— Plan ogniowy „Delta” — rozkazała.
— Aye, aye, ma’am… Jest plan ogniowy „Delta” — potwierdziła chorąży Wolcott spokojnym głosem i Honor poczuła dumę, która zniknęła, gdy spojrzała na ekran taktyczny i zobaczyła, ile rakiet wystrzelił dotąd w ich kierunku Saladin.
Krążownik liniowy miał znacznie pojemniejsze magazyny amunicyjne, co właśnie wykorzystał, Fearless z kolei dysponował nowymi wyrzutniami Mark Vllb mogącymi strzelać co jedenaście sekund — oznaczało to, że przy ogniu ciągłym był w stanie wystrzelić o dwadzieścia procent rakiet więcej od przeciwnika i Honor korciło, by to wykorzystać, ale po pierwsze wyczerpałoby to znacznie szybciej pokładowe zapasy rakiet, a po drugie — odległość od celu była zbyt duża, by w ten sposób marnować amunicję.
Simonds wyszczerzył zęby w drapieżnym uśmiechu, widząc, że wysiłki Asha przynoszą rezultaty. Boje i zagłuszacze przeciwnika były o pięćdziesiąt procent mniej skuteczne, zaś Ash i jego ludzie, uwolnieni od konieczności koordynowania obrony przeciwrakietowej, znacznie szybciej dostosowywali programy rakiet i taktykę do używanych przez drugą stronę środków obronnych.
Mimo dzielącej okręty odległości, nieomal czuł, pod jaką presją znajdują się odpowiedzialni za obronę przeciwrakietową na pokładach okrętów ladacznicy. Siedem rakiet z pierwszej salwy przedarło się przez antyrakiety i choć działka laserowe zniszczyły wszystkie, nim znalazły się w zasięgu, szybkość, z jaką Ash wystrzelił kolejne salwy, powodowała, że na unieszkodliwienie każdej następnej będą mieli mniej czasu. A więc rakiety zaczną trafiać w cel…
Oderwał wzrok od ekranu, by sprawdzić skuteczność własnej obrony przeciwrakietowej. I serce mu urosło — zmiany wprowadzone przez Asha w pokładowych ECM-ach dały lepsze efekty, niż mógł się spodziewać. Dziesięć rakiet z pierwszej salwy straciło namiar i zmieniło kursy na niegroźne, a przeciwrakiety i sprzężone działka laserowe bez trudu zniszczyły sześć pozostałych.
Minęło pięć minut. Sześć… osiem… dziesięć… A Carolyn Wolcott jakimś cudem udawało się powstrzymać każdą wystrzeloną przez Saladina rakietę. Nie mogło to trwać w nieskończoność, tym bardziej że przeciwnik przystosował taktykę do ujawnionych możliwości obronnych znacznie szybciej niż poprzednio. Jego ogień był celniejszy i cięższy i tym razem nic nie wskazywało na to, by miał zamiar przerwać walkę. Cardones trafił go jak dotąd trzy razy, bez żadnego widocznego efektu — tym razem kapitan Saladina ignorował uszkodzenia i nie zmieniał ani kursu, ani siły ognia.
Simonds zaklął, gdy kolejne trafienie wstrząsnęło okrętem, ale zaraz potem jego przekrwione oczy zapłonęły blaskiem, a obsługa sekcji taktycznej wrzasnęła radośnie.
HMS Troubadour został trafiony tylko jednym promieniem laserowym, ale było to trafienie solidne — cała wyrzutnia wraz z obsługą zniknęła w potężnej eksplozji, a poszarpane blachy nie opancerzonego kadłuba rozkwitły niczym płatki upiornego kwiatu, wypuszczając w przestrzeń powietrze z rozhermetyzowanych przedziałów bojowych. Okręt nie wypadł jednak z kursu, i ciągnąc za sobą chmurę krystalizującego się błyskawicznie gazu i rozmaite szczątki, nadal strzelał ze wszystkich działających wyrzutni.
Honor skrzywiła się boleśnie, obserwując na ekranie trafienie niszczyciela. Załoga Saladina nauczyła się więcej, niż sądziła, tak jeśli chodzi o obronę, jak i o atak. Lepiej zaprogramowane ECM-y w połączeniu z cięższym uzbrojeniem przeciwrakietowym pozwalały przeciwnikowi niszczyć jej rakiety ze zbyt wielką skutecznością, a każde trafienie przez jego rakiety powodowało większe zniszczenia, niż te zadane przez pociski Cardonesa.
Powinna była zgodzić się na jego sugestię i ścigać Saladina, gdy ten przerwał pierwsze starcie. Nie dać niedoświadczonej załodze czasu na zapoznanie się z praktycznymi możliwościami uzbrojenia i na otrząśnięcie się z szoku. Tylko że wtedy nie ufała własnym podejrzeniom i dała się przekonać nie tylko potrzebie pozostania między Saladinem a Graysonem, ale przede wszystkim pragnieniu przeżycia.
Przygryzła wargę, obserwując, jak kolejna rakieta zostaje zniszczona niebezpiecznie blisko Troubadoura. Miała okazję pokonać przeciwnika, gdy był jeszcze niedoświadczony i niezgrabny, i nie wykorzystała jej. Teraz ginęli przez to jej ludzie. I miała świadomość, że zginie ich jeszcze więcej.
— Patrzcie! Patrzcie! — rozdarł się nagle ktoś w tyle mostka Thunder of God.
Simonds odwrócił się jak ukąszony, gotów skląć winnego za złamanie dyscypliny, ale kątem oka dostrzegł kolejne dwie rakiety przechodzące przez obronę przeciwrakietową okrętów wszetecznicy.
— Bezpośrednie trafienie wyrzutni numer 9 i lasera numer 6, sir! — zameldował porucznik Cummings. — Oba stanowiska zniszczone całkowicie wraz z obsługą. Ciężkie straty w obsadzie centrali kierowania ogniem i sekcji łączności.
Alistair McKeon potrząsnął głową niczym posłany na deski bokser. W powietrzu wirowały drobiny kurzu i czuć było smród spalonej izolacji oraz słodkawy odór spalonego ludzkiego mięsa, które przedostały się na mostek, nim odcięto wentylację łączącą go z centralą. W tle słyszał czyjeś gwałtowne torsje.
— Beta 15 wyłączona z akcji, skipper! — dodał Cummings i po chwili ciszy oświadczył beznamiętnie: — Tracę lewoburtową osłonę od grodzi 42 do rufy, sir.
— Sternik, obrót! — warknął McKeon. Troubadour obrócił się posłusznie, ustawiając się najpierw ekranem, a potem prawą burtą do Saladina. — Ognia z prawej burty!
Thunder of God został trafiony kolejny raz, ale Simonds nie zwracał już na to uwagi — przepełniało go poczucie niezniszczalnej siły. Stracił dwa działa, radar, dwa emitery promieni ściągających i jedną wyrzutnię. A okręt nadal był zdolny do walki. Na ekranie wyraźnie widać potrzaskane blachy poszycia i inne szczątki gubione przez niszczyciela. Thunder of God odpalił kolejną salwę przy wtórze entuzjastycznych okrzyków dyżurnej wachty. On sam zaczął walić pięścią w poręcze, obserwując lecące rakiety.
Pot kapał kroplami z twarzy Cardonesa na konsolę taktyczną. Algorytmy programów wojny elektronicznej stosowane przez Saladina zmieniały się płynnie i błyskawicznie w porównaniu z artretyczną niemal powolnością tych z pierwszego spotkania. A obrona przeciwrakietowa krążownika liniowego zdawała się wręcz przewidywać posunięcia jego rakiet. Czuł zdesperowanie i zmęczenie Carolyn i zdawał sobie sprawę, że coraz więcej rakiet przedostaje się przez obronę, by jeszcze bardziej zmasakrować Troubadoura, ale nie mógł jej pomóc. Jedyną szansę stanowiło znalezienie luki w pancerzu Saladina — inaczej wszyscy byli już martwi. Wiedział, że musi taką lukę znaleźć — to było jego zadanie. Po prostu musi!
— O jasna cho…! — Głos porucznika Cummingsa umilkł z jednoznaczną gwałtownością.
Sekundę później reaktor numer 1 wyłączył się awaryjnie, a ekran Troubadoura zafalował, gdy reaktor numer 2 przejął pełne obowiązki.
Z kontroli awaryjnej nie nadszedł już ani jeden meldunek. Z tego prostego powodu, że nie pozostał tam nikt żywy.
— Ogień ciągły ze wszystkich wyrzutni!
Honor z kamienną twarzą słuchała fali uszkodzeń spływającej na mostek Troubadoura. Zużycie amunicji było mniej istotne, niż odciągnięcie ognia przeciwnika od niszczyciela, nim nie będzie za…
Głośnik nagle umilkł, spojrzała więc na ekran wizualny i ogarnęło ją przerażenie — Troubadour przełamał się w jednej trzeciej długości od rufy, a zaraz potem rufowy fragment eksplodował niczym miniaturowe słońce.
Читать дальше