Marina i Siergiej Diaczenko - Armaged-dom
Здесь есть возможность читать онлайн «Marina i Siergiej Diaczenko - Armaged-dom» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Armaged-dom
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Armaged-dom: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Armaged-dom»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Armaged-dom — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Armaged-dom», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Zabójców Andrieja Igorowicza znaleziono po tygodniu - na dnie zatoki. Czego zresztą należało się spodziewać. Lidka nabrała zaś zwyczaju przeglądania programu oficjalnych wiadomości rządowych; nie słuchała prawie słów, ale uważnie wpatrywała się w twarze. Kontrakt mógł wystawić każdy. Dosłownie każdy.
Ale podczas minionego miesiąca oglądała rządowy program coraz rzadziej.
- To... poważna praca... archiwalna. Trzeba posortować na kolejne roczniki, według tematów... sporządzić katalog...
Sławek obrzucił ją szybkim spojrzeniem i poczerwieniał.
- Co? - zapytała Lidka.
- Trudna robota - odpowiedział chłopak. - Pracochłonna...
- Wiesz, że mam eksternistyczne egzaminy. Z czasem u mnie kiepsko.
- No tak - Sławek wciąż jeszcze był czerwony i patrzył gdzieś w bok. - Ale marna... Mama by chciała...
Lidce poczuła krótkotrwały napływ litości.
- Chciałaby... częściowo opłacić tę pracę... - wykrztusił wreszcie z siebie Sławek. - Nie mamy za wiele pieniędzy... ale... Tylko się nie obraź!
Lidka się uśmiechnęła.
- Z pewnością się nie obrażę. Ojcu przestali płacić, mama nie ma pracy... Cała rodzina bez pieniędzy... Nie, Sławek, nie obrażę się.
* * *
- Telefon do ciebie - oznajmiła mama. - Kolega z klasy.
- Słucham? - spytała Lida obojętnie.
- To ja - odezwał się Rysiuk. - Jak tam sprawy?
- Nijak.
- Zdałaś wszystkie kontrolne egzaminy?
- A co mi tam do egzaminów, kiedy nie ma co żreć? - zapytała, umyślnie ordynarnie. Prawdę mówiąc, trochę przesadziła - zostało im jeszcze trochę makaronu. I pół worka ziemniaków, których miała powyżej uszu.
- Pamiętasz, gdzie mieszkam? - odezwał się Rysiuk po chwili milczenia.
Zamyśliła się na moment.
Autobusy kursowały rzadko i Lidka, zarzuciwszy plecak na plecy, puściła się szybkim truchtem. Dawno niesprzątany trotuar pokrywała warstwa lekko już zbutwiałych jesiennych liści. Ściany domów upstrzone były fragmentami ogłoszeń, ulotek i plakatów; „Odstąpię mieszkanie”, „Krwiopijcy zabili Zarudnego”, „Wszyscy na plac! Wszyscy na zebranie!” „Pomóżcie w znalezieniu...”
Zeszła do przejścia. Cisza, szelest licznych kroków i żadnego głosu - strasznie, ale już przywykła. Przebiegła przez tory kolejowe i nie zmieniając tempa, przebiegła na przeciwległy peron. Wiatr niósł odpychającą woń - tak pachniało w poczekalniach albo w tym podziemnym przejściu, w którym starsze kobiety sprzedają skarpetki, chleb, domowej roboty kapcie i tkane na drutach swetry. Przed wejściem do „punktu obrony porządku prawnego” leżał na bagażowym wózku mężczyzna o nabrzmiałej twarzy, odziany w pomięte ubranie. Trup. Lidka obeszła go łukiem.
Nieopodal, na rogu, handlowano gorącymi parówkami z wózka, który na boku miał jeszcze na poły zatarte litery „Lody”. Lidka przypomniała sobie, jak przed dziesięciu laty przechodząc tędy z mamą kupowała tu cukrową watę.
Ale może i tego tu nie było.
Ktoś potrącił ją walizką i to tak, że ledwo utrzymała się na nogach. Trzeba się było pospieszyć, do domu, w którym mieszkali Rysiukowie zostało jeszcze z dziesięć minut szybkiego marszu.
- ...kto tam? To ty, Sotowa?
Rysiuk zamknął za nią drzwi. Lidka od razu spostrzegła, że drzwi są nowe, wzmocnione żelazem i z dwoma solidnymi zamkami.
- Chodźmy...
Podczas ostatnich kilku miesięcy nie widzieli się, a tymczasem Rysiuk mocno się zmienił. Wszyscy się zmienili, pomyślała Lidka z melancholią. A to dopiero początki zmian...
- Dawaj swoje wypracowanie. No tak, wariant uproszczony, dla dziewcząt i zaocznych...
- Nie wszystkich stać na opłacanie studiów dziennych - stwierdziła Lidka, rozglądając się po pokoju.
Rysiuk odwrócił się od stołu. Miał przejrzyste oczy, jak zamyślona, wielka ryba.
- Przepraszam.
- Za co? - zdziwiła się Lidka. - Byłeś ordynusem i ordynusem umrzesz...
Rysiuk pokrył zmieszanie ni to kaszlem, ni to śmiechem:
- Na razie nie wybieram się na tamten świat. Siądź za tamtym biurkiem. Na razie zajmę się czymś innym, a ty narysuj tabelkę w zeszycie - na cztery wiersze. Poradzisz sobie?
- Postaram się - odpowiedziała, nie reagując na kpinę.
Chłopak wziął kartkę i zabrał się za rozwiązywanie przykładów Lidki. Lidka kreśliła linijki czerwonym ołówkiem, starannie i z uwagą.
- Wiesz, kto zabił Zarudnego? - zapytał Rysiuk półgłosem.
Lidka nawet na chwilę nie przerwała zajęcia.
- Wiem. Tych dwóch, których znaleziono w zatoce.
Rysiuk oderwał wzrok od rozwiązywanego przykładu i zajrzał jej w oczy:
- Więc uważasz, że tamci „oczyszczacze dusz” mieli powód, by go zabić?
Lidka zaciekle kreśliła. Aż sypał się czerwony pył z kredki.
- No, wersja nie gorsza od innych... „Krwiopijcy zabili Zarudnego” brzmi trochę prymitywnie. Oczywiście, oligarchowie mieli powód do tego, żeby go zabić... Nie zawsze należy wierzyć w to, co wszyscy widzą. A wszyscy widzą, że śmierć Zarudnego zainicjowała procesy, które doprowadziły do kolejnej katastrofy...
- Zaprosiłeś mnie po to, żeby poćwiczyć sobie wymowę uczonych słówek? - niezbyt głośno zapytała Lidka. - Mnie, jako osobę, która Zarudnego znała osobiście?
Rysiuk westchnął i odłożył długopis:
- Co tam u Sławka?
Lidka wzruszyła ramionami.
- Pochyło...
Sławek skarżył jej się, że ktoś obserwuje ich mieszkanie. Lidka nie miała pojęcia, czyjego podejrzenia mają jakieś podstawy, czy są tworem wyobraźni, tym bardziej, że mama Sławka podejrzewała wszystkich o wszystko - dochodziło do tego, że zabierała się do obszukiwania Lidki, kiedy ta wychodziła z ich mieszkania: „Zechciej zapamiętać, Lido, że tych pomieszczeń nie powinien opuścić ani jeden dokument... sama rozumiesz”. Lida burzyła się i z trudem zachowywała spokój, przypominała sobie jednak, że ta kobieta przeżyła tragedię, która sprowadziła na nią łagodną formę obłędu. Otwierała nawet swoją teczkę, demonstrując, że nie przywłaszczyła sobie ani jednego dokumentu należącego niegdyś do Andrieja Igorowicza...
Ale tego wszystkiego nie zamierzała omawiać z Rysiukiem.
- Lidka - odezwał się Rysiuk głuchym głosem - z pewnością pomyślisz sobie, że wtykam nos w nie swoje sprawy. Ale w przeciwieństwie do ciebie, czytałem monografię Zarudnego i jego prace w dziedzinie historii...
- Aha - odezwała się obojętnym tonem. - Wiesz, on nawet o tobie mówił. W waszej klasie jest taki niezwykle utalentowany chłopiec, nadzieja historii kryzysów...
Rysiuk umilkł i Lida nie bez satysfakcji stwierdziła, że poczerwieniały mu uszy.
- A owszem! - stwierdził wyzywająco chłopiec i niezbyt mocno uderzył pięścią w zakurzony blat stołu. - Chcę zostać kryzysologiem i nim zostanę! Mam dość informacji, by stwierdzić... żeby sformułować podejrzenie, że Zarudny dość niebezpiecznie zbliżył się do stworzenia teorii apokalipsy. Odkrył fakty, pozwalające na sformułowanie pewnych ogólnych wniosków...
- Aleś ty mądry - odezwała się Lidka. - Nikt się nie domyślił, tylko ty...
- Gdyby nikt się nie domyślił - odparł Rysiuk szeptem - to Zarudny pozostałby przy życiu. Czyżbyś naprawdę myślała, że za jego śmiercią stoi ten bałwan Brodowski i jego banda od czystości duszy? Albo ci bliżej nikomu nieznani „polityczni przeciwnicy”? Lida... Lidka, co ci jest?!
Teraz już ryczała. Dławiła się łzami.
I dlatego nie wspomniała Rysiukowi o tym, co jej wtedy powiedział Zarudny.
Ta myśl z pewnością odbiła się na jej twarzy.
„...Na pierwszym programie będzie bardzo ważne wystąpienie. Moje. Myślę, że to będzie zasadniczy zwrot... w losie nas wszystkich. Bardzo na to liczę...”
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Armaged-dom»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Armaged-dom» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Armaged-dom» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.