Владимир Короткевич - Karniej-szczurołap
Здесь есть возможность читать онлайн «Владимир Короткевич - Karniej-szczurołap» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: short_story, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Karniej-szczurołap
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Karniej-szczurołap: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Karniej-szczurołap»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Karniej-szczurołap — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Karniej-szczurołap», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
- Rzeczywiście, chodźmy stąd. Prędzej, prędzej!
Widocznie bardzo pragnął wrócić do siebie, gdyż niemal stale nie dosypiał - więc z zadowoleniem opuścił swoje stanowisko, żeby oddalić Karnieja.
- Co tu robią ci ludzie? - zapytał szczurołap.
- Będą wieszać przestępców - obojętnie odpowiedział oficer.
- Jak wieszać?
- Zwyczajnie. Za szyję.
- Wieszać? A za co? - zatrwożył się Karniej. - I oddychać nie będą mogli?
- Będą mogli, czemu nie! Ale nie ustami.
Wtedy szczurołap zaczął mówić rozważnie i pouczająco:
- Nie wolno wieszać ludzi za szyję, panie. Szyja jest u ludzi po to, żeby oddychać. Bo jak inaczej oddychać? Nie wolno wieszać za szyję. Toż to ludzie. Chcą jeść, pić wodę i piwo, płacić mi pieniądze za to, że szczury od nich wyganiam. Ludzi trzeba żałować, a nie wieszać ich za szyję! Nie po to człowiekowi dano szyję...
Oficer patrzył na niego z zainteresowaniem.
- Co ty pleciesz, durniu?! Precz!
Ale Karniej nie usłuchał. Stał przed oficerem i mówił twardo, z przejęciem:
- Ona umrze, prawda? Panie, niech pan nad nią się zlituje, pożałuje ją. Ona jest takim samym człowiekiem, jak i pan!
Oficer milczał. Był widocznie daleki myślami od tej sprawy, tu przeogromna wojskowa machina - i ten oto przygłupek! Powtórzył raz jeszcze:
- Marsz stąd, durniu!
Szczurołap obejrzał się za siebie. Kobieta już wisiała, jakiś żołnierz chwycił ją za nogi i ciągnął w dół.
Karniej żałośnie stęknął i poszedł, jego serce zalało się krwią.
Tej nocy został zburzony cały jego maleńki świat, w którym żyją ludzie, którzy nawet lubią z niego się pośmiać, płacą mu jednak pieniądze, lubią go, świat, w którym szczury boją się ostrzenia.
Odtąd zaczął unikać oficera, jednak niebawem go zawezwano.
Chodziło o to, że szczury ze zburzonego browaru, w którym przedtem znajdowały dla siebie pożywienie, przeniosły się do sąsiednich domów, szczególnie do tych, gdzie było jedzenie. Nie pomagała trucizna. Więc zwrócono się do niego. "Tubylec" nieoczekiwanie przystał na to, prosząc tylko o trzy dni zwłoki, do soboty.
- W sobotę będziesz pan grać w karty spokojnie, pod podłogą nie będzie żadnego chrobotu. A że trzeba aż trzy dni czekać, na to nie ma rady: u takiego pana inne są szczury, niż u zwykłego chłopa i wypędzić ich o wiele trudniej... Ale i tu, po tym, jak zamówię, ślad po nich wystygnie.
Wiele później mówiono o tym, że widziano szczurołapa za miastem, na drodze, w towarzystwie kobiety, bardzo wyglądem przypominającej wdowę Stuczeuską. Ona długo coś mu tłumaczyła, on zaś odezwał się tylko raz:
- Nie wiem. Moja głowa taka kiepska... Prostych rzeczy nie umiem zrozumieć...
Potem oboje zastukali do jakiegoś domku na przedmieściu i długo tam zamarudzili. Szczurołap był tam jeszcze raz, wyszedł usilnie marszcząc czoło.
Jeszcze potem znalazł się we własnym domu, uklęknął i długo wyszeptywał to samo, co ongi: "Carze pacuków, stary i niechrzczony, ciemny wyjdź ze swojego złotego gniazda na mchy, na błota... Tam się rozkładaj, na kawałki rozpadaj..."
Tego dnia spadł pierwszy śnieg, pięknie było domowi i drzewom w sadzie pod białymi, miękkimi czapami.
Kiedy szczurołap przyszedł po raz drugi w sobotę, długo stał przed domem, patrząc na niego stęsknionymi oczyma. Z przewieszonej przez plecy torby wysterczały źdźbła ziół. Jego wargi wciąż coś szeptały.
Następnie przetarł suche oczy kułakiem i szybko ruszył przed ganek. Żołnierz wraz z białoruskim policjantem zaprowadzili go do jadalni.
- Zaraz poprosi, żeby go zostawić samego - powiedział policjant. - U niego zawsze tak...
Kiedy go rzeczywiście zostawiono samego, uklęknął w jednym z kątów, gdzie ziała olbrzymia mysia dziura. Wargi jego mełły jakieś słowa. Wydobył z torby olbrzymi pęk zielska, zanurzył w nim palce i - marszcząc do bólu czoło, by coś sobie przypomnieć - na maleńkim metalowym przedmiocie przesunął palcami strzałkę na cyfrę dziewięć. Wepchnął to wszystko do dziury naumyślnie przez siebie powiększonej, załatał ją deseczką. Przeszedł do następnego otworu i wsunął do niego pęczek ziół, podobnie postąpił z innymi norami. Zabawił tam może całą godzinę.
Przy wyjściu zatrzymano go i zaprowadzono do kuchni. Zawahał się, ale poszedł. Tutaj nie mogli go zostawić samego, taki bowiem był rozkaz. Wszyscy z zainteresowaniem patrzyli na niego, jak do dziur wtykał swoje zioła, szepcząc przy tym swoje zaklęcia dzikusa.
Kucharz nawet zechciał powąchać zioła, zaś szczurołap zapytał go, czy podoba mu się ich zapach.
Nie wolno było zdradzić się z pośpiechem.
Przy wychodzeniu znowu go zatrzymano, gdyż powinien był złożyć sprawozdanie samemu gospodarzowi, ten zaś jeszcze me wrócił. Zjawił się wreszcie w grupie sześciu osób, wśród których znajdowały się dwie dziewczyny.
- Wszystko zrobione, szanowny panie - oznajmił szczurołap - będzie pan spać jak nowo narodzony... I te ładne panienki tak samo.
Towarzystwo się roześmiało, gospodarz zaś dał mu kolorowy banknot. Szczurołap zmiętosił go w dłoni, a przy wyjściu zerknął na ścienny zegar. Strzałka przeszła połowę drogi od cyfry, przypominającej zakręcony ogonek prosięcia.
Brnął przez śnieg, nie oglądając się za siebie, czuł bowiem, że jeżeli się obejrzy i zobaczy werandę, na której z chłopakiem popijał kiedyś herbatę, zobaczy okno pokoju, w którym sypiał jego chłopak, to może nie wytrzymać i powrócić. Żeby razem z domem...
Poszedł na przełaj. Obok swojej łaźni zeszedł na lód rzeczułki, wdrapał się na jej przeciwległy brzeg, czepiając się nagich gałęzi krzaków. Zatrzymał się na pagórku i stanął w zimnym poblasku zorzy. Za jego plecami czerniał niedaleki las, droga do niego.
Czas mijał wyjątkowo wolno.
Nagle na tamtym brzegu rzeki rozległ się wybuch, powietrze zabarwiło się ogniem. Jego dom, najprzytulniejszy z domów na całym bożym świecie, płonął jak świeca, różowe odblaski łuny drżały na śniegu.
Od strony magazynu biegły małe, czarne figurki, ale nie mogły dostać się do wnętrza domu, miotały się wkoło, potykały, odskakiwały.
Człowiek, znajdujący się na wysokim brzegu przeciwległym, upadł na kolana, zapłakał, potem wytarł oczy łatanym rękawem, zaczął się śmiać:
- Szczury! Dalibóg, szczury! Jeszcze nigdy nie widziałem takich tłustych!
Интервал:
Закладка:
Похожие книги на «Karniej-szczurołap»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Karniej-szczurołap» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Karniej-szczurołap» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.