Lois Bujold - Lustrzany taniec

Здесь есть возможность читать онлайн «Lois Bujold - Lustrzany taniec» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2002, ISBN: 2002, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Космическая фантастика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Lustrzany taniec: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lustrzany taniec»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

„Lustrzany taniec” stanowi szczególną część sagi barrayarskiej. Powraca w niej Mark, klon-bliźniak Milesa Vorkosigana/Naismitha, który podając się za dowódcę Najemnej Floty Dendarii, przeprowadza szaleńczą akcję desantową w Obszarze Jacksona — części wszechświata, gdzie inżynieria genetyczna rozwija się bez żadnych ograniczeń. Niestety, ponosi klęskę i z pomocą musi mu pospieszyć prawdziwy admirał Naismith. Podczas odwrotu Miles zostaje zabity, ale jego śmierć daje początek lawinie wydarzeń i zaskakujących zwrotów akcji. Przed Markiem stoją nowe nieoczekiwane zadania, którym musi sprostać. Czy przyjaciele Milesa mu pomogą? Jak przyjmie go Barrayar? Czy ma szansę odciąć się od mrocznej przeszłości i przeistoczyć z genetycznej repliki Milesa w człowieka?

Lustrzany taniec — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lustrzany taniec», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Proszę mu podziękować w moim imieniu — powiedział Mark do kuriera, a ten skinął głową i odmaszerował tą samą drogą, którą tu przybył.

Mark zerknął na konsolę Lilly stojącą w kącie pokoju. Wydawała się bardzo odległa. Wskazał w jej stronę.

— Miles, mógłbyś mi podać zdalny czytnik z tej konsoli?

— Jasne. — Miles wziął i podał mu tablicę.

— Spodziewam się — rzekł Mark, obracając kartę w powietrzu — że zostanę nabity w butelkę, ale nie do tego stopnia, by iść do Fella i wykłócać się o należność. — Wsunął kartę do szczeliny czytnika i uśmiechnął się. — Oho, płatne od ręki.

— Ile dostałeś? — Miles ciekawie wyciągnął szyję.

— Cóż, to bardzo osobiste pytanie — zauważył Mark. Miles się zmieszał. — Coś za coś. Spałeś z tą panią chirurg?

Miles zagryzł wargę; maniery dżentelmena walczyły w nim z ciekawością. Mark przypatrywał mu się z zainteresowaniem, czekając na wynik walki. Osobiście stawiał na zwycięstwo ciekawości.

Miles nabrał powietrza bardzo głęboko w płuca.

— Tak — powiedział w końcu.

Tak myślałem. Mark uznał, że los obdzielił ich obu równo; Miles dostał szczęście, on resztę. Tym razem jednak było inaczej.

— Dwa miliony.

Miles gwizdnął.

— Dwa miliony marek imperialnych? Naprawdę nieźle.

— Nie, nie. Dwa miliony dolarów betańskich. Ile to jest, chyba jakieś osiem milionów marek? Albo bliżej dziesięciu. To zależy zdaje się od bieżącego kursu wymiany. W każdym razie to na pewno nie jest dziesięć procent wartości Domu Ryoval. Co najwyżej dwa — liczył na głos Mark, rozkoszując się równocześnie bardzo rzadką przyjemnością. Udało mu się mianowicie sprawić, że Milesa Vorkosigana autentycznie zatkało.

— Co chcesz z tym zrobić? — wyszeptał po dobrej minucie Miles.

— Zainwestować — powiedział zdecydowanie Mark. — Gospodarka Barrayaru podobno szybko się rozwija. — Przerwał. — Ale najpierw odpalę milion CesBezowi za ich usługi, jakie mi wyświadczyli w ciągu czterech miesięcy.

— Nikt nie daje CesBezowi pieniędzy!

— Czemu nie? Weźmy na przykład operacje twoich najemników. Czy najemnik nie ma przynosić dochodów? Flota Dendarian mogłaby być prawdziwą dojną krową dla CesBezu, gdyby ją lepiej poprowadzić.

— Ich zysk to skutki polityczne — oświadczył stanowczo Miles. — Mimo to… jeśli naprawdę to zrobisz, chciałbym przy tym być. Żeby zobaczyć minę Illyana.

— Jeżeli będziesz grzeczny, pozwolę ci w tym uczestniczyć. Och, na pewno to zrobię. Niektórych długów nie dam rady wyrównać. — Pomyślał o Phillipi i innych. — Ale te, które mogę, zamierzam spłacić. Możesz być jednak pewien, że resztę zatrzymam. W ciągu sześciu lat powinno mi się udać podwoić stan posiadania, więc będę miał tyle samo co na początku. Albo więcej. Jeśli dobrze rozumiem reguły gry, o wiele łatwiej jest zrobić dwa miliony z jednego miliona niż dwa dolary z jednego. Zbadani te sprawy dokładniej.

Miles przyglądał mu się zaintrygowany.

— Nie wątpię.

— Kiedy postanowiłem przeprowadzić tamten atak, byłem zupełnie zdesperowany, wiesz? Przerażony. Zamierzam mieć taki majątek, jakiego nigdy nikt więcej nie będzie mógł zignorować, nawet gdybym miał wyrazić jego wartość tylko kwotą pieniędzy. Pieniądze to rodzaj władzy dostępny dla każdego. Nie trzeba mieć nawet „Vor” przed nazwiskiem. — Uśmiechnął się blado. — Może po jakimś czasie znajdę jakiś własny kąt. Jak Ivan. Przecież to byłoby śmieszne, gdybym w wieku, powiedzmy, dwudziestu ośmiu lat nadal mieszkał w domu rodziców.

Chyba wystarczy na dziś drażnienia Milesa. Miles byłby najprawdopodobniej gotów oddać życie za brata, ale miał skłonność do traktowania innych ludzi jako przedłużenia własnej osobowości. Nie jestem dodatkiem do ciebie. Jestem twoim bratem. Tak. Markowi wydawało się, że teraz obaj będą o tym pamiętać. Ciężko opadł na oparcie fotela, lecz czuł się szczęśliwy.

— Przypuszczam — powiedział Miles z wciąż nieco osłupiałą miną — że jesteś pierwszym Vorkosiganem od pięciu pokoleń, który z zyskiem przeprowadził jakiś interes. Witaj w rodzinie.

Mark skinął głową. Obaj przez chwilę milczeli.

— Ale to nie jest odpowiedź. — Mark Mark westchnął wreszcie. Wykonał nieokreślony ruch głową, wskazując klinikę Grupy Durony albo cały Obszar Jacksona. — Te drobne akcje ratowania klonów. Nawet gdybym zupełnie zniszczył Vase Luigiego, działalność Domu Bharaputra przejąłby ktoś inny.

— Owszem — przytaknął Miles. — Odpowiedzi musi udzielić technika i medycyna. Ktoś musi wymyślić lepsze i bezpieczniejsze sposoby wydłużania życia. Wierzę, że tak będzie. W wielu miejscach pracuje nad tym wielu ludzi. Transplantacje mózgu niosą ze sobą za duże ryzyko. Niedługo będą się musiały skończyć.

— Nie mam żadnych… zdolności technicznych ani medycznych — powiedział Mark. — Tymczasem ta rzeź cały czas trwa. Muszę się jeszcze kiedyś zająć tą sprawą. Poświęcić jej trochę uwagi.

— Ale nie dziś — rzekł stanowczo Miles.

— Nie. — Zobaczył wahadłowiec pasażerski, który lądował na terenie Obszaru Durony. Ale to jeszcze nie wracali Dendarianie.

— Czyżby zjawił się nasz transport?

— Chyba — odparł Miles, podchodząc do okna i spoglądając na dół. Tak.

Nie mieli już czasu. Gdy Miles poszedł na pokład wahadłowca i nie mógł go widzieć, Mark wezwał kilka Duron, by pomogły mu dźwignąć sztywne, zgięte i na wpół sparaliżowane ciało z fotela i położyły je na lotopalecie. Nie potrafił zapanować nad drżeniem skręconych konwulsyjnie rąk. Ujrzawszy to, Lilly zacisnęła usta i zaaplikowała mu kolejną dawkę czegoś cudownego. Był całkiem zadowolony, że niosą go w pozycji horyzontalnej. Złamana stopa stanowiła dobry pretekst, by nie szedł o własnych siłach. Z leżącą wysoko nogą wyglądał trochę jak inwalida, dzięki czemu sądził, że łatwiej będzie mu przekonać ludzi z CesBezu, aby przenieśli go na łóżko.

Po raz pierwszy w życiu leciał do domu.

ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY DRUGI

Miles wpatrywał się w stare lustro w przedsionku biblioteki w Domu Vorkosiganów, które dawno temu wniosła w posagu matka generała księcia Piotra, zostając członkiem rodziny. Bogato rzeźbione ramy stanowiły dzieło jakiegoś sługi rodziny Vorrutyerów. Miles był w pomieszczeniu sam, nikt go nie obserwował. Przysunął się bliżej lustrzanej tafli, przyglądając się uważnie własnemu odbiciu.

Jasnoczerwona tunika — część cesarskiego munduru galowego — niezbyt dobrze wyglądała w zestawieniu z jego w najlepszym razie zbyt bladą cerą. Wolał surowszą elegancję galowej zieleni. Wysoki kołnierz wyszywany złotem nie zdołał niestety zasłonić bliźniaczych blizn po obu stronach szyi. Z czasem powinny zbieleć i zniknąć, lecz na razie bardzo rzucały się w oczy. Zastanawiał się, jak wytłumaczy ich pochodzenie. Rany odniesione w pojedynku. Przegrałem. A może ukąszenia miłosne. To było bliższe prawdy. Przejechał po bliznach opuszkiem palca, kręcąc głową w obie strony. Pamiętał eksplozję granatu igłowego, ale nie miał pojęcia, skąd się wzięły te czerwone znamiona. Niepokoiło go to bardziej niż wizja własnej śmierci — działy się z nim ważne rzeczy, a on nic nie pamiętał.

Cóż, wszystkim było wiadomo, że ma kłopoty ze zdrowiem, a blizny wyglądały jak ślad po interwencji zręcznego medyka. Może ludzie powstrzymają się od komentarzy. Cofnął się, obrzucając badawczym spojrzeniem całą swoją sylwetkę. Mundur nadal trochę na nim wisiał, mimo heroicznych wysiłków matki, która przez kilka tygodni, jakie upłynęły od ich przyjazdu, próbowała go zmusić, by więcej jadł. Wreszcie przekazała to zadanie Markowi, jak gdyby ustępowała przed osobą o większym doświadczeniu w tej materii. Mark ochoczo przystąpił do bezlitosnego nękania Milesa. Jego zabiegi okazały się skuteczne. Miles czuł się lepiej. Nabierał sił.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lustrzany taniec»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lustrzany taniec» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Lustrzany taniec»

Обсуждение, отзывы о книге «Lustrzany taniec» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x