William Gibson - Neuromancer

Здесь есть возможность читать онлайн «William Gibson - Neuromancer» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1992, ISBN: 1992, Издательство: Fenix, Жанр: Киберпанк, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Neuromancer: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Neuromancer»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Oto brama w niezwykły świat Gibsona — mechaniczny, lecz przepełniony uczuciem, żyjący seksem, gwałtem i pieniędzmi, mroczny, podniecający jak narkotyk.
Świat walczących o władzę ponadnarodowych korporacji, których pracownicy są niewolnikami i wolnych hackerów, podróżujących po sztucznym, bezgranicznym Wszechświecie wnętrza komputera — cyberprzestrzeni — gdzie szaleństwo i śmierć mierzy się w nanosekundach. Case był jednym z najlepszych, lecz nawet on popełnił błąd.

Neuromancer — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Neuromancer», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Możesz być tego pewien, synu. Nie zgodziłbym się na nic innego.

— Dobra — powiedziała. — Idź. Ale tylko pięć minut. Potem wejdę i wychłodzę twojego kumpla permanentnie. A przy okazji, spróbuj się trochę zastanowić.

— Nad czym?

— Dlaczego właściwie robię ci przysługę. — Odwróciła się i wyszła, mijając stosy pojemników konserwowanego imbiru.

— Obracasz się w dziwniejszym niż zwykle towarzystwie — zauważył Deane.

— Julie, ona sobie poszła. Wpuścisz mnie? Proszę.

Zgrzytnęły rygle.

— Powoli, Case — ostrzegł głośnik.

— Włącz sprzęt, Julie. Wszystko, co masz w biurku — rzucił Case, siadając na kręconym krześle.

— Zawsze jest włączony — odparł uprzejmie Deane, wyjmując rewolwer zza rozłożonej starej maszyny do pisania. Wymierzył w Case’a. Rewolwer był potężny: magnum z odpiłowaną lufą. Wycięto też przednią część osłony spustu, a kolbę owinięto czymś, co przypominało starą taśmę klejącą. Case pomyślał, że w wypielęgnowanych palcach Deane’a broń wygląda dziwacznie.

— To tylko na wszelki wypadek, rozumiesz. Nic do ciebie nie mam. A teraz mów, czego chcesz.

— Potrzebna mi lekcja historii, Julie. I informacja o kimś.

— Coś się ruszyło, synu? — Deane miał na sobie pasiastą koszulę w cukierkowych barwach, z kołnierzykiem białym i sztywnym jak porcelana.

— Ja, Julie. Wyjeżdżam. Już mnie nie ma. Ale wyświadcz mi jeszcze uprzejmość.

— Informacja o kim, synu?

— Gaijin nazwiskiem Armitage. Ma apartament w Hiltonie.

— Siedź spokojnie, Case. — Deane odłożył broń i wystukał coś na klawiaturze małego terminala.-Wiesz chyba tyle samo, co moja siatka. Ten dżentelmen dogadał się chwilowo z Yakuzą, a synowie neonowej chryzantemy mają swoje sposoby ochrony sprzymierzeńców przed takimi jak ja. Wolę się nie przebijać. A teraz historia. Wspominałeś o historii. — Podniósł rewolwer, ale tym razem nie wycelował go w Case’a. — O jaką historię ci chodzi?

— O wojnę. Byłeś na wojnie, Julie?

— Wojnę? Co można o niej powiedzieć? Trwała trzy tygodnie.

— Rycząca Pieść.

— Słynna sprawa. Nie uczą was tego w szkole? Tuż po wojnie był to cholerny polityczny futbol. Afera jak Watergate, do samego piekła i z powrotem. Twoja góra, znaczy szefowie z Ciągu, dołączyli… zaraz, gdzie to było, w McLean? Wszystko w bunkrach… wielki skandal. Zmarnowali sporą porcję młodego, patriotycznego mięsa tylko po to, żeby przetestować jakąś nową technologię. Jak się potem okazało, wiedzieli o rosyjskiej obronie. Wiedzieli o empach, promiennikach impulsów magnetycznych. Ale posłali tych chłopców mimo wszystko, żeby sprawdzić. — Deane wzruszył ramionami. — Iwan strzelał do nich jak do kaczek.

— Ktoś się wyrwał?

— Chryste — westchnął Deane. — To były ciężkie czasy. Ale chyba tak, paru się udało. Jednej grupie. Przechwycili ruski szturmowiec. Wiesz, helikopter. Dolecieli nim do Finlandii. Nie znali kodów wejściowych i po drodze ostro postrzelali do fińskiej obrony. To byli goście z Oddziałów Specjalnych. — Pociągnął nosem. — Szlag by to trafił.

Case przytaknął. Zapach imbiru przyprawiał o mdłości.

— Przeżyłem wojnę w Lizbonie. — Deane odłożył rewolwer. — Piękne miejsce.

— Byłeś w wojsku, Julie?

— Raczej nie. Chociaż widziałem kilka akcji. — Uśmiechnął się swym dziecinnym uśmiechem. — To wspaniałe, co wojna robi z rynkami zbytu.

— Dzięki, Julie. Jestem ci winien przysługę.

— Drobiazg, Case. Do zobaczenia.

Później powtarzał sobie, że ten wieczór u Sammiego od początku wydawał się nie taki, jak trzeba, że wyczuwał to już wtedy, gdy szedł za Molly tamtym korytarzem, rozdeptując warstwę starych biletów i styropianowych kubków. Wyczuwał śmierć Lindy.

Po spotkaniu z Deane’em poszli do Namban, gdzie plikiem nowych jenów Armitage’a spłacił dług u Wage’a. Wage był zadowolony, jego chłopcy przeciwnie, a Molly uśmiechała się z ekstatyczną, dziką intensywnością, wyraźnie marząc, by któryś z nich zrobił pierwszy ruch. Potem zabrał ją do Chat na drinka.

— Marnujesz czas, kowboju — powiedziała, kiedy z kieszeni kurtki wyjął ośmiokątną tabletkę.

— Niby czemu? Chcesz jedną? — Podał jej także.

— Twoja nowa trzustka, Case. I bezpieczniki w wątrobie. Armitage zaprojektował je, żeby omijały to śmiecie. — Stuknęła w ośmiokąt purpurowym paznokciem. — Jesteś biochemicznie niezdolny do odlotu na amfetaminie i kokainie.

— Szlag… — mruknął. Spojrzał na tabletkę, potem na nią.

— Zjedz. Zjedz nawet tuzin. Nic się nie stanie.

Zjadł. Nic się nie stało.

Trzy piwa później Molly zapytała Ratza o walki.

— U Sammiego — odparł barman.

— Beze mnie — stwierdził Case. — Słyszałem, że ludzie się tam zabijają.

Po godzinie kupowała bilety od chudego Tajlandczyka w bialej koszulce i luźnych spodenkach.

Lokal Sammiego był powietrzną kopułą ze sztywnej tkaniny wzmocnionej siatką cienkich stalowych linek, stojącą przy portowym magazynie. Korytarz z drzwiami po obu końcach służył za prymitywną śluzę, utrzymującą niezbędną różnicę ciśnień. Pierścienie jarzeniówek tkwiły w równych odstępach na drewnianym suficie, większość potłuczona już od dawna. Wilgotne powietrze przygniatało zapachem potu i betonu.

Nie był przygotowany na widok areny, tłumu, na pełną napięcia ciszę, na gigantyczne świetlne kukiełki pod kopułą. Beton opadał tarasami do centralnej sceny, kolistego podwyższenia otoczonego gąszczem sprzętu projekcyjnego. Było ciemno, jedynie dwa hologramy przesuwały się migotliwie nad ringiem, powtarzając ruchy walczących. Z widowni unosiły się warstwy papierosowego dymu, dryfując wolno, póki nie trafiały w prądy powietrza dmuchaw podtrzymujących kopułę. Było cicho; jedynie dmuchawy szumiały dyskretnie, a z głośników dobiegały wzmocnione pddechy zawodników.

Barwne odbicia pełzały w okularach Molly, gdy mężczyźni krążyli wokół siebie. Hologramy powiększały dziesięciokrotnie i noże w rękach miały prawie metr długości. Chwyt noża przy walce to chwyt szermierczy, przypomniał sobie Case. Palce obejmują ręko-jeść, z kciukiem wzdłuż ostrza. Klingi zdawały się dryfować samodzielnie, szybowały z rytualną powolnością, ostrze mijało ostrze. Szukali luki w osłonie. Zwrócona ku górze twarz Molly stała się gładka i nieruchoma. Zapatrzona.

— Poszukam czegoś do jedzenia — poinformował Case.

Skinęła głową, pochłonięta tańcem na arenie.

Nie podobało mu się tutaj.

Odwrócił się i wszedł w cień. Za ciemno. I za cicho.

Zauważył, że widzami byli głównie Japończycy, i to nie typowi bywalcy Miasta Nocy. Raczej technicy z lepszych dzielnic. Przypuszczał, że arena zyskała aprobatę komitetu rekreacyjnego jakiejś korporacji. Przez chwilę zastanawiał się, jak by to było: pracować przez całe życie dla którejś zaibatsu. Firmowe mieszkanie, firmowy hymn, firmowy pogrzeb.

Okrążył niemal całą kopułę, nim znalazł budki z jedzeniem. Kupił yakitori na cienkich patyczkach i dwa wysokie kartonowe kubki piwa. Spojrzał na hologramy; krew znaczyła pierś jednej z figur. Gęsty brunatny sos ściekał mu na palce.

Za siedem dni będzie mógł się podłączyć. Kiedy zamykał oczy, widział matrycę.

Cienie zafalowały, gdy hologramy podjęły taniec.

Nagle poczuł ucisk supła lęku między łopatkami. Po żebrach spłynął lodowaty strumyk potu. Operacja nie udała się. Wciąż był tutaj, wciąż był mięsem, żadna Molly nie czeka wpatrzona w migotanie noży, żaden Armitage w Hiltonie nie trzyma dla niego biletów, nowego paszportu i pieniędzy. Wszystko to jest tylko snem, żałosnym wytworem fantazji… Gorące łzy stanęły w oczach.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Neuromancer»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Neuromancer» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


William Gibson - Lumière virtuelle
William Gibson
William Gibson - Mona Lisa s'éclate
William Gibson
William Gibson - Comte Zéro
William Gibson
William Gibson - Mona Liza Turbo
William Gibson
William Gibson - Neurománc
William Gibson
libcat.ru: книга без обложки
William Gibson
William Gibson - Johnny Mnemonic
William Gibson
libcat.ru: книга без обложки
William Gibson
William Gibson - Virtual Light
William Gibson
Отзывы о книге «Neuromancer»

Обсуждение, отзывы о книге «Neuromancer» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x