Jessica Steele - A jednak miłość

Здесь есть возможность читать онлайн «Jessica Steele - A jednak miłość» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

A jednak miłość: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «A jednak miłość»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Naylor Massingham uznał, iż Leith wywiera zły wpływ na jego kuzyna. Aby usunąć ją z pola zainteresowania Travisa, zaproponował jej fikcyjne zaręczyny, grożąc jednocześnie utratą posady, gdyby się nie zgodziła. Leith nie miała wyboru. Przyjęła warunki swojego szefa, choć, jak sadziła, jedynym uczuciem, które mogło ich połączyć, była wzajemna nienawiść…

A jednak miłość — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «A jednak miłość», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Oczywiście, znasz Leith. – Travis również okazał się dobrze wychowany w chwili, kiedy najmniej tego oczekiwała. – Właśnie powiedziała mi, że pracujecie w tej samej firmie – dodał, oczekując, że wszyscy uznają to za dobry żart.

– Miło mi panią widzieć, Leith – uprzejmie odezwał się Naylor Massingham, ale choć jego piękne usta wygięły się w uśmiechu, twarde jak stal spojrzenie miało zupełnie inną wymowę.

– Mnie również – wymamrotała. Gdy odwrócił się by przedstawić swoją towarzyszkę, Olindę Bray, Leith trzęsła się w środku jak galareta. Wzrok Naylora jasno dawał jej do zrozumienia, że długo już nie popracuje w jego firmie.

ROZDZIAŁ TRZECI

Następnego dnia rano, jadąc do pracy, zastanawiała się, czy już dzisiaj czeka ją wymówienie.

Zaparkowała samochód, nie przestając myśleć o długu hipotecznym. W chwili słabości uznała nawet, że powinna wbić do głowy Naylorowi Massinghamowi, iż nie jest przyjaciółką jego kuzyna, a także wyjaśnić, jakie są przyczyny ich częstych kontaktów. Ale czy on jej na to pozwoli? Przypomniała sobie błysk stali w jego oczach i doszła do wniosku, że powinna uznać się za szczęściarę, jeśli w ogóle da jej dojść do słowa.

Była na siebie zła za samą chęć tłumaczenia się przed Naylorem. Przecież pomiatał nią bez powodu.

– Cześć, Jimmy – przywitała swego asystenta, wchodząc do biura z postanowieniem, że będzie pracować tu tak długo, dopóki nie usłyszy, że jest zwolniona.

Pomimo buntu, pierwsze godziny pracy upłynęły na podskakiwaniu za każdym razem, gdy zadzwonił telefon lub otworzyły się drzwi. Ciekawe, czy sam ogłosi wyrok, czy każe to zrobić personalnemu?

Nadeszło południe, a ona wciąż miała pracę u Vaseya i zaczynała już wątpić, czy Naylor Massingham będzie chciał ją wyrzucić. Wyszła na lunch z uczuciem, że może spokojnie patrzeć w przyszłość. Za cóż zresztą miałby ją wyrzucić? Jej praca była bez zarzutu!

Wróciła z lunchu za dziesięć druga, w zupełnie niezłym nastroju. Dokładnie o drugiej zadzwonił telefon. Odebrał Jimmy.

– To do ciebie – szepnął, zasłaniając dłonią słuchawkę. – Panna Russell.

Nazwisko nic jej nie powiedziało.

– Co za panna Russell? – zapytała.

Przez chwilę zastanawiał się i już myślała, że jej wszystkowiedzący asystent zawiódł, kiedy wyszeptał:

– Jedyne, co mi przychodzi do głowy, to panna Moira Russell, sekretarka pana Massinghama.

– Dzięki – uśmiechnęła się Leith. Jej dobry nastrój prysnął. – Leith Everett – przedstawiła się, opanowując nerwy.

– O, dzień dobry pani, panno Everett – grzecznie powitała ją Moira Russell. – Jestem sekretarką pana Massinghama – dodała na wszelki wypadek. – Pan Massingham chciałby widzieć się z panią…

– Teraz? – zapytała Leith pozornie spokojnym głosem, ale serce podskoczyło jej.

– Jest teraz bardzo zajęty. Jeżeli może pani nie oddalać się zbytnio i czekać na wezwanie, zadzwonię, kiedy uda mu się znaleźć dla pani czas – uprzejmie oznajmiła sekretarka.

Leith nie zapytała nawet, po co pan Massingham chce się z nią widzieć – nie musiała tego robić. Doskonale wiedziała, co jej powie.

– Dziękuję, postaram się – odparła równie uprzejmie i odłożyła słuchawkę. Aż trzęsła się z gniewu, że ten typ wyrzuci ją z pracy, choć naprawdę nie ma za co.

Czekała, choć sama nie wiedziała dlaczego. Pewnie częściowo z powodu ogromnego długu hipotecznego, który ma do spłacenia. A może to upór i duma kazały jej czekać na wezwanie Moiry Russell. Ta sama duma, która każe jej zaraz zapytać Naylora Massinghama, czy ma lepszy powód do wyrzucenia jej z pracy niż miłosne perypetie jego kuzyna.

Nadeszła trzecia, potem czwarta, a Leith wciąż nie otrzymała wezwania i niepokoiła się coraz bardziej.

Około piątej zaczęła kląć swego pracodawcę w żywy kamień.

– Zostajesz, Leith? – Jimmy wiedział, że Leith nie liczy godzin pracy i nieraz zostaje, żeby wykończyć jakąś robotę.

– O, niedługo wychodzę – odparła lekko.

– Chcesz, żebym został?

– Idź, idź – odpowiedziała z uśmiechem. – Z tym powinnam poradzić sobie sama.

Czy aby na pewno? – zastanawiała się po jego wyjściu. Lubiła swoją pracę, potrzebowała jej, towarzystwo budowlane, któremu spłacała hipotekę, też pewnie wolałoby, żeby utrzymała to dobrze płatne zajęcie. Ale nie miała pojęcia, jak to zrobić, jeśli ta świnia z nowego skrzydła powie jej: wynoś się.

O szóstej, kiedy nawet najwięksi maruderzy poszli już do domu, Leith zmieniła zdanie. W tej chwili gotowa była dość dokładnie powiedzieć Massinghamowi, gdzie ma tę posadę. W następnej minucie już zmieniła zdanie, ale jedno było pewne: należy zacząć działać.

Złapała słuchawkę telefonu. Szybko znalazła numer w spisie i – pewna, że Moira Russell już dawno poszła do domu – zadzwoniła.

– Sekretarka pana Massinghama – odezwał się jasny głos Moiry i Leith pojęła, że, podobnie jak szef, Moira pracuje do późna.

– Tu Leith Everett – oznajmiła oficjalnie i, nie dając sekretarce dojść do słowa, ciągnęła dalej. – Czy może pani przeprosić pana Massinghama? Muszę już wyjść… mam ważne spotkanie.

Po co dodałam tę ostatnią bzdurę, zastanawiała się, kierując się w stronę parkingu. Może, mimo osobistego stosunku do Naylora Massinghama, uznała, że dobre wychowanie tego wymaga?

Wycofywała swój samochód, kiedy spostrzegła jaguara, którego po raz pierwszy ujrzała… Boże, czy rzeczywiście wczoraj rano? Jeżeli należy do Naylora Massinghama, a tego była niemal pewna, to znaczy, że jej szef jeszcze pilnie pracuje. Doskonale! To go będzie trzymać z dala od Olindy Bray!

Wielkie nieba! A to skąd mi się wzięło – zdumiała się Leith. Przecież w ogóle jej nie obchodzi, z iloma przepysznymi blondynkami się spotyka!

Nie była bardzo głodna, ale po powrocie zrobiła sobie filiżankę herbaty i kanapkę. Martwiła się, oczywiście, wiedziała, że będzie się martwić. Nie żałowała, że poszła do domu – w końcu, na litość boską, czekała całe popołudnie.

Czuła się tak, jakby ją ktoś przeżuł i wypluł, więc wzięła kąpiel, przebrała się w koszulę nocną i bawełniany szlafrok, wyszczotkowała włosy. Było jeszcze za wcześnie, żeby kłaść się spać – zresztą wiedziała, że i tak będzie jej trudno zasnąć.

Kiedy zastanawiała się, czy jutro też będzie czekać na swój wyrok przez cały dzień, ktoś zadzwonił do drzwi. Poczuła dziwny ucisk w żołądku i zrozumiała, że wcale nie będzie musiała czekać do jutra.

Była jednak zaskoczona, kiedy ujrzała stojącego na progu Naylora Massinghama. Więcej – była tak roztrzęsiona, że zaprosiła go do środka, zaprowadziła do salonu i dopiero zdołała pozbierać myśli. Wtedy też spostrzegła, że musi mieć ze sobą jakieś poufne papiery, skoro zabrał teczkę na górę.

Jego wzrok przesunął się od lśniących, kasztanowych włosów, poprzez pozbawioną makijażu twarz, elegancki szlafroczek, aż po czubki bosych stóp. Leith zapomniała języka w ustach, a wewnętrznie aż drżała z niepokoju, co też usłyszy za chwilę. Rychło jednak odzyskała mowę, kiedy Massingham odezwał się, mierząc ją sardonicznym spojrzeniem:

– W pełnej gali na niezmiernie ważne spotkanie – syknął, po raz kolejny obrzucając wzrokiem jej nocny strój, i dodał równie drwiąco: – A może gość jest już w środku?

– Wcale nie! – wybuchnęła Leith. Nienawidziła Naylora Massinghama całą swoją istotą… jego i tych obraźliwych pytań!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «A jednak miłość»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «A jednak miłość» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «A jednak miłość»

Обсуждение, отзывы о книге «A jednak miłość» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x