Andrzej Pilipiuk - Sekret Alchemika Sędziwoja

Здесь есть возможность читать онлайн «Andrzej Pilipiuk - Sekret Alchemika Sędziwoja» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Sekret Alchemika Sędziwoja: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Sekret Alchemika Sędziwoja»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Pan Tomasz otrzymuje z Muzeum Narodowego w Krakowie list informujący o propozycji wymiany traktatu „O rtęci siedemnastowiecznego alchemika Michała Sędziwoja na przechowywany w muzeum atanator, specjalny piec alchemiczny. Pan Samochodzik i Paweł Daniec jadą do Krakowa, gdzie okazuje się, że autorkami tej propozycji wymiany są dwie młode dziewczyny, Sanisława i Katarzyna Kruszewskie. Po początkowej rywalizacji panowie i panie łączą wysilki, aby rozwiązać szyfr z „Niemej księgi”, rzedstawiającej etapy produkcji złota. Doświadczenie przeprowadzone przez kuzynki w obecności pana Tomasza i Pawła zdumiewa bu muzealników.

Sekret Alchemika Sędziwoja — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Sekret Alchemika Sędziwoja», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Trochę to nieetyczne – mruknął gospodarz.

– Skrajnie nieetyczne – westchnął Pan Samochodzik. – Czy masz jeszcze jakieś równie dobre pomysły?

– Ten jest niezły – pan Lucjusz podniósł głowę. – Ale zrobimy to trochę godniej. Żadnego piecyka typu koza. Zaproponujemy wymianę. Prawo do skopiowania starodruku, w zamian za prawo do skopiowania piecyka.

– Choroba, to mi nie przyszło do głowy – powiedziałem ze skruchą.

– Trzeba mieć tu – Szef puknął się palcem wskazującym w czoło. – A nie tylko tu – zgiął ramię parodiując gest powszechnie znany z pokazów kulturystycznych.

– A jeśli właściciel traktatu nie zgodzi się na naszą propozycję? – zapytałem.

– Wówczas wymyślimy coś innego – powiedział Szef. – Proponuję przygotować list.

Uśmiechnąłem się w skrytości ducha. Wiedziałem już, co będę robił dzisiejszego popołudnia.

Padał deszcz, gdy za kratkę we wskazanym miejscu wsunąłem kopertę. Rozejrzałem się, czy nikt mnie nie śledzi, ale nikogo nie było widać. Wycofałem się i usiadłem na ławeczce stojącej opodal. Założyłem specjalne okulary. Ich szkła były od środka napylone do połowy srebrem, dzięki czemu mając je na oczach można było patrzeć do tyłu. Za to dużo gorzej patrzyło się od przodu. No cóż, coś za coś. Rozłożyłem sobie gazetę i udawałem, że czytam. Nie był to chyba najrozsądniejszy pomysł, bo szybko przemiękła od deszczu a potem rozpadła się. Minęły cztery godziny. W tym czasie alejką przeszło kilka osób, ale żadna nie zakręciła w stronę drzewa. Wreszcie gdy prawie traciłem nadzieję, na ścieżce pojawiła się niewysoka postać ubrana w jasną kurtkę przeciwdeszczową. Szła nienaturalnie powoli. Wyczułem w tym fałsz. Podczas deszczu nikt nie spaceruje sobie bez celu. Każdy spieszy się do domu, albo w inne miejsce gdzie może liczyć na suchy kąt i odrobinę herbaty. Postać zakręciła w stronę drzewa. Po chwili dłoń wyłowiła kopertę z listem zza siatki. Wstałem i ruszyłem szybkim krokiem w tamtą stronę. Odbiorca przesyłki nie spieszył się, nie zauważył mnie. Rozpruł palcem kopertę i czytał list. Podkradłem się bardzo cicho. Dopiero gdy byłem nie dalej niż metr od dziupli, czytający usłyszał mnie. Rzucił list na ziemię i z miejsca przyjął postawę obronną. Szeroki kaptur zasłaniał twarz.

– Możemy porozmawiać? – zagadnąłem.

– W żadnym wypadku!

Stała przede mną dziewczyna. Akcent nie pozwalał mieć wątpliwości, pochodziła z Kresów.

– Nalegam – powiedziałem.

– Z drogi – zażądała kierując się prosto na mnie.

Wyciągnąłem rękę. Zaatakowała z szybkością kobry i zwinnością kota. Rąbnąłem plecami w mokre listowie dobre dwa metry dalej. Usiłowałem wstać, gdy nieoczekiwanie niewielka stopa obuta w biały adidas przygniotła moją pierś z powrotem do ziemi.

– Nie uczyła cię mamusia, że to bardzo niegrzecznie przeszkadzać damie w lekturze listów? – zapytała.

Zamiast odpowiedzieć złapałem ją za stopę specjalnym chwytem i pociągnąłem skręcając jednocześnie. Padając wyprowadziła drugą nogą cios, który rozkwasił mi nos i sprawił, że przed oczyma zatańczyły kolorowe kółka. Poderwaliśmy się jednocześnie. Tym razem zdecydowałem przejąć inicjatywę i wyprowadziłem nogą uderzenie w kierunku jej kolana. Uskoczyła z zadziwiającą łatwością, po czym nieoczekiwanie stwierdziłem, że jej łokieć trafił mnie w splot słoneczny. Przed oczyma rozbłysło mi oślepiająco jasne słońce, a potem zgasło, a ja byłem rozbitkiem z łodzi podwodnej, któremu skończyło się powietrze. Długo nie mogłem złapać oddechu, wreszcie gdy przed oczyma robiło mi się już ciemno zdołałem napełnić płuca ożywczym tlenem. Stwierdziłem przy okazji, że znowu leżę na mokrej ziemi, wśród gnijących liści.

– Nie słyszałeś, że kobiety nie należy bić nawet kwiatkiem? – usłyszałem znowu ten sam miły głos.

– Słyszałem – wymamrotałem. – Chciałbym tylko porozmawiać.

– Nie ładnie tak się narzucać z towarzystwem – powiedziała. – Ale w dzisiejszych czasach mało kto pamięta jeszcze, co wypada, a co nie.

Z trudem dźwignąłem się na nogi. Westchnęła ciężko.

– Sądzę, że powinieneś już iść – powiedziała z udawaną troską. – Zbyt długie siedzenie na ławce w deszczu może się skończyć zapaleniem płuc.

Zrzuciłem idiotyczne szpiegowskie okulary, aby odzyskać pełne pole widzenia.

– Do trzech razy sztuka – powiedziałem przyjmując postawę obronną.

– Trzy razy to już leżałeś na ziemi – powiedziała. – Ale skoro sobie życzysz…

W tej chwili usłyszałem charakterystyczny dźwięk bezpiecznika od jakiejś wyjątkowo dużej spluwy. Lufę ktoś oparł mi za uchem.

– Ładnie to tak napastować bezbronne dziewczęta w parku? – usłyszałem głos.

Ten także należał do młodej dziewczyny. Jej wschodni akcent był słabszy.

– Stasia, daj mi go do końca złomotać – poprosiła moja oprawczyni. – Tylko mu dam małego kopa w zadek, żeby mu wróciła świadomość klasowa i już możemy iść.

Ucisk lufy za uchem zniknął.

– Dobrze, załatw go szybko i idziemy, bo zupełnie przemoknę na tym deszczu – powiedziała ukryta za moimi plecami.

Pierwsza ruszyła w moją stronę. Z trudem opanowałem narastającą panikę. Tym razem byłem wystarczająco skoncentrowany. Zablokowałem pierwszy z jej ciosów. Za drugim razem zdołałem posłać ją na ziemię, zarobiłem jednak jednocześni silny kop w kolano. Leząca poderwała się natychmiast. Kaptur spadł jej z głowy, odsłaniając miłą twarz i gruby, jasny warkocz. Była bardzo ładna i faktycznie nie mogła mieć więcej niż osiemnaście lat. Chwila zagapienia wystarczyła, by słodkie dziewczę posłało mnie znowu na ziemię. Tym razem wyrżnąłem głową w jakiś korzeń i na dłuższą chwilę straciłem ochotę do kontynuowania znajomości. Tajemnicza Stasia, ciągle trzymając mnie na muszce, podeszła do drzewa i poniosła porzucony list. Czytała go zupełnie spokojnie.

– Ty tego pilnowałeś? – zapytała.

– Chciałem sprawdzić, kto po to przyjdzie – wychrypiałem.

Ciągle miałem problemy z ustabilizowaniem oddechu.

– Kopia nas nie interesuje – powiedziała. – Gdybyśmy zmieniły zdanie, napiszemy kolejny list.

– Mogę go jeszcze raz kopnąć? – zapytała pierwsza zakładając kaptur.

– Przecież leżącego się nie kopie – zaprotestowałem.

Ciągle nie mogłem się podnieść.

– Zostaw. Po co bić, sam zdechnie – oświadczyła Stasia i obie oddaliły się z godnością.

Zastanawiałem się dłuższą chwilę, czy nie spróbować dyskretnie podążyć za nimi, ale zdecydowałem, że na razie mi wystarczy tych atrakcji. Powoli dźwignąłem się na czworaka. Cały przód kurtki zachlapany miałem krwią z rozbitego nosa. Przed oczyma ciągle latały mi kolorowe plamy.

– Stasia – mruknąłem.

Rozkaszlałem się i powoli wstałem. Nieoczekiwanie wśród zmierzwionych liści, które przed chwilą były widownią mojej klęski, spostrzegłem coś błyszczącego. Pochyliłem się, co spowodowało kolejny krwotok z nosa i podniosłem masywny srebrny krzyżyk wysadzany rubinami. Po chwili znalazłem rozerwany łańcuszek i ząb. Zbadałem palcem szczękę, ale jak się okazało miałem wszystkie. Po bliższych oględzinach do mojego zamroczonego mózgu dotarło, że

to świński kieł. Powoli, starając się nie nadwerężać potłuczonego kolana, pokuśtykałem w stronę hotelu.

Rozdział IV

Antykwariat pana Aarona * Znowu niema księga * Cadyk Salomon Storm * Kto szuka książek Sędziwoja? * Wieczorna wizyta *

Gdy wszedłem do pokoju hotelowego, Szef gwizdnął z zaskoczenia.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Sekret Alchemika Sędziwoja»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Sekret Alchemika Sędziwoja» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Andrzej Pilipiuk - Rzeźnik drzew
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Weźmisz czarną kurę
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Zagadka Kuby Rozpruwacza
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Dziedziczki
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Kuzynki
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Księżniczka
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - 2586 kroków
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Czarownik Iwanow
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Sowie Zwierciadło
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Triumf lisa Reinicke
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Zaginiona
Andrzej Pilipiuk
Отзывы о книге «Sekret Alchemika Sędziwoja»

Обсуждение, отзывы о книге «Sekret Alchemika Sędziwoja» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x