Federico Moccia - Tylko ciebie chcę

Здесь есть возможность читать онлайн «Federico Moccia - Tylko ciebie chcę» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Tylko ciebie chcę: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tylko ciebie chcę»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Po dwóch latach spędzonych w Nowym Jorku Step wraca do Rzymu. Wiele się tu zmieniło. Chłopak zaczyna pracę w telewizji, poznaje nowych ludzi, wśród nich żywiołową Gin. Przeszłość nie daje mu spokoju, ale teraźniejszość nie zostawia zbyt wiele czasu na jej rozpamiętywanie. Czy warto dążyć do wskrzeszenia dawnej miłości? Kontynuacja przeboju wydawniczego "Trzy metry nad niebem". Pełna realizmu, śmiała powieść o miłości, seksie, dojrzewaniu, przyjaźni, namiętności i marzeniach – do grona znajomych postaci – Stepa, Babi, Palliny – dołączają nowi, równie barwni, zakręceni i nieprzewidywalni bohaterowie

Tylko ciebie chcę — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tylko ciebie chcę», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать
Federico Moccia Tylko ciebie chcę Ho voglia de ti 1 Chcę umrzeć Z tą - фото 1

Federico Moccia

Tylko ciebie chcę

Ho voglia de ti

1

„Chcę umrzeć". Z tą myślą wsiadłem do samolotu niemal dwa lata temu. Chciałem ze sobą skończyć. Właśnie, jakiś banalny wypadek byłby w sam raz. Żeby nikogo nie obarczać winą, żebym nie musiał się wstydzić, żeby nikt się nie dopytywał dlaczego… Pamiętam, że rzucało samolotem przez całą drogę. Była burza i wszyscy zamarli, spięci i przerażeni. Ja nie. Tylko mnie jednemu chciało się śmiać. Kiedy jest ci źle, kiedy widzisz wszystko w czarnych barwach, kiedy nie masz przed sobą przyszłości, kiedy nie masz nic do stracenia, kiedy… każda chwila jest dla ciebie ciężarem. Ogromnym. Nie do udźwignięcia. I nic, tylko ciągle się gryziesz. I chciałbyś za wszelką cenę się od tego uwolnić. W jakikolwiek sposób. A choćby i w najprostszy, ten najpodlejszy, tak by uniknąć tego zmartwienia, ciągłego pamiętania dziś i nazajutrz tego samego: nie ma jej. Już jej nie ma. A skoro tak, to chciałbyś po prostu, żeby i ciebie już nie było. Chciałbyś zniknąć. Cyk. Bez zbędnych problemów, bez zawracania głowy. Tak, by nikt nie musiał dopytywać się z troską: „Ojej, słyszałeś? Tak, dokładnie ten… Nie wiesz, co się stało…". Właśnie, zamiast tego koleś opowie, jak skończyłeś. Bóg jeden raczy wiedzieć z iloma i jak bardzo wymyślnymi szczegółami, wyjedzie z czymś absurdalnym, jakby cię znał od niepamiętnych czasów, jakby tylko on jeden miał naprawdę pojęcie o tym, co cię gnębiło. Jakie to dziwne… Tym bardziej że być może nawet ty sam nie zdążyłeś się w tym wszystkim na dobre połapać. I nic już nie będziesz mógł poradzić na to jedno wielkie „podaj dalej". Zawracanie dupy. Pamięć o tobie padnie ofiarą pierwszego lepszego złamasa, a ty nic nie będziesz mógł na to poradzić. Właśnie, jaka szkoda, że tamtego dnia nie spotkałem jednego z tych dziwacznych magików. Zarzuca taki pelerynę na gołębia, którego sam dopiero co wyczarował i, trach, już po ptaku. Nie ma go, i już. A ty po skończonym przedstawieniu wychodzisz cały zadowolony . Być może tancerki, które widziałeś, były trochę za bardzo przy kości, może siedziałeś akurat na jednym z przestarzałych foteli, ciut przytwardym, w pomieszczeniu zaaranżowanym, w najlepszym wypadku, w piwnicy. Owszem, czuć było pleśń i wilgoć. I tylko jedno jest pewne. Nigdy więcej nie będziesz zachodzić w głowę, co się stało z gołębiem. Ale nas to nie dotyczy. My nie możemy tak po prostu zniknąć. Sporo czasu upłynęło. Dwa lata. A teraz popijam sobie piwo. I kiedy przypomina mi się, jak bardzo zazdrościłem temu gołębiowi, to się uśmiecham, a zarazem robi mi się trochę wstyd.

– Może jeszcze jedno?

Steward uśmiecha się do mnie i nie odstępuje swojego wózka z napojami.

– Nie, dziękuję.

Wyglądam za okno. Chmury, zabarwione na różowo, ustępują nam z drogi. Miękkie, lekkie, nieskończone. Gdzieś w dali zachodzi słońce. Wprost nie mogę w to uwierzyć. Wracam. A27. To jest właśnie moje miejsce w samolocie. Rząd po prawej, tuż za skrzydłami, środkowe przejście. Bardzo ładna stewardesa znowu się do mnie uśmiecha, przechodząc blisko mojego miejsca. Zbyt blisko. Wygląda, jakby ją przysłała Nirvana: If she comes down now, oh, she boks so good… Ładnie pachnie, ma na sobie nienaganny mundurek, do tego lekko przezroczystą bluzkę, na tyle by dało się docenić koronkowy stanik pod spodem. Krąży to tu, to tam, bezkolizyjnie, beztrosko, uśmiechnięta. If she comes down now…

– Przepiękne imię: Eva.

– Dziękuję.

– Jest pani trochę jak pierwsza Ewa, wodzi mnie pani na pokuszenie…

Przez chwilę nic nie mówi i tylko badawczo mi się przygląda.

Uspokajam ją.

– Ale to dozwolona pokusa. Czy mogę dostać jeszcze jedno piwo?

– Ale to już trzecie…

– Pewnie, że trzecie, skoro pani tak tu krąży… Piję, żeby o pani zapomnieć.

Uśmiecha się. Wygląda na szczerze rozbawioną.

– Czy zawsze pani liczy, ile piją pasażerowie, czy to ja tak szczególnie zapadłem pani w pamięć?

– Proszę samemu ocenić. Niech pan tylko uwzględni, że jako jedyny zamawiał pan piwo.

Uśmiecha się znowu. Po czym odchodzi seksownie kręcąc biodrami. Wychylam się nieznacznie. Świetne nogi, nieprzezroczyste rajstopy, obciskające, bez połysku, ciemne, do tego buty identyczne jak te, które noszą pozostałe stewardesy. Włosy blond z delikatnym balayagem zebrane do tyłu, w kucyk, przesadnie wymyślny. Przystaje. Widzę, jak rozmawia z mężczyzną, który siedzi po tej samej strome co ja, tyle że bardziej z przodu. Słucha, w czym może pomóc. Przytakuje skinieniem głowy, w milczeniu. Po czym mówi coś uśmiechnięta i go uspokaja. Po raz ostatni, zanim się oddali, odwraca się w moją stronę. Patrzy na mnie. Zielone oczy. Delikatnie podkreślone. Na górnej powiece odcień hebanowy, w oczach przebłysk zainteresowania. Rozkładam ręce. Tym razem to ja się do niej uśmiecham. Mężczyzna mówi jej coś jeszcze. Odpowiada mu kompetentnie, po czym odchodzi.

– Bardzo ładna ta stewardesa.

Siedząca obok mnie kobieta wtrąca się, przerywając, ni stąd, ni zowąd, mój tok myślenia. Czujna i uśmiechnięta, bystre spojrzenie zza grubych szkieł. Około pięćdziesiątki, nieźle się trzyma, w odróżnieniu od swoich zbyt dużych kolczyków i od przesadnie niebieskiego, ciężkiego turkusu na powiekach.

– Tak, gnocca, superlaska.

– Co takiego?

– Gnocca. Właśnie tak mówimy w Rzymie na stewardesy takie jak ta. – Tak naprawdę, to jesteśmy o wiele bardziej dosadni, ale to chyba nie czas i miejsce.

– Gnocca. – Potrząsa głową. – W życiu nie słyszałam.

– Gnocca, a jakże… Czasami piękna gnocca. To takie figlarne określenie zapożyczone od klusków. Zna pani gnocchi , prawda?

– Ech, jakżeby inaczej. O tych to się nasłuchałam, a i zajadałam się mmi nie raz.

Śmieje się rozbawiona.

– Właśnie, i co? Smakowały pani?

– I to jeszcze jak.

– Widzi pani, jakie to proste. Kiedy jakiejś dziewczynie mówi się, że jest gnocca, to znaczy właśnie, że jest taka „smakowita" jak danie, którym się pani zajadała.

– Tak, ale śmiać mi się chce, kiedy zaczynam myśleć o niej jak o klusku. Jest w tym coś… no, jak to się mówi… o, wiem: nieporadnego!

– No nie! Musi pani myśleć o gnocchi okraszonych ciepłym sosem, o smakowitym pomidorze, o rozpływających się w ustach kopytkach, które niemal przyklejają się do podniebienia, tak że trzeba je potem odrywać językiem.

– Dobrze, z grubsza rozumiem. Pan uwielbia gnocchi?

– Są całkiem, całkiem.

– Często je pan te kopytka?

– W Rzymie nawet i bardzo często. W Nowym Jorku ani razu nie zjadłem nic włoskiego, bo ja wiem, tak dla zasady.

– Dziwne. A mówią, że jest tam mnóstwo wyśmienitych włoskich restauracji. Oho, proszę, właśnie wraca ta… gnocca.

Kobieta zaśmiewa się rozbawiona i wskazuje stewardesę, która zbliża się, uśmiechnięta, ze szklanką piwa. Obrazek prawie jak z reklamy, taka jest piękna.

– Niech jej pani powie, że prawdziwa z niej gnocca, zobaczy pani, że się ucieszy.

– Nie, nabiera mnie pan.

– Ależ skąd, zapewniam panią, że to komplement.

– To co, mam jej to powiedzieć?

– Jasne, że tak.

Stewardesa podchodzi, podaje mi małą tackę, na której jest szklanka, pod szklanką papierowa podstawka.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tylko ciebie chcę»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tylko ciebie chcę» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Federico Moccia - Trzy metry nad niebem
Federico Moccia
Federico Moccia - Perdona Si Te Llamo Amor
Federico Moccia
Federico Moccia - Carolina se enamora
Federico Moccia
Federico Moccia - El Paseo
Federico Moccia
libcat.ru: книга без обложки
Federico Moccia
libcat.ru: книга без обложки
Federico Moccia
libcat.ru: книга без обложки
Federico Moccia
libcat.ru: книга без обложки
Federico Moccia
Отзывы о книге «Tylko ciebie chcę»

Обсуждение, отзывы о книге «Tylko ciebie chcę» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x