Orson Card - Alvin Czeladnik

Здесь есть возможность читать онлайн «Orson Card - Alvin Czeladnik» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1999, ISBN: 1999, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Alvin Czeladnik: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Alvin Czeladnik»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Alvin Smith znowu wyrusza w świat i szybko trafia do wiezienia, oskarżony przez swego dawnego mistrza o kradzież złotego pługa. Proces musi właściwie wykazać, że Alvin naprawdę jest Stwórcą. Tymczasem jego brat, Calvin, płynie do Europy, gdzie spotyka Napoleona i Balzaca. Od Napoleona uczy się manipulowania ludźmi, z Balzakiem wraca do Ameryki. Razem stanowią groźną parę.

Alvin Czeladnik — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Alvin Czeladnik», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Poza tym — dodał — kiedy Alvin będzie zajęty opieką nad światem, ja zaopiekuję się Alvinem.

— Myślę, że chłopak powinien iść — uznał Measure. — Niszczyciel wyraźnie jeszcze z Alvinem nie skończył. Dlatego ktoś musi pilnować jego pleców. Uważam, że Arthur się nadaje.

To właściwie kończyło dyskusję. Nikt nie potrafił ocenić człowieka tak dobrze jak Measure.

Alvin podszedł do kominka i podniósł cztery kamienie. Nikt by się nie domyślił, że coś tam ukryto — póki ich nie poruszył, w zaprawie nie było nawet pęknięcia. Nie próbował pod nimi kopać; pług leżał osiem stóp pod ziemią i praca łopatą zajęłaby cały dzień, nie mówiąc już o tym, że trzeba by rozłożyć kominek. Nie; po prostu wyciągnął ręce, przywołał pług i zapragnął, by ziemia go wyniosła. Po chwili pług wynurzył się na powierzchnię jak korek w spokojnym stawie. Alvin usłyszał za sobą syknięcia i pomruki — na ludziach, nawet na jego rodzinie, takie otwarte demonstracje talentu wciąż robiły wrażenie. Poza tym pług błyszczał wspaniale, jakby można go było zobaczyć nawet wśród czarnej, bezksiężycowej, burzliwej nocy, jakby złoto nawet przez zamknięte powieki wypalało sobie drogę do oczu i prosto do mózgu. Drżał lekko pod ręką Alvina.

Godzinę później Alvin stanął w tylnych drzwiach domu. To nie znaczy, że przez godzinę się pakował — prawie cały ten czas spędził przy młynie, próbując naprawić pompy. Nie zwlekał też długo z pożegnaniami. Nikogo z rodziny nie zawiadomili, że odchodzi, ponieważ ktoś mógłby usłyszeć, a Alvin nie chciał, żeby na niego czekali, kiedy skieruje się do lasu. Mama, ojciec, Measure i Armor muszą przekazać błogosławieństwa i wyrazy miłości braciom, siostrom, bratankom i siostrzenicom.

Alvin zarzucił na ramię worek z pługiem i zmianą ubrania, Arthur Stuart wziął go za drugą rękę. Alvin sprawdził jeszcze heksy umieszczone wokół domu, upewnił się, że wciąż są doskonałe w swej sześcioboczności, nie naruszone przez wiatr ani czyjąś złą wolę. Wszystko było w porządku. Nic więcej nie mógł zrobić dla rodziny pod swoją nieobecność, jedynie dbać o osłony, by nie dopuszczały niebezpieczeństw.

— I nie martw się o Amy — dodał jeszcze Measure. — Jak tylko stąd znikniesz, zauważy jakiegoś innego chłopaka, o nim zacznie marzyć i opowiadać różne historie, a ludzie zrozumieją, że nic nie zrobiłeś.

— Mam nadzieję, że się nie mylisz — westchnął Alvin. — Bo nie mam zamiaru długo wędrować.

Słowa przez moment zawisły w ciszy; wszyscy wiedzieli, że być może, tym razem Alvin odchodzi na dobre. Może już nigdy nie wrócić do domu. Świat był pełen niebezpieczeństw, a Niszczyciel wyraźnie zadał sobie wiele trudu, żeby wypędzić Alvina w drogę.

Ucałował i uściskał wszystkich, pilnując, żeby ciężkim pługiem nikogo nie potrącić. A potem odszedł w stronę lasu za domem; maszerował swobodnym krokiem, żeby ci, którzy go odprowadzali, mieli wrażenie, że to tylko spacer, nie ucieczka, mogąca odmienić jego życie. Arthur Stuart ściskał jego lewą dłoń. I ku zdziwieniu Alvina, Bajarz ruszył za nimi.

— Idziesz ze mną? — zapytał Alvin.

— Niedaleko. Chcę tylko chwilę pogadać.

— Cieszę się.

— Zastanawiałem się, czy myślałeś o odszukaniu Peggy Larner — rzekł Bajarz.

— Ani przez chwilę.

— A co, jesteś na nią wściekły? Do licha, chłopcze, gdybyś jej tylko posłuchał…

— Myślisz, że tego nie rozumiem? Myślisz, że nie zastanawiam się nad tym bez przerwy?

— Mówię tylko, że jeszcze w Hatrack River niewiele brakowało do waszego ślubu. I że przydałaby ci się żona, a nigdzie nie znajdziesz lepszej.

— Odkąd to zostałeś swatem? — spytał Alvin. — Myślałem, że tylko zbierasz opowieści. Nie sądziłem, że sprawiasz, by się wydarzyły.

— Bałem się, że będziesz na nią zły.

— Nie na nią. Na siebie.

— Alvinie, potrafię rozpoznać, kiedy ktoś kłamie.

— No dobrze, jestem zły. Przecież wiedziała, prawda? To dlaczego po prostu mnie nie uprzedziła? Amy Sump zacznie opowiadać kłamstwa o tobie i zmusi cię do odejścia, więc odejdź teraz, zanim jej dziewczęce wyobrażenia wszystko zniszczą.

— Bo gdyby to powiedziała, nie odszedłbyś. Prawda, Alvinie? Zostałbyś wierząc, że jakoś to wszystko z Amy poukładasz. Pewnie nawet wziąłbyś ją kiedyś na stronę i powiedział, żeby cię nie kochała. A gdyby wtedy zaczęła opowiadać, byliby świadkowie pamiętający, jak to kiedyś została po lekcjach sam na sam z tobą. Dopiero miałbyś kłopoty, bo tym więcej ludzi by jej uwierzyło i…

— Bajarzu, chciałbym, żebyś kiedyś zyskał talent do zamykania się!

— Przepraszam. Po prostu nie mam tego daru. Paplam tylko i denerwuję ludzi. Chodzi o to, że Peggy powiedziała ci tyle, ile mogła, żeby nie pogorszyć jeszcze sytuacji.

— Zgadza się. Sama zdecydowała, ile mam prawo wiedzieć, i tyle właśnie mi powiedziała. A ty masz śmiałość tłumaczyć mi, że powinienem się z nią ożenić?

— Nie nadążam za twoim rozumowaniem, Alvinie — wyznał Bajarz.

— Co by to było za małżeństwo, gdyby żona wiedziała wszystko, ale nigdy nie mówiła dosyć, żebym sam mógł podjąć decyzję? To ona za mnie decyduje. Mówi tyle, ile musi, żeby mnie skłonić do tego, co jej zdaniem powinienem zrobić.

— Przecież nie zrobiłeś tego, co ci powiedziała. Zostałeś w domu.

— Więc takiego życia dla mnie pragniesz? Albo będę słuchał żony, albo żałował, że tego nie zrobiłem!

Bajarz wzruszył ramionami.

— Nadal nie rozumiem twoich zastrzeżeń.

— To proste: dorosły mężczyzna nie chce się żenić z własną matką. Chce sam o sobie decydować.

— Na pewno masz rację — zgodził się Bajarz. — A kto jest tym dorosłym mężczyzną, o którym wspomniałeś?

Alvin nie złapał przynęty.

— Mam nadzieję, że pewnego dnia ja nim będę. A to się nie stanie, jeśli zwiążę się z żagwią. Wiele zawdzięczam pannie Larner, a jeszcze więcej tej dziewczynce, którą była, zanim została nauczycielką, która wiele razy ratowała mi życie. Nic dziwnego, że ją pokochałem. Ale małżeństwo z nią byłoby najgorszym błędem w moim życiu. Uczyniłoby mnie słabym. Uzależnionym. Talent pozostałby w moich rękach, ale całkowicie na jej usługi. Mężczyzna nie może tak żyć.

— Chcesz powiedzieć: dorosły mężczyzna.

— Kpij do woli, Bajarzu. Zauważyłem, że ty też nie masz żony.

— Widocznie jestem dorosły — odpowiedział Bajarz ostrym tonem. Spojrzał raz jeszcze na Alvina, po czym zawrócił i odszedł w stronę, skąd przyszli.

— Nigdy jeszcze nie widziałem go tak rozzłoszczonego — odezwał się Arthur Stuart.

— Nie lubi, kiedy ktoś rzuca mu w twarz jego własne rady — burknął Alvin.

Arthur Stuart nie odpowiedział. Czekał.

— No dobrze, chodźmy już.

Arthur odwrócił się natychmiast i ruszył przed siebie.

— Może na mnie zaczekasz?

— Po co? Ty też nie wiesz, dokąd idziemy.

— Pewno tak, ale jestem starszy, więc to ja decyduję, do którego nigdzie zmierzamy.

Arthur zaśmiał się cicho.

— Założę się, że nie ma takiego kierunku, gdzie ktoś nie stałby ci na drodze. Choćby i o pół świata stąd.

— Nic o tym nie wiem — odparł Alvin. — Wiem za to, że w którąkolwiek stronę byśmy poszli, w końcu trafimy na ocean. Umiesz pływać?

— Nie przez ocean.

— To na co cię brałem? Liczyłem, że mnie przeholujesz.

Zagłębili się w las. I chociaż Alvin nie wiedział, dokąd zmierza, wiedział jedno: zielona pieśń jest może słaba i nierówna, ale ciągle rozbrzmiewa; mógł poruszać się w doskonałej harmonii z zieloną puszczą. Gałązki odsuwały mu się z drogi, a liście miękły pod stopami; po chwili sunął już bezgłośnie, nie pozostawiając śladów i niczego nie zakłócając.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Alvin Czeladnik»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Alvin Czeladnik» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Alvin Czeladnik»

Обсуждение, отзывы о книге «Alvin Czeladnik» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x