Terry Pratchett - Zimistrz

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett - Zimistrz» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2007, ISBN: 2007, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zimistrz: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zimistrz»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tiffany zrobiła jeden niewłaściwy krok, popełniła jeden drobny błąd… A teraz duch zimy się w niej zakochał. Daje róże i góry lodowe, wyznaje uczucie lawinami i obsypuje płatkami śniegu. Trudno to znosić, kiedy ma się trzynaście lat, ale jest to również trochę no… miłe. „Łojzicku!” A tak, klan Nac Mac Feeglów jest na miejscu, by pomagać i się wtrącać. Ale jeśli Tiffany nie znajdzie rozwiązania, może już nigdy nie przyjdzie wiosna…

Zimistrz — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zimistrz», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Pomruk rozmów ucichł.

Ludzie stali gęsto wokół drzwi. Kiedy panna Spisek ruszyła naprzód, rozstąpili się przed nią. Ku swemu przerażeniu Tiffany zobaczyła na brzegu polany świeżo wykopany grób. Nie była pewna, czego się właściwie spodziewała, ale na pewno nie grobu.

— Kto wykopał…?

— Nasi niebiescy przyjaciele — odparła panna Spisek. — Poprosiłam ich.

I wtedy tłum zaczął klaskać. Kobiety podbiegły z naręczami gałązek cisu, ostrokrzewu i jemioły — jedynych roślin wciąż jeszcze zielonych. Ludzie się śmiali. Ludzie płakali. Otoczyli ciasno czarownicę, odpychając Tiffany na bok. Dziewczyna słuchała w milczeniu.

— Nie wiemy, jak sobie bez pani poradzimy, panno Spisek.

— Nie sądzę, żebyśmy dostali kiedyś drugą taką czarownicę jak pani, panno Spisek.

— Nie wierzyliśmy, że pani odejdzie, panno Spisek! To pani przyjmowała na świat mojego dziadka!

Z godnością zstępuje do grobu, myślała Tiffany. To jest styl. To prawdziwe boffo, z litego złota. Będą wspominać ten dzień do końca życia.

— W takim razie powinieneś zatrzymać wszystkie szczeniaki oprócz jednego. — Panna Spisek zrezygnowała z prób zorganizowania tłumu. — Zwyczaj każe oddać tego jednego właścicielowi psa. W końcu to ty powinieneś nie wypuszczać tej suki z domu i dbać o płoty. A pan z czym przychodzi, panie Blinkhorn?

Tiffany wyprostowała się gwałtownie. Nawet teraz nie dawali jej spokoju! Nawet tego ranka! Ale przecież… ona chciała, żeby tak było. Te ich problemy były jej życiem.

— Panno Spisek! — rzuciła surowo, przeciskając się do przodu. — Proszę pamiętać, że ma pani umówione spotkanie!

Nie był to może najlepszy dobór słów, ale lepszy niż „Mówiła pani, że umrze za jakieś pięć minut!”.

Panna Spisek odwróciła się i przez chwilę miała niepewną minę.

— A tak — powiedziała w końcu. — Tak, rzeczywiście. Więc lepiej już chodźmy.

Potem, wciąż rozmawiając z panem Blinkhornem na temat złożonego problemu dotyczącego przewróconego drzewa i czyjejś szopy, z ciągnącą z tyłu resztą tłumu, pozwoliła Tiffany poprowadzić się ostrożnie na krawędź wykopanego grobu.

— Przynajmniej ma pani szczęśliwe zakończenie, panno Spisek — szepnęła Tiffany.

To było głupie i zasłużyła na to, co dostała.

— Tworzymy sobie szczęśliwe zakończenia, moje dziecko, z dnia na dzień. Ale widzisz, dla czarownicy nie ma szczęśliwych zakończeń. Są tylko zakończenia. No, jesteśmy…

Lepiej nie myśleć, myślała Tiffany. Lepiej nie myśleć, że właśnie schodzę po drabinie do prawdziwego grobu. Próbować nie myśleć, że pomagam pannie Spisek zejść po tej drabinie na warstwę liści, podsypanych z jednej strony jak podgłówek. Nie uświadamiać sobie, że stoję w grobie.

Tutaj w dole ten przerażający zegar dźwięczał jeszcze głośniej: brzdęk-brzdąk, brzdęk-brzdąk

Panna Spisek trochę udeptała liście.

— Tak — stwierdziła z satysfakcją. — Widzę, że będzie mi tu całkiem wygodnie. Posłuchaj mnie, dziecko. Mówiłam ci o książkach, tak? A pod moim fotelem jest dla ciebie mały prezencik. Tak, to całkiem odpowiednie. Aha, zapomniałam…

Brzdęk-brzdąk, brzdęk-brzdąk— dźwięczał zegar. Zdawało się, że w dole jest o wiele głośniejszy.

Panna Spisek stanęła na palcach i wysunęła głowę nad krawędź grobu.

— Panie Easy! Jest pan winien wdowie Langley czynsz za dwa miesiące! Zrozumiano? Panie Plenty, świnia należy do pani Frumment, a jeśli pan jej nie odda, będę wracać i jęczeć pod pańskim oknem! Pani Fullsome, rodzina Dogelleyów miała prawo drogi przez opaczne pastwisko od tak dawna, że nawet ja nie pamiętam, i musi pani… musi…

Brzdę… k…

Przez moment — bardzo długi moment — polanę niby grom wypełniła nagła cisza zegara, który przestał tykać.

Panna Spisek powoli osunęła się na liście.

Po kilku strasznych sekundach mózg Tiffany znów zaczął działać. Krzyknęła do zebranych nad nią ludzi:

— Cofnijcie się wszyscy! Musi mieć trochę powietrza! Przyklęknęła. Tamci odskoczyli gwałtownie od grobu.

W powietrzu unosił się ostry zapach świeżej ziemi. Wydawało się, że panna Spisek umarła z zamkniętymi oczami. Nie wszystkim się to udawało. Tiffany nienawidziła zamykania ich ludziom — czuła się, jakby znowu ich zabijała.

— Panno Spisek — szepnęła.

To była pierwsza próba. Jedna z licznych, a należało przeprowadzić je wszystkie: mówić do nich, unieść im rękę, poszukać pulsu, także za uchem, sprawdzić lusterkiem oddech… A zawsze tak się denerwowała, by czegoś nie pomylić, że za pierwszym razem, kiedy wezwano ją do kogoś, kto wyglądał na martwego — pewnego młodego człowieka, który był ofiarą straszliwego wypadku w tartaku — przeprowadziła wszystkie po kolei, chociaż musiała chodzić dookoła i szukać jego głowy.

W chacie panny Spisek nie było luster. W takim razie powinna…

…myśleć. To przecież panna Spisek! Sama słyszała, jak parę minut temu nakręcała swój zegar! Uśmiechnęła się.

— Panno Spisek — szepnęła tuż przy uchu staruszki. — Wiem, że pani tu jest.

I wtedy właśnie poranek — smutny, ponury, dziwny i straszny — zmienił się… zmienił się w czyste boffo. Panna Spisek także się uśmiechnęła.

— Poszli sobie? — spytała.

— Panno Spisek! — rzekła surowo Tiffany. — To było bardzo nieładne!

— Zatrzymałam zegar paznokciem — pochwaliła się panna Spisek. — Nie mogłam ich przecież rozczarować, prawda? Musiałam im dać przedstawienie!

— Panno Spisek, czy to pani wymyśliła tę historię o swoim zegarze?

— Oczywiście! To piękny element folkloru, prawdziwe cudo. Panna Spisek i jej nakręcane serce! Jeśli będę miała szczęście, może nawet stanie się mitem? Przez tysiące lat będą pamiętali pannę Spisek!

Znów zamknęła oczy.

— Ja na pewno będę panią pamiętać, panno Spisek — zapewniła Tiffany. — Będę pamiętać, gdyż…

Świat poszarzał nagle i stawał się coraz bardziej szary. A panna Spisek całkowicie nieruchomiała.

— Panno Spisek? — Tiffany szturchnęła ją lekko. — Panno Spisek?

Panna Eumenidezja Spisek, lat sto jedenaście?

Tiffany usłyszała ten głos w swojej głowie. Wydawało się, że wcale nie przechodził przez uszy. I słyszała go już wcześniej, co czyniło ją kimś niezwykłym. Zwykle tylko raz w życiu ma się okazję słuchać głosu Śmierci.

Panna Spisek usiadła i nawet jedna kość jej nie zatrzeszczała. Wyglądała całkiem jak panna Spisek, materialna i uśmiechnięta. To, co leżało teraz na liściach, w tym dziwnym świetle było tylko cieniem.

Jednak obok niej stał ktoś bardzo wysoki — Śmierć we własnej osobie. Tiffany spotkała go już wcześniej, w jego własnej krainie za Mrocznymi Wrotami, ale nawet bez tego człowiek od razu poznawał, z kim ma do czynienia. Kosa, długa szata z kapturem i oczywiście pęk klepsydr stanowiły wyraźne wskazówki.

— Gdzie twoje maniery, dziecko? — upomniała ją panna Spisek.

Tiffany uniosła głowę.

— Dzień dobry.

Dzień dobry, Tiffany Obolała, lat trzynaście, odparł Śmierć swoim bezgłosem. Widzę, że pozostajesz w dobrym zdrowiu.

— Lekkie dygnięcie także byłoby na miejscu — oświadczyła panna Spisek.

Dygać przed Śmiercią? Babci Obolałej wcale by się to nie spodobało. Nigdy nie zginaj kolan przed tyranem, powiedziałaby.

Nareszcie, panno Eumenidezjo Spisek, musimy wyruszyć razem. Śmierć delikatnie ujął czarownicę pod rękę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zimistrz»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zimistrz» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Zimistrz»

Обсуждение, отзывы о книге «Zimistrz» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x