Kobieta zaprowadziła Terri do pokoju Richarda.
Na widok owiniętego bandażami mężczyzny, Terri mimowolnie wydała z siebie zduszony okrzyk. Zawstydzona, skinęła siostrze głową i podeszła do łóżka.
Prawe ramię Richarda było unieruchomione, na twarzy miał maskę z tlenem, a w żyłach na obu przedramionach tkwiły wenflony. Terri poczuła ucisk w gardle.
– Richard? – odezwała się cicho. – To ja, Terri. Przyleciałam, jak tylko dowiedziałam się o wypadku.
Richard wydał z siebie jakiś niezrozumiały dźwięk.
– Nie próbuj nic mówić. Musisz oszczędzać gardło. Zostanę tak długo, jak długo będziesz mnie potrzebował.
Przysunęła krzesło do łóżka i usiadła.
Richard był silnym, dobrze zbudowanym mężczyzną, a w tych bandażach sprawiał wrażenie jeszcze większego. Jedynym fragmentem jego ciała, którego nie zakrywał opatrunek, było lewe ramię, spalone od słońca.
Richard wydał z siebie kolejny dźwięk i uniósł rękę. Terri widziała, że cierpi. Pochyliła się i lekko dotknęła jego nogi.
– Lekarz mówi, że wszystko będzie dobrze. Rany świetnie się goją i może nawet obejdzie się bez operacji plastycznej.
Poczuła, jak jego noga porusza się pod jej palcami. Najwyraźniej bardzo go bolało.
Nie mieszkali ze sobą już od ponad półtora roku, a to, że zobaczyła go w takim stanie, czyniło ich spotkanie jeszcze trudniejszym. Czuła się tak, jakby rozmawiała z zupełnie obcym człowiekiem.
– Lekarz powiedział, że zanim straciłeś przytomność, powtarzałeś moje imię. Dziwi mnie jednak, że w dokumentach nadal figuruję jako twoja żona. Nie wiem, dlaczego tak zrobiłeś, bo pamiętam, jak bardzo chciałeś tego rozwodu, ale nie żałuję, że przyjechałam. W takiej chwili człowiek nie powinien być sam. Moja rodzina przesyła ci najlepsze życzenia.
Richard ponownie uniósł lewe ramię i dotknął jej ręki. Może w ten sposób chciał podziękować? Nie wiedziała.
– Jak tylko twoja firma mnie odnalazła, wzięłam wolne w pracy i przyleciałam. Ray też życzy ci szybkiego powrotu do zdrowia.
Podczas gdy w myślach szukała odpowiednich słów, serce kurczyło się jej z bólu.
– Nie miałam pojęcia, że podjąłeś pracę w Ameryce Południowej. Sądząc po opaleniźnie, jesteś tu już od dłuższego czasu. Doktor powiedział, że za kilka dni będziesz mógł mówić, wtedy mi powiesz, czego potrzebujesz. Jeśli chcesz, żebym skontaktowała się z twoimi przyjaciółmi albo z jakąś kobietą, zrobię co w mojej mocy.
Richard wykonał ruch głową, jakby próbował ją unieść. Terri odniosła wrażenie, że jej obecność bardziej go niepokoi, niż przynosi ukojenie.
– Powinieneś teraz odpoczywać. Przyjdę do ciebie jutro rano. Zatrzymałam się w „Ecuador Inn". Zostawię w recepcji numer mojego pokoju na wypadek, gdyby ktoś ze szpitala chciał się ze mną skontaktować.
Richard jęknął, a ona zaniepokojona jego reakcją niemal wybiegła z pokoju, żeby odszukać dyżurkę pielęgniarek.
Na korytarzu spotkała lekarza.
– Tak szybko pani wychodzi?
– Mam wrażenie, że Richard niezbyt dobrze się czuje w moim towarzystwie. Próbował mi coś powiedzieć.
– Zapewne jest po prostu szczęśliwy, że znów widzi swoją piękną żonę.
Wątpię. Gdyby lubił moje towarzystwo, nigdy by się ze mną nie rozwiódł.
– Sama świadomość, że pani przyjechała, przyspieszy jego powrót do zdrowia – przekonywał lekarz.
– Doktorze, pan nie rozumie. Ja nie jestem jego żoną – Terri uznała, że lekarz Richarda powinien znać prawdę.
Jej słowa wprawiły go w zdumienie.
– Rozwiedliśmy się jedenaście miesięcy temu – ciągnęła. – Od tamtej pory nie kontaktowaliśmy się ze sobą. Nie wiedziałam nawet, gdzie się podziewa, aż do czasu, gdy zadzwoniła do mnie pracownica firmy, w której jest zatrudniony. Nie mam pojęcia, dlaczego podał, że nadal jesteśmy małżeństwem. Na pewno wszystko wyjaśni, gdy będzie mógł mówić. Na razie ważne jest tylko to, by jak najszybciej wyzdrowiał. Cały czas jednak próbuje mi coś powiedzieć, a to chyba nie jest wskazane. Powiedziałam mu, że wrócę rano. Zatrzymałam się w „Ecuador Inn". Gdyby była taka potrzeba, proszę dzwonić bez względu na porę.
– Dobrze – odezwał się lekarz, najwyraźniej zaskoczony tym, czego się przed chwilą dowiedział.
– Doktorze, czy na pewno nic go nie boli?
– Dostaje środki przeciwbólowe. Może jego niepokój jest spowodowany tym, że pani obecność przypomniała mu o zerwanym małżeństwie. Może żałuje, że się rozwiódł i dlatego podał, że nadal jest pani jego żoną. Czasami mężczyzna potrzebuje czasu, by pojąć, co jest dla niego ważne w życiu. A może i pani jeszcze raz wszystko przemyśli?
Terri wiedziała, do czego zmierzał lekarz, ale mylił się. Richard nie zmienił zdania. Musiał mieć jakiś zupełnie inny powód, kiedy napisał w dokumentach, że jest żonaty.
A jeśli chodzi o nią, nie potrafiła wskrzesić uczuć, które dawno umarły.
– Doktorze, nasze małżeństwo należy do przeszłości. Mimo to chciałabym, żeby Richard jak najszybciej doszedł do siebie i wrócił do pracy.
– Ja też tego chcę.
– W takim razie do zobaczenia jutro.
Zjechała windą do foyer i poprosiła recepcjonistkę, by zamówiła jej taksówkę. Kolację zjadła w hotelowym pokoju, po czym zadzwoniła do matki i Beth. Opowiedziała im o wszystkim, a potem położyła się do łóżka.
Jednak pomimo wyczerpania podróżą i przeżyciami minionego dnia, nie mogła zasnąć. Włączyła telewizor i zaczęła oglądać jakiś film. Kiedy obudziła się następnego ranka, telewizor nadal był włączony.
Zjadła śniadanie w pokoju, wzięła prysznic i ubrała się w świeżą bluzkę i spódnicę. Wyszła z hotelu i skinęła na taksówkę.
Temperatura na dworze była w sam raz i Terri musiała przyznać, że czuła się tu dużo lepiej niż w Atlancie, gdzie miała przesiadkę.
Jechała do szpitala, rozglądając się uważnie po okolicy. Guayaquil było dużym portowym miastem położonym nad samym oceanem. Wśród ciemnowłosych, mówiących po hiszpańsku mieszkańców zauważyła wiele pięknych kobiet i bez trudu mogła sobie wyobrazić, jak Richard korzystał z uroków życia w takim miejscu.
Drzwi do jego pokoju były uchylone. Zajrzała do środka i zobaczyła młodego lekarza, zmieniającego opatrunki.
Na jej widok, uśmiechnął się szeroko.
– Proszę wejść, pani Jeppson. Jestem doktor Fortuna. Spodziewaliśmy się pani.
Najwyraźniej doktor Dominguez nie poinformował kolegi o tym, czego się od niej dowiedział.
– Jestem pewien, że gdy pani mąż będzie mógł mówić, powie, jak bardzo się cieszy, że pani przyjechała. Sprawdzam właśnie szwy.
Terri z ulgą opadła na krzesło.
Doktor odwinął nieco bandaż i Terri ujrzała czubek głowy Richarda. Zawsze strzygł włosy na krótko, ale teraz miał je dłuższe niż zwykle.
– Ach – doktor najwyraźniej był zadowolony z tego, co zobaczył. – Wszystko pięknie się goi. Nikt by nie zgadł, że tu była rana. Proszę się nie ruszać, a ja założę nowy opatrunek. Jutro zdejmiemy panu bandaże z głowy.
Jego słowa wlały w serce Terri trochę otuchy. Wyobrażała sobie, jaką radość musiał odczuć Richard.
– A co z oparzeniami?
– Też się goją. Jutro odwiniemy dłonie i założymy opatrunek, w którym pacjent będzie mógł poruszać palcami. Możemy też odłączyć już tlen.
– A ramię?
– Chirurg nastawił zwichnięty bark, który przez jakieś trzy, cztery tygodnie musi pozostać unieruchomiony, ale nic ponadto. Jak na taki wypadek, mąż odniósł niewiele obrażeń. Musiał uprawiać dużo sportów.
Читать дальше