Marina i Siergiej Diaczenko - Czas Wiedźm
Здесь есть возможность читать онлайн «Marina i Siergiej Diaczenko - Czas Wiedźm» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Czas Wiedźm
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Czas Wiedźm: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czas Wiedźm»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Czas Wiedźm — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czas Wiedźm», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Widzenie ulitowało się i zniknęło. Pozostawiło po sobie rozmazany cień.
* * *
- Patronie, prosił pan, żeby zgłaszać... Wiedźma na pańskie zamówienie. Przywieźli z jakiejś wsi... Ruda. Prosił pan, żeby zgłaszać...
Klaudiusz z trudem uniósł ciężką głowę.
- Do celi przesłuchań, do Glura. Teraz jego dyżur... Chociaż nie, poczekaj. Najpierw popatrzę.
Dwie noce pod rząd, bezsenne... Czy może więcej? A kiedy ostatni raz spał choćby pięć godzin, kiedy to było, w jakim życiu?..
Wydostał się zza biurka. Wyciągnął z szuflady flamaster, podszedł do obitych dermą drzwi, skoncentrował się, z wysiłkiem narysował znak zwierciadła. Nie wyszedł najlepiej, ale przez dwadzieścia minut będzie działał. Zaczerpnął powietrza, w myślach utworzył między sobą i zwierciadłem znak soczewki... Tak, dobrze. Wdech. Wydech. Na początku to trochę boli, wola miota się tam i z powrotem, odbija siebie, przepuszcza przez soczewkę, to uczucie równie przyjemne jak palce w maszynce do mięsa. Ale kończy się, już lepiej. O, pojawiły się nowe siły. To jego własne, wielokrotnie wzmocnione przez soczewkę możliwości, teraz jest silny i świeży, teraz dawajcie mi tu wiedźmę-matką...
Uśmiechnął się krzywo.
Zmiótł znak soczewki. Rozmazał znak zwierciadła tak, że zaczął przypominać krzywy i niezbyt przyzwoity rysunek, ścienne malowidło niedorozwiniętego wyrostka. Trzeba poprosić sekretarza, żeby zmył...
Dawno już stracił nadzieję, że zobaczy Iwgę. Ale jednak - wstał i idzie po schodach, ponieważ winda już dawno nie działa... Żadna winda w ogromnym budynku... Nie ma światła, a pochodnie z rytualnych dekoracji zmieniły się w powszednią konieczność, teraz w jego gabinecie w nocy też kopci pochodnia...
Nieważka jedwabna peleryna. Najpierw Klaudiusz ją odrzucił, po co te ceregiele? Potem, zastanowiwszy się, narzucił. Jeśli Wielki Inkwizytor pozwoli sobie na lekceważenie tradycji, to czego ma oczekiwać od prostych strażników?
Maszerując umyślnie pewnie i twardo, minął posterunek przy bloku więziennym. Pytająco zerknął na dyżurnego - ten wstał, blady, prawie nieznajomy Klaudiuszowi inkwizytor.
- Do sto siódmej, mam towarzyszyć?
Klaudiusz skinął głową. Sto siódmy to cela - głęboki loch, poważny, nie dla drobiazgu.
I już na żelaznych spiralnych schodach, prowadzących do lochu, poczuł tę wiedźmę.
Fatalną wiedźmę. Och, niedobrą, nie po prostu mocną, ale mocną jak diabli. Ni to sztandar, ni to tarcza, gdzie oni ją znaleźli, skąd się biorą takie zarazy, mutanci, monstra, typy mieszane, potworne studnie, nieludzka złość?..
Mało znany inkwizytor pokiwał głową z żalem:
- Dostała się im, wie pan, w Podralcach, nieprzytomna... I zamiast od razu załatwić... Przepraszam, patronie, przecież pan kazał - wszystkie rude - dostarczać... Będzie pan ją oglądał?
Klaudiusz skinął głową.
Zgrzytnął klucz. Sto siódma cela, tryb utrzymania „surowy-przumus.” Cztery lustra, stacjonarne dyby, w sufit wmurowany znak „prasa...”
Odsunął mało znanego dyżurnego ramieniem. Pochylił się ku zakratowanemu oczku w pancernych drzwiach.
Wiedźma dawno już wiedziała o jego obecności. I patrzyła, nie odrywając spojrzenia, odwróciwszy głowę tak mocno, jak pozwalało całe to okrutne oporządzenie.
Klaudiusz poczuł, jak jego serce staje. Nie bije, nie tłucze, nie skacze, nie zamiera - po prostu stoi. Sekunda, dwie, nie ma uderzenia...
Wiedźma mrugnęła. Spuściła powieki, znowu popatrzyła - oczy miała wilgotne. Oto jednocześnie wytaczają się dwie przejrzyste kulki, spływają po policzku, biegną w dół, dwa strumyki, cieniuteńkie i szybkie, docierają do uśmiechających się warg, kropelkami spadają z brody...
- No i dlaczego płaczesz?
- Ja myślałam... że już nigdy pana nie zobaczę.
* * *
Nie była zmęczona. Po prostu poczuła potrzebę powrotu - i z pewnym żalem porzuciła swój wielki świat, wciskając się w swoje znane, małe, udręczone dybami ciało.
Dyby najpierw bardzo jej przeszkadzały. Związane ręce zmieniały się w niewolną wolę, a potworny znak, wmurowany w sufit, przygniatał jak ciężka prasa. Gorycz i ból więźniarki odbijały się od ścian i wracały z dziesięciokrotną mocą. Tak było przez pierwsze godziny przebywania w celi - a potem udało jej się wymknąć do wielkiego świata i, ze zdziwieniem wpakowawszy w siebie całe morze sprzecznych pobudek, zawisnąć między płótnem nieba i płótnem ziemi. By, z kolejnym wstrząsem, uświadomić sobie swoją poprzednią ślepotę.
W ludzkim ciele nie ma zmysłów zdolnych do wchłonięcia tych odczuć. Ludzki mózg nie jest stworzony do takiego zrozumienia; pewnie kręciłoby się jej w głowie i płynęły łzy, ale ani głowy, ani oczu już nie miała, były natomiast sploty dróg, węzły strachu i wiary, rozpływająca się kroplami nadzieja, okruchy żalu i jeszcze wiele niejasnych sił, których nazw Iwga nie znała, a tylko czuła swoją nad nimi władzę.
Błyskawiczne objawienie. Tęsknota i czułość... I wiedza, której się nie chce pamiętać.
Potem wróciła.
Jej ciało przestało być światem; uchyliwszy opuchnięte powieki, zobaczyła celę ze znakiem zwierciadła na czterech ścianach, własne białe nadgarstki, wyglądające z dybów i rude włosy, przeszkadzające patrzeć.
To ja, pomyślała z goryczą. Niepotrzebnie się bałam, nie zmieniłam się, to świat zmienił się bezgranicznie.
A ja pozostałam ta sama.
Znowu zamknęła oczy. Posłuchała Pałacu nad sobą, ale był pusty i wrogi. Tylko w piwnicach tliło się życie - skazane, zakute w kłody; Iwga oblizała spieczone wargi. Na to też przyjdzie kolej. To - potem...
Prasa na głową już jej nie męczyła, tylko niepokoiła i drażniła; wciągnęła i wypuściła powietrze, wduszając ten ogromny niewidzialny tłok z powrotem w sufit. Trzasnęły kamienie, po sklepieniu nad głową przemknęły szczeliny, inkwizytorski znak rozpadł się, tracąc kontury i moc. Iwga pokręciła głową, usiłując wytrząsnąć z włosów kamienny pył i okruchy. Przed oczami przemknęły ognisto rude pasma.
Zwierciadło...
Uśmiechnęła się słabo. Znaki zwierciadła, otaczające ją, zmatowiały, popłynęły przed oczami i oto straszna cela numer sto siedem stała się czymś podobnym do sali baletowej. Iwga zobaczyła mnóstwo swoich odbić, dużych i małych, ginących w głębi zwierciadlanego korytarza.
Siedziała na podłodze, wciśnięta w ciężkie deski z otworami; dyby nie podobały się jej, dlatego, po pewnym wysiłku przestała je widzieć. Wpatrywała się w siebie - tak uważnie i ostro, jak nigdy dotąd. Teraz siebie widziała.
To ja. To nadal ja, ja, ja...
Potem zrozumiała, że przygląda się sobie cudzymi oczami. Obojętnymi. Podejrzliwymi. Współczującymi. Oczami policjanta na dworcu, oczami cugajstra Prowa, oczami kolegów ze szkoły, oczami brata i właścicielki sklepiku z antykami, i czyimiś jeszcze, które chciały ją rozebrać, i innymi, kompletnie obojętnymi...
Sama sobie przypominała dziewczynę, podrostka, po raz pierwszy stojącą przed lustrem bez ubrania i ze zdziwieniem badającą widoczne zmiany. Obrazki były pouczające, czasem okrutne - ale we wszystkich oczach poznawała siebie. Może nie od razu, ale poznawała.
Długo i ze smutkiem patrzyła na siebie oczami Nazara. Popatrzyła oczami matki, ale od razu poczuła się źle i zlizała łzę. Żeby się oderwać od smutnych obrazów, popatrzyła oczami małego pieska z placu Zwycięskiego Szturmu..
I tylko oczami Klaudiusza nie odważyła się na siebie popatrzyć.
Zwierciadła zmętniały. Iwga siedziała, opierając brodę na drewnie kłody i nie myślała o niczym. Po prostu istniała - starając się przy tym nie drzemać, ponieważ w drzemce na pewno pojawi się pasiasty żmijowy grzbiet. A Iwga nie chciała teraz spotykać się ze żmiją.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Czas Wiedźm»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czas Wiedźm» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Czas Wiedźm» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.