Po tych słowach Arnstein pożegnał się i wyszedł wraz z innymi.
To prawda. Uświadomiłam sobie, jak dalece byłam zauroczona Torem, zachwycona komplementami Oskara i rozdrażniona zachowaniem Erika. Trzej podrywacze, jeden lepszy od drugiego! Co za wstyd!
Nagle do oczu napłynęły mi łzy.
– Och, Grim! Ja tak strasznie się bałam, że może masz coś wspólnego z tymi morderstwami!
Grim objął mnie serdecznie, a ja mogłam wreszcie wyrzucić z siebie wszystko, co dotąd nie dawało mi spokoju. Opowiedziałam mu o tym, jak Tor i Erik ostrzegali mnie przed nim, o podobieństwie głosu mordercy do jego głosu, o strachu przed utratą jego zaufania.
– Biedne dziecko – pogładził mnie po głowie. – Zaraz ci wszystko wytłumaczę, od samego początku. Po pierwsze, od dawna wiem, że tylko ciebie kocham. I ty również mnie kochasz. W szufladzie wciąż przechowuję twoje listy, które są na to dowodem. Zebrałem ich aż dziewięćdziesiąt osiem!
– Co ty mówisz? Czy ja naprawdę tak dużo ich napisałam?
– Owszem. Z ich treści jasno wynika, że nigdy nie byłem ci obojętny. Ale być może wtedy nie zdawałaś sobie jeszcze z tego sprawy. Kiedyś wspomniałem Erikowi, że wybieram się do Oslo po ciebie, że być może wkrótce się pobierzemy, jeśli, oczywiście, i ty się na to zgodzisz…
– Więc dlaczego nie przyjechałeś? Jestem pewna, że wróciłabym z tobą bez wahania!
Grim uśmiechnął się pod nosem, po czym spoważniał.
– To właśnie Erik mnie powstrzymał, może przez zazdrość, a może z innych powodów. Nagle bardzo się zmienił. Wiedział, że w każdym liście nakłaniam cię do powrotu, ale to nie skutkuje. Erik postanowił, że tym razem on cię poprosi, a jemu nie odmówisz. A kiedy wróciłaś, zaczął w koło rozpowiadać, że zamierzacie się pobrać. Tego już nie mogłem znieść.
– Erik był bardzo nieszczęśliwy i samotny. Bał się, że kiedy weźmiemy ślub, zupełnie się od niego odsuniemy.
– Wiem, nawet ostatnio z nim rozmawiałem. Tym razem sprawiał wrażenie dużo spokojniejszego. Przepraszał mnie za wszystko, zresztą ja wcale się nie gniewam. Jeśli człowiek ma tyle problemów co on, czasem traci rozeznanie.
– W swoim liście prosił tylko o wsparcie i mój przyjazd.
– Ale ja nic o tym nie wiedziałem. Mówił mi, że wróciłaś na jego prośbę. Wówczas byłem bliski załamania. Najpierw starałem się udawać twardziela, ale nie przychodziło mi to łatwo. Potem chciałem wyjechać na zawsze. Pamiętasz, o czym rozmawialiśmy na bagniskach? Uważałaś, że zachowuję się dziwnie, tak jakbym cię nienawidził. Ja starałem się trzymać w ryzach, bo najchętniej w ogóle nie wypuściłbym cię z ramion. Przychodziłem do ciebie do szpitala, przesiadywałem godzinami i trzymałem za rękę. Wierzyłem, że moja miłość doda ci sił i pomoże przetrwać kryzys. Widzisz, jaki ze mnie romantyk? I co, nie jesteś zadowolona?
– Nie masz pojęcia, jak bardzo, Grim. Szczerze mówiąc, nie wierzyłam, że możesz być mordercą. Ale byłam przekonana, że rozmawiałeś z Grethe na bagniskach, że to twój głos słyszałam. Nie wiedziałam, jak to pogodzić, i myślałam, że mnie oszukałeś.
– To już przeszłość. Nie wracajmy do tych wydarzeń. Mam dla ciebie inną propozycję. Przed laty obiecywałaś, że pojedziesz ze mną na północ, do Finmarku?
– Uhm.
– Co byś powiedziała, gdybyśmy teraz się tam wybrali? Przydałby się nam odpoczynek, co?
– Grim, uważam, że to wspaniały pomysł!
Przytuliłam się do niego. Już nigdy nie zostanę sama, nigdzie nie wyjadę stąd bez Grima. Nigdy więcej się nie rozstaniemy. Byłam taka szczęśliwa!
***
[1] – No, nie przesadzaj z tymi komplementami, Kari. Dobrze wiem, ze moje rzadko nadawane imię doskonale do mnie pasuje [1] . Nie wytrzymałam: – Zgoda, jesteś brzydki jak troll. Teraz zadowolony? Mrugnął do mnie zaczepnie. – Nie. Mów mi, proszę, ciągle, jaki ze mnie przystojny gość. W końcu może w to uwierzę. Roześmiałam się. Dobrze mi było w jego towarzystwie. Zdałam sobie sprawę, że przez minione lata naprawdę brakowało mi jego humoru, serdeczności, ciepła. Szybko dostrzegłam jednak, że Grim zmienił się nie tylko z wyglądu. Stał się dużo pewniejszy, swobodniejszy, ale jednocześnie wyczuwałam między nami jakiś niewidzialny mur. Nie wiedziałam, jak sobie z tym poradzić. Skręciliśmy w dróżkę prowadzącą do naszego domu. – A co słychać u was? – zapytałam. – Nie najlepiej – odparł niechętnie. – Jak to, co ty mówisz? – Nie denerwuj się. U mnie w porządku. Mam na myśli rodzinę Moe. – Ostatnio dostałam od Erika kartkę. Wydała mi się niepokojąca, dlatego tu jestem. Ale chyba nie stało się nic złego? Grim zerknął na mnie ukradkiem. – Z Erikiem nie, ale… – Grim przerwał na chwilę, po czym rzekł z powagą: – Jutro jest pogrzeb kapitana. – Kapitan nie żyje? Co się stało? – Podobno zmarł na zawał – wyjaśnił krótko. Umilkłam. Ta tragiczna wiadomość spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Tymczasem dojechaliśmy na miejsce i Grim zatrzymał wóz na podjeździe. – No, Kari, jesteś w domu. – Dziękuję. Spotkamy się później? Chciałabym z tobą porozmawiać. – Jak długo zostaniesz z nami? Uśmiechnęłam się z zadowoleniem. – Nie zamierzam wyjeżdżać. Zostaję na dobre, Grim. Odwrócił się nagle i szybko wsiadł do samochodu. Bez słowa skinął mi na pożegnanie głową i zatrzasnął drzwi, po czym wycofał samochód i odjechał. Uśmiech zastygł mi na ustach. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że mojego najlepszego kolegi tym razem nie ucieszył mój powrót do domu.
Grim – brzydki, okropny (przyp. tłum.).