Liz Fielding - Brzydkie kaczątko

Здесь есть возможность читать онлайн «Liz Fielding - Brzydkie kaczątko» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Brzydkie kaczątko: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Brzydkie kaczątko»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Gdy szczerze kochamy, skłonni jesteśmy do największych poświęceń. Daisy przez lata śledzi miłosne podboje przystojnego Roberta. Cierpliwie wysłuchuje jego zwierzeń, pociesza po kolejnym zerwaniu. Zawsze w pobliżu, zawsze gotowa pośpieszyć z pomocą, zadowala się przyjaźnią, wmawiając sobie, że jest to uczucie cenniejsze od miłości. By jednak ocalić resztki godności, Daisy zaczyna unikać Roberta, a on dopiero wtedy zdaje sobie sprawę, że już nie umie bez niej żyć…

Brzydkie kaczątko — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Brzydkie kaczątko», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Rozwiązał krawat i rozpiął mankiety koszuli. Nie, Monty się pomylił co do charakteru związku Roberta i Daisy. Byli tylko przyjaciółmi. Od zawsze. Nawet wtedy, gdy jako chudy podlotek włóczyła się wszędzie za nim i za Mikiem, nie potrafił się oprzeć jej błagalnym spojrzeniom i zawsze się za nią wstawiał.

Nadal wyglądała jak dziecko. Wyciągnął rękę, by jej dotknąć, pogłaskać, ale jego dłoń zastygła w powietrzu. Daisy wyglądała tak niewinnie… Nie chciał, by przytrafiło jej się coś złego. Zrobi wszystko, co w jego mocy, by wyciągnąć ją z tarapatów.

Z dłońmi zaciśniętymi w pięść stał jeszcze chwilę przy jej łóżku, po czym wolno poszedł do łazienki, by się przebrać. Przerażał go fakt, że podczas gdy umysł miał zaprzątnięty szczytnymi postanowieniami, jego ciało zdradzało zupełnie odmienne pragnienia.

ROZDZIAŁ ÓSMY

Środa, dwudziesty dziewiąty marca. Nie spałam. Nie zmrużyłam oka. Wreszcie dopadło mnie znużenie, ale gdy Robert wszedł do pokoju, tylko udawałam, że śpię. Kiedy głośno wymówił moje imię, o mały włos się nie zdradziłam! Musnął mój policzek. Tak delikatnie… Gdyby od razu się nie odsunął…

Robert naprawdę spał, gdy Daisy wstała z łóżka. Leżał na plecach z jednym ramieniem odrzuconym na bok; kołdrę miał owiniętą wokół pasa. Wyglądał tak młodzieńczo… Daisy zapragnęła dotknąć jego twarzy, podobnie jak on zrobił to w nocy.

Koniuszkami palców musnęła jego brodę, ale zaraz cofnęła rękę. Lepiej, żeby spał, gdy ona będzie się ubierać. Zabrała ubranie do łazienki, a potem tak szybko i tak cicho, jak tylko potrafiła, wzięła prysznic. Następnie zaparzyła herbatę i jedną filiżankę postawiła na stoliku obok łóżka Roberta.

Przystanęła, ciesząc się chwilą tej nieoczekiwanej intymności. Zapewne druga taka okazja się nie nadarzy. Robert leżał przed nią prawie nagi. Mogła napawać się widokiem doskonale umięśnionych ramion i pięknie sklepionej klatki piersiowej.

– Do widzenia… – szepnęła, a potem, czując pieczenie pod powiekami, pochyliła się i pocałowała go w policzek. – Żegnaj!

Nawet nie drgnął. Nie było powodu, by go budziła. Odwróciła się i cicho wyszła z pokoju.

Roberta obudził telefon. Nieporadnie namacał słuchawkę, potrącając przy tym filiżankę i zalewając zimną herbatą nocny stolik. Zaklął z irytacją.

– Furneval! – rzucił do słuchawki.

W restauracji, gdzie zgromadzili się na śniadaniu uczestnicy aukcji, rozlegał się szum podekscytowanych głosów. Daisy, choć bardzo zdenerwowana, skubnęła co nieco i wypiła kawę. Nim sięgnęła po dzbanek z sokiem, uprzedził ją Monty.

– Pozwól, że ci naleję. Robert jeszcze śpi? – spytał gładko, a widząc, że Daisy mimo woli się rumieni, dodał; – Nie obawiaj się, nie zdradzę waszej słodkiej tajemnicy.

– Nie ma żadnej tajemnicy, Monty.

– Nie? Robert też tak twierdzi. – Monty uśmiechnął się przebiegle. – Ale zgodził się dać mi łapówkę.

– Łapówkę? – Ile w obecnych czasach warta była reputacja? Czy niepokoił się o siebie, czy też o nią? Plotka, że spędził noc z Daisy Galbraith, nie wpłynęłaby w ogóle na jego wizerunek, jej zaś mogłaby tylko przydać intrygującej otoczki… George na przykład byłby zachwycony. A jej matka… – Chyba nie spodziewasz się, że mnie sprowokujesz do zwierzeń? Doskonale wiesz, że ja i Robert jesteśmy tylko dobrymi przyjaciółmi.

– Naprawdę? – Nalał soku pomarańczowego do jej szklanki. – Nie sądziłem jednak, że to aż tak poważne…

– W taką noc jak wczoraj nikt nie wygnałby nawet psa. – Zaczęła nerwowo zajadać jogurt, byle tylko uniknąć wzroku Monty'ego. – Nawet ciebie bym nie wyrzuciła… – W głębi duszy wiedziała, że ucieczka nie była najlepszym wyjściem z sytuacji, postanowiła odważnie stawić czoło Monty'emu. – Chcesz mnie przekonać, że jesteś draniem bez serca, Monty, ale ja w to i tak nie uwierzę.

– Och, do diabła! – Uśmiechnął się jak psotny uczeń.

– Nie powiesz o tym Robertowi, dobrze? Obiecał, że w zamian znajdzie mi dobrego doradcę podatkowego.

Dostała odpowiedź na swoje pytanie. Reputacja w zamian za usługi doradcy podatkowego. Dobrze, że nie wyobraziła sobie Bóg wie czego! Dobrze czasami poznać własną wartość, bo dzięki temu unika się megalomanii.

Roześmiała się szczerze, potrząsając głową.

– Nie zdradzę twojej tajemnicy – powiedziała.

Zanim zadzwonił telefon, spał i śnił o Daisy. Po gwałtownym przebudzeniu, gdy o wiele za późno przypomniał sobie, gdzie jest i z kim, odwrócił się w nadziei, że zobaczy ją zwiniętą w kłębek, śpiącą słodko tuż obok.

Łóżko Daisy było puste.

Odruchowo dotknął ręką policzka, a potem patrzył zdumiony na lekko pobrudzone na czerwono palce. Rozpoznał od razu kolor szminki, jaką wczoraj pomalowane były usta Daisy. Czyżby mgliste wspomnienie pocałunku nie było snem?

– Daisy? – Drzwi do łazienki były uchylone; spakowana i zapięta torba stała przy drzwiach, a płaszcza nie było. Wstał i mimo wszystko zajrzał do środka. – Do licha! – Dopiero wtedy przyszło mu do głowy, że powinien sprawdzić, która godzina. Dochodziła dziewiąta.

Kochana dziewczyna! Pozwoliła mu dłużej pospać. Potarł dłońmi twarz. Potrzebował snu. Nadal potrzebował ośmiu godzin snu. Spojrzał na swe odbicie w lustrze, na słaby już ślad szminki na policzku. Dziwne, ale policzek był mokry… Dotknął palca językiem i wyczuł charakterystyczny, słony smak łez.

Pomimo zdenerwowania i przyprawiającego o mdłości podejrzenia, że za chwilę zrobi z siebie kompletną idiotkę, przynajmniej miała pewność, że pod jednym względem nie zawiedzie George'a – nie będzie wyglądać na zaniedbaną. Najwyżej trochę mizernie. Przestało padać, a nawet wyjrzało słońce i w dodatku Monty zaproponował, że ją podwiezie do rezydencji, nie musiała się zatem martwić, że na wyboistej drodze zniszczy drogie pantofle.

Gdy dojechali na miejsce, Monty od razu zniknął, by trochę powęszyć po zakamarkach siedziby Warburych, ona tymczasem zarejestrowała się, wzięła swój numerek i poszła po raz ostatni zerknąć na przedmioty, które zamierzała kupić. Z pozoru obojętną miną przeszła obok ławki, na której stały pudła z rzekomo niezbyt wartościowymi naczyniami kuchennymi. Gdy odwróciła się, by zająć miejsce pod wielką markizą rozpostartą przed domem, zauważyła stojącego w drzwiach Roberta. Nie miał zbyt szczęśliwej miny.

Robert od razu ją spostrzegł. Wyróżniała się w tłumie ludzi przybyłych na aukcję. Jeszcze tydzień temu upierałby się, że wie wszystko o Daisy Galbraith. Ale, jak widać, mylił się sromotnie. Ta olśniewająca kobieta, którą dziś ujrzał, wydała mu się kimś obcym i w innych okolicznościach zapewne zrobiłby wszystko, by ją poderwać.

Nie chodziło tylko o sposób, w jaki złote loki wiły się wokół jej twarzy. Pięknie skrojony ciemnoczerwony kostium z krótką spódnicą odsłaniał zgrabne nogi. Ale przede wszystkim martwiło go, że dotąd nie zauważył, na jak atrakcyjną kobietę wyrosła Daisy.

To bolało. Naprawdę bolało, że inni zauważyli to o wiele wcześniej…

– Powinnaś była mnie obudzić – powiedział bez wstępów z nutką żalu.

Daisy ledwie na niego spojrzała, tak była pochłonięta obserwowaniem przybywających na aukcję kolekcjonerów. A może szukała wzrokiem tej jednej jedynej twarzy?

– Spałeś tak słodko, że nie miałam serca – odparła. – Ale co się stało? Nie zdążyłeś zjeść śniadania?

Zirytowało go jej zuchwalstwo w takim samym stopniu jak fakt, że stała się zmysłową, pewną siebie kobietą. O wiele bardziej wolał cichą, nieśmiałą, słodką dziewczynę, jaką była do niedawna. Dziewczynę, która nigdy nie użyłaby takiego wyzywającego odcienia szminki…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Brzydkie kaczątko»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Brzydkie kaczątko» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Brzydkie kaczątko»

Обсуждение, отзывы о книге «Brzydkie kaczątko» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x