Liz Fielding - Brzydkie kaczątko

Здесь есть возможность читать онлайн «Liz Fielding - Brzydkie kaczątko» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Brzydkie kaczątko: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Brzydkie kaczątko»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Gdy szczerze kochamy, skłonni jesteśmy do największych poświęceń. Daisy przez lata śledzi miłosne podboje przystojnego Roberta. Cierpliwie wysłuchuje jego zwierzeń, pociesza po kolejnym zerwaniu. Zawsze w pobliżu, zawsze gotowa pośpieszyć z pomocą, zadowala się przyjaźnią, wmawiając sobie, że jest to uczucie cenniejsze od miłości. By jednak ocalić resztki godności, Daisy zaczyna unikać Roberta, a on dopiero wtedy zdaje sobie sprawę, że już nie umie bez niej żyć…

Brzydkie kaczątko — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Brzydkie kaczątko», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Nie wierzę w takie historie – odpowiedział.

– To nie ma znaczenia – nalegała. – Pofantazjuj!

Przecież musiał czegoś chcieć… Owszem, miał jedno jedyne marzenie. Nie wiedział o tym aż do dzisiejszego wieczoru… Całym sercem i duszą pragnął pokochać pewną kobietę i spędzić z nią resztę życia. A tego nie można było kupić za pieniądze.

– Tropikalna wyspa… – zaczął niepewnie. Spojrzenie Daisy zdawało się go palić, przenikać na wskroś. – Jacht… – Patetyczne. Sam roześmiał się z tego pomysłu. – Klub futbolowy… – Zobaczył rozczarowanie w jej oczach. Na pewno uznała go za człowieka powierzchownego i mało oryginalnego. Cóż, prawdopodobnie takim właśnie go widziała. Ale nie mógł powiedzieć jej prawdy. – To nie jest w porządku – zaprotestował w końcu. – Ty miałaś czas, by to przemyśleć.

Kłamał. Przez moment w jego twarzy i oczach dostrzegła, że pragnie czegoś rozpaczliwie, ale nie potrafi wyrazić tego słowami. A może się boi…?

Nie mogła o to spytać, ponieważ na pewno udawałby, że nie wie, o czym mowa. Zachowałaby się tak samo, gdyby ktoś chciał zgłębić jej sekretne myśli. Wyciągnęła rękę i przelotnie dotknęła dłoni Roberta.

– Powiesz mi innym razem – powiedziała, a potem z uśmiechem odwróciła się do kelnera, który przyniósł pierwsze z zamówionych dań.

Zazwyczaj wspólne milczenie wpływało na nich kojąco. Ale tym razem oboje byli spięci i dziwnie onieśmieleni.

To Robert był bardziej zdenerwowany. Miał mnóstwo do powiedzenia – całe morze słów, jakie rozpaczliwie pragnął z siebie wyrzucić. Jednak Daisy znała go lepiej niż ktokolwiek inny i z pewnością nie potraktowałaby go poważnie. Co gorsza, ponieważ znała go tak dobrze, mogłaby poczuć się urażona. Zresztą od dłuższego czasu kochała przecież kogoś innego… Mimo to jednak pragnął, by wiedziała, że mu na niej zależy.

– A może zrobimy tak? – powiedział. – Jeśli odnajdę cenny skarb, wykupię pozwolenie wędkarskie na połów łososi, wynajmę mały domek nad jakąś szkocką rzeczką i kupię dwie wędki. Jedną dla ciebie, drugą dla siebie.

Daisy uniosła wzrok znad talerza i uśmiechnęła się lekko.

– Nie oszukasz mnie, Robercie. Potrzebna ci jestem tylko do robienia kanapek.

Może lepiej nie wyprowadzać jej z błędu?

– Robisz wspaniałe kanapki. Uwielbiam te z serem brie i oliwkami… – Na chwilę przykrył jej dłoń swoją dłonią. – Pojechałabyś ze mną?

Uśmiechnęła się szerzej, przekręciła rękę i zacisnęła palce wokół jego dłoni.

– Najpierw znajdź skarb, a potem porozmawiamy. Ale pospiesz się, ponieważ, jeśli to ja pierwsza zostanę bogata, odpłynę pierwszym statkiem do Azji…

– Czyż to nie uroczy widok? Daisy i Robert trzymający się za ręce! O, i jest szampan. Czyżby stary dobry Monty o czymś nie wiedział?

Daisy wyrwała rękę z uścisku Roberta.

– Monty! Co ty tutaj robisz?

– Reportaż z aukcji, kochanie – odpowiedział i pochylił się, by pocałować ją w policzek. – Spodziewałem się, że cię tu spotkam. – Spojrzał znacząco na Roberta. – A przynajmniej taką miałem nadzieję. Nie zdążyłem ci nawet podziękować za pomoc podczas przyjęcia.

– Nie ma za co – odparła zbyt pospiesznie, ponieważ bardzo pragnęła zmienić temat. – To była świetna zabawa…

– Nick nie podziela twego zdania. Biedak, porwano mu sprzed nosa dziewczynę jego marzeń! Jesteś bardzo sprytny, Robercie.

Robert był zbyt doświadczony, by tak łatwo dać się wyprowadzić z równowagi.

– Zaopiekowałem się tylko naszą przyjaciółką – powiedział spokojnie.

– Cóż za oddanie. Czyżbyś odziedziczył po matce umiłowanie piękna?

Monty doskonale potrafił operować słowem i wyciągać z rozmówców nawet najbardziej poufne informacje. Należało w jego towarzystwie zachować szczególną czujność. Robert już widział oczami duszy, jak staje się bohaterem kroniki towarzyskiej.

– Przyjechałem tu z książeczką czekową w charakterze bankiera mojej matki – wyjaśnił. – Daisy ma dla niej poszukać czegoś interesującego na aukcji.

– Doprawdy? – Monty uśmiechnął się przebiegle. – No cóż, pstrąg mi stygnie na talerzu. Pozostawię was samych, byście mogli dalej gruchać. Mam nadzieję, że później wypijemy w barze drinka. Wtedy wszystko mi opowiecie.

Robert z ulgą obserwował, jak Monty wraca do stolika.

– Monty jest w porządku – odezwała się Daisy pocieszająco. – Tylko trochę błaznuje. Ale co on tutaj robi? Przecież nie pisuje o sztuce, tylko redaguje rubrykę plotek.

– Ta aukcja to jednocześnie wydarzenie towarzyskie. Ostatecznie nie co dzień arystokraci pozbywają się w ten sposób pamiątek po szacownych przodkach. Pozostaje nadzieja, że będzie zbyt zajęty, by napisać coś na nasz temat.

– Och, ale… – Wybuchnęła śmiechem. – Przecież by tego nie zrobił!

– To zawodowy plotkarz, moja droga. Nie liczyłbym na jego względy.

Robert czekał przy barze. Gdy Monty pojawił się w drzwiach, skinął na barmana, by podał zamówione brandy.

– Jesteś sam, chłopie?

– Daisy miała ciężki dzień. Pogadasz z nią jutro, o ile znajdziesz chwilę wolnego czasu.

– Już napisałem artykuł. Szukam jedynie jakichś pikantnych ploteczek.

– Z pewnością znajdziesz tu mnóstwo materiału do swojej rubryki – zapewnił go Robert bez namysłu.

Monty podniósł kieliszek brandy i zakręcił nim tak, że płyn zawirował na dnie.

– Czy to aluzja, że wolałbyś, bym nie wtykał nosa w twoje sprawy, Robercie? – spytał chytrze.

– Nie chodzi o mnie. Mam jednak nadzieję, że na tyle lubisz Daisy, by nie zrobić jej przykrości.

– Już wszystko sprawdziłem w recepcji – pochwalił się Monty.

– A więc wiesz, że zarezerwowałem pojedynczy pokój.

– Wiem również, że zachowałeś się po rycersku i oddałeś go pewnej damie. – Westchnął teatralnie. – Nie wyobrażam sobie ciebie, stary, śpiącego w samochodzie. W taką okropną pogodę… – A gdy Robert nie odpowiadał, nieoczekiwanie zmienił temat: – Czy przypadkiem nie znasz jakiegoś przyzwoitego księgowego, który zająłby się moimi podatkami? Oczywiście kogoś, kto nie obdarłby mnie ze skóry?

Robert poczuł, jak opuszcza go napięcie.

– Na pewno kogoś znajdę – powiedział. – Czegóż się nie robi dla przyjaciół.

– Dzięki. Może jeszcze po jednym? – Skinął na barmana, a potem dodał nieoczekiwanie: – Wiesz, właściwie nie jestem zdziwiony.

– Czym?

– Tobą i Daisy, oczywiście. Poproszę brandy dwa razy! – zwrócił się do kelnera. – Ten pan płaci. – Odwrócił się do Roberta. – Myślałem o tym przy kolacji. Zawsze do niej wracasz, prawda? Masz małe skoki w bok z pięknymi dziewczynami, ale to tylko przelotne romanse. Potem zawsze pojawiasz się na przyjęciach, w teatrze czy restauracji, z Daisy u boku, nieprawdaż?

– Nie jestem pewien, czy za tobą nadążam – odparł zdumiony Robert.

– W takim razie nie jesteś taki inteligentny, za jakiego cię uważałem. – Uniósł do góry kieliszek, który postawił przed nim kelner. – Za wasze zdrowie!

– Daisy!

Nie było odpowiedzi. W słabym świetle lampki nocnej Robert zauważył, że Daisy już śpi. Leżała na boku z twarzą przyciśniętą do poduszki; jej włosy otaczały głowę miękką, złotą aureolą.

Chciał ją uspokoić, że Monty nic nikomu nie powie, ale nie było sensu jej budzić. Jutro też jest dzień. Przysiadł na brzegu łóżka i obserwował, jak kołdra unosi się i opada wraz z każdym oddechem Daisy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Brzydkie kaczątko»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Brzydkie kaczątko» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Brzydkie kaczątko»

Обсуждение, отзывы о книге «Brzydkie kaczątko» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x