William Gibson - Neuromancer

Здесь есть возможность читать онлайн «William Gibson - Neuromancer» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1992, ISBN: 1992, Издательство: Fenix, Жанр: Киберпанк, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Neuromancer: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Neuromancer»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Oto brama w niezwykły świat Gibsona — mechaniczny, lecz przepełniony uczuciem, żyjący seksem, gwałtem i pieniędzmi, mroczny, podniecający jak narkotyk.
Świat walczących o władzę ponadnarodowych korporacji, których pracownicy są niewolnikami i wolnych hackerów, podróżujących po sztucznym, bezgranicznym Wszechświecie wnętrza komputera — cyberprzestrzeni — gdzie szaleństwo i śmierć mierzy się w nanosekundach. Case był jednym z najlepszych, lecz nawet on popełnił błąd.

Neuromancer — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Neuromancer», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Czy historia Corto jest prawdziwa? Dotarłeś do niego przez tego mikro we francuskim szpitalu?

— Tak. I zestawiłem te dane, do których dotarłeś w Londynie. Próbuję planować, w twoim znaczeniu tego słowa, ale nie jest to mój tryb podstawowy. Zwykle improwizuję. Na tym polega mój talent. Wolę sytuacje od planów. Pracuję z tym, co dostaję. Umiem sortować wielkie ilości informacji i robię to bardzo szybko. Niemniej jednak długo trwało zebranie grupy, której jesteś członkiem. Corto był pierwszy i ledwie zdołałem go zakwalifikować. Źle z nim było w Tulonie. Jedzenie, wydalanie i masturbacja — to wszystko, co potrafił. Z bazową strukturą obsesji: Rycząca Pięść, zdrada, przesłuchania przed komisją Kongresu.

— Czy nadal jest wariatem?

— Nie do końca jest osobowością. — Deane uśmiechnął się. — Ale tego sam się domyślasz. Lecz Corto gdzieś tam przebywa, a ja nie zdołam dłużej utrzymać delikatnej równowagi. On się rozsypie, Case. Będę więc liczył na ciebie…

— To dobrze, pierdolcu — stwierdził Case, podniósł 357 i strzelił mu w usta.

Miał rację co do mózgu. I krwi.

— Rany — powtarzał Maelcum. — To mi się nie podoba.

— Czysta sprawa — odparła Molly. — Wszystko w porządku. Po prostu coś, co ci faceci robią, nic szczególnego. Nie umarł. Zresztą, to tylko parę sekund…

— Widziałem ekran, odczyt EEG, martwy. Żadnego ruchu, przez czterdzieści sekund.

— W każdym razie teraz jest w normie.

— EEG był płaski jak deska — protestował Maelcum.

10

W komorze celnej był prawie nieprzytomny, więc Molly sama składała wyjaśnienia. Maelcum został na pokładzie Marcusa Garveya. Kontrola na Freeside polegała głównie na wykazaniu kredytu. Pierwszą rzeczą, jaką zobaczył na wewnętrznej powierzchni wrzeciona, była kawiarnia z sieci Pięknej Dziewczyny.

— Witaj na Rue Jules Verne — powiedziała Molly. — Gdybyś miał trudności z chodzeniem, patrz pod nogi. Tu jest wredna perspektywa. Trzeba się przyzwyczaić.

Stali na szerokiej ulicy, która wydawała się dnem głębokiej szczeliny lub kanionu. Oba końce zasłaniały dyskretne przewieszki sklepów i budynków tworzących jej ściany. Światło sączyło się przez świeżą zieleń roślinności, zwisającej z tarasów i balkonów nad głowami. Słońce…

Widział nad głową jaskrawą linię bieli, zbyt jaskrawą, i odtwarzany błękit nieba Cannes. Wiedział, że światło trafia tutaj systemem Lado-Achesona, którego dwumilimetrowy przewód biegł przez całą długość wrzeciona, że generują wokół niego obrazy z biblioteki efektów nieba i że gdyby je wyłączyć, patrzyłby poza przewód światła na brzegi jezior, dachy kasyn, ulice… Ale jego ciało nie przyjęło tego do wiadomości.

— Jezu! — mruknął. — Wolę już chorobę powietrzną.

— Przyzwyczaisz się. Przez miesiąc robiłam tu za ochronę jednego szulera.

— Chodźmy gdzieś. Chcę się położyć. — Dobra. Mam klucze. — Dotknęła jego ramienia. — Człowieku, co się z tobą działo? EEG ci padło.

— Jeszcze nie wiem. — Potrząsnął głową. — Zaczekaj.

— Nie ma sprawy. Złapiemy taksówkę albo co. — Wzięła go pod rękę i poprowadziła Rue Jules Verne, obok wystawy z kolekcją paryskich futer.

— Nieprawdziwe — mruknął, podnosząc głowę.

— Nie — przyznała myśląc, że mówi o futrach. — Hodują na bazie kolagenów, ale z DNA norek. Czy to ważne?

— To taka wielka rura, przez którą pompują różne rzeczy — stwierdziła Molly. — Turystów, szulerów, cokolwiek. A gęste filtry na pieniądze pracują bez przerwy i gwarantują, że forsa zostaje, kiedy ludzie wracają do studni.

Armitage zarezerwował im miejsce w hotelu Intercontinental, którego ukośny szklany front opadał ku wodnej mgiełce i szumowi wodospadów. Case stał na balkonie i przyglądał się trójce opalonych francuskich nastolatków latających na prostych lotniach — nylonowych trójkątach w jaskrawych barwach podstawowych, zawieszonych kilka metrów nad wodą. Jeden z nich wzniósł się i przechylił, a Case przez moment widział czuprynę ciemnych włosów, brązowy tors, białe zęby w szerokim uśmiechu. W powietrzu unosił się aromat płynącej wody i kwiatów.

— Tak — mruknął. — Kupa szmalu.

Stanęła przy nim i oparła o poręcz spokojne, rozluźnione palce.

— Kiedyś mieliśmy tu przylecieć. Tutaj albo gdzieś do Europy.

— Kto my?

— Nikt. — Mimowolnie wzruszyła ramionami. — Mówiłeś, że chcesz do łóżka. Śpij. Mnie też przyda się trochę snu.

— Taak. — Case potari palcami policzki. — Tak. Niezłe miejsce.

Wąskie pasmo systemu Lado-Achesona płonęło w abstrakcyjnej imitacji zachodu słońca na Bermudach, przesłaniane strzępami odtwarzanych chmur.

— Tak — powtórzył. — Spać.

Sen nie nadchodził. A kiedy się zjawił, przyniósł marzenia przypominające starannie zredagowane segmenty wspomnień. Budził się co chwilę obok skulonej Molly, słuchał wody, głosów wpadających przez rozsuniętą płytę drzwi balkonu, śmiechu kobiety z przeciwległego zbocza apartamentów. Śmierć Deane’a wracała jak pechowa karta i nie pomagało powtarzanie, że to przecież nie Deane. Że tak naprawdę nic się nie wydarzyło. Ktoś mu kiedyś powiedział, że ilość krwi w przeciętnym ludzkim ciele odpowiada w przybliżeniu skrzynce piwa.

Za każdym razem, gdy obraz z roztrzaskaną głową Deane’a uderzał o ścianę gabinetu, wracała inna myśl, coś bardziej mrocznego, ukrytego, co odpływało, nurkowało jak ryba tuż poza zasięgiem ręki.

Linda.

Deane. Krew na ścianie gabinetu.

Linda. Smród palonego ciała w mroku pod kopułą w Chibie. Molly trzymająca torbę imbiru; plastyk zalany krwią. Deane kazał ją zabić.

Wintermute. Wyobraził sobie maleńki mikro, szepczący do ruiny człowieka nazwiskiem Corto; słowa płynące jak rzeka; substytut osobowości zwany Armitage, nabierający kształtów w jakiejś zaciemnionej sali szpitala… Analog Deane’a mówił, że pracuje z tym, co dostaje, że wykorzystuje istniejące sytuacje.

A jeśli Deane, prawdziwy Deane, polecił zabić Lindę na rozkaz Wintermute’a? Case wymacał w ciemności papierosy i zapalniczkę Molly. Nie ma powodu, żeby podejrzewać Deane’a, powiedział sobie. Zapalił.

Żadnego powodu.

Wintermute potrafił wbudować w istniejącą skorupę rodzaj osobowości. Jak subtelna może być taka manipulacja? Po trzech pociągnięciach zgniótł yeheyuana w popielniczce na nocnej szafce. Odwrócił się tyłem do Molly i spróbował zasnąć.

Sen, wspomnienie, rozwijało się z monotonią nie redagowanej taśmy symstymu. Gdy miał piętnaście lat, spędził miesiąc w pokoju na piątym piętrze taniego hotelu z dziewczyną imieniem Marlene. Winda nie działała od dziesięciu lat. Kiedy nocą zapalał światło w kuchence, po szarzejącej porcelanie zlewozmywaka pędziły karaluchy. Sypiał z Marlene na pasiastym materacu bez pościeli.

Przegapił pierwszą osę, gdy na parapecie zaczynała budowę delikatnego jak papier szarego domu. Wkrótce jednak gniazdo miało rozmiary pięści, a owady wylatywały na łowy w alei niby miniaturowe śmigłowce sondujące przegniłą zawartość śmietników. Tego popołudnia, gdy osa ukąsiła Marlene, wypili oboje chyba po dziesięć piw.

— Zabij drani — powiedziała. Oczy miała zamglone z wściekłości i upału. — Spal je.

Pijany Case poszukał w szafie smoka Rolla. Rollo był poprzednim i — jak podejrzewał — wciąż okazjonalnym chłopakiem Marlene, potężnym motocyklistą z San Francisco, z blond błyskawicą wytlenioną na ciemnych, po wojskowemu przyciętych włosach. Smok był miotaczem ognia, podobnym do szerokiej lampy błyskowej ze stożkowym reflektorem. Case włożył baterie, potrząsnął, by sprawdzić, czy ma dość paliwa, i otworzył okno. Gniazdo zaczęło brzęczeć.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Neuromancer»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Neuromancer» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


William Gibson - Lumière virtuelle
William Gibson
William Gibson - Mona Lisa s'éclate
William Gibson
William Gibson - Comte Zéro
William Gibson
William Gibson - Mona Liza Turbo
William Gibson
William Gibson - Neurománc
William Gibson
libcat.ru: книга без обложки
William Gibson
William Gibson - Johnny Mnemonic
William Gibson
libcat.ru: книга без обложки
William Gibson
William Gibson - Virtual Light
William Gibson
Отзывы о книге «Neuromancer»

Обсуждение, отзывы о книге «Neuromancer» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x