrafi szanować ludzi innych od pana. Ten młody człowiek jedzący z Mireille kolację był dla mojej córki kimś wyjątkowym, prawdopodobnie pobraliby się, gdyby nie stało się to, co się stało. Ahmed jest Francuzem urodzonym w Montpellier, jego rodzice pochodzą z Algierii. To informatyk, bardzo dobry informatyk. On również nie dostał od życia niczego za darmo. Musiał udowodnić naszemu społeczeństwu pełnemu uprzedzeń i ksenofobów, ile jest wart. Co pomyślał pan o mojej córce, widząc ją w towarzystwie Araba? Cóż, mogę sobie wyobrazić.
Matthew spuścił głowę zawstydzony. Nie odezwał się, wiedząc, że jego przeprosiny na nic się zdadzą, bo matka Mireille nigdy mu nie przebaczy.
– Zabiliście ją. Mam nadzieję, że wasze sumienie, jeśli je macie, nie da wam spokoju do końca życia. Moja córka była niewinna. To wy przelaliście jej niewinną krew.
Ojciec Mireille wziął żonę pod rękę i wyprowadził z zakrystii, ocierając jej łzy i tłumacząc:
– No, kochana, nie płacz, nie warto, przecież ci ludzie są pozbawieni uczuć!
Hans Wein odetchnął głęboko. Był blady, przygarbił się i dopiero po minucie, która obecnym wydała się wiecznością, otrząsnął się z wrażenia i wyszedł z zakrystii.
Sędziwy jezuita wyczytał w oczach Lorenza Panetty i Matthew Lucasa ból i rozpacz.
– Przelano dużo krwi, ale gdyby nie panowie, przelano by jej znacznie więcej – próbował ich pocieszać.
Читать дальше