Lisa Jackson - Daj Mi Szansę, Tiffany

Здесь есть возможность читать онлайн «Lisa Jackson - Daj Mi Szansę, Tiffany» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Daj Mi Szansę, Tiffany: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Daj Mi Szansę, Tiffany»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Członkowie rodziny Santinich od początku okazywali Tiffany wrogość, ponieważ uważali, że wyszła za mąż za dużo starszego od siebie Philipa dla jego pieniędzy. Tymczasem Philip ujął ją swoim czarem osobistym, kulturą i dobrocią i pewnie do tej pory żyliby w zgodzie, gdyby nie tragiczny wypadek. Po śmierci męża Tiffany wraz z dziećmi schroniła się w starym domu w Bittersweet, aby znaleźć się jak najdalej od jego rodziny. Nie była więc zachwycona, gdy pewnego dnia odwiedził ją brat nieżyjącego męża. Czyżby przyjechał na przeszpiegi?

Daj Mi Szansę, Tiffany — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Daj Mi Szansę, Tiffany», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Z Milesem? – upewniła się Tiffany. Nie rozumiała, co J.D. robił w towarzystwie chłopców. Co się mogło stać? Lęk ścisnął jej serce.

– Nie wiem, jak się nazywa. Najpierw ich zauważyłem, a potem usłyszałem, jak ktoś zapala silnik dżipa.

– Dzięki.

– Zawsze do usług.

Gdy Luke odjechał, Tiffany weszła do domu. Coraz bardziej się denerwowała. Żeby się trochę uspokoić, zajrzała do śpiącej Christiny, a potem do pokoju Stephena. Panował w nim znacznie mniejszy bałagan niż zazwyczaj. Ze wzruszeniem pogłaskała drewniany samochodzik, którym Stephen bawił się w wyścigi jeszcze za życia Philipa. Przeszukała biurko, licząc na to, że może zostawił kartkę z informacją, ale nie znalazła żadnej. Po wyjściu z pokoju Stephena minęła uchylone drzwi na drugie piętro. Z poczuciem winy, że narusza cudzą prywatność, weszła na schody i przez szeroko otwarte drzwi zajrzała do pokoju J.D. Zobaczyła jego podróżny worek, całkowicie spakowany. Zatem wyjeżdża, tak po prostu, i to zaledwie dzień po tym, gdy tak namiętnie się kochali.

Choć Tiffany była na to przygotowana, serce ścisnęło jej się z żalu. Ale czyż miała prawo oczekiwać czegoś innego? Weszła do środka i skierowała się do okna, żeby spojrzeć na ciemniejące na tle jasnego granatu nocy drzewa. Jej uwagę przykuły leżące na stole dokumenty.

Nie wolno mi tam zaglądać, skarciła się w duchu, ale ciekawość zwyciężyła. Drżącymi palcami przewracała kolejne strony, uważnie wczytując się w ich treść. Stopniowo zaczynała rozumieć, po co J.D. Santini przybył do Bittersweet. Nie po to, by kupić ziemię pod winnicę. Nie po to, by odwiedzić bratanków i nawet nie po to, żeby szpiegować i donosić na nią ojcu. Przyjechał, żeby sprawdzić, w jakim stanie jest stary wiktoriański dom, i czy warto, by Carlo Santini w niego inwestował. W dom, który uważała za swój azyl.

Jak się okazuje, zupełnie niesłusznie, bo wcale do niej nie należał.

Prawnym właścicielem budynku była firma Bracia Santini. Philip zrzekł się prawie wszystkiego, co uważała dotąd za swój spadek. To, co jej zostawił, nie było warte wzmianki. A zadaniem J.D. miało być powiadomienie jej o tym, tyle że stchórzył.

I co ona teraz pocznie? Gdzie się podzieje wraz z dziećmi?

Nie potrafiła pohamować łez. Przestała płakać, gdy usłyszała odgłos nadjeżdżającego samochodu. Wyjrzała przez okno i rozpoznała sylwetkę dżipa. Jej dłonie zacisnęły się na kartkach kontraktu. Z najwyższym wysiłkiem wprawiła w ruch nogi, ciężkie jak z ołowiu. Postanowiła, że nie będzie na nic czekać i raz na zawsze zakończy swą rozgrywkę z J.D.

ROZDZIAŁ 12

Jak ci się wydaje, kim ty jesteś?! – krzyczała Tiffany, biegnąc przez wyschnięty trawnik. Oczy jej błyszczały, twarz płonęła, a ślicznie wykrojone wargi zaciśnięte były w surową, wąską kreskę. Czarne loki podskakiwały gwałtownie, gdy unosiła głowę, wygrażając J.D. trzymanymi w dłoni papierami.

Nie miał złudzeń. Zrozumiał, że odnalazła to, co za wszelką cenę chciał przed nią ukryć. Wyskoczył z samochodu. Zaskoczony Stephen pozostał w szoferce, nie wiedząc, jak powinien zareagować na zachowanie matki.

– Mamo… – zaczął.

– Do domu, Stephen, ale już! – zakomenderowała nie znoszącym sprzeciwu tonem.

– Ale…

– Żadnych „ale”! Słyszałeś, co powiedziałam?! – Była tak wściekła, że cała drżała. – Muszę się nareszcie rozmówić z twoim stryjem.

– Ale myśmy już wszystko załatwili – zapewnił pospiesznie Stephen.

– O czym ty mówisz?

– Byliśmy na policji…

– Mama nie ma na myśli sprawy Wellsa – wyjaśnił chłopcu J.D.

Tiffany cofnęła się o krok, przestraszona. Zapomniała o swoim gniewie.

– O czym wy mówicie? – spytała.

– A o czym ty mówisz? – Stephen odpowiedział pytaniem napytanie.

– Myślę, że lepiej będzie, kiedy wszyscy usiądziemy spokojnie za stołem. – J.D. ujął Tiffany pod ramię, bo wyglądała, jakby za chwilę miała zemdleć. Odsunęła się ze wstrętem, jak od trędowatego.

– Wyjaśnijcie mi od razu, o co tu chodzi.

– Stephen rozmawiał z sierżantem Pearsonem.

– O Boże! – Głos jej się załamał. Tiffany wypuściła trzymane w ręku papiery. Rozsypały się na ziemi.

– Już wszystko dobrze, mamo – uspokajał ją Stephen.

– Dobrze?

– Na posterunku Stephen powiedział wszystko. Wyjaśnił, dlaczego zachowywał się tak, a nie inaczej, i o co chodziło z kluczykami starego Wellsa – powiedział J.D. Pochylił się i pozbierał z trawy luźne kartki. – Założę się, że Ray Dean i jego syn już siedzą w areszcie.

– Ray Dean? – powtórzyła machinalnie Tiffany. – A co on ma z tym wspólnego? – Oblizała nerwowo wargi. – Wiedziałam, że wyszedł z więzienia, ale…, On za tym stoi, tak?

– Na to wygląda.

– O Boże. – Nogi znów się pod nią ugięły.

J.D. objął Tiffany wpół. Tym razem nie zaprotestowała. Zaprowadził ją do kuchni i posadził na krześle.

– Powtórz mamie to, co powiedziałeś sierżantowi i mnie – polecił Stephenowi, gdy już usiedli przy stole. Nalał szklankę wody i postawił ją przed Tiffany. Nie tknęła jej nawet, a on myślał tylko, co by tu jeszcze zrobić, by jej pomóc. Wiadomości o sprawie Wellsa były dobre, pozostawała jednak sprawa własności domu.

– No więc Miles powiedział mi, że jak nie będę robić tego, co mi każe, i jak mu nie oddam kluczyków, to jego stary zrobi ci coś złego, mamo. Skrzywdzi ciebie i Chrissie. – Łzy nabiegły Stephenowi do oczu. – Uznałem, że muszę ich słuchać, bo przecież się wami opiekuję. Nie mogłem pozwolić, żeby wam się coś stało.

– Och, kochanie, naprawdę nie musiałeś…

– Musiałem, mamo. Taty już nie ma, więc kto się ma wami opiekować?

Tiffany wstała, podeszła do syna i mocno go przytuliła. Łzy ściekały jej po twarzy.

– Nie musisz się mną opiekować. To ja siewami opiekuję, bo jesteście moimi dziećmi i kocham was. – Spojrzała na J.D. ponad ramieniem Stephena. – Czuwam nad wszystkim, kochanie – szepnęła synowi do ucha i pocałowała go w czoło.

– Teraz już nie musisz się o nic martwić – powiedział J.D. Przysiadł na krześle, wyciągając przed siebie długie nogi. – Policja zajęła się Deanami. Wyjaśnienie, co się stało z Wellsem, to tylko kwestia czasu. Dzwoniłem do Jarroda Smitha, który od dawna pracuje nad tą sprawą. Moim zdaniem Isaac pojawi się w ciągu paru dni.

– Myślisz, że Ray go gdzieś wywiózł i przetrzymywał?

– To możliwe.

– Ale nie ma pewności?

– Jeszcze nie. – J.D. wstał. – Najważniejsze, że Stephen wyszedł z tej historii cało. To jego zeznanie naprowadziło policję na właściwy ślad. Chłopak ma czystą kartę.

– To najlepsza wiadomość od tygodni – z ulgą westchnęła Tiffany.

– A wszystko dzięki J.D., mamo – powiedział Stephen. W jego głosie dźwięczała troska o stryja i męska solidarność. – Gdyby nie on, nigdy bym się z tego nie wyplątał.

– To prawda? – Tiffany spojrzała na J.D. – Chyba powinnam ci podziękować.

– Tak uważasz? – spytał. Wyciągnął z kieszeni zmięte papiery. Tiffany zesztywniała.

– Słuchaj, synku, chyba powinieneś odpocząć, idź do swojego pokoju – zaproponowała Stephenowi. – Mamy ze stryjem jeszcze coś do omówienia.

– Co? – Zaniepokojony chłopak przenosił wzrok z matki na J.D., próbując cokolwiek z tego zrozumieć. – Chcę wiedzieć.

– To osobista sprawa – powiedziała Tiffany. – Wyjaśnię ci wszystko później.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Daj Mi Szansę, Tiffany»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Daj Mi Szansę, Tiffany» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Daj Mi Szansę, Tiffany»

Обсуждение, отзывы о книге «Daj Mi Szansę, Tiffany» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x