Hans Wein wyprostował się zakłopotany pytaniem policjanta.
– Nie, inspektorze, mówimy o dwóch wzorowych urzędniczkach, osobach bardzo odpowiedzialnych, godnych zaufania.
– Przepraszam, że zadaję państwu takie pytanie, ale za każdym morderstwem kryje się jakiś motyw, a moje zadanie polega na ustaleniu go i zatrzymaniu mordercy.
– Rozumiem, inspektorze, niech więc pan wykonuje swoją pracę. Ale proszę również zrozumieć nasze zdenerwowanie i żal, straciliśmy bliskie nam osoby. Laura White była moją asystentką, a bez Andrei Wlasante nasz dział nie mógłby w ogóle funkcjonować…
Po wyjściu inspektora policji Hans Wein wykrzyknął:
– Co się, u licha, dzieje? To przecież jakiś obłęd!Doszedłszy do siebie, Diana Parker podała więcej szczegółów dotyczących jej ostatniej rozmowy z Andreą Villasante:
– Andrea wyjechała na urlop, Laura również, ale obie wróciły przed czasem. Andrea wyjaśniła, że Laura chce spalić adrenalinę, więc idą pograć w sąuasha. Zapytała, czy chcę się do nich przyłączyć…
– Hans, jedna z nich była informatorką… – oznajmił Panetta.
– Czyją informatorką? O czym ty mówisz?
– Przecież mówiłem ci, że mamy w biurze „kreta”, inaczej dlaczego Karakoz stałby się nagle taki ostrożny? Na dobrą sprawę, dopóki Mireille nie wkręciła się na zamek, krążyliśmy po omacku. To właśnie Mireille potwierdziła nasze podejrzenia o związkach hrabiego ze Stowarzyszeniem. Laura albo Andrea pracowały dla Karakoza lub dla Stowarzyszenia.
– Oszalałeś! Przecież dział bezpieczeństwa zlustrował wszystkich naszych pracowników! Poza tym znałem dobrze Laurę i Andreę, były to kobiety wyjątkowe, oddane pracy, niezdolne popełnić tak potwornej zdrady.
– Jedna z nich zdradziła – upierał się Panetta.
– Więc dlaczego je zabito?
– Nie wiem, może dlatego, że informatorką przestraszyła się, że zostanie zdemaskowana lub ponieważ z jakiegoś powodu przestano jej ufać. W Rzymie nie dokonano zamachu, przed którym ostrzegała nas Mireille, a Hiszpanie złapali dwóch terrorystów ze Stowarzyszenia, którzy wcześniej czy później puszczą farbę.
– Może Mireille Beziers się pomyliła i zamach w Rzymie nie był w ogóle planowany? A jeśli chodzi o terrorystów zatrzymanych w Hiszpanii, to zwykłe ofiary losu, mięso armatnie: jeden był drobnym przestępcą, któremu w więzieniu zrobiono wodę z mózgu, drugi, Mohamed Amir, to student pochodzący z dobrze zintegrowanej muzułmańskiej rodziny osiadłej w Granadzie. Ów Amir jest zresztą szwagrem znanego frankfurckiego imama. A tak na marginesie, jego siostrę zamordowano w ten sam feralny Wielki Piątek, najwyraźniej chodzi o morderstwo honorowe. Ofiara żyła na zachodnią modłę, była feministką i występowała przeciwko radykalnym islamistom. Zamordował ją jej kuzyn, by oczyścić honor rodziny. Nie, te dwa typki nie powiedzą nam już dużo więcej. Rozmawiałem z inspektorem Garcią, nie sądzi, by udało się coś z nich wyciągnąć.
– Ja również rozmawiałem z inspektorem. Hiszpanie nie mają wątpliwości, że ci dwaj terroryści należą do Stowarzyszenia, podobnie jak Hakim, który wysadził się w Jerozolimie. No i mają poważny problem z tą wsią, Canos Blancos, której burmistrzem był Hakim. Być może to baza Stowarzyszenia, ale hiszpańskie władze muszą mieć się na baczności, by gazety nie oskarżyły ich o ksenofobię – dodał Matthew Lucas.
– Hans, nalegam, byś zastanowił się nad tym, co ci powiedziałem – odezwał się Panetta.
– Nie pozwolę, byś kalał dobre imię Laury i Andrei!
– Powiedziałbym raczej, że boisz się, by nasz dział nie został poddany kwarantannie z powodu przecieków! – odciął się Panetta.
– To, co mówisz, to tylko i wyłącznie hipoteza. Nakazuję ci uszanować zmarłych. Nie kalaj dobrego imienia dwóch niewinnych kobiet. Powiem ci, co się stało: Laura i Andrea są ofiarami zwykłego przestępcy. Może chciał je okraść, ale stawiały opór, więc je zabił, a potem ktoś go spłoszył i sprawca uciekł, porzucając łup. Zresztą, sam nie wiem… Ale wiem na pewno, że nie będę obrzucał błotem ani Andrei i Laury, ani naszego działu.
– Hans, ja również je ceniłem, chciałbym jednak wiedzieć, która z nich nas zdradziła i dlaczego.
Ojciec Aguirre odprawiał nabożeństwo żałobne za duszę Mireille Beziers. Lorenzo Panetta poprosił go, by przyjechał do Brukseli i poprowadził uroczystości pogrzebowe. Dzień wcześniej pożegnano Andreę Villasante i Laurę White, następnie trumny z ciałami przewieziono do krajów ojczystych obu zmarłych: Hiszpanii i Anglii. Pogrzeb Mireille Beziers był jednak wyjątkowo uroczysty, bo chodziło o córkę ambasadora, bratanicę generała NATO, przedstawicielkę rodziny mającej znajomych i przyjaciół na najwyższych szczeblach.
Sędziwy jezuita przybył w towarzystwie młodego kapłana Ovidia Sagardii.
Kobiety z działu analiz brukselskiego Centrum do Walki z Terroryzmem płakały, a i mężczyźni z trudem powstrzymywali łzy. Wszyscy mieli wyrzuty sumienia, bo nie docenili Mireille Beziers – nazwanej przez ojca Aguirre bohaterką – dziewczyny, która nie zawahała się narazić życia, by uniknąć rozlewu krwi. Dziewczyny odważnej, wspaniałomyślnej i wielkodusznej.
Hans Wein słuchał ojca Aguirre z oczami wbitymi w ziemię.
Mireille zginęła na służbie, Laura White i Andrea Villasante zostały natomiast zamordowane przez nieznanego sprawcę, choć wersja oficjalna mówiła o pospolitym przestępcy, który napadł je i próbował obrabować, gdy wracały ze sąuasha.
Hansowi Weinowi składano kondolencje z powodu śmierci jego trzech pracownic, choć za sprawą spojrzeń posyłanych mu przez Lorenza Panettę dyrektor działu analiz czuł się jak ostatni łajdak. Tak, ubolewał nad stratą Laury i Andrei, ale nigdy nie przepadał za Mireille Beziers, która tymczasem stała się bohaterką i teraz wszyscy gratulowali mu, że zatrudnił w swoim dziale tak nieustraszoną kobietę.
Zaczekał, aż wszyscy uczestnicy pogrzebu wyjdą. Chciał porozmawiać z Lorenzem Panetta, ale ten zniknął w zakrystii w ślad za ojcem Aguirre i Ovidiem Sagardia. W zakrystii Wein spotkał również Matthew Lucasa.
– Przyszedłem się pożegnać. Wiem, że jutro wyjeżdżasz – powiedział do Panetty jego były szef.
– Zgadza się, wyjeżdżam. W biurze zostawiłem ci raport z wnioskami ze śledztwa. Mam nadzieję, że ci się na coś przyda – odparł Panetta.
– Już się z nim zapoznałem, dziękuję.
– Przeczytałeś już raport?
– Owszem, choć przyznaję, że trudno mi się zgodzić z niektórymi rzeczami, które tam piszesz.
Ojciec Aguirre, Ovidio i Matthew obserwowali ich bez słowa zmieszani. Obaj duchowni zdążyli się już przebrać, teraz mieli na sobie garnitury z koloratkami.
– Popieram teorię Lorenza – zabrał głos Matthew.
– Cóż, spodziewałem się tego.
– Hans, fakty mówią same za siebie: hrabia d’Amis chciał się zemścić na Kościele, niszcząc to, co dla chrześcijan najcenniejsze, czyli krzyż, relikwie lignum crucis.
– A co powiesz o zamachu w Stambule? Z tego, co mi wiadomo, muzułmanie w niczym nie zawinili katarom.
– Tak, mamy wiele niewiadomych, brakuje nam ogniw łączących poszczególne wydarzenia. Nadal nie wiemy, kim jest tajemniczy pan Brown, może to on stanowi ogniwo między zamachem w Stambule a tymi w Santo Toribio i w Jerozolimie. Dużo o tym rozmawiałem z ojcem Aguirre, który uważa, że ktoś podpuścił Raymonda… ktoś, komu zależy na skłóceniu muzułmanów z Kościołem oraz całym zachodnim światem. Zresztą to właśnie mówiła Mireille, opowiadając mi o tym podejrzanym panie Brownie.
Читать дальше