Dean Koontz - Grom

Здесь есть возможность читать онлайн «Dean Koontz - Grom» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Ужасы и Мистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Grom: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Grom»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

GROM…
…uderza po raz pierwszy. Laura Shane przychodzi na świat. Odtąd potężne siły będą rządzić jej losem.
GROM…
…uderza po raz drugi, przynosząc ze sobą zniszczenie. Groza wdziera się coraz głębiej w jej życie. Tajemnicze fatum zmienia jej przeznaczenie.
GROM…
…uderza raz jeszcze, druzgocząc straszliwie dotychczasowy świat. Otwiera się przed nią nowe życie, pełne niebezpieczeństw i nieznanej grozy.
Ale to dopiero początek…

Grom — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Grom», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Stanąwszy przy końcu rozejrzała się, szukając możliwości ucieczki. Ściany po obu stronach były zbyt strome i kruche, aby można było się po nich wspinać. Za plecami miała odcinek, gdzie opadały pod większym kątem, a porastające je krzaki mesquito ofiarowały uchwyty dla rąk. Wiedziała jednak, że nie znaleźliby się nawet w połowie stoku, kiedy prześladowca by ich dopadł; zawieszeni wysoko staliby się łatwym celem Tu miała być jej ostatnia linia obrony.

Zapędzona w róg, u krańca tej wielkiej naturalnej rozpadliny, spojrzała w górę na prostopadłą łatę czystego nieba i pomyślała, że są tutaj niczym na dnie przeogromnego cmentarzyska, na którym spoczywają jedynie giganci.

Przeznaczenie walczy o przywrócenie kształtu, jaki miało posiadać. Wepchnęła Chrisa za siebie, w ślepy koniec arroyo. Przed sobą miała ostatnie czterdzieści stóp przebytej drogi, licząc od miejsca, w którym skręciła w lewo w szeroki na pięć stóp kanał. Tamten pojawi się na zakręcie za minutę lub dwie.

Upadła na kolana z kanistrem vexxonu, zamierzając oderwać zabezpieczenie z drutu, blokujące ręczny spust. Ale nie była to pojedyncza nitka stali, przewleczona przez osłonę spustu – to była cała zabezpieczona cyną wiązka. Nie można jej było odwinąć, należało przeciąć. A ona nie miała niczego, czym mogłaby to zrobić.

Może kamieniem. Ostro zakończony kamień zdołałby przerwać drut, gdyby go wystarczająco długo piłowała.

– Znajdź mi kamień – rzuciła gwałtownie do chłopca. – Z twardym, ostrym brzegiem.

Kiedy Chris, poszukując odpowiedniego kawałka łupku, przeszukiwał miękką, nanoszoną przez powodzie ziemię, która spłynęła tu z pustyni, Laura obejrzała automatyczny mechanizm zegarowy na kanistrze, stwarzający inną możliwość uwolnienia gazu. Było to proste urządzenie: obracająca się tarcza miała minutową podziałkę, kiedy chciało się ustawić mechanizm na dwadzieścia minut, obracało się tarczę, aż „20” zrównało się z czerwonym znakiem na obudowie. Po naciśnięciu centralnie umieszczonego guzika, zaczynał biec czas.

Problem polegał na tym, że tarczy nie można było ustawić na mniej niż pięć minut. Morderca dotrze do niej wcześniej.

Mimo to obróciła tarczę do „5” i nacisnęła guzik. – Masz, mamo – powiedział Chris, wręczając jej płaski kamień, który świetnie nadawał się do tego celu.

Mimo że mechanizm zegarowy działał, wzięła się do pracy, gorączkowo tnąc twardy, zwinięty parokrotnie drut, zapobiegający przypadkowemu, ręcznemu zwolnieniu mechanizmu.

Co parę sekund podnosiła wzrok, aby zobaczyć, czy morderca ich odnalazł, ale wąskie arroyo przed nimi wciąż było puste.

* * *

Stefan szedł po śladach w miękkim gruncie, tworzącym dno arroyo. Zupełnie nie orientował się, jaki dystans go od nich dzieli. Mieli przynajmniej parę minut przewagi, ale poruszali się prawdopodobnie szybciej od niego, ponieważ ból w barku, wyczerpanie i zawroty głowy zwalniały jego marsz.

Odkręcił tłumik z pistoletu, pozbył się go i wetknął bron za pas. W obu rękach trzymał gotowy do strzału uzi.

* * *

Kleitmann odrzucił swoje ray-bans, ponieważ dno arroyo było w wielu miejscach ocienione, zwłaszcza w mijanych teraz węższych odgałęzieniach, gdzie ściany zbliżały się i zostawiały mniejszą szczelinę dla wpadających promieni słonecznych.

Jego eleganckie pantofle od Ballego wypełniły się piaskiem, który nie zapewniał tu pewniejszego oparcia dla stóp niż łupkowe podłoże na pustyni. W końcu zatrzymał się, kopnięciami odrzucił buty, ściągnął skarpetki i szedł dalej boso. To bardzo ułatwiło mu poruszanie się.

Nie szedł za kobietą i chłopcem tak szybko, jakby tego pragnął, po części z winy odrzuconych butów, ale głównie dlatego, że przez cały czas nie zaniedbywał zabezpieczenia sobie tyłów. Widział i słyszał niedawne odgłosy piorunów; wiedział, że Krieger musiał powrócić. Nie ulega wątpliwości – tak jak on tropi kobietę i chłopca, Krieger podąża jego śladem.

Nie będzie mięsem dla tamtego tygrysa.

* * *

Na mechanizmie zegarowym minęły dwie minuty.

Prawie przez cały ten czas Laura piłowała drut kamieniem, najpierw jednym, potem drugim, który Chris jej wyszukał, kiedy pierwszy rozsypał się jej w palcach. Rząd nie potrafił wyprodukować znaczka pocztowego, któremu można było zaufać, że nie odleci od koperty, nie potrafił skonstruować czołgu, który nie zatonąłby przy trzeciej próbie sforsowania rzeki, nie potrafił uchronić środowiska naturalnego ani zlikwidować biedy, ale na pewno, cholera jasna, potrafił wystarać się o niezniszczalny drut. To gówno musiało być zrobione z jakiegoś cudownego materiału, który produkowali dla promów kosmicznych i przypadkiem wymyślili dla niego bardziej ziemski użytek: to był drut stosowany przez Pana Boga do podwiązywania chwiejących się słupów, które podtrzymywały świat. Palce miała otarte do żywego mięsa, druga płytka skały była śliska od krwi, a jedynie połowa warkoczyka z drutu była przecięta, kiedy bosy mężczyzna w czarnych spodniach i białej koszuli wychylił się zza zakrętu wąskiego arroyo, w odległości czterdziestu stóp.

* * *

Kleitmann posuwał się ostrożnie naprzód, zastanawiając się, po kiego diabła ona tak zaciekle walczy z tą gaśnicą. Czy naprawdę myśli, że strumień chemicznej piany zdezorientuje go i uchroni ją przed ogniem z broni maszynowej?!

A może gaśnica nie była tym, na co wyglądała? Od pojawienia się w Palm Springs, mniej niż dwie godziny temu, napotkał parę rzeczy, które okazały się czymś zupełnie innym, niż wyglądały na pierwszy rzut oka. Czerwony krawężnik, na przykład, nie oznaczał PARKING W RAZIE WYPADKU, jak to sobie wyobrażał, lecz ZAKAZ ZATRZYMYWANIA SIĘ. Komu by to przyszło do głowy? A o co chodzi z tym kanistrem, z którym się teraz tak szarpie?

Popatrzyła na niego i zaraz wróciła do pracy.

Kleitmann z rozwagą zbliżał się wąskim arroyo, w którym nie zmieściłoby się obok siebie nawet dwóch mężczyzn. Nie podszedłby bliżej, gdyby nie fakt, że nie widział nigdzie chłopca. Gdyby upchała go gdzieś po drodze, w jakiejś rozpadlinie, wtedy będzie musiał jej wydrzeć z gardła ten sekret, gdyż rozkaz był wyraźny – należy zabić wszystkich troje: Kriegera, kobietę i dziecko. Nie sądził, aby chłopiec stanowił zagrożenie dla Rzeszy, ale nie do niego należało kwestionowanie rozkazów.

* * *

Stefan znalazł porzuconą parę butów i zwinięte czarne skarpetki, upaprane piachem. Wcześniej natrafił na okulary słoneczne.

Nigdy przedtem nie ścigał człowieka, który rozbierałby się podczas pogoni i w pierwszej chwili rozbawiło go to. Ale potem pomyślał o świecie z powieści Laury Shane, świecie, w którym rzeczy zabawne i przerażające są ze sobą wymieszane; świecie, w którym tragedia potrafi uderzyć w chwili radosnej zabawy i nagle porzucone buty i skarpetki przeraziły go, ponieważ były śmieszne i ogarnęło go szaleńcze przypuszczenie, że nie wolno mu się roześmiać, gdyż przyspieszyłoby to śmierć Laury i Chrisa.

A gdyby tym razem umarli, nie mógłby ich uratować, gdyż szczelina w czasie, która mu pozostała, liczyła zaledwie pięć sekund. Nawet z pomocą IBM nie potrafiłby tak rozdzielić włosa na czworo.

Na naniesionym piachu odciski bosych stóp mężczyzny prowadziły do wylotu odgałęzienia. Choć ból na wpół uleczonego barku wyciskał – z niego pot i powodował zawroty głowy, szedł dalej tym śladem jak Robinson Crusoe śladem Piętaszka; ale on kroczył z większą obawą.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Grom»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Grom» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Grom»

Обсуждение, отзывы о книге «Grom» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x