Gene Wolfe - Miecz Liktora

Здесь есть возможность читать онлайн «Gene Wolfe - Miecz Liktora» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Katowice, Год выпуска: 2007, ISBN: 2007, Издательство: Książnica, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Miecz Liktora: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Miecz Liktora»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Severian, wygnany z konfraterni katów za złamanie zasad, dotarł do Thraxu. Obejmuje stanowisko liktora i sumiennie wypełnia obowiązki strzegąc więźniów i ścinając skazańców. Mimo poszukiwań nie zdołał zwrócić Pazura Łagodziciela — klejnot o uzdrawiającej mocy zaczyna mu ciążyć, odbierając spokój i sen. Severian wyczuwa coraz bardziej mrok gromadzący się nad światem, zaczyna wątpić w swoje powołanie, aż wreszcie wbrew rozkazowi archonta daruje życie kobiecie skazanej na uduszenie. Musi uciekać z Thraxu i udaje się na północ, w góry zamieszkane przez istoty, które odrzuciły człowieczeństwo. Rozpoczyna niebezpieczną podróż, która wyjaśni wiele kłębiących się wokół niego tajemnic.

Miecz Liktora — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Miecz Liktora», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Znajdowałem się po tej samej stronie rzeki co lepianka, którą odwiedziłem po południu, dzięki czemu nie musiałem korzystać z łodzi, ale otaczające mnie uliczki były zupełnie obce, w ciemności zaś przypominały labirynt zbudowany jedynie po to, aby utrudnić mi orientację. Kilka razy zawracałem do punktu wyjścia, zanim wreszcie udało mi się znaleźć wąską dróżkę, którą minionego dnia wspinałem się ku krawędzi urwiska.

Domostwa po jej obu stronach, wówczas czekające w milczeniu, aż potężna kamienna ściana po drugiej stronie rzeki zakryje tarczę słońca, ożyły teraz licznymi, stłumionymi głosami, a w kilku oknach płonęły ogniki łojowych lampek. Podczas gdy Abdiesus świętował w swoim pałacu, ubodzy mieszkańcy wyżej położonych części miasta także oddawali się zabawie, równie wesołej, choć z pewnością mniej hałaśliwej. Do moich uszu dobiegały odgłosy miłości, takie same jak w ogrodzie, przez który szedłem po ostatecznym rozstaniu z Cyriacą, rozmowy prowadzone przyciszonymi głosami oraz wybuchy śmiechu. W pałacowym ogrodzie pachniały kwiaty i szemrały fontanny, powietrze zaś było przyjemnie chłodne dzięki płynącej w pobliżu Acis. Nie słyszałem już szumu rzeki, a powiewy leniwego wiatru niosły woń nieczystości wymieszaną z zapachem świeżo zaparzonej herbaty lub jakiegoś skromnego posiłku. Niekiedy wydawało mi się, że czuję także czyste górskie powietrze.

Znalazłszy się wysoko na zboczu, gdzie wnętrza ubogich domostw oświetlał jedynie blask kuchennego ognia, odwróciłem się i spojrzałem z góry na miasto tak jak spoglądałem na nie po południu z blanków Zamku Acies, chociaż wtedy towarzyszył mi zupełnie inny nastrój. Słyszałem opowieści o górskich szczelinach tak głębokich, że na ich dnie widać świecące gwiazdy; teraz wydawało mi się, iż dostrzegłem jedną z nich. Poczułem się tak, jakby Urth zniknęła nagle spod moich stóp, ja zaś znalazłem się zupełnie sam w rozgwieżdżonej pustce.

Możliwe, że już wtedy zaczęto mnie szukać. Wyobraziłem sobie dimarchów archonta biegnących pogrążonymi w ciszy uliczkami, być może ściskających w rękach pochodnie zabrane z ogrodu. Znacznie bardziej niepokojąca była jednak myśl o strażnikach, którymi do tej pory dowodziłem, wysypujących się gromadnie z bramy Vinculi. Nie zauważyłem jednak żadnych ruchomych światełek i nie usłyszałem nawoływań, jeżeli zaś nawet w samej Vinculi powstało jakieś poruszenie, to w najmniejszym stopniu nie wpłynęło ono na wygląd miasta po drugiej stronie rzeki. Stałem bez ruchu przez dłuższą chwilę, po czym odwróciłem się, by kontynuować wspinaczkę. Nie ogłoszono jeszcze alarmu, ale już niedługo należało się tego spodziewać.

* * *

W ciemnym wnętrzu lepianki panowała całkowita cisza. Jeszcze przed wejściem wyjąłem Pazur ze skórzanego woreczka, obawiając się, iż zabraknie mi odwagi, by to zrobić, kiedy znajdę się w środku. Klejnot czasem jarzył się jaskrawym blaskiem jak niegdyś w gospodzie w Saltus, czasem zaś przypominał matowe szkiełko. Tej nocy nie świecił bardzo jasno, ale roztaczał wokół siebie błękitną poświatę, przy której zwykłe światło wydawało się zaledwie lekko rozjaśnioną ciemnością. Spośród niezliczonych imion Łagodziciela najrzadziej używanym, a dla mnie najbardziej zagadkowym, było Czarne Słońce. Tej nocy chyba udało mi się zrozumieć jego pochodzenie. Nie mogłem trzymać klejnotu w palcach, tak jak czyniłem to wielokrotnie do tej pory i jak miałem czynić jeszcze nieraz, położyłem więc go na prawej dłoni, aby w jak najmniejszym stopniu zbezcześcić go swoim dotknięciem, schyliłem głowę i wszedłem do lepianki.

Dziewczyna leżała w tym samym miejscu, co po południu. Nawet jeżeli oddychała, to ja nie byłem w stanie tego ani usłyszeć, ani zauważyć. Chłopiec z zainfekowanym okiem spał na gołej ziemi u jej stóp. Za pieniądze, które dostał ode mnie, kupił chyba nieco żywności, gdyż na klepisku pełniącym funkcję podłogi walały się łuski po nasionach i pestki. Przez chwilę miałem nadzieję, że żadne z nich się nie obudzi.

W ciemnobłękitnym blasku Pazura, podkreślającym zapadnięte policzki i podkrążone oczy, twarz dziewczyny była jeszcze bardziej przerażająca niż w dzień. Wydawało mi się, że powinienem coś powiedzieć — może wezwać na pomoc Prastwórcę lub jego posłańców — ale miałem zupełnie sucho w ustach i czułem się niemy jak zwierzę. Powoli wyciągnąłem rękę, aż wreszcie jej cień padł na twarz chorej, kiedy jednak ją cofnąłem, nie dostrzegłem żadnej zmiany. Ponieważ Pazur nie pomógł także Jolencie, zaświtała mi myśl, że może klejnot nie działa na kobiety albo że po to, by zadziałał, musi najpierw trafić do kobiecej dłoni. Na wszelki wypadek dotknąłem nim czoła dziewczyny, tak że przez chwilę wyglądał jak trzecie oko na pozbawionej oznak życia twarzy.

Spośród wszystkich przypadków, kiedy obserwowałem jego działanie, ten był najbardziej zdumiewający i jednocześnie najbardziej wiarygodny, gdyż nie istniała najmniejsza szansa na to, by zaszedł zbieg okoliczności albo żebym uległ złudzeniu. Jest przecież możliwe, że małpolud powstrzymał krwawienie z kikuta siłą własnej woli, że żołnierz na drodze prowadzącej do Domu Absolutu jedynie stracił przytomność, którą, prędzej czy później, z pewnością by odzyskał, i że cudowne zaleczenie ran Jonasa dokonało się tylko dzięki niezwykłej grze światła.

Tym razem wyglądało to tak, jakby jakaś niewyobrażalna siła zadziałała między jednym chrononem a drugim, przerywając na chwilę obroty wszechświata. Dziewczyna otworzyła oczy, które były ciemne jak górskie jeziora. Jej twarz nie przypominała już maski przedstawiającej trupią główkę, stając się na powrót twarzą wycieńczonej młodej kobiety.

— Kim jesteś, w tych barwnych szatach? — zapytała, po czym dodała: — Och, ja śnię…

Powiedziałem, że jestem przyjacielem i że nie powinna się mnie lękać.

— Wcale się nie boję — odparła. — Przestraszyłabym się, gdybym ujrzała cię na jawie, ale przecież to tylko sen. Wyglądasz, jakbyś spadł z nieba, ja jednak wiem, że jesteś tylko skrzydłem jakiegoś nieszczęsnego ptaka. Czy schwytał cię Jader? Zaśpiewaj mi coś…

Zamknęła oczy, ale tym razem bez trudu mogłem dostrzec, jak jej pierś unosi się i opada w spokojnym rytmie oddechu. Twarz dziewczyny nadal była blada i mizerna, lecz zniknęło z niej już piętno śmierci.

Zdjąłem klejnot z jej czoła i dotknąłem nim opuchniętego oka chłopca, ale nie wydaje mi się, żeby było to potrzebne, gdyż opuchlizna zaczęła błyskawicznie znikać jeszcze przed pocałunkiem Pazura. Jąder poruszył się niespokojnie, po czym zawołał coś niewyraźnie, jakby śniło mu się, że biegnie dokądś na czele gromady chłopców i pokrzykuje na nich, by nie zostawali w tyle.

Schowałem Pazur do skórzanego woreczka, następnie zaś usiadłem na klepisku, wśród łusek i pestek. Po pewnym czasie chłopiec uspokoił się. W lepiance panowała całkowita ciemność, jeśli nie liczyć światła gwiazd kładącego się bladym prostokątem w pobliżu otworu wejściowego. W niezmąconej ciszy słyszałem szmer równych, spokojnych oddechów dwojga dzieci.

Dziewczyna powiedziała, że ja, który od chwili wyniesienia do godności czeladnika nosiłem katowski fuligin, przedtem zaś buroszare łachmany, byłem odziany w różnobarwne szaty. Przypuszczam, iż stało się tak za sprawą świecącej na jej czole, błękitnej gwiazdy, w której blasku nawet czarny płaszcz mógł mienić się wszystkimi kolorami tęczy. Mimo to w pewnym sensie miała rację. Nie chodzi o to, że od tej chwili znienawidziłem swój strój — raczej zrozumiałem, iż w rzeczywistości stanowi on tylko przebranie, podobnie jak stroje pozostałych gości biorących udział w przyjęciu w pałacu archonta albo sceniczny kostium, taki jak podczas spektaklu przygotowanego przez doktora Talosa. Nawet kat jest człowiekiem, żaden człowiek zaś nie będzie z własnej woli ubierał się wyłącznie w stroje z materiału bardziej czarnego od najgłębszej czerni; uważałem się za hipokrytę nosząc brązowy płaszcz nabyty w sklepie Agilusa, ale chyba ukryty pod nim fuligin czynił mnie hipokrytą w równym albo nawet jeszcze większym stopniu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Miecz Liktora»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Miecz Liktora» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Miecz Liktora»

Обсуждение, отзывы о книге «Miecz Liktora» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x