Ференц Молнар - Chłopcy z Placu Broni

Здесь есть возможность читать онлайн «Ференц Молнар - Chłopcy z Placu Broni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детская проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Chłopcy z Placu Broni: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Chłopcy z Placu Broni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Chłopcy z Placu Broni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Chłopcy z Placu Broni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Tym samym manewry zakończyły się. Ale nikt nie miał ochoty iść do domu. Chłopcy podzielili się na grupki i omawiali sprawę Gereba.

Nagle Barabasz zawołał skrzeczącym głosem:

— Związek Kitowców! Związek Kitowców!

— Czego chcesz? — zapytali go chłopcy.

— Walnego zebrania!

Kolnayowi przypomniało się, że obiecał zwołać walne zebranie, na którym będzie musiał wytłumaczyć się przed członkami z wyschnięcia związkowego kitu. Zrezygnowany oświadczył:

— No dobra, niech będzie! Proszę szanownych stowarzyszonych członków — niech się zbiorą!

I szanowni stowarzyszeni członkowie, wraz z cieszącym się z cudzego nieszczęścia Barabaszem, ruszyli w stronę parkanu, gdzie miało się odbyć zebranie.

— Słuchamy! Słuchamy! — krzyknął Barabasz.

Kolnay urzędowym tonem zapowiedział:

— Otwieram zebranie. Pan Barabasz prosi o głos.

— Hm, hm… — chrząknął złowieszczo Barabasz. - Szanowni zebrani! Pan prezes miał szczęście. Gdyby nie manewry, doszłoby już do zebrania, na którym pana prezesa zrzucono by ze stanowiska.

— Oho! Nie zgadzamy się! - oburzyli się stronnicy prezesa.

— Możecie się nie zgadzać! - ryknął mówca — już ja dobrze wiem, co mówię. Panu prezesowi dzięki manewrom udało się odwlec na krótko sprawę… ale teraz już się nie wymiga. Przyszła pora…

Barabasz zamilkł w pół zdania. Ktoś gwałtownie dobijał się do furtki, a w tym momencie każdy taki odgłos budził zrozumiały strach. Nigdy nie wiadomo, czy to przypadkiem nie nadciąga nieprzyjaciel.

— Kto to może być? - zapytał Barabasz. Wszyscy nadsłuchiwali.

Po chwili znów rozległo się mocne, niecierpliwe stukanie.

— Stukają do furtki — powiedział trzęsącym się głosem Kolnay i wyjrzał przez szparę w płocie. Po czym ze zdziwioną miną odwrócił się do chłopców: — To jakiś pan.

— Jakiś pan?

— Tak, z brodą.

— No to mu otwórz.

Kolnay otworzył furtkę. Rzeczywiście, zobaczyli elegancko ubranego pana w płaszczu z peleryną. Miał czarną, okalającą całą twarz brodę i nosił okulary. Postąpił krok, zatrzymał się w progu i głośno zapytał:

— Czy to wy jesteście chłopcami z Placu Broni?

— Tak — odpowiedział chórem cały Związek Kitowców.

Usłyszawszy to mężczyzna w płaszczu z peleryną podszedł do nich i łagodniej już spojrzał na chłopców.

— Jestem ojcem Gereba — powiedział zamykając za sobą furtkę.

Zapanowała cisza. Zanosiło się na poważną sprawę. Lesik trącił Rychtera w bok.

— Biegnij i zawołaj tu Bokę.

Rychter popędził w stronę tartaku, gdzie Boka opowiadał właśnie chłopcom o sprawkach Gereba. Brodaty pan zwrócił się natomiast do członków Związku Kitowców:

— Dlaczego wyrzuciliście stąd mego syna?

Na to wystąpił Kolnay:

— Bo zdradził nas i przeszedł do czerwonych koszul.

— A kim są czerwone koszule?

— To jest inna grupa chłopców; oni spotykają się w Ogrodzie Botanicznym… ale teraz chcą zabrać nam nasz Plac, bo nie mają gdzie grać w palanta. To są nasi wrogowie.

— Mój syn wrócił przed chwilą do domu z płaczem. Długo go wypytywałem, co się stało, ale nie chciał nic wyjaśnić. W końcu, kiedy surowo zażądałem odpowiedzi, odparł, że jest podejrzany o zdradę. Powiedziałem mu: „Biorę kapelusz i natychmiast idę do twoich kolegów. Porozmawiam z nimi i dowiem się prawdy. Jeśli okaże się, że jesteś oskarżony niesłusznie, będę żądał, żeby cię przeproszono. A jeśli rzecz się potwierdzi, to źle z tobą, ponieważ ojciec twój przez całe swoje życie był uczciwym człowiekiem i nie zniesie tego, żeby jego syn zdradzał swoich przyjaciół”. Tak mu powiedziałem! Więc przyszedłem tutaj i odwołuję się do waszych sumień: czy mój syn jest zdrajcą, czy też nie?

Zapanowała głucha cisza.

— No i jak? — znów się odezwał ojciec Gereba. - Nie bójcie się mnie. Powiedzcie mi całą prawdę. Ja muszę wiedzieć, czy skrzywdziliście bezpodstawnie mego syna, czy też zasługuje on na karę?

Nikt nie odpowiadał. Nikt nie chciał sprawiać przykrości temu dobrotliwie wyglądającemu panu, który przykładał tak wielką wagę do uczciwości swego syna. Pan Gereb zwrócił się teraz do Kolnaya:

— To ty powiedziałeś, że was zdradził. Musisz mi to udowodnić. Kiedy was zdradził i w jaki sposób?

Kolnay zaczął się jąkać:

— Ja… ja… tylko słyszałem o tym…

— To się nie liczy. Kto z was wie o tym na pewno? Kto widział? Kto słyszał?

W tym momencie zza fortec wyłonili się Boka i Nemeczek. Prowadził ich Rychter. Kolnay odetchnął z ulgą.

— Proszę pana — powiedział — o… tam idzie… ten mały, jasnowłosy chłopiec… to Nemeczek… on widział. On wie wszystko.

Czekali, aż chłopcy się zbliżą. Ale Nemeczek i Boka skierowali się prosto do furtki. Kolnay krzyknął do nich:

— Boka! Chodźcie tu szybko!

— Zaczekajcie chwilę, teraz nie możemy — odkrzyknął Boka. - Nemeczek bardzo źle się czuje, dostał ataku kaszlu… muszę go odprowadzić do domu…

Na dźwięk nazwiska Nemeczka pan w płaszczu z peleryną zwrócił się wprost do chłopca:

— Czy to ty nazywasz się Nemeczek?

— Tak — odpowiedział cichutko mały blondynek i podszedł do ciemnowłosego mężczyzny. Ten zaś rzekł do niego surowym tonem:

— Jestem ojcem Gereba i przyszedłem tu po to, aby się dowiedzieć, czy mój syn jest zdrajcą, czy też nie. Twoi koledzy powiedzieli, że ty widziałeś i wiesz dokładnie, jak to było. Odpowiedz więc, zgodnie z twoim sumieniem, czy to prawda, czy nie.

Nemeczek miał na twarzy gorączkowe wypieki. Był naprawdę poważnie chory. Pulsowały mu skronie, miał rozpalone ręce. I cały otaczający świat wydawał mu się jakiś dziwny… Brodaty pan w okularach, który odezwał się tak surowo, niczym pan profesor Rac, kiedy gniewał się na złych uczniów… i mnóstwo wpatrzonych w Nemeczka chłopców… i wojna… i w ogóle tyle emocji… i to srogim tonem zadane pytanie, od którego zależał los Gereba. Bo jeśli Nemeczek potwierdzi, że Gereb jest zdrajcą…

— Mów! — ponaglał czarnowłosy mężczyzna. - Powiedz! Czy mój syn jest zdrajcą?

Wówczas mały, jasnowłosy chłopiec, z płonącą od gorączki twarzą i nieprzytomnie błyszczącymi oczyma, wziął na siebie cały ciężar winy i choć cichutko, to przecież śmiało odpowiedział, jakby to on sam przyznawał się do winy:

— Nie, proszę pana. Nie jest zdrajcą.

Wtedy ojciec Gereba z satysfakcją w głosie zwrócił się do chłopców:

— A więc kłamaliście?

Członkowie Związku Kitowców oniemieli ze zdumienia. Nikt nawet nie pisnął.

— Cha, cha! — roześmiał się szyderczo brodaty mężczyzna. - A więc kłamaliście! Byłem pewien, że mój syn jest uczciwym chłopcem.

Nemeczek ledwo trzymał się na nogach. Pokornie zapytał:

— Czy mogę już iść, proszę pana?

Brodacz odparł ze śmiechem:

— Możesz już iść, ty mały mądralo!

Nemeczek, słaniając się, wyszedł na ulicę razem z Boką. Mąciło mu się w głowie. Nic już nie słyszał, nie widział. Przed oczyma wirował mu czarnowłosy mężczyzna, ulica, sagi drzew, huczało mu w uszach. „Chłopcy na fortece!” zawołał jakiś głos. Po chwili odezwał się inny: „Czy mój syn jest zdrajcą?” i mężczyzna z czarną brodą zaczął się szyderczo śmiać, coraz głośniej i głośniej, a w tym śmiechu usta rozszerzyły mu się aż do wielkości szkolnej bramy, przez którą… przez którą wyszedł pan profesor Rac…

Nemeczek zdjął czapkę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Chłopcy z Placu Broni»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Chłopcy z Placu Broni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Chłopcy z Placu Broni»

Обсуждение, отзывы о книге «Chłopcy z Placu Broni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x