Paul Thompson - Pierworodny

Здесь есть возможность читать онлайн «Paul Thompson - Pierworodny» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Pierworodny: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pierworodny»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Silvanos, dostojny założyciel zjednoczonego państwa elfów znanego jako Silvanesti, umiera i zostaje pochowany w kryształowym grobowcu. Tron Mówcy Gwiazd przechodzi na jego syna — Sithela, który sam jest ojcem dwóch bliźniaczych synów. Książęta Sithas i Kith-Kanan reprezentują rodzące się w narodzie nowe frakcje. Niestabilna sytuację starają się wykorzystać wrogowie — zarówno ci zewnętrzni jak i wewnętrzni. Nieznani najeźdźcy pustoszą dalekie prowincje państwa, narastają niepokoje wśród ludu, mnożą się kolejne spiski pałacowe. Drogi rywalizujących ze sobą braci rozchodzą się. Obaj zmuszeni będą dokonywać dramatycznych wyborów, które położą kres jedności i zadecydują o losach ich rodziny i wszystkich elfów...

Pierworodny — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pierworodny», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Po powrocie do pałacu Sithas został wezwany do kwater Ergothu. Tam czekali już na niego ojciec i matka, a także jej osobisty dworzanin Tamanier Ambrodel. Książę natychmiast poinformował ich o rewelacji lorda Dunbartha.

W dalekim końcu komnaty Teralind nerwowym, podniesionym głosem wydawała swym służącym ostanie rozkazy. Suknie z ciężkiego aksamitu i delikatnej ku pakowane były do skrzyń, które następnie szczelnie zamykano. W ratanowych koszach grzechotały liczne kosmetyki. Kasetka, w której umieszczono biżuterię Teralind została opatrzona ciężką kłódką i oddana pod opiekę jednemu z żołnierzy.

Sithel zbliżył się do pogrążonego w chaosie miejsca. Zatrzymał się pośrodku komnaty, zakładając ręce do tyłu. Widząc to, lady Teralind nie miała wyjścia, jak tylko porzucić pakowanie i podejść do Mówcy. Chwilę później odgarnęła z twarzy pasemko włosów i dygnęła przed Sithelem.

— Czemu zawdzięczam ten zaszczyt? spytała tonem, który sugerował raczej, ze obecność Sithela wcale nie jest czymś zaszczytnym.

— Właśnie doszły mnie słuchy, te zaniedbałem swoje obowiązki — zauważył ironicznie Sithel. — Powitałem cię i twojego męża, jak przystało witać ambasadorów, podczas gdy powinienem był uczynić to z większym zaszczytem. Nieczęsto goszczę bowiem pod mym dachem cesarską księżniczkę.

Broda Teralind zadrżała nerwowo.

— Co takiego? — mruknęła.

— Z całą pewnością nie wypierasz się swego ojca? Koniec końców, jest przecież imperatorem.

Napięcie, jakie odczuwała kobieta, opadło i Teralind wyprostowała się nieznacznie, przybierając nieco bardziej odprężoną, choć wciąż królewską pozę.

— Teraz to nieważne. Wasza Wysokość ma rację. Jestem Xanille Teralind, pierwsza córka Jego Cesarskiej Mości Ullvesa X. — Znowu odgarnęła z twarzy zabłąkany kosmyk włosów. — Jak się dowiedziałeś?

— Rozpoznał cię lord Dunbarth. Jednak dlaczego skrywałaś przed nami swą tożsamość? — spytał zaciekawiony Sithel.

— Aby chronić samą siebie — zapewniła. — Mój maż jest bezsilnym kaleką. W czasie naszej długiej podróży z Daltigoth mijaliśmy regiony, których mieszkańcy nie darzą mego ojca szczególną miłością. Czy możesz wyobrazić sobie niebezpieczeństwo, któremu musielibyśmy stawić czoło, gdyby każdy bandyta i watażka wiedział, że jestem cesarską księżniczką? Potrzebowalibyśmy wówczas stokrotnie większej eskorty niż ta, z którą przybyliśmy. A co poczułby Wasza Wysokość, gdybym pojawiła się w Silvanoście, stojąc na czele tysiąca wojowników?

— Masz rację. Pomyślałbym, że próbujesz mnie zastraszyć — odparł z sympatią Sithel. Następnie spojrzał na Tamaniera Ambrodela. Dworzanin wręczył Mówcy niewielki zwój welinowego papieru i choć Sithel ścisnął go w dłoni, wciąż jednak go nie otworzył.

Książę z uwagą obserwował ojca, matkę i Tamaniera. Co zamierzali uczynić? Nikt nie powiedział mu, co się wydarzy, a z całą pewnością coś wisiało w powietrzu.

— Gdzie, moja pani, jest twój seneszal? — spytał spokojnie Sithel.

— Ulvissen? Nadzoruje ładowanie mych bagaży. Dlaczego chcesz wiedzieć? — Pytanie Mówcy sprawiło, że Teralind przyjęła pozycję obronną.

— Czy zechciałabyś go przywołać? Chciałbym porozmawiać z tym człowiekiem.

Chwilę później Ulvissen opuścił dziedziniec, na którym ładowano ergothiańskie wozy, i wszedł do komnaty. Miał na sobie strój z grubej wełny, w którym wraźnie było mu za gorąco w ogrzanym pomieszczeniu. Pokłonił się Teralind i Sithelowi.

— Wasza Wysokość chciał ze mną rozmawiać? — spytał z zakłopotaniem.

— Tak. Ponieważ jest to dzień niespodzianek, nie widzę powodu, dla którego ty także nie miałbyś stać się ich częścią. — Sithel otworzył dłoń, pokazując skrawek welinu, — Mam tu raport przygotowany przez księcia Kith-Kanana, tuż przed jego wyjazdem na zachód. Opisuję w nim bandytę, półczłowieka, którego spotkał w lasach, a którego imię brzmi Voltorno. Wiele miesięcy temu mój syn spotkał tegoż Voltorna w towarzystwie grupy ludzi. Twierdzi on, panie, że jesteś jednym z nich.

Ulvissen przeniósł wzrok z welinowego zawiniątka na twarz Mówcy, jednak jego twarz nie zdradzała żadnych uczuć.

— Nie chcę cię urazić. Wielki Mówco, jednak twój syn jest w błędzie. Zanim przybyłem tu jako seneszal mej pani, nigdy wcześniej nie byłem w Silvanoście — odparł beznamiętnie.

— Błędy są możliwe nawet w przypadku Kith-Kanana odparł Sithel, ponownie zaciskając palce na skrawku papieru. — Dlatego też nakazałem mym skrybom przeszukać archiwa Świątyni Kiri-Jolitha. Są tam zapiski dotyczące wszelkich wojen i bitew toczonych od zarania dziejów. I czyjeż to imię zostało odnalezione przy wzmiance o najwyższym admirale floty Ergothu, jeśli nie Guldur Ul Vissena? Imię zadziwiająco podobne do twego własnego, czyż nie? Jeśli twoja księżniczka dopilnowała, aby przybyć tu w przebraniu, łatwo jest uwierzyć, że ty sam uczynniłeś podobnie. — Mówca splótł ręce za plecami. Co masz do powiedzenia, mistrzu Ulvissenie?

Ulvissen spojrzał chłodno na Mówcę Gwiazd.

— Wasza Wysokość jest w błędzie — odparł stanowczo. — Podobieństwo nazwisk o niczym nie świadczy. Vissen to w Ergocie popularne nazwisko.

— Czy zgadzasz się, pani? Teralind wzdrygnęła się.

— Tak. O co chodzi? Powiedziałam przecież, dlaczego udawałam kogoś innego. Mój seneszal jest jednak tym, kim twierdzi, że jest.

Sithel wetknął pergamin za opasującą jego ciało szarfę.

— Jako cesarska księżniczka, proszę, wyruszaj z moimi najlepszymi życzeniami i nadzieją na bezpieczną podróż, jednak nie przywoź swego „seneszala" z powrotem do Silvanostu. Czy rozumiesz? — Szorstkość głosu Sithela była do niego niepodobna. — Ci, którzy plądrują mój kraj i zabijają moich poddanych, nie są mile widziani ani w mym mieście, ani w mym domu. Proszę, powiadom o tym swego ojca, kiedy powrócisz do Daltigoth, pani.

Po tych słowach Mówca odwrócił się na pięcie i opuścił komnatę. Zaraz za nim wyszła także Nirakina. Tamanier pokłonił się i również wyszedł. Ostatni, z szeroko otwartymi ze zdumienia oczami, komnatę opuścił Sithas.

W rotundzie, na zewnątrz kwater łudzi, Sithel odwrócił się do swej żony, obdarzając ją szerokim uśmiechem. Następnie potrząsnął pięścią w kierunku sklepienia.

— W końcu! — rzekł żarliwie — Nareszcie zemściłem się na tej kłótliwej kobiecie! — Chwile później zwrócił się do Tamaniera. — Byłeś nam wielce pomocny. Zostaniesz nagrodzony.

Tamanier zamrugał oczami i pokłonił się nisko.

— Jedyne, czego pragnę, to służyć Waszej Wysokości i lady Nirakinie — odparł.

— A więc będziesz nam służył. — Sithel zastanowił przez chwilę, pocierając swą spiczastą brodę. — Pragnę mianować cię dworskim szambelanem. Spadnie na ciebie obowiązek zarządzania codziennymi sprawami. Będziesz znany jako lord Ambrodel, a twój klan będzie miał prawo dziedziczyć ten tytuł. — Mówca splótł ramiona i zadał kolejne pytanie. — Co ty na to, lordzie Ambrodelu?

Tamanier stał z rozdziawionymi ustami, niczym , przerażone dziecko. W końcu jednak zebrał się w sobie i upadł na jedno kolano.

— Dziękuję ci, Wasza Wysokość — odparł pokornie. — Będę ci służył do końca mych dni. — Przypuszczam, że moje dni nadejdą szybciej od twoich — rzekł cierpko Sithel. — Później jednak będziesz mógł służyć mojemu synowi.

Śmiejąc się, królewska rodzina i nowy szambelan opuścili rotundę. Idąc, Sithas położył rękę na ramieniu Tamaniera.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pierworodny»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pierworodny» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Paul Thompson - The Qualinesti
Paul Thompson
Paul Thompson - Sister of the Sword
Paul Thompson
Paul Thompson - Sanctuary
Paul Thompson
Paul Thompson - Destiny
Paul Thompson
Paul Thompson - The Forest King
Paul Thompson
Paul Thompson - The Middle of Nowhere
Paul Thompson
Paul Thompson - Dargonesti
Paul Thompson
Paul Thompson - Darkness and Light
Paul Thompson
Paul Thompson - Riverwind
Paul Thompson
Paul Thompson - A Hero's justice
Paul Thompson
Paul Thompson - The Wizard_s Fate
Paul Thompson
libcat.ru: книга без обложки
Paul Thompson
Отзывы о книге «Pierworodny»

Обсуждение, отзывы о книге «Pierworodny» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x