Ursula Le Guin - Opowieści z Ziemiomorza

Здесь есть возможность читать онлайн «Ursula Le Guin - Opowieści z Ziemiomorza» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2003, ISBN: 2003, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Opowieści z Ziemiomorza: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Opowieści z Ziemiomorza»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ziemiomorze — świat wysp, magii, smoków i czarnoksiężników. Tu właśnie rozgrywa się akcja słynnego cyklu fantasy Ursuli K. Le Guin. Autorka po latach powraca do stworzonego przez siebie świata i postaci w opowiadaniach tworzących tom "Opowieści z Ziemiomorza".
Pięć epizodów z bogatych dziejów Archipelagu odsłania kolejne tajemnice magicznego świata. Jakie były początki szkoły czarnoksiężników na Roke? Co się stało z Mistrzem Przywołań, Thorionem, gdy powrócił z krainy umarłych? Jakie jeszcze przygody przeżył Arcymag Ged? O tym wszystkim opowiadają kolejne historie z tego tomu.

Opowieści z Ziemiomorza — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Opowieści z Ziemiomorza», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Czarnoksiężnik z Roke nie zniża się do takich drobiazgów. Niech wioskowy czarodziej na coś się przyda.

A gdy najmłodsza córka zapadła na suchy kaszel, żona Brzozy nie śmiała nawet wspomnieć o tym młodemu magowi. Posłała niezwłocznie po Różę ze starej Irii, prosząc, by weszła tylnimi drzwiami i odśpiewała zaklęcie albo przygotowała okład, który przywróci dziewczynce zdrowie. Kość nie dostrzegł nawet choroby małej, nie widział też grusz ani winorośli. Trzymał się na uboczu, jak mądremu magowi przystało. Całymi dniami krążył po okolicy na pięknej karej klaczy, którą podarował mu pracodawca, gdy czarnoksiężnik dał mu jasno do zrozumienia, że nie po to przybył na Way z Roke, by taplać się w błocie na wiejskich drogach.

Podczas przejażdżek mijał czasami stary dwór na wzgórzu otoczony rosłymi dębami. Gdy skręcił z dróżki, zmierzając ku niemu, z domu wybiegła sfora wychudzonych rozwścieczonych psów. Klacz bała się ich, mogła się spłoszyć, toteż nie zbliżał się bardziej. Lubił jednak piękne widoki i spodobał mu się stary dwór drzemiący w rozproszonym świetle letniego popołudnia.

Spytał o niego Brzozę.

— To Iria — usłyszał. — To znaczy Stara Iria. Prawnie dwór powinien należeć do mnie, ale po stu latach sporów mój dziad zrezygnował z niego, bo miał już dosyć kłótni. Tamtejszy pan wciąż walczyłby ze mną o ziemię, gdyby nie to, że za dużo pije. Nie widziałem go od lat. Zdaje się, że ma córkę.

— Nazywają ją Ważka — wtrąciła najmłodsza córka Brzozy, Róża. — Tak naprawdę to ona wszystkim rządzi. Widziałam ją raz w zeszłym roku, jest wysoka i piękna jak kwitnące drzewo. — Dziewczynka próbowała jak najwięcej dowiedzieć się o życiu w czternaście lat, jakie wyznaczył jej los. Nagle urwała, wstrząsana gwałtownym atakiem kaszlu. Matka posłała czarnoksiężnikowi zbolałe, błagalne spojrzenie. Z pewnością tym razem młody człowiek zauważy, co się dzieje. Uśmiechnął się do Róży i serce matki zabiło szybciej. Nie uśmiechałby się tak chyba, gdyby jej kaszel oznaczał coś poważnego?

— Ich sprawy nas nie dotyczą — uciął niechętnie Brzoza.

Taktowny Kość nie pytał już więcej, pragnął jednak zobaczyć dziewczynę piękną niczym kwitnące drzewo, zaczął więc regularnie przejeżdżać obok starej Irii. Próbował odwiedzić wioskę u stóp wzgórza i wypytać mieszkańców, lecz nie miał się gdzie zatrzymać i nikt nie chciał odpowiadać na pytania. Czarownica o nieprzyjaznych oczach na jego widok umknęła do swej chaty. Gdyby udał się wprost do dworu, musiałby stawić czoło stadu rozwścieczonych psów i prawdopodobnie pijanemu właścicielowi. Warto jednak zaryzykować, pomyślał. Śmiertelnie nudziło go spokojne życie w Zachodnim Stawie, a niebezpieczeństwu nigdy nie dał się zniechęcić. Wjechał zatem na wzgórze i po chwili otoczyła go sfora ujadających psów. Klacz wierzgnęła, odpędzając je kopytami. Gdyby nie uspokajające zaklęcie i silna dłoń jeźdźca, z pewnością by się spłoszyła i poniosła. Psy skakały teraz ku jego nogom. Już miał zawrócić, gdy wśród sfory pojawił się człowiek wykrzykujący przekleństwa i wymierzający razy rzemieniem. W końcu Kość zdołał uspokoić spienioną, zdenerwowaną klaczkę. Uniósł wzrok i ujrzał dziewczynę piękną jak kwitnące drzewo. Była bardzo wysoka, zlana potem, miała wielkie dłonie i stopy, usta, nos i oczy, a na głowie czuprynę przykurzonych włosów.

— Spokój! — wrzeszczała. — Do domu, ścierwa, sucze syny! Psy skomlały i kuliły się w obliczu jej gniewu.

Kość przycisnął dłoń do łydki. Z rozdartej przez psie zęby nogawicy sączyła się strużka krwi.

— Zrobiły jej krzywdę? — spytała kobieta. — Zdradzieckie szczury. — Gładziła prawą przednią nogę klaczy. Uniosła mokrą od zakrwawionego potu dłoń. — Już dobrze, dobrze. Dzielna dziewczynka, dzielna mała.

Klacz pochyliła łeb i zarżała z ulgą.

— Czemu kazałeś stać jej tutaj pośród sfory psów? — spytała gniewnie kobieta. Klęczała obok końskiej nogi, spoglądając w górę na jeźdźca, który patrzył na nią z siodła. W jej obecności jednak czuł się niski, mały.

Nie czekała na odpowiedź.

— Poprowadzę ją — oznajmiła, wstając i sięgając do wodzów. Kość zrozumiał, że powinien zsiąść.

— To coś poważnego? — spytał, zerkając na nogę klaczy. Dostrzegł jedynie jasną krwawą pianę.

— Chodź, kochanie — powiedziała młoda kobieta. Nie zwracała się do niego. Klacz podążyła za nią ufnie.

Szli razem, kierując się kamienną ścieżką na wzgórze do starej stajni z kamienia i cegły. Budynek stał pusty, gnieździły się w nim jaskółki śmigające wokół dachu i wymieniające piskliwe plotki.

— Spróbuj ją uspokoić — poleciła młoda kobieta, oddała mu wodze i wyszła. Po jakimś czasie wróciła, taszcząc ciężki cebrzyk. Zaczęła przemywać klaczy nogę. — Zdejmij jej siodło — rzuciła. Tonem jasno dawała do zrozumienia, że uważa go za głupca.

Kość posłuchał, na wpół zirytowany obcesowym zachowaniem olbrzymki, a na wpół zaintrygowany. Zupełnie nie kojarzyła mu się z kwitnącym drzewem, taka potężna i gwałtowna, rzeczywiście jednak była piękna na swój sposób. Klacz całkowicie poddała się jej dotykowi. Gdy kobieta poleciła: “Przesuń nogę", klacz posłuchała. Nieznajoma wytarła ją starannie, ponownie zarzuciła na grzbiet derkę i dopilnowała, by koń stanął w słońcu.

— Nic jej nie będzie — oznajmiła. — Jeśli cztery, pięć razy dziennie będziesz przemywał skaleczenie ciepłą słoną wodą, szybko się zagoi. Bardzo mi przykro.

Ostatnie słowa zabrzmiały szczerze, choć niechętnie, jakby wciąż zastanawiała się, czemu naraził swego konia na atak sfory psów. Po raz pierwszy spojrzała wprost na niego. Oczy miała pomarańczowobrązowe, niczym ciemny topaz bądź bursztyn. Dziwne oczy, dokładnie na wysokości jego własnych.

— Mnie także — odparł, próbując mówić lekkim, beztroskim tonem.

— To klacz z Irii Zachodniego Stawu. Jesteś tamtejszym czarnoksiężnikiem?

Ukłonił się.

— Kość z Wielkiego Portu Havnor, do usług. Czy mógłbym…

— Sądziłam, że jesteś z Roke — wtrąciła.

— Istotnie — przytaknął, odzyskując panowanie nad sobą.

Obserwowała go swymi niezwykłymi oczami, równie nieprzeniknionymi jak oczy owcy. W końcu nie wytrzymała i zasypała go pytaniami.

— Mieszkałeś tam? Studiowałeś? Znasz Arcymaga?

— Tak — odparł z uśmiechem. Potem skrzywił się i ścisnął dłonią łydkę.

— Jesteś ranny.

— To nic wielkiego — mruknął.

Rzeczywiście ku jego irytacji skaleczenie przestało krwawić. Wzrok kobiety powędrował z powrotem ku jego twarzy.

— Jak tam jest? Jak jest na Roke?

Kość, lekko kulejąc, podszedł do starego koziołka i usiadł. Wyciągnął nogę, odsłaniając skaleczenie.

— Opowieść o Roke wymaga dużo czasu — rzekł. — Ale chętnie ci go poświęcę.

***

— Ten człowiek to czarnoksiężnik, albo prawie czarnoksiężnik — powiedziała czarownica Róża. — Czarnoksiężnik z Roke! Nie wolno ci o nic go pytać. — Była więcej niż oburzona, była przerażona.

— On nie ma nic przeciw temu — zapewniła ją Ważka — tyle że prawie w ogóle nie odpowiada.

— Oczywiście.

— Czemu oczywiście?

— Bo to czarnoksiężnik. A ty jesteś kobietą, pozbawioną talentu, wiedzy, zdolności.

— Mogłaś mnie uczyć, ale nie chciałaś.

Róża pstryknięciem palców zlekceważyła swoje nauki.

— Muszę zatem uczyć się od niego — dodała Ważka.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Opowieści z Ziemiomorza»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Opowieści z Ziemiomorza» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Ursula Le Guin - L'autre côté du rêve
Ursula Le Guin
Ursula Le Guin - Le Dit d'Aka
Ursula Le Guin
libcat.ru: книга без обложки
Ursula Le Guin
libcat.ru: книга без обложки
Ursula Le Guin
Ursula Le Guin - The Wave in the Mind
Ursula Le Guin
Ursula Le Guin - Winterplanet
Ursula Le Guin
Ursula Le Guin - A praia mais longínqua
Ursula Le Guin
Ursula Le Guin - I venti di Earthsea
Ursula Le Guin
Ursula Le Guin - Deposedaţii
Ursula Le Guin
Отзывы о книге «Opowieści z Ziemiomorza»

Обсуждение, отзывы о книге «Opowieści z Ziemiomorza» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x