— To doprawdy niezwykłe — zauważył Korsibar.
— Co takiego? — spytała zaskoczona.
— Jego umiejętności łucznicze.
— A tak, oczywiście. Poprzedni zawodnicy byli całkiem nieźli, ale Prestimion jest bezkonkurencyjny, nie sądzisz? Ma się wrażenie, że może trafić ptaka w skrzydło, a potem drugą strzałą przestrzelić pierwszą, podczas gdy ptak będzie jeszcze leciał!
— Jestem pewien, że to by mu się udało — przyznał Korsibar. — Zdaje mi się nawet, że coś takiego widziałem.
— Zawsze był taki dobry?
— Od dziecka. Widzisz łuk, którego używa? Kamba dał mu go, kiedy Prestimion miał dwanaście lat, powiedział, że mu się należy, bo już jest lepszym łucznikiem. Ty w ogóle byś nie naciągnęła cięciwy, nawet ja miałbym kłopoty. A jak trafia Prestimion dokładnie tam, gdzie chce trafić…
Książę wystrzelił ostatnią z przysługujących mu strzał, po raz kolejny trafiając w środkowe kółko tarczy — było tam już tak gęsto, że miejsce znalazł chyba cudem.
— W tym musi być jakieś czarnoksięstwo — orzekł Korsibar. — Kiedy był chłopcem, z pewnością rzucono na niego urok pozwalający wyczyniać takie cuda.
— Z pewnych źródeł słyszałam, że Prestimion nie wierzy w magię.
— Owszem, mnie też o tym mówiono. Jak inaczej da się jednak wytłumaczyć taką zręczność? Tu musi działać magia. Po prostu musi.
Prestimion zszedł z pola, sprawiając wrażenie zadowolonego z siebie. Jego miejsce zajął Hent Mekkiturn, Skandar z otoczenia prokuratora, trzymający łuk długi na co najmniej dwa jardy, jakby była to dziecinna zabawka. Napiął go górnymi ramionami, strzałę na cięciwie umieścił zaś dolnymi. Wystrzelił — trafił w cel z donośnym trzaskiem, omal nie przewracając tarczy. Skandar dysponował jednak tylko brutalną siłą, strzelał bez finezji i w żaden sposób nie był w stanie dorównać Prestimionowi.
— Siostro — powiedział Korsibar — muszę powtórzyć ci coś, co podczas zapasów oznajmił mi Dantirya Sambail… hej, widziałaś kiedyś takiego błazna?
Na strzelnicę wstąpił rycerz z dworu diuka Oljebbina. Najwyraźniej uważał się za komika, pierwszą strzałę bowiem wystrzelił w niebo, tak że spadła na cel z góry, drugą — stojąc odwrócony plecami do celu, trzecią zaś pochylony, strzelając pomiędzy rozstawionymi nogami. Wszystkie trzy trafiły, choć nie w środek tarczy; było to jednak wręcz zdumiewające.
— Wstyd, doprawdy wstyd — powiedziała Thismet, odwracając wzrok. — On obraża jedną z najwspanialszych sztuk. O czym wspominałeś w związku z prokuratorem?
— Ach, tak. Dziwne to było i powiem ci, że nawet wstrętne.
— On już taki jest. Ale co powiedział? Korsibar uśmiechnął się bez wesołości.
— Masz zbyt cięty język, siostro — zauważył.
— Wybacz mi, proszę. Niewiele mam do roboty oprócz ćwiczenia ciętych replik.
Dowcipniś próbował trafić w tarczę, leżąc na brzuchu. Korsibar potrząsnął głową z niesmakiem. Pochylił głowę ku siostrze i mówił szeptem:
— Powiedział mi, że słyszał plotki, jakoby Prestimion miał zamiar próbować mnie zabić, kiedy już zostanie Koronalem. Oczywiście ma to wyglądać na wypadek. Tak czy inaczej podobno chce mnie usunąć, bo jest przekonany, że żywy będę zagrożeniem dla jego rządów.
Thismet aż sapnęła ze zdumienia.
— Mówisz „plotki”? Kto rozpuszcza te plotki?
— Nie powiedział. Cała ta sprawa i tak pewnie narodziła się w jego fantazji, bo przecież Dantirya Sambail to człowiek, który potrafi wyobrazić sobie nawet najgorsze zbrodnie. Powiedziałem mu, że to poroniony pomysł, wstrętny i obrzydliwy. I powiedziałem jeszcze, że nie zezwalam poruszać przy mnie tego tematu.
Siostra przyjrzała mu się poważnie.
— Gdybym to ja była na twoim miejscu, traktowałabym podobne informacje z większą uwagą, Korsibarze. Niezależnie od tego, czy rzeczywiście słyszał takie plotki, czy też sam to wymyślił, prokurator zapewne cię ostrzegał.
— Co? I ty też? — zdumiał się Korsibar.
— Owszem. To ma sens i wydaje się logiczne, bracie.
— Trudno uwierzyć.
— Ale wiesz przecież, że wielu ludzi chętnie jako Koronala widziałoby raczej ciebie niż Prestimiona.
— Owszem. Zdaję sobie z tego sprawę. Hrabia Farąuanor wspominał o tym całkiem niedawno, tego dnia kiedy piliśmy razem wino w Sali Bankietowej, tuż przed początkiem igrzysk. Proponował nawet, że poprowadzi dla mnie jakąś konspirację.
— Moja nowa służąca, Aliseeva, chętnie do tego ruchu dołączy. — Thismet uśmiechnęła się lekko. — Zaledwie wczoraj powiedziała mi, że to wielka szkoda, iż nie zostaniesz Koronalem, bo jesteś o wiele przystojniejszy i bardziej dostojny od Prestimiona. I że chciałaby, by istniał sposób na odsunięcie Prestimiona i utorowanie tobie drogi do tronu.
— Tak powiedziała?
— Ona i wielu innych.
— Czy naprawdę myślą, że jestem człowiekiem pozbawionym honoru i przyzwoitości? — spytał z gniewem Korsibar, lecz zaraz zmienił ton. — Aliseeva, mówisz? To ta ruda, z bardzo jasną skórą?
— Widzę, że już ją zauważyłeś. Chyba nie powinno mnie to dziwić. A co właściwie powiedziałeś Farąuanorowi wówczas, w Sali Bankietowej?
— Co miałem mu powiedzieć? Przecież doradzał mi zdradę.
— Wolisz nie robić nic jak dureń i zginąć? Korsibar przyjrzał się siostrze z namysłem.
— A więc rzeczywiście sądzisz, że w tych szaleńczych insynuacjach Dantiryi Sambaila jest coś, co warto traktować poważnie?
— Pamiętaj, że to krewny Prestimiona. Być może, zna jego skryte myśli. Moim zdaniem księciu opłacałoby się pozbyć ciebie po zdobyciu tronu. A nawet wcześniej.
— Prestimion to człowiek przyzwoity i honorowy.
— Mam wrażenie, że Prestimion jest w stanie udawać przyzwoitość i honor, tak jak udaje wszystko inne.
— To bardzo surowe słowa, siostro.
— Rzeczywiście, surowe.
Korsibar tylko machnął ręką i odwrócił się.
Łucznik komediant zszedł z linii strzału. Jego miejsce zajął jeden z synów księcia Serithorna, młody człowiek o niezwykle długich rękach i nogach. Strzelał wyjątkowo celnie i skutecznie, dorównując niemal Prestimionowi, lecz zabrakło mu jego doskonałości, a ostatnia strzała okazała się zdumiewająco niecelna. Otarła się zaledwie o tarczę i spadła na ziemię, co natychmiast wykluczyło go jako kandydata do nagrody. Chłopak zszedł ze strzelnicy zapłakany. Pojawił się dziewiąty zawodnik, po nim dziesiąty i jedenasty, a potem jeszcze jeden. Korsibar i Thismet przyglądali się im w milczeniu. Nawet na siebie nie patrzyli.
Podczas strzałów ostatniego z łuczników Korsibar nagle obrócił się ku siostrze.
— Załóżmy, oczywiście tylko teoretycznie, że Prestimion rzeczywiście zamierza usunąć mnie z drogi. Co w takim razie byś mi doradzała?
— Powinieneś oczywiście pierwszy jego usunąć z drogi — odparła natychmiast Thismet.
Książę był zaskoczony.
— Nie chce mi się wierzyć, że wypowiedziałaś te słowa. Doradzasz mi zamordowanie Prestimiona?
— Powiedziałam, że powinieneś usunąć go z drogi, a nie że powinieneś go zabić.
— To jak niby mam go usunąć?
— Zdobądź koronę, nim on zdoła po nią sięgnąć. Wówczas nie będzie miał jak cię zaatakować. Armia i lud będą twoje.
— Mam zdobyć koronę? — W głosie Korsibara brzmiało niedowierzanie.
— Ależ oczywiście, że tak! Posłuchaj przyjaciół, Korsibarze. Oni wszyscy czują to, co ja. — Słowa, zbyt długo powstrzymywane, wreszcie rzeką wyrwały się na wolność. — Zostałeś stworzony na Koronala, to twoje przeznaczenie i my już dopilnujemy, byś został Koronalem. Jesteś księciem o zaletach, które w naszym świecie spotyka się niezwykle rzadko. Ludzie to widzą i gdziekolwiek się obrócę, wszyscy o tym mówią. I wszyscy staną za tobą, gdy tylko ich wezwiesz. Uderzymy i zwyciężymy w ciągu jednego dnia. Farąuanor zdobędzie ci zwolenników wśród książąt, Farholt i Navigorn zgromadzą żołnierzy. Sanibak-Thastimoon gotów jest pognębić opozycję potężnymi czarami. Wykonasz swój ruch, gdy tylko Prankipin umrze. Sam ogłosisz się władcą, staniesz przed ludem jako król, a lud pozdrowi cię jako króla. Udasz się do ojca, kiedy wszystko będzie już przesądzone, i udowodnisz mu, że nie miałeś wyboru, mogłeś tylko stać z boku i zginąć.
Читать дальше