• Пожаловаться

Andrzej Pilipiuk: Weźmisz czarną kurę

Здесь есть возможность читать онлайн «Andrzej Pilipiuk: Weźmisz czarną kurę» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Andrzej Pilipiuk Weźmisz czarną kurę

Weźmisz czarną kurę: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Weźmisz czarną kurę»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Z kąta recenzenta Dziś, w naszym wrednym kącie kulturalnym literata ocenia literat. W filmowym skrócie. „Weźmisz czarno kure…” to „Blade Runner” opisany w klimacie „Samych swoich” – podsumowuje Andrzej Ziemiański. Hymn bimbrownika Wytwórnie płytowe już biją się o to nagranie. Po wczorajszej konferencji prasowej związanej z aferą podsłuchową w stodole Jakuba W., znanego bimbrownika i wiejskiego egzorcysty, nasz reporter, na dyktafon wszyty w ucho, nagrał piosenkę nuconą pod nosem przez Rafała A. Ziemkiewicza. Oto treść zapisu: Powtarza mi codziennie moja luba: dlaczego ty nie przypominasz mi Jakuba? A ty maszeruj, maszeruj, głośno krzycz: Niech żyje nam Jakub Wędrowycz. (x2) Jakub Wędrowycz to wspaniały egzorcysta, A jego bimber lepszy jest niż wódka czysta A ty maszeruj… etc.

Andrzej Pilipiuk: другие книги автора


Кто написал Weźmisz czarną kurę? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Weźmisz czarną kurę — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Weźmisz czarną kurę», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Nie klątwę, tylko urok, po za tym, co za pomysł? Czy ja wyglądam na czarownika? – Tylko ty byś potrafił. Może jeszcze stary Karwowski z Uchań, ale on nie żyje, bo już nawet jeździłem sprawdzić, czy by mi nie pomógł i nie odczynił… – A co mu się stało? – Ponoć wypił na raz dziesięć litrów samogonu i szalał po wsi, aż wreszcie ktoś pokazał mu lustro i starzec padł na swój widok jak rażony piorunem. Jakub poczuł swędzenie sumienia i podrapał się w tym miejscu po głowie. -Nu i co dalej? – Odczyń urok. Już nie mogę tak żyć. Jutro chcę wiać zboże. Mrugnął i niezdarnie zaczął wciskać Jakubowi kopertę. Ten wziął i zajrzał ciekawie do środka. Wewnątrz było sześć miesięcy spokojnego życia. – Niech ci będzie – zgodził się łaskawie. – Dostarczysz dzisiaj jeszcze następujące rzeczy… Jakub i Józef noc spędzili pracowicie. Zarżnęli białą kurę dostarczoną przez gospodarza, po wy wrzaski wal i w przestrzeń magiczne formułki. – A ty, łachmyto najpierw pomyśl dwa razy, zanim pojedziesz na skróty przez czyjąś plantację – wrzasnął Jakub, gdy już było po wszystkim. Dwaj czarownicy z godnością opuścili niegościnną ziemię. Następnie udali się do gospodarstwa Wędrowyczów, gdzie upiekli kurę i delektowali się nią, popijając młodym winem. – Tak swoją drogą, to kiedy znajdował ty czas, żeby majstrować mu przy kombajnie? – zapytał nieco już podpity Józef. – No, co ja miałem majstrować. Rzuciliśmy urok. Nie pamiętasz? – Pierdoły. Ni ma uroków. – Teraz już nie będzie. Karwowski nie żyje.

– W ogóle nie było. Żyjemy w dwudziestym wieku.

– Haj, żywię dwudziesty wiek.

Unieśli szklanki do wschodzącego słońca.

Problemy

Ludzie mają różne problemy. Niektóre z tych problemów spoczywają w ziemi. I to jest naturalne, a zwłaszcza po wsiach. Można nawet powiedzieć, że liczba spoczywających w ziemi problemów przekracza tam średnią krajową. Była sobie pewna wioska. Nazwa jej właściwie nie jest do niczego przydatna, bowiem mogło się to wydarzyć gdziekolwiek, ale wydarzyło się właśnie w Wojsławicach. Wieś ta nie była duża, ale dość ludna. A tam, gdzie są ludzie, tam są i problemy. Oczywiście każdemu co jego. Fiszko miał w ogródku pogrzebaną teściową, Hryniewicz miał pod stodołą zakopanego starszego brata (poszło o spadek po ojcu, który zakopany był wprawdzie na cmentarzu, ale za to w jego organizmie występowało tak wysokie stężenie arszeniku, że nawet robaczki go nie chciały jeść). Biłyj miał zakopaną na ogrodzie skrzynię pieniędzy po pradziadku, której, nawiasem mówiąc, szukali od trzech pokoleń i to bezskutecznie. Ponadto w większości murowanych domów w ścianach i w piwnicach znajdowały się zamurowane problemy. O ile wioska była naszpikowana problemami, o tyle szczególne Problemy I ich zagęszczenie występowało w gospodarstwie starego Józefa Paczenki. Siedem problemów z czasów okupacji i okresu utrwalania władzy ludowej spoczywało w jego ogrodzie i wąchało kwiatki od spodu. Problemy miały rany od broni palnej i siecznej, i nie żyły. Trochę problemów zakopano w stodole. Problemy te można określić z grubsza jako broń palna i amunicja do niej. Na strychu chałupy znajdował się niewielki problem w postaci kotła i systemu rurek służących do skraplania problemów lotnych. Skroplone problemy trafiały do butelek. Parę, wyjątkowo dokuczliwych problemów w błękitnych mundurach, mieszkało w domu po drugiej stronie płotu. Ale zasadniczy problem spoczywał głębiej w ziemi… Był zimowy wieczór. Na dworze wiał wiatr i sypał śnieg. W taką pogodę Józef nie wyściubiał nosa za próg. No chyba, że akurat musiał przejść się do wygódki. Ale na razie nie musiał. Siedział sobie wygodnie i słuchał radia. A konkretnie – Wolnej Europy. Zresztą, jego radio odbierało wszystkie stacje jakie tylko mógł wymyślić. To też wiązało się z tym głównym problemem. W drugim fotelu siedział, pociągając z lubością nieoczyszczony bimber prosto ze słoika po dżemie, miejscowy pożal się Boże egzorcysta-amator Jakub Wędrowycz. Niespodziewanie miły wypoczynek przerwało im pukanie do drzwi. Józef wyłączył radio, a Jakub wetknął dłoń za pazuchę, gdzie przechowywał zazwyczaj bagnet służący mu do krojenia różnych rzeczy. Gospodarz otworzył. Na progu stał Tomasz Cieśluk, stary znajomy obydwu. Odetchnęli z ulgą. Słoik z bimbrem wrócił na stół, a Józef ponownie włączył radio.

– Nu i co cię sprowadza? Ha? – zapytał.

– Ukradli mi jałówkę – powiedział Tomasz. – Dopiero co wróciłem z miasta. Są ślady samochodu, ciężarówki.

– Wiesz kto? – zaciekawił się Jakub, od niechcenia sprawdzając stopień naostrzenia majchra.

– Ba, żebym to wiedział. Dlatego przyszedłem do was.Ty Józwa kiedyś znalazłeś jakąś szkapę przez zamawianie.

– Aha. Ale potrzebuję czegoś związanego z tą krową i nie mogę dać gwarancji.

– Mam od niej kolczyk. Wystarczy?

– Powinno. Dłoń starca zacisnęła się na plastykowej plakietce.

– Jutro rano dam ci znać. Siadaj, odpocznij. Chcesz łyka?

– Chętnie. Zdenerwowałem się. Józef przyniósł z kuchni musztardówkę i słoik typu wek wypełniony mętnym płynem.Nu zdorowia. Gość łyknął trochę i przez chwilę usiłował złapać oddech. U cholera. Co to jest? Politura?

– A co? – obraził się Józef. – Nie smakuje?

– Ognisty, ale lepiej by było go przedestylować jeszcze raz.

– E, na cholerę. Gość dopił i odstawił musztardówkę na stół.Coś na zakąskę? – zapytał. Podsunęli mu ogórki. Zjadł jednego razem ze skórą, potem pożegnał się i poszedł.

– Dawno cię miałem zapytać – odezwał się po chwili milczenia egzorcysta. – Jak to właściwie jest z tym twoim zamawianiem?

– A kładę się spać z przedmiotem pod głową i NA RANO wiem.

– Tak po prostu?

– Aha. Na marginesie musimy nadmienić, że kit, który Józef wcisnął przyjacielowi, nie brał się z braku zaufania. Po prostu zobligowano go kiedyś do zachowania tajemnicy. Jakub posiedział jeszcze chwilę w cieple, a potem wsiadł na motor i pojechał do domu. Józef nastawił budzik na trzecią nad ranem i podreptał jeszcze do stajni. Sterczała tu z ziemi poniklowana rura, na którą nasadzono kiedyś nocnik, żeby do środka nie sypały się paprochy. Staruszek zdjął naczynie, a potem wpuścił do środka kilka jajek podebranych kurom. Teraz wystarczyło tylko cierpliwie poczekać. Jakieś pięć godzin. Zasadniczy problem, który od kilku pokoleń trzymał jego rodzinę w tym miejscu, spoczywał głęboko w ziemi pod stajnią. Problem miał sto dwadzieścia metrów średnicy, ponad dziesięć grubości i był edonickim statkiem kosmicznym. O ile wszystkie pozostałe problemy były łatwe do wykopania i likwidacji, o tyle ten był w zasadzie nierozwiązywalny. Rura w stajni była z nim ściśle związana. Do tej rury po każdym dojeniu aktualny właściciel wlewał kubek mleka. Nie miał pojęcia, w jakim celu tak robi, ale jego ojciec powiedział kiedyś, że tak trzeba, więc robił. A od czasu do czasu wrzucał kilka jajek. Był ze statkiem umówiony w ten sposób, że jeśli wrzucał jajka, statek pozwalał mu zejść w dół i pogadać. Ponieważ staruszek nie lubił tam złazić, statek rzadko miał jajka do jedzenia. Józef obudził się przed świtem, czując w głowie jakieś dziwne mrowienie. Wstał i ubrał się ciepło. Bardzo ciepło, bowiem na dworze było dwadzieścia stopni mrozu, a on miał już swoje lata. Łyknął na rozgrzewkę mały łyczek wódki i wyszedł w zadymkę.Ojobjeho materyl – zaklął, patrząc na zdumiewające zjawisko, jakie czekało go tuż za progiem. Ziemia była rozgrzana i parowała lekko. Na jego podwórku, za płotem u sąsiadów, i dalej na ich ogrodzie nie było nawet grama śniegu. W powietrzu unosiła się ciepła, wilgotna mgła. Na łące za szopą widać było krawędź wielkiego koła rozgrzanej ziemi. Dalej leżał śnieg.Idiota – powiedział pod adresem statku. Statek odebrał jego myśl. Odpowiedział mu telepatycznie.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Weźmisz czarną kurę»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Weźmisz czarną kurę» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Andrzej Pilipiuk: Czarownik Iwanow
Czarownik Iwanow
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk: Kuzynki
Kuzynki
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk: Zagadka Kuby Rozpruwacza
Zagadka Kuby Rozpruwacza
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Ziemiański: Toy Toy Song…
Toy Toy Song…
Andrzej Ziemiański
Andrzej Pilipiuk: Rzeźnik drzew
Rzeźnik drzew
Andrzej Pilipiuk
Отзывы о книге «Weźmisz czarną kurę»

Обсуждение, отзывы о книге «Weźmisz czarną kurę» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.