Terry Pratchett - Trzy wiedźmy

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett - Trzy wiedźmy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1998, ISBN: 1998, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Trzy wiedźmy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Trzy wiedźmy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jest to szósta część popularnego cyklu o Świecie Dysku. Król Verence, władca Lancre, został zamordowany i snuje się teraz jako duch po zamku. Czarownice ocaliły maleńkiego synka Verence’a i oddały go na wychowanie aktorom z wędrownej trupy. W Lancre objął władzę okrutny książę Felmet z jeszcze okrutniejszą małżonką. Poddani nie lubią nowego władcy. Duch Verence’a nieźle musi się nakombinować, aby zawrzeć wreszcie sojusz z wiedźmami. Wspólnie doprowadzą do powrotu prawowitej dynastii na tron.

Trzy wiedźmy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Trzy wiedźmy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Dotarł do sceny, wspiął się i uśmiechnął promiennie do obecnych.

— Mam nadzieję, że to wszystko wyjaśnia — oznajmił. — Cha, cha.

W ciszy, jaka zapadła, Tomjon otworzył usta, by powiedzieć coś odpowiedniego, coś uspokajającego… I odkrył, że nie ma nic do powiedzenia.

Ale inna osobowość wniknęła w niego i przejęła władzę nad wargami. I przemówiła.

— Moim własnym sztyletem, ty draniu! Wiedziałem, że to ty! Widziałem cię na szczycie schodów, jak ssałeś kciuk! Zabiłbym cię, ale powstrzymuje mnie wizja słuchania przez wieczność twoich jęków. Ja, Verence, niegdyś król…

— Cóż to za zeznanie? — przerwała mu księżna. Stała przed sceną w otoczeniu sześciu żołnierzy. — To oszczerstwo — dodała. — I zdrada na dodatek. Bełkot obłąkanych aktorów.

— Byłem królem przeklętego Lancre! — wrzasnął Tomjon.

— W takim razie jesteś rzekomą ofiarą — odparła zimno księżna. — I nie możesz być świadkiem oskarżenia. To wbrew wszelkim precedensom.

Ciało Tomjona odwróciło się do Śmierci.

— Byłeś tam! Widziałeś wszystko!

OBAWIAM SIĘ, ŻE NIE ZOSTANĘ UZNANY ZA WŁAŚCIWEGO ŚWIADKA.

— Zatem nie ma dowodów, a gdzie nie ma dowodów, tam nie ma zbrodnii — podsumowała księżna. Skinęła na żołnierzy. — Tak kończy się twój eksperyment — zwróciła się do męża. — Uważam, że mój sposób jest lepszy.

Rozejrzała się i dostrzegła czarownice.

— Aresztujcie je — poleciła.

— Nie! — zawołał Błazen, wychodząc zza kulisy.

— Co powiedziałeś?

— Widziałem wszystko — odparł spokojnie Błazen. — Byłem tej nocy w holu. To ty zabiłeś króla, panie.

— Nieprawda! — wrzasnął książę. — Nie było cię tam! Nie widziałem cię! Rozkazuję, żeby cię tam nie było!

— Nie ośmieliłeś się powiedzieć tego wcześniej, Błaźnie — zauważyła lady Felmet.

— Tak, pani. Ale musiałem powiedzieć teraz. Książę spojrzał na niego niepewnie.

— Przysięgałeś lojalność aż do śmierci, mój Błaźnie — syknął.

— Tak, panie. Przykro mi.

— Już jesteś trupem.

Książę wyrwał sztylet z bezwładnej dłoni Wimsloe’a i wbił go po rękojeść w pierś Błazna. Magrat krzyknęła. Błazen kołysał się w przód i w tył.

— Dzięki bogom, to już koniec — powiedział, gdy Magrat przecisnęła się między aktorami i przytuliła go do tego, co miłosiernie można nazwać jej łonem. Przyszło mu do głowy, że nigdy jeszcze nie spoglądał łonu prosto w oczy, przynajmniej od czasów dzieciństwa. Świat potraktował go wyjątkowo okrutnie, zachowując to doświadczenie na po śmierci.

Delikatnie odsunął dłoń Magrat i zdjął z głowy wstrętną czapkę z rogami. Odrzucił ją jak najdalej. Nie musiał już być błaznem, uświadomił sobie. Koniec zmartwień o przysięgi i wszystko. Jeśli dodać do tego łono, śmierć całkiem mu się spodobała.

— Nie zrobiłem tego — oznajmił książę.

Żadnego bólu, myślał Błazen. Zabawne. Z drugiej strony nie można przecież odczuwać bólu, kiedy jest się martwym. Marnowałby się.

— Wszyscy widzieliście, że tego nie zrobiłem.

Śmierć patrzył na Błazna ze zdziwieniem. Sięgnął w fałdy swej szaty i wyjął klepsydrę. Miała dzwonki. Potrząsnął nią delikatnie i brzęknęła.

— Nie wydawałem rozkazów, by coś takiego się stało — oświadczył spokojnie książę; jego głos dochodził z daleka, z miejsca gdzie przebywał jego umysł.

Zespół przyglądał mu się bez słowa. Nie można było nienawidzić kogoś takiego. Można było tylko odczuwać silne zakłopotanie, że znalazło się zbyt blisko. Nawet Błazen był zakłopotany, a przecież nie żył.

Śmierć postukał w klepsydrę i przyjrzał się jej z bliska, żeby sprawdzić, czy się nie zepsuła.

— Wszyscy kłamiecie — rzekł książę powoli. — To bardzo niegrzecznie.

Sennie, delikatnie dźgnął sztyletem kilku aktorów. Uniósł ostrze.

— Widzicie? Nie ma krwi. To nie byłem ja. Spojrzał na księżną, wyrastającą nad nim niby tsunami nad rybacką wioską.

— To ona — oświadczył. — Ona to zrobiła.

Ukłuł ją raz czy dwa, dla zasady, potem przebił siebie i wypuścił sztylet z palców.

Po chwili namysłu odezwał się głosem o wiele bliższym światów normalności:

— Teraz możesz mnie zabrać — zwrócił się do Śmierci. — Czy przeleci kometa? Musi być kometa, kiedy umiera książę. Pójdę zobaczyć, dobrze?

Odszedł. Na widowni wybuchły oklaski.

— Musisz przyznać, że zachował się naprawdę po królewsku — stwierdziła w końcu Niania Ogg. — Trudno zaprzeczyć, że królewskie rody stają się ekscentryczne o wiele lepiej niż podobni do mnie czy do ciebie.

Śmierć przyłożył klepsydrę do czaszki. Jego oblicze było maską zdumienia.

Babcia Weatherwax podniosła sztylet i zbadała palcem ostrze. Z cichym zgrzytem, bez oporu wsunęło się w rękojeść.

Podała sztylet Niani.

— Masz swój czarodziejski miecz.

Magrat spojrzała na sztylet, potem na Błazna.

— Jesteś martwy czy nie? — spytała.

— Muszę być — odparł nieco zduszonym głosem. — Myślę, że trafiłem do raju.

— Nie żartuj. Pytam poważnie.

— Nie wiem. Ale chciałbym odetchnąć.

— W takim razie na pewno żyjesz.

— Wszyscy żyją — wyjaśniła Babcia. — To fałszywy sztylet. Pewnie aktorom nie można powierzyć prawdziwego.

— Nie potrafią nawet utrzymać w czystości kociołka — dodała Niania.

— Czy wszyscy są żywi, czy nie, to moja sprawa — odezwała się księżna. — Jako władczyni, sama będę o tym decydować. Mój mąż najwyraźniej postradał zmysły. — Obejrzała się na żołnierzy. — Rozkazuję…

— Teraz! — syknął Babci do ucha król Verence. — Teraz! Babcia Weatherwax wyprostowała się.

— Zamilcz, kobieto! — rzekła. — Przed tobą stoi prawdziwy król Lancre!

Klepnęła Tomjona w ramię.

— Kto? On?

— Kto? Ja?

— To śmieszne — oświadczyła księżna. — To przecież mim czy coś w tym rodzaju.

— Ona ma rację, proszę pani — zapewnił Tomjon, na krawędzi paniki. — Mój ojciec prowadzi teatr, nie królestwo.

— On jest prawowitym królem. Możemy to udowodnić.

— O nie. — Księżna nie słuchała dalej. — Nic z tego. W tym królestwie nie będzie żadnych zaginionych następców, powracających po latach. Żołnierze… Bierzcie go.

Babcia Weatherwax uniosła dłoń. Żołnierze niepewnie prze-stępowali z nogi na nogę.

— Jest czarownicą, tak? — zapytał jeden z nich.

— Oczywiście — przyznała księżna. Żołnierze kręcili się zakłopotani.

— Słyszeliśmy, że zmieniają ludzi w kijanki.

— A potem topią ich statki.

— Tak. I trąbią na jazdę.

— Właśnie.

— Powinniśmy o tym porozmawiać. Za czarownice należy nam się premia.

— Przecież ona może z nami zrobić, co zechce. Patrzcie tylko… Może nawet zadusić.

— Nie zachowujcie się jak durnie! — zirytowała się księżna. — Czarownice nie robią takich rzeczy. To tylko bajki, żeby straszyć ludzi.

Żołnierz pokręcił głową.

— Wyglądało to bardzo przekonująco.

— Oczywiście, że tak. Przecież tak miało… — zaczęła księżna. Potem westchnęła i wyrwała żołnierzowi włócznię.

— Pokażę wam, jaka jest moc tych czarownic — oświadczyła i cisnęła ją prosto w twarz Babci.

Z szybkością atakującego węża Babcia przesunęła rękę i złapała włócznię tuż za grotem.

— No tak — powiedziała. — Dochodzi już do tego.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Trzy wiedźmy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Trzy wiedźmy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Trzy wiedźmy»

Обсуждение, отзывы о книге «Trzy wiedźmy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x