David Weber - Honor na wygnaniu

Здесь есть возможность читать онлайн «David Weber - Honor na wygnaniu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 2002, ISBN: 2002, Издательство: REBIS, Жанр: Космическая фантастика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Honor na wygnaniu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Honor na wygnaniu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Przybita ostatnimi wydarzeniami i rozgoryczona rozwojem sytuacji lady Honor Harrington udaje się na planetę Grayson, by zając się zarządzaniem domeną Harrington i zaleczyć wewnętrzne rany.
Spokój jednak nie jest pisany — z jednej strony atakują wrogowie wewnętrzni, dla których kobieta — patron stanowi obrazę, z drugiej zewnętrzni: zrewolucjonizowana Ludowa Republika Haven kolejny raz próbuje zdobyć system Yeltsin. Na drodze do zwycięstwa jednych i drugich stoi tylko jedna przeszkoda — admirał lady Honor Harrington. Admirał, ale nie Królewskiej Marynarki…

Honor na wygnaniu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Honor na wygnaniu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Obie połówki HMS Thunderer eksplodowały, gdy wybuchły zainstalowane z myślą o takiej konieczności ładunki autodestrukcyjne. Sekundy później znacznie silniejsza eksplozja zakończyła istnienie kolejnego superdreadnoughta Ludowej Marynarki.

Hamish Alexander zmusił się do spokojnego siedzenia i czekania. Przeciwnik będzie miał dość czasu i okrętów, by przeprowadzić akcję ratunkową, więc ci z załóg okrętów RMN, którzy ocaleli, także zostaną uratowani. Co prawda los jeńca wojennego nie był zbyt świetlaną perspektywą, ale zdecydowanie lepszą niż śmierć. Ludowa Republika miała masę wad, natomiast nic jak dotąd nie wskazywało, by nie przestrzegała międzyplanetarnych konwencji regulujących zasady prowadzenia wojny i traktowania jeńców.

— Za trzydzieści siedem minut znajdziemy się w zasięgu broni energetycznej, sir — powiedział cicho kapitan Hunter. — Według najnowszych obliczeń Bogey 1 będzie w stanie kontynuować walkę aż do przekroczenia granicy wejścia w nadprzestrzeń.

— Rozumiem — odparł spokojnie White Haven.

Doskonale zdawał sobie sprawę, że pozorami spokoju nie oszuka Huntera, ale niepisane zasady wymagały, by dowódca zawsze zachowywał spokój albo go dobrze udawał, a pozostali sprawiali wrażenie, że biorą to za dobrą monetę.

Kolejny okręt Ludowej Marynarki wycofał się z walki — pozostało ich dwadzieścia pięć, a jego załogi jeszcze zmniejszą tę liczbę w ciągu najbliższej pół godziny. A mimo to przeciwnik utrzymywał szyk i kurs — Ludowa Marynarka jako liczniejsza mogła łatwiej znieść stratę większej liczby okrętów liniowych niż Royal Manticoran Navy i dowodzący zespołem Bogey 1, najwyraźniej tego świadom, postanowił zadać przeciwnikowi jak największe straty. Obserwując coraz zacieklejszą wymianę ognia, White Haven nie miał wesołych myśli. Przeciwnik zaczął wykazywać inicjatywę, co prawda jeszcze nieporadnie i nieskutecznie, ale skończyła się panika, z jaką dotąd reagował na ataki. Zdawał sobie co prawda sprawę od samego początku, że taka chwila nadejdzie, bowiem Ludowa Republika Haven była zbyt potężna, by dało się ją pokonać w błyskawicznej wojnie, ale miał nadzieję, że jej siły zbrojne później powrócą do równowagi. Teraz wiedział, że się przeliczył…

— Byron, plan Delta Trzy — powiedział cicho, oficjalnie potwierdzając zamiar jak najszybszego wejścia w nadprzestrzeń. — Skoncentrujemy ogień na ich środkowej eskadrze: tam najprawdopodobniej jest flagowiec. Może uda się go zniszczyć, nim przemówią działa.

— Aye, aye, sir — potwierdził kapitan Hunter.

Earl White Haven odchylił się na oparcie fotela, słuchając, jak szef sztabu wydaje dokładniejsze rozkazy i obserwując ekran wizualny. Zrobił wszystko, co mógł.

Teraz mógł tylko czekać, ilu jego podkomendnych przeżyje tę bitwę.

ROZDZIAŁ I

Jak wszystkie budynki użyteczności publicznej na planecie Grayson, pałac Protektora znajdował się pod kopułą, wewnątrz której panowały ściśle kontrolowane warunki atmosferyczne i glebowe. Wyróżniało go to, że w narożniku okalających go z dwóch stron terenów zielonych znajdowała się jeszcze jedna, znacznie mniejsza kopuła mieszcząca szklarnię lub — jak kto wolał — palmiarnię.

Podchodząc do wejścia do niej, admirał Wesley Matthews przygotował się na fizyczny atak, wiedząc z doświadczenia, co go czeka. Kiedy pilnujący drzwi gwardzista w kasztanowo-złocistym uniformie w barwach domu Mayhew otworzył je, wylała się przez nie fala gorąca i wilgoci. Matthews z rezygnacją poluźnił krawat i rozpiął kołnierzyk. Tym razem był zdecydowany pozostać w mundurze, choćby miał dostać udaru.

— Witaj, Wesley — odezwał się Benjamin Mayhew IX, nie podnosząc głowy znad grządki.

— Dzień dobry, sir — odparł z szacunkiem Matthews.

Ów szacunek przytłumił nieco mikroklimat, który okazał się gorszy niż poprzednim razem. Protektor był w podkoszulku, a i tak czoło miał mokre od potu. Matthews czuł, że zaczyna się rozpływać. Przetarł oczy i spojrzał na kranik systemu enviro — czterdzieści stopni Celsjusza i dziewięćdziesiąt sześć procent wilgotności! Upór uporem, a zdrowy rozsądek zdrowym rozsądkiem — czym prędzej zdjął kurtkę mundurową i krawat oraz rozpiął trzy górne guziki koszuli. Szelest materiału nie był głośny, ale w szklarni panowała prawie absolutna cisza, toteż był doskonale słyszalny. Benjamin, słysząc ten dźwięk, uśmiechnął się i uniósł głowę.

— Nie podkręcił pan przypadkiem termostatu na moją cześć, sir? — spytał Matthews.

— Oczywiście że nie! — obruszyło się wcielenie niewinności. — Dlaczego niby miałbym zrobić coś podobnego?!

Matthews uniósł wymownie brwi, nie odzywając się słowem, co widząc Protektor zachichotał radośnie Wesley Matthews był bardzo młody jak na głównodowodzącego Marynarki Graysona, nawet biorąc pod uwagę że prolong dopiero co stał się powszechnie dostępny dla mieszkańców planety. W ciągu niespełna czterech standardowych lat awansował z komodora na naczelnego dowódcę i podobnie jak jego poprzednik Bernard Yanakov był ciężko zaskoczony, gdy poznał główne hobby Protektora.

Było nim szeroko rozumiane kwiaciarstwo — od uprawy i krzyżowania gatunków po układanie w wazonach artystycznych kompozycji. Na Graysonie to ostatnie było popularną formą sztuki, ale popularną głównie wśród kobiet, a choć niektóre z rękodzieł Protektora zaiste zapierały dech w piersiach, samo zajęcie wydawało się, łagodnie mówiąc, dziwne w przypadku głowy państwa. Yanakov miał w tej kwestii poważną przewagę, bowiem był nie tylko kuzynem Protektora, ale w dodatku starszym kuzynem, i znał go od urodzenia, toteż nigdy nie ukrywał opinii o jego zainteresowaniach, wyrażanej przeważnie z celną złośliwością. Matthews nie mógł tak postąpić, co i tak nie zmieniało faktu, iż Benjamin wiedział, jaka jest jego opinia w tej materii.

Bawiło go to, nie obrażało, ale nie przeszkadzało w drobnych złośliwościach, jak choćby ta, że nie mógł się powstrzymać, by nie organizować prywatnych spotkań w szklarni albo nie zajmować się układaniem kwiatów, gdy zjawił się wezwany właśnie admirał. Złośliwość nie była zbyt uciążliwa i stała się z czasem rodzajem prywatnego żartu, a odrobina humoru w ostatnich czasach była im obu wręcz niezbędna. Tym razem jednak połączenie temperatury i wilgotności okazało się zbyt silne.

— Prawdę mówiąc, sam nie planowałem tak, hm… energicznych zmian klimatycznych, ale nie miałem wyboru — przyznał Benjamin, wskazując na kwiat, którym zajmował się w chwili zjawienia się gościa. — To orchidea Hibsona z planety Indus w systemie Mitra. Piękna, prawda?

— Piękna — przyznał uczciwie, acz niechętnie Matthews.

Kwiat miał kształt dzwonu i niewiarygodnie delikatną barwę złożoną z przenikających się łagodnie odcieni błękitu i ciemnej purpury. Pachniał mocno — tak mocno, że Matthews miał wrażenie, iż zapada się w jego kielichu… otrząsnął się z pewnym wysiłkiem, który musiał być widoczny, bo Benjamin roześmiał się cicho.

— Wiem, jak to jest — przyznał. — Dziś chodzi jednak o coś innego: otóż jest go niezwykle trudno rozmnożyć poza macierzystą planetą, bowiem kwiat męski rozkwita tylko na jeden dzień raz na trzy standardowe lata. Byłem nim zafascynowany od chwili, gdy go pierwszy raz ujrzałem w konserwatorium na Ziemi. Mam szansę wyhodować hybrydę, która będzie kwitła dwa razy częściej, niestety w tym przypadku nie ja wyznaczam czas, a niezbędne jest, by proces reprodukcji nastąpił w naturalnych warunkach środowiskowych. Zakwitł w nocy, stąd ta łaźnia, a nie wiedziałem o tym, gdy wczoraj poprosiłem cię, byś mnie odwiedził. Jeśli teraz nie wykorzystam okazji…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Honor na wygnaniu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Honor na wygnaniu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Honor na wygnaniu»

Обсуждение, отзывы о книге «Honor na wygnaniu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x